338: Do domu Kemala przychodzi psycholog. Po zapoznaniu się ze stanem Masal, oznajmia: „Pańska była żona powinna co jakiś czas przychodzić do Masal. W żadnym razie nie może zerwać z nią kontaktu”. „Nie ma mowy o czymś takim” – odpowiada kategorycznie Kemal. – „Poza tym możliwe, że wkrótce wyjedzie z kraju. Takie jest już życie. Rozstania są jego częścią. Moja córka musi być silna i gotowa na takie sytuacje. Proszę opracować terapię odpowiednią do okoliczności”. „Przede wszystkim Masal nie powinna tak gwałtownie rozstawać się z panią Narin. Powinna stopniowo przyzwyczajać się do tej rozłąki”.

„Rozumie pani, czego ode mnie oczekuje?” – pyta Kemal, któremu wyraźnie nie podobają się metody specjalistki. – „Chcesz, żebym dał mojej córce nie lekarstwo, a to, co doprowadziło ją do takiego stanu”. „Rozumiem, nie jesteś zadowolony z zaproponowanego przeze mnie leczenia, ale musisz to zrobić dla dobra Masal” – przekonuje psycholożka, na co Oya przewraca oczami z niezadowoleniem. Tymczasem Cemre zakrada się na tyły rezydencji, cały czas powtarzając imię swojej największej rywalki. Przez otwarte drzwi tarasowe wchodzi do sypialni małżonków. Ściąga kaptur z głowy i wbija mordercze spojrzenie w Reyhan. Następnie wodzi palcem po kołdrze, na wysokości brzucha ciężarnej dziewczyny.

Nagle drzwi do pokoju obok otwierają się. Cemre szybko wymyka się na zewnątrz, nim do sypialni wchodzi Emir. Reyhan wybudza się. „Co się stało? Przyśnił ci się koszmar?” – pyta mężczyzna. „Nie, ale… Poczułam na twarzy jakieś ciepło” – odpowiada przestraszona Reyhan. – „Jakby czyjś oddech…”. „Drzwi na werandę są otwarte. Na pewno powietrze cię owiało i dlatego się wystraszyłaś” – Emir zamyka okno, po czym obejmuje żonę. – „Już dobrze, wszystko minęło. Nie masz czego się bać. Jestem z tobą”.

Akcja wraca do domu Kemala. „Nie mogę z powrotem wpuścić do mojego życia osoby, która doprowadziła moją córkę do takiego stanu i jest przyczyną tego wszystkiego” – oznajmia zdecydowanie mężczyzna. „Rozumiem, ale Masal nie patrzy na to z tej samej perspektywy” – mówi psycholożka. – „Dla niej twoja była żona jest kimś wyjątkowym. W jej postrzeganiu nie ma takich uczuć, jak nienawiść czy gniew. Trzymanie jej z dala od Narin, tylko pogorszy jej stan. Musisz stopniować proces odzwyczajania się od bliskiej osoby”. „Proszę posłuchać, Masal wyzdrowieje bez niej. Proszę zaplanować leczenie bez uwzględniania w nim mojej byłej żony”.

Cemre idzie przez miasto. Nieustannie powtarza imię Reyhan. W końcu wyciąga komórkę i wybiera numer do Yoncy. „Wiesz, która jest godzina?” – pyta wyrwana ze snu przyjaciółka. „Nie czas na sen! Musisz mi pomóc!” – odpowiada Cemre. – „Ona jest wszystkiemu winna! Muszę się jej pozbyć, a ty mi w tym pomożesz!”. „Gdzie jesteś, Cemre?”. „Słyszysz, co mówię? Musisz mi pomóc! Muszę się jej pozbyć!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Talaz niespokojnie chodzi po pokoju dziennym w swojej kryjówce. „To wszystko moja wina” – mówi do siebie mężczyzna. – „Czego się spodziewałem, pozwalając tej wariatce na wyjście z domu? Na pewno już ją złapali. Będzie dobrze, jak mnie nie znajdą. Telefonu też nigdzie nie ma. Nie mogę nawet do nikogo zadzwonić!”.

Nagle drzwi chaty otwierają się i do środka wchodzi, jakby nigdy nic, Cemre. „Co tak patrzysz, jakbyś zobaczył ducha?” – pyta dziewczyna, ściągając kurtkę. Podchodzi do gangstera i macha mu ręką przed oczami. – „To ja, Cemre”. „Słuchaj no, nie spałem do samego rana!” – grzmi bandzior. – „Dlatego nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej swoją głupią gadką! Gadaj, gdzie byłaś?! Do kogo ja mówię?! Gdzie byłaś całą noc?! Już myślałem, że wpadłaś i sprowadziłaś na mnie kłopoty!”. „Nic takiego się nie stało, jak widzisz. Nie ma żadnych problemów, możesz się uspokoić” – dziewczyna wygodnie rozsiada się na kanapie. Gdy zostaje sama w pomieszczeniu, mówi do siebie: „To twoje ostatnie godziny. Już niewiele zostało. Bardzo niewiele…”.

Do pokoju wraca Talaz i rozgląda się dokoła. „Nigdzie go nie ma. Jakby zapadł się pod ziemię!” – mówi rozzłoszczony. „Czego szukasz?” – docieka Cemre. „Telefonu! Od wczoraj nie mogę go znaleźć”. „Gdzie mógłby się podziać? Na pewno jest gdzieś tutaj. Zaczekaj, znajdę go”. „Wszystko już przetrząsnąłem. A może to ty go wzięłaś, co?”. „Po co mi niby twój telefon?”. „Skąd mam to wiedzieć? Skąd mam wiedzieć, co tworzy się w twojej bezmózgiej głowie?”. „Nawet go nie tknęłam. Na pewno gdzieś go położyłeś”. „Na pewno to ty go wzięłaś! No już, nie wkurzaj mnie i oddawaj go!”.

„Nie wzięłam go” – zarzeka się Cemre. „Bez łaski, sam go sobie wezmę!” – Talaz chwyta torebkę swojej lokatorki. Sprawdza dokładnie jej zawartość, ale nie znajduje telefonu. „Mówiłam, że go nie wzięłam. Poza tym, do kogo niby miałabym dzwonić? Mam może mamę albo tatę? Sama jestem na tym świecie. Zupełnie sama”. Dziewczyna mija gangstera i idzie w kierunku drzwi wyjściowych. „Dokąd to?” – pyta Talaz. „Idę się przewietrzyć! I nie próbuj iść za mną. Inaczej zacznę krzyczeć na całe gardło, że porywasz ludzi, aż cała dzielnica się tu zleci!”.

Dziewczyna wychodzi na zewnątrz. Wyciąga telefon z kieszeni kurtki i siada za kierownicą samochodu. Następnie zaczyna mlaskać, jakby odliczała upływające sekundy. „Czas mija” – mówi, uśmiechając się szeroko. – „I tak za długo czekałam na tę chwilę, żeby się ciebie pozbyć. Ale wreszcie nadszedł twój koniec…”. Cemre nakłada perukę, odpala auto i rusza.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy