307: „Gdzie jest mój syn?” – pyta Celal, cały czas trzymając ostrze przy szyi Cavidan. „Na pomoc! Ratunku!” – wydobywa z siebie pani Tarhun. Bandzior od razu zasłania jej usta wolną dłonią i ostrzega: „Nie krzycz, inaczej poderżnę ci gardło. Pokroję cię na kawałeczki!”. „Nie będę krzyczeć. Puść mnie i porozmawiajmy spokojnie”. „Posłuchaj mnie, to nie ja będę mówił, a ty. Gdzie jest mój syn?”. „Powiem ci. Powiem, tylko zabierz nóż”. Celal powoli odsuwa nóż. Nagle Cavidan uderza go łokciem w brzuch, zrywa się do ucieczki i zaczyna wzywać pomocy na cały głos. Bandzior dopada ją w salonie i ponownie przystawia nóż do szyi. Po chwili w pomieszczeniu zjawiają się Emir, Nigar i Reyhan.
„Nie waż się zbliżać, inaczej poderżnę jej gardło!” – ostrzega Celal zbliżającego się Emira. – „Stójcie tam, gdzie stoicie!”. „Emir, zrób coś, błagam!” – odzywa się przerażona Cavidan. „Nie puszczę jej, dopóki nie dostanę tego, co do mnie należy”. „Czego chcesz?! Mów!” – domaga się odpowiedzi Emir. „A czego mogę chcieć? Swojego dzieciaka! Jeśli nie przyniesiecie tutaj mojego syna, to poleje się krew! Wykończę was tu wszystkich po kolei, zrozumiano?!”.
Kamera robi zbliżenie na Gulsum, która właśnie pojawiła się przed wejściem do salonu. Na widok Celala dziewczyna momentalnie wycofuje się w głąb korytarza i wybiera numer do Meryem. „Natychmiast przychodź do rezydencji i zabierz Hassana” – mówi do słuchawki. – „Ten twój wariat Celal tu jest. Całkiem oszalał”. Kamera wraca do salonu. „Wiem, że Hassan tu jest! Natychmiast go przynieście!” – rozkazuje napastnik. W tym momencie do salonu wchodzi Melike. – „Och, ile was tu jest. Ty też szybko podejdź! Mówcie szybko, gdzie ukryliście mojego syna?!”. „Dobrze, już dobrze, wystarczy” – zabiera głos Emir. – „Nie możesz załatwiać wszystkiego przemocą. Najpierw odłóż nóż, a potem porozmawiamy”.
„O czym mamy rozmawiać? Wszystko tutaj w jednej chwili może zamienić się w jezioro krwi!” – grzmi Celal. – „Wszystkich was tu pokroję na drobne kawałki! Wezwijcie moją żonę! Ją też wykończę!”. „Emir, przynieś to dziecko. Uratuj mnie, błagam” – odzywa się jeszcze bardziej przerażona Cavidan. „Słuchaj, nie znamy twojej żony” – oświadcza Emir. – „Odłóż wreszcie ten nóż”. „To ty mnie posłuchaj! Moja żona ma tu przyjść!” – powtarza bandzior. – „Zacznę od twojej matki i wszystkich was tu wykończę!”.
Po rozmowie z Kemalem Narin siedzi na ławce przed szpitalem i płacze. Z ukrycia obserwuje ją Behruz i rozmawia przez telefon z Erhanem. „Wyślę ci teraz adres i jakimś sposobem zabierzesz tam tę kobietę” – instruuje człowiek Caferova. „To, o co prosisz, nie jest łatwe. Jest wręcz niemożliwe” – oznajmia Erhan. „Ja cię nie pytam, czy możesz to zrobić. Ty masz to zrobić! Ona dostanie swoją karę z dala od wścibskich oczu!”.
Gulsum wychodzi wraz z dzieckiem za ogrodzenie rezydencji i tam przekazuje niemowlę jego matce. „Szybko zabierz Hassana i uciekaj stąd” – mówi. „Ta szumowina wciąż tu jest?” – pyta Meryem. – „Zrobił wam coś?”. „Dziewczyno, uciekaj stąd, mówię. Jak jeszcze ciebie znajdzie, to wolę nawet nie myśleć, co się stanie”. „Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłaś. Niech Bóg po tysiąckroć będzie z ciebie zadowolony”. Meryem oddala się z synem. Gulsum zaś wraca do rezydencji i udaje się prosto do salonu.
„Zostaw ich w spokoju!” – rozkazuje fałszywa siostra, stając odważnie naprzeciwko napastnika. – „Hassana tu nie ma, jest ze swoją mamą. Jakikolwiek masz problem, załatw go z nią”. „Myślisz, że ci uwierzę? Wyprałaś mózg mojej żonie, a potem porywasz moje dziecko!” – grzmi Celal. – „Ja was wszystkich zniszczę! Niech moja żona przyjdzie tutaj i zamkniemy ten temat. Zapytam ją, dlaczego mnie zostawiła i wsadziła do więzienia. Nikt nie ma prawa zabierać mi mojego dziecka! Ta niewdzięczna kobieta ma tu przyjść!” – napastnik mocniej przyciska ostrze do szyi Cavidan.
„Dobrze, dobrze, twoja żona tu przyjdzie” – Emir próbuje uspokoić intruza. „Tak, tak, przyjdzie” – potwierdza Gulsum. – „Nie próbuj popełnić szaleństwa”. „Nie rób tego, proszę…” – błaga bandziora Cavidan, z trudem oddychając. „I mam tak czekać? Ty!” – Celal kieruje spojrzenie na Reyhan. – „Zrób mi kawę z cukrem. No już, piękna! Sio!”. „Co ty mówisz?! Nie możesz tak odnosić się do mojej żony!” – zabrania oburzony Emir. – „Ona nie będzie ci robić żadnej kawy!”. „Czyli to twoja żona. Widzisz, jesteś taki jak ja. Mężczyzna zawsze będzie chronił swoją żonę. Jeśli ją kochasz, to tylko ty, i jeśli ją bijesz, tak samo”.
„Co ty mówisz?!” – krzyczy Emir. „Przestań… Przestań, proszę” – szepcze do męża Reyhan, próbując go uspokoić. „Sądząc po tym, jak bardzo ochraniasz swoją żonę, wnoszę, że twoja matka jest już ci niepotrzebna” – mówi Celal i zwraca się do Cavidan: „Widzisz, karmiłaś go, wychowałaś, a on jest teraz pantoflarzem. Zwykły niewdzięcznik, takiego masz syna”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. „Zobacz, twoja żona przyszła” – odzywa się momentalnie Reyhan. – „Pójdę otworzyć”. „Mam cię na oku” – ostrzega bandzior. – „Nie waż się popełnić żadnego głupstwa, bo i ciebie wykończę!”.
Reyhan otwiera drzwi. Przed wejściem stoi Meryem. Nie ma razem z nią niemowlęcia. „Ten drań jeszcze tu jest?” – pyta przybyła. „Tak, chce zabrać Hassana” – odpowiada Reyhan. „Tu go nie ma. Gulsum mi go oddała. Jest teraz w bezpiecznym miejscu, nie martw się”. „On cię zabije. Uciekaj szybko, a ja wezwę policję”. „Ukryłaś mojego syna, troszcząc się o niego. Dziękuję ci. Nie mogę teraz rzucić w ogień niewinnych ludzi. Celal chce mnie”. Reyhan chce zaoponować, ale Meryem mija ją i wbiega do salonu. „O proszę, moja marnotrawna żona wróciła. Stęskniłem się za tobą” – mówi Celal, odpycha Cavidan i chwyta swoją żonę! Teraz to ona ma nóż na gardle! – „Gdzie jest mój syn?! Życie jest ci niemiłe? Mówże!”.
„Możesz zrobić ze mną, co tylko chcesz, ale za nic nie oddam ci syna” – oświadcza przyjaciółka Gulsum. „Powiedz mu, gdzie jest dziecko!” – rozkazuje Cavidan. – „O mało nie umarłam przez niego! On cię zabije! Zabije!”. „Myślisz, że postępujesz jak mężczyzna?” – pyta Emir. – „To, że bierzesz do ręki nóż i grozisz nim wszystkim dokoła, czyni cię nikim. Myślisz, że jesteś silniejszy, bo zadajesz ból bezbronnym kobietom? Choć raz pomyślałeś, dlaczego ta kobieta ukrywa przed tobą dziecko? Z takiego człowieka, który dręczy swoją żonę i dziecko, to żaden mąż i ojciec. Nie widzisz tego? To twoja żona, a nie twoja własność! To, co robisz, pokazuje, jak bardzo jesteś słaby. Prawdziwy z ciebie mięczak!”.
„Co to za śmiałość?!” – Celal wyciąga nóż w kierunku Emira. Ten chwyta jego nadgarstek i wykręca mu rękę. Następnie wyprowadza uderzenie pięścią w twarz. Bandzior upada na ziemię. Gulsum kopie go, a Nigar pluje mu w twarz. Wkrótce w rezydencji zjawiają się policjanci i zakuwają Celala w kajdanki. Gdy go wyprowadzają, bandzior rzuca żonie swoje najgroźniejsze spojrzenie. „Ty i Hassan jesteście już bezpieczni” – mówi Emir. – „Razem zamieszkacie w jednym z lokali socjalnych”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Narin przychodzi do domu Kemala. Na dole poustawiane są pudła ze spakowanymi rzeczami. Nagle przed kobietą staje Oya. „Co jest? Przyszłaś zobaczyć miejsce, które zniszczyłaś?” – pyta siostra Hikmeta. – „Spójrz, wyprowadzamy się. Zostawiamy swój dom. I to wszystko dzięki tobie”. „Proszę cię, nie mów tak” – odzywa się Narin. „Dobrze się bawiłaś, prawda? Na przykład wtedy, gdy jak głupia opowiadałam ci o swoich uczuciach do Erhana. Miałaś radochę, czyż nie?”. „Rozumiem twoją reakcję, ale to, co zrobiłam, było dla twojego dobra”.
„Nie chcę słyszeć twoich głupich wyjaśnień! Wszystko jest jasne!” – grzmi Oya. „Zrobiłam to z myślą o tobie” – przekonuje Narin. „Gdybyś myślała o mnie, to nie okłamywałabyś mnie przez cały ten czas! Pogrywałaś sobie ze mną. Jesteś doprawdy świetną aktorką”. „Oya, posłuchaj…”. „Dosyć! Nie chcę cię widzieć ani słyszeć!”. W tym momencie z góry schodzi Kemal. Zatrzymuje się obok żony, ale wzrok ma zwrócony w innym kierunku. „Przyszłam po swoje rzeczy” – wyjaśnia Narin. Po chwili z góry zbiega Masal i przytula się do przyszywanej matki. „Skończyłaś już dyżur?” – pyta dziewczynka. „Nie, jeszcze się nie skończył. Muszę jeszcze przez jakiś czas zostać w szpitalu”.
„Nie będziemy grać na pianinie?” – Masal jest wyraźnie posmutniała. „Chorzy w szpitalu potrzebują mnie. Muszę tam zostać, póki ich nie wyleczę” – mówi Narin. – „I mimo, że mnie z tobą nie będzie, w żadnym razie nie odpuszczaj gry na pianinie”. „Chodź, córeczko. Jest już późno, a ty nadal nie śpisz” – zabiera głos Kemal i odprowadza Masal do jej pokoju. Narin nie zamierza się poddawać. Udaje się do sypialni na górze, gdzie po chwili wchodzi jej mąż. „Po raz ostatni chcę prosić o wybaczenie” – mówi dziewczyna. – „Gdybyś choć na sekundę postawił się na moim miejscu, na pewno byś mnie zrozumiał”.
„Nie rozumiem cię i nie chcę zrozumieć” – oświadcza Kemal, nie patrząc nawet na żonę. – „Dlatego zabieraj, co tam chciałaś, i natychmiast opuść ten dom”. „Proszę, nie odwracaj się do mnie plecami” – mówi błagalnym tonem Narin. W oczach ma łzy. – „Owszem, nie każdy mój krok był właściwy. Ale wtedy tego nie wiedziałam. Sądziłam, że potrafię naprawić wszystko, nie zasmucając nikogo i nie obrażając. Uwierz mi, nie chciałam, żeby to tak wyszło. Myślisz, że chciałam zasmucić ciebie i Oyę?”. „Wiesz, co zrobiłaś? Wprawiłaś w ruch maleńką kulkę śniegu, która tocząc się, rosła i rosła, aż w końcu doprowadziła do wielkiej katastrofy. To właśnie zrobiłaś z naszym życiem. Byłaś maleńką śnieżynką, która zamieniła się w ogromną lawinę i rozbiła nas wszystkich”.
„Ja…” – po policzkach Narin spływają łzy. – „Wiele razy próbowałam pozbyć się Erhana z naszego życia. – „Groziłam mu nawet, ale na nic się to zdało. Nie dałam mu rady. Zadręczałam się za każdym razem, gdy przychodził do nas do domu. Nienawidziłam siebie za to, że dałam się wciągnąć w taką grę. Znalazłam się w matni. Czego nie robiłam, nie potrafiłam znaleźć wyjścia”. „Z wszystkich nas zrobiłaś idiotów. Od tej chwili twoja nieobecność będzie dla nas najkorzystniejsza” – oświadcza Kemal i wychodzi z pokoju. Zapłakana Narin opuszcza dom. Czy małżonkowie jeszcze się pogodzą?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.