306: Do gabinetu Narin przychodzi Behruz – człowiek Caferova, któremu Erhan dał namiary na kobietę. Nie zdradza, kim jest, prosi tylko o wykonanie badań kontrolnych. Gdy jest już po wszystkim, wychodzi na korytarz i dzwoni do swojego szefa. „Właśnie wyszedłem z gabinetu tej lekarki” – oznajmia. – „Nawet poddałem się badaniom, żeby nie wzbudzić jej podejrzeń. To oznacza, że ten, kto dał nam adres, nie oszukał nas”. „Świetnie. Bądź jej cieniem i śledź ją” – instruuje boss. – „Nie rób niczego, dopóki ci nie powiem. Jak wszystko się wyjaśni, to sam ci powiem, gdzie i z kim masz się rozprawić”.

Kemal wchodzi do pokoju siostry i siada obok niej na łóżku. „Nie mieliśmy możliwości normalnie porozmawiać po tym, co się stało” – stwierdza. – „Jak się czujesz? Uspokoiłaś się już?”. „Tak, już mi lepiej” – odpowiada Oya. – „To wszystko minie, wiem to. Ale popatrz na nas, twoje życie także się zmieniło. W jakiś sposób złoszczę się na siebie, że to ja jestem przyczyną tego wszystkiego”. „Skąd mogłaś to wiedzieć? Poza tym nikt teraz nie stoi mi na przeszkodzie. Tylko ty jesteś dla mnie ważna. Nic w sobie nie chowaj. Jeśli chcesz, to krzycz i płacz, ale nie waż się ukrywać swoich uczuć. Jestem twoim bratem i zawsze będę gotów cię wysłuchać. Zawsze będę razem z tobą”.

„Bardzo dziękuję” – mówi wzruszona Oya. – „Właściwie nie boli mnie tak bardzo to, co zrobił Erhan. Jestem rozczarowana tym, co zrobiła Narin. Zamiast być pocieszana kłamstwem, wolałabym być zraniona przez prawdę. Wtedy nie czułabym się tak rozbita. Lepiej by było, gdy Narin od razu powiedziała nam prawdę. Mówisz mi, bym nie kryła swoich uczuć, ale sam wszystko dusisz w sobie, bracie”. „Połóż się i odpocznij” – prosi Kemal. – „Potem spakuj swoje rzeczy. Zmiana scenerii wszystkim nam wyjdzie na dobre”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cemre siedzi na kanapie w kryjówce Talaza. Jest ciągle ubrana w kurtkę, na głowę ma zaciągnięty kaptur, a do piersi mocno przytula poduszkę. „Nie przyszedł dzisiaj” – mówi do siebie. – „Jutro też nie przyjdzie. Pojutrze i popojutrze także. Będę tutaj czekać na niego, aż w końcu się pojawi. Nigdzie się stąd nie ruszę”. Nagle rozlega się trzask otwieranych drzwi. „Co?! Czy ja cię nie przepędziłem, dziewczyno?!” – pyta zdumiony Talaz. – „Co ty tutaj robisz? Jak się dostałaś do środka?”. „Tędy” – Cemre wskazuje na wybitą szybę. „Posłuchaj mnie, nie kuś swojego losu. Jak będziesz go kusić, wiesz, co się stanie!” – bandzior chwyta dziewczynę za kurtkę i podnosi ją na równe nogi.

„Mam umyć toaletę?” – pyta Cemre. – „Zrobię to tak, że będzie się błyszczeć. Nogi twoje też umyję. Mogę to zrobić? I herbatę ci zaparzę. Taką mocną, jak lubisz”. „Ty już całkiem oszalałaś” – stwierdza gangster. – „Wynoś się stąd i nie ściągaj kłopotów na swoją głowę”. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan podsłuchuje, jak Emir i Reyhan rozmawiają o wspólnych dzieciach. Następnie chodzi wściekła w tę i z powrotem na korytarzu. „Jakby jej było mało, to jeszcze chce narodzić dzieci w moim domu!” – grzmi pani Tarhun. – „Podła szumowina! Swoim przybyciem przywlekła tu tylko klątwę! Jeśli mają być od niej, to nie chcę żadnych wnuków! Muszę zadzwonić. Niech to wszystko wreszcie się zakończy”.

Cavidan sięga po telefon i wybiera numer do Celala. „Czego?” – pyta mąż Meryem. „Twój syn jest z dziewczyną o imieniu Reyhan” – oznajmia żona Hikmeta. – „To ona się nim opiekuje. Chce go wywieźć i usynowić”. „Natychmiast daj mi jej adres! Natychmiast!”. „Dam ci adres, ale nie możesz wejść do tego domu, jak ci się podoba. Będziesz czekał w drzwiach, a ja jakoś ją do ciebie przyślę. Musisz działać zgodnie z planem”. „Niech będzie to nawet pałac! Wejdę tam w taki sposób, że wszyscy będą przerażeni!”. „Ma być tak, jak ja mówię. Inaczej nie dostaniesz żadnego adresu”. „Dobrze, dobrze, niech tak będzie. Daj mi tylko adres. Ja i tak sobie poradzę w każdych okolicznościach”.

Taci przywozi Masal do gabinetu Narin. „Tata wie, że tu jesteś?” – pyta kobieta. Dziewczynka kręci przecząco głową. „Wysłała nas tutaj siostra Sehriye” – wyznaje Taci. „Tata jest bardzo chory, siostro” – oznajmia Masal. – „Mówi, że tylko trochę, ale ja wiem, że bardzo. Jesteś lekarzem, możesz wyleczyć wszystkich. Może skończysz już dyżur, przyjedziesz do domu i uzdrowisz tatę?”. „Tutaj czeka na mnie wielu chorych. Nie mogę wrócić do domu, dopóki ich wszystkich nie wyleczę. Mogę za to zadzwonić do twojego taty i poprosić go, żeby tu przyszedł”.

Narin wyprowadza Masal na korytarz i żegna się z nią. Następuje zbliżenie na siedzącego na krześle Behruza, który rozmawia przez telefon. „Przyszedł do niej jakiś facet z małą dziewczynką, szefie” – szepcze do słuchawki. – „Nie, to nie byli pacjenci. Ona ją pocałowała i uściskała. Nie może być też jej córką, bo ma jakieś sześć lat. Dobrze, szefie, rozumiem”. Tymczasem Talaz wyprowadza Cemre na ulicę i sam wraca do chaty. Dziewczyna nie ma jednak zamiaru odejść. Wchodzi na podwórko i siada przed drzwiami. „Nie odejdę” – mówi do siebie. – „Będę czekać. Dziś, jutro, pojutrze i popojutrze. Nie odejdę stąd”.

Nagle drzwi chaty otwierają się. Talaz siłą wypycha dziewczynę poza ogrodzenie, gdy nagle na ulicy zatrzymuje się radiowóz! „Niech to szlag! Zobacz, co narobiłaś!” – grzmi bandzior. Dziewczyna wiesza mu się na szyi i całuje w policzek! Mundurowi biorą ich za parę zakochanych i odjeżdżają. „Uratowałam cię” – mówi Cemre, patrząc prosto w oczy zszokowanemu Talazowi. – „Masz u mnie dług”. W następnej scenie widzimy Celala, który w przebraniu kuriera zmierza do rezydencji. „Będę czekał przy drzwiach, jeszcze czego! Zniszczę tę kobietę, która próbuje odebrać mi syna!” – grzmi mężczyzna i wyciąga z kieszeni nóż.

Wzburzony Kemal jest w gabinecie swojej żony. „Masal jest bardzo mała” – tłumaczy Narin. – „Jeśli czegoś chce, to bardzo trudno ją przekonać, sam wiesz. Bardzo chciała ze mną porozmawiać. Nie mogłam jej odmówić”. „Nawet jeśli zechce, nie będziesz z nią rozmawiać” – oświadcza stanowczo Kemal. – „Jeśli raz jeszcze coś takiego się zdarzy, nie zobaczysz się z nią. Ukryj się gdzieś przed nią. Pod żadnym pozorem nie chcę, żebyś widywała się z moją córką!”. „Pozwól mi wszystko wyjaśnić. Wysłuchaj mnie po raz ostatni i dopiero potem odejdź. W ten dzień, kiedy Reyhan została osadzona w więzieniu… Pamiętasz, co mi powiedziałeś?”.

„Teraz to ja jestem winny, tak?!” – pyta mężczyzna. – „Chciałaś mi powiedzieć, ale nie dałem ci możliwości, tak?!”. „Nie, nie to miałam na myśli” – zaprzecza Narin, a jej oczy ponownie zachodzą łzami. – „Chcę, żebyś wiedział, że próbowałam ci powiedzieć. Nie chciałam milczeć, przepraszam. Za wszystko bardzo cię przepraszam. Więcej mnie nie zobaczysz, obiecuję. Zniknę z twojego życia, ale przyjmij moje przeprosiny, proszę”. „Umarli nie mogą prosić o przebaczenie. Dla mnie umarłaś” – Kemal rzuca żonie pogardliwe spojrzenie i opuszcza jej gabinet.

W rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Nigar otwiera i widzi stojącego przed wejściem kuriera. „Mam przesyłkę dla pani Reyhan Tarhun” – oznajmia Celal. – „Musi odebrać ją osobiście”. „Proszę poczekać, pójdę ją powiadomić” – służąca odchodzi. Ojciec Hassana przekracza próg, a po chwili na jego drodze staje Cavidan. „Kim jesteś? Co ty tu robisz?” – pyta matka Emira. „Przyszedłem przekazać przesyłkę” – odpowiada Celal. „Może pójdziesz jeszcze do salonu? Co to za złe maniery? Jak przyszedłeś oddać przesyłkę, to masz czekać w drzwiach!”. Oburzony mężczyzna chwyta Cavidan i przykłada do jej szyi nóż! „Zamknij mordę, bo nie będę patrzył na twoje łzy!” – ostrzega.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy