354: Talaz czyta gazetę, a Cemre jak zwykle siedzi przed telewizorem, przegryzając pestki. „Och, idź już” – mówi w myślach zniecierpliwiona dziewczyna. Po chwili gangster składa gazetę i wstaje od stolika. „Wychodzę” – oznajmia, zdejmując z wieszaka kurtkę. – „Słuchaj mnie, siedź tu cicho”. „A co robię? Siedzę przecież!”. „I dobrze. Do zobaczenia wieczorem” – mężczyzna opuszcza chatę. Cemre od razu wstaje z kanapy i pochyla się nad wiadrem, w którym znajduje się drewno na opał. Podnosi kilka pociętych desek i wyciąga ukryty pod nimi pistolet. „Czekaj na mnie, Cavidan” – mówi z diabelskim spojrzeniem. – „Twoja śmierć idzie do ciebie…”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melike karmi Hikmeta i mówi: „Pan też czuje, jak wielki ciężar dźwiga Reyhan, prawda? Ale proszę się nie martwić, to wszystko minie. Reyhan porozmawia z Emirem i może z Bożą pomocą poradzą sobie z tym problemem” – w tym momencie przy drzwiach pokoju zatrzymuje się Cavidan i uważnie przysłuchuje się monologowi służącej. – „Oczywiście to dla niej bardzo trudne. Musi przecież zrezygnować z własnego dziecka. Ale Emir będzie z nią i pomoże jej nieść ten ciężar. Będziemy ich wspierać, niech się pan nie martwi”.
Cemre jest w okolicy rezydencji. Ukrywa się za drzewem i widzi, jak Cavidan wsiada do taksówki. Gdy ta przejeżdża obok kontenera na śmieci, pani Tarhun każe zatrzymać się kierowcy. Widzi bowiem grzebiącą w kontenerze bezdomną, która ma na sobie jej ubrania. „Natychmiast zdejmuj te ubrania!” – rozkazuje matka Emira. „Niczego nie będę zdejmować! Jeśli masz dość siły, to sama je ze mnie ściągnij” – odpowiada żebraczka i zaczyna szarpać Cavidan. Następnie uderza ją w twarz, rzuca na ziemię i zadaje kolejne ciosy. Cemre ogląda wszystko w wielkim rozbawieniu.
„Posłuchaj mnie, jeszcze raz przyczepisz się do mnie, to ci dopiero pokażę!” – ostrzega bezdomna. Tymczasem Narin z dwiema dużymi walizkami przychodzi do domu byłego męża. „Nie wynajęłam domu, siostro Sehriye” – mówi do otwierającej jej drzwi gospodyni. – „Zostanę tutaj”. „Bardzo się cieszę, bardzo!” – wyraża swoją radość Sehriye. – „Niebieskooka będzie świętować”. Kamera robi zbliżenie na siedzącą na kanapie Oyę. Jej oczy płoną ze wściekłości.
Reyhan przychodzi do szpitala. Na korytarzu zatrzymuje ją Sevda. „Doktor Kadriye czeka na panią w sali operacyjnej” – mówi lekarka. – „Pani mąż przyjdzie? Mamy zaczekać na niego?”. „Nie ma takiej potrzeby” – odpowiada Reyhan. „Dobrze, w takim razie pielęgniarka panią przygotuje i jak najszybciej zaczniemy operację”. „Rozmyśliłam się. Nie poddam się operacji”. „Ale rozmawiałyśmy o tym. Nie jest możliwe, by przeżyła pani razem z…”. „To jest możliwe. Wierzę w to. Ja też będę żyć. Wezmę na ręce moje dziecko całe i zdrowe. Tak będzie”. „Pani Reyhan, przyjdzie doktor Kadriye i raz jeszcze wspólnie to omówicie. To naprawdę nie jest rozsądna decyzja. Ryzykuje pani swoim życiem”.
„Jestem świadoma tego ryzyka” – oświadcza Reyhan. – „Doktor Kadriye nie powie mi nic innego niż pani. Dlatego też dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu. Wiele o tym myślałam i podjęłam decyzję. Jest ona ostateczna. Z Bożą wolą wezmę na ręce moje dziecko. Całym sercem w to wierzę”. Reyhan opuszcza szpital. Z torebki wyciąga komórkę i odczytuje sms-a od męża: „Gdzie jesteś?”. „Muszę mu o wszystkim powiedzieć, ale w cztery oczy” – postanawia.
Akcja wraca na ulicę przed rezydencją. Pobita przez żebraczkę Cavidan wciąż leży na chodniku i wije się z bólu. Kamera robi zbliżenie na stojącą kilkanaście metrów dalej Cemre. „Tym razem nie wyjdziesz sucha z wody” – mówi dziewczyna i wymierza pistolet w stronę pani Tarhun. – „Do zobaczenia, Cavidan”. Cemre naciska na spust, ale nic się nie dzieje, strzał nie pada. „Niech to szlag!” – przeklina i próbuje ponownie oddać strzał. Tak samo bez skutku. Cavidan w tym czasie podnosi się i odchodzi w kierunku rezydencji. Niespodziewanie za plecami Cemre pojawia się… Talaz! Mężczyzna zakrywa jej usta dłonią i zabiera broń. „Zwariowałaś?!” – pyta i naraz reflektuje się, że już dawno to się stało. – „O czym ja mówię? Jesteś chorą psychopatką!”.
„Skąd się tu wziąłeś? Puszczaj mnie!” – rozkazuje dziewczyna, próbując się wyrwać. – „Zniszczę ją! Dokończę to, czego nie skończyłam!”. „Dosyć tego! Chcesz zabić kobietę w biały dzień na środku ulicy? W ułamku sekundy cię złapią!”. „Wszystko mi jedno!”. „Ale mnie nie jest. Chciałaś zabić człowieka z pistoletu, który mi zabrałaś!” – Talaz przystawia broń do głowy Cemre. – „Nie wkurzaj mnie, bo inaczej pozbawię cię tej resztki mózgu, która ci została. Zgnijesz w szpitalu i tam zdechniesz! Chodź, idziemy!”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Oya wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się Narin. „Co ty sobie myślisz?!” – pyta. „A co takiego niby robię?” – nie rozumie Narin. „Jeszcze pytasz? Myślisz, że nie wiem, w jakim celu tutaj przyszłaś?”. „Jestem tutaj tylko dla Masal. Myślę, że mam na nią dobry wpływ”. „Chyba nie sądzisz, że uwierzę w te głupoty?”. „Zrobiłam to, co chciałaś. Rozwiodłam się z twoim bratem. Teraz interesuje mnie tylko Masal. Kemal… Będziemy się po prostu tolerować. Nic więcej”. „Słuchaj, mój brat zbuduje sobie nowe życie z Pelin. Nie możesz tego zatrzymać, rozumiesz?”. „A co on o tym myśli?”.
„To ciebie nie dotyczy. Wykorzystujesz Masal, żeby być blisko niego” – mówi Oya. – „Posłuchaj, Pelin będzie dobrą mamą dla Masal i dobrą żoną dla mojego brata. Ona nie ma tak mrocznej przeszłości, jak ty. Moje życie już zniszczyłaś. Nie pozwolę ci zniszczyć także życia mojemu bratu”. „Słuchaj, ja…” – odzywa się Narin. „Jeśli mój brat będzie z Pelin, ty już nie będziesz tu potrzebna. Ta dziewczyna jest w końcu pedagogiem. Mnie również, tak jak tobie, najbardziej zależy na dobru Masal”. Oya rzuca byłej bratowej pogardliwe spojrzenie i opuszcza kuchnię.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.