345: Kemal zbiera domowników oraz Narin w salonie. Następnie przemawia: „W trakcie procesu sądowego zatailiśmy przed wami pewne fakty ze względu na dobro Masal. Ponieważ sprawa została już zakończona, uznałem, że macie prawo znać prawdę. Pani Narin i ja… Nasze małżeństwo nigdy nie było prawdziwe” – Sehriye robi wielkie oczy. Zdumiona patrzy to na Narin, to na Kemala. – „Utrzymywaliśmy tę fikcję, by udowodnić w sądzie, że Masal wychowuje się w dobrych warunkach rodzinnych. Chodziło tylko o zachowanie prawa do opieki. Nasze małżeństwo istniało jedynie na papierze. Teraz, kiedy prawda wyszła na jaw, nie musicie już przejmować się naszym rozwodem”.
„Ale… Jak to?” – odzywa się Sehriye. „Od tej chwili Narin zajmie pokój gościnny” – oznajmia brat Hikmeta. – „Sądzę, że najlepszym będzie ten obok pokoju Masal. O ile oczywiście zgodzi się tutaj zostać”. „Nie ma takiej potrzeby” – mówi Narin. – „Nie będę zakłócać porządku, do którego przywykliście. Dzisiaj zostanę w pokoju Masal. Obiecałam jej, że kiedy się obudzi, będę przy niej. Potem chcę odwiedzać Masal każdego dnia przed pracą i po niej. Mimo to dziękuję za twoją propozycję”.
„Mój brat dla swojej córki zniesie każdą mękę” – stwierdza Oya, której ani trochę nie podoba się ten pomysł. – „Popatrz, nawet zgodził się, żebyś tu została”. „Wiem, że jestem tu tylko ze względu na Masal” – oświadcza Narin. W następnej scenie znajduje się w kuchni, gdzie nalewa sobie wody. Do pomieszczenia wchodzi Oya. „Twoja decyzja o pozostaniu w domu była bardzo przebiegła. Nie spodziewałam się tego po tobie” – mówi siostra Kemala. – „Nie zapominaj, że jesteś tu tylko ze względu na Masal. Nie rób sobie nadziei na nic więcej”. „Doskonale wiem, po co tu jestem” – odpowiada Narin. „Świetnie. Musisz wiedzieć, że od tej chwili nie zniosę najmniejszego nieporozumienia”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Emir i Reyhan leżą na łóżku. „Następnym razem nie puszczę cię samej do gabinetu” – postanawia mężczyzna. – „Na szczęście wkrótce będziemy mieli kolejną wizytę kontrolną, na której poznamy płeć dziecka. Za nic jej już nie przegapię. Na monitorze zobaczymy maleńkie rączki naszego dziecka i jego nóżki. Nie, nie mogę tego przegapić. Będę z tobą. Przez cały czas będę cię trzymał za rękę. Co się stało?”. „Nic. Tak pięknie mówisz, jakbyś opowiadał bajkę. Zrobiłam się senna. Może pójdziemy już spać?”. „Dobrze. Słodkich snów”. „Wzajemnie” – Reyhan przekręca się na bok. W jej oczach jest nieskończony smutek.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cavidan jest wciąż zamknięta w fabryce. Wygląda już naprawdę źle, jakby były to jej ostatnie chwile. „Umieram” – z jej ust wydobywa się słaby, zachrypnięty głos. – „Błagam, pomóżcie. Jest tu ktoś? Emir… Przyjdź i uratuj swoją mamę. Synku… Umieram…”. Cavidan bezwładnie upada na wyłożoną słomą ziemię. Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Podczas gdy Cemre jest w kuchni i gotuje obiad, bandzior w pokoju dziennym podnosi z kanapy jej kurtkę, chcąc odwiesić ją na wieszak. Nagle z kieszeni kurtki wypada telefon Cavidan!
Zaintrygowany Talaz przegląda ostatnio wysłane wiadomości. „Co ta nienormalna zrobiła? Po co to napisała?” – zachodzi w głowę mężczyzna. – „I co w ogóle robi u niej telefon Cavidan? Ostatnio wzięła samochód i jeździła gdzieś. Co ona kombinuje?”. W tym momencie z kuchni wychodzi Cemre. „W lodówce są jeszcze grzyby. Dodać je?” – pyta, po czym zauważa trzymaną przez Talaza komórkę. „Co to za fabryka? Co za pieniądze?” – pyta gangster, wbijając w dziewczynę groźne spojrzenie. Następnie rzuca ją na kanapę. – „Czy nie mówiłem ci, że masz siedzieć spokojnie?”.
„Nie zrobiłam niczego złego” – zarzeka się Cemre. Talaz raz jeszcze sprawdza ostatnie wiadomości. „Jest i adres fabryki. Posłuchaj mnie, póki nie wrócę, ani drgniesz. Rozumiesz?” – mówi Talaz i opuszcza chatę. „Jest już za późno. Ta wiedźma Cavidan na pewno jest już martwa” – mówi do siebie Cemre i wybucha śmiechem. Czy Cavidan żyje? Czy Talaz zdecyduje się ją uratować?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.