482: „Puśćcie ich, dranie!” – krzyczy Emir, patrząc na wyświetlony na ekranie laptopa podgląd z kamery. „Ta bomba jest nastawiona dokładnie na pięć minut” – oznajmia Cevahir. – „Poczujesz, co znaczy ból za dzieckiem, i będziesz cierpiał, jak ja teraz cierpię. Trzymaj się mocno”. W tym momencie do pokoju, w którym uwięzieni są Feride i Yigit, wchodzi drab i uruchamia czasowy zapalnik na bombie. „Proszę, nie rób tego!” – błaga dziewczyna. – „On jest jest jeszcze bardzo mały! Proszę, zabij mnie!”. Zbir jest jednak głuchy na błagania Feride i opuszcza pokój.
„Uduszę cię! Uduszę cię, draniu!” – wrzeszczy Emir, wyrywając się w stronę lichwiarza. „Masz ostanie minuty, by się na nich napatrzeć” – mówi Cevahir. – „Nie trać tego czasu na mnie”. Draby odchodzą, zostawiając Emira samego z laptopem. Syn Cavidan z trudem dociera do drzwi i napiera na nie, używając pięści i butów. Nic to jednak nie daje. Mężczyzna przypomina sobie moment, gdy po raz pierwszy wziął Yigita na ręce i nazwał go synem. „Wybacz mi. Nie udało mi się ciebie uratować” – mówi Emir. Raz jeszcze zbiera w sobie siły i napiera na drzwi, choć bez nadziei. Nieoczekiwanie te… otwierają się!
Emir wychodzi na korytarz i sprawdza kolejne pomieszczenia. W żadnym jednak nie ma jego syna. Schodzi na niższe piętro. „Yigit, synu! Gdzie jesteś?!” – woła. „Tutaj jesteśmy! Idź za moim głosem!” – krzyczy Feride. – „Oni podłożyli bombę! Pospiesz się!”. Emir szybko lokalizuje pomieszczenie, w którym draby zamknęli Feride i jego syna. Niestety prowadzące do pokoju drzwi także są zamknięte. Mężczyzna sięga po metalową rurkę i przy jej pomocy próbuje sforsować zamek.
„To tak nie zadziała! Znajdź coś innego!” – krzyczy Feride, podczas gdy do wybuchu zostało już niewiele ponad minutę. – „Jest okno! Wyjdź na zewnątrz i wybij je! Pospiesz się!”. Dziewczynie udaje się wyswobodzić ręce. Rozwiązuje sznur, którym związano jej nogi i bierze na ręce nosidełko z Yigitem. „Tutaj jesteśmy!” – krzyczy ponownie, by ułatwić Emirowi zlokalizowanie właściwego okna. Gdy szyba jest już wybita, podaje mężczyźnie jego syna. Sama jednak nie może wyjść, bo uniemożliwiają jej to znajdujące się za oknem kraty.
„Weź go i uciekaj! Nie ma czasu! – krzyczy Feride, wiedząc, że nie ma już dla niej ratunku. Na zegarze zostało ostatnie dziesięć sekund… Emir odwraca się i ucieka z synem na rękach. Po chwili rozlega się huk wybuchu. Mężczyzna zdaje sobie sprawę, że na zawsze rozstał się z Feride. Po jego policzku spływają łzy. Kierowany bliżej nieokreśloną siłą wraca do budynku. W środku unoszą się opary kurzu i dymu. „Dlaczego?! Dlaczego?!” – zaczyna krzyczeć. Nagle na końcu korytarza pojawiają się sylwetki kilku osób. To niosący taran policjanci oraz… Feride! Cała i zdrowa!
Kemal stoi przed restauracją, w której przyjaciele Narin zorganizowali przyjęcie z okazji jej awansu. Mężczyzna co chwila zerka na zegarek i chodzi w tę i z powrotem. „To miała być po prostu zwykła kolacja. Dlaczego to trwa tak długo?” – niecierpliwi się. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. – „Słucham, Masal? Posłuchaj, trochę się spóźnimy. Kolacja Narin jeszcze się nie skończyła. W porządku, córko, kończę. Do zobaczenia”. Z restauracji wychodzi trójka kobiet. „Jaki piękny wieczór, czyż nie?” – zagaduje jedna z nich. – „Doktor Narin jest bardzo szczęśliwa”. „Tak, widzimy się jutro w szpitalu. Do zobaczenia”. Kobiety rozchodzą się.
„Dlaczego jeszcze nie wyszli?” – pyta siebie Kemal. – „Zostali tam tylko we dwoje. Co tam robią?”. Mężczyzna już chce dzwonić do ukochanej, ale w tym momencie z lokalu wychodzi Sadri. „Gdzie Narin?” – pyta brat Hikmeta. „Poszła do łazienki” – odpowiada dyrektor szpitala. – „Przyszedłeś po nią wcześniej i martwiłeś się, kiedy nie wyszła z koleżankami, tak?”. „Dokładnie tak. Jesteś dobry w zgadywaniu”. „To nie jest takie trudne. Widać w końcu wyraźnie, że jesteś niespokojny i trochę niecierpliwy”. „Tym razem błędnie założyłeś. Nie jestem niespokojny, a po prostu ostrożny. Zwłaszcza, gdy chodzi o Narin”.
„Narin jest bardzo bystra, ale czasami gubią ją jej dobre intencje” – kontynuuje Kemal. – „Myśli, że wszyscy są tacy jak ona. Szybko ufa ludziom, ale niestety świat nie jest różowy. Dlatego właśnie jestem ostrożny”. „Ale nie zawsze możesz z nią być” – zauważa Sadri. „To prawda, nie mogę. Ale mogę wyznaczyć granicę tym, którzy ją krzywdzą”. „Jesteś wystarczająco dojrzały, by wiedzieć, że życie pełne jest złych niespodzianek. Możesz ją chować, trzymać z dala od wszystkiego, ale rzecz zwana życiem może zrobić taką niespodziankę, że będziesz całkowicie małym. I nie możesz znaleźć tego, kto jest odpowiedzialny. Ponieważ go nie ma”.
„Czyli mam zignorować niebezpieczeństwo i pozostawić wszystko samemu sobie?” – pyta Kemal. „Masz prawo się martwić. Nie mogę się temu sprzeciwić” – przyznaje Sadri. – „Ona wszystkim imponuje swoimi zdolnościami i umysłem”. „To dlatego promowałeś Narin na zastępcę głównego dyrektora, czy z powodu podziwu dla niej?” – Dopiero po wypowiedzeniu tego zdania Kemal zauważa, że jego ukochana wyszła już z restauracji. Jest wyraźnie zmieszany. – „Posłuchaj, nie chciałem tego powiedzieć…”. „Będzie dobrze, jeśli już pójdę” – postanawia dyrektor. – „Oczywiście macie o czym rozmawiać. Dobrej nocy”.
„Nie mogę uwierzyć. Jak możesz to robić?” – Narin wbija w Kemala pełne zwątpienia spojrzenie. „Nie słyszałaś, co on powiedział. Sprowokował mnie” – tłumaczy ojciec Masal. „Ale słyszałam, co ty powiedziałeś. Niestety słyszałam! Więc zostałam jego asystentką, ponieważ jest moim fanem, doprawdy? Nie dlatego, że na to zasłużyłam? W twoich oczach jestem złym lekarzem?”. „Nie, nigdy! Nie chciałem czegoś takiego powiedzieć. Wiesz najlepiej, co o tobie myślę. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do twojej wiedzy. Myślę nawet, że zasługujesz na więcej. Przepraszam”.
„Wiem i dlatego jestem zaskoczona” – oświadcza Narin, nadal bardzo zła. – „Co sprawiło, że wypowiedziałeś te słowa?”. „Słuchaj, ten człowiek…”. „Nie pytam o tego człowieka, tylko o ciebie. Dobra, nieważne. Nie jestem pewna, czy chcę usłyszeć twoje wyjaśnienia”. Narin odwraca się i odchodzi do samochodu. Akcja wraca do budynku, w którym doszło do eksplozji. „Jesteś żywa!” – zakrzykuje zdumiony Emir. „Yigit! Co z Yigitem?” – pyta Feride. „W porządku.” – Emir pokazuje malca, który spokojnie leży w nosidełku. – „Jak to się stało? Jak zdołałaś wydostać się stamtąd żywa? Nic z tego nie rozumiem”.
Następuje retrospekcja. Akcja cofa się o kilka godzin. Widzimy jadącą taksówką Feride. „Chcę zgłosić zdarzenie” – mówi, nawiązując połączenie z numerem alarmowym. – „Zostało porwane jedno dziecko, syn Emira Tarhuna. Teraz zabierają go samochodem w nieznanym kierunku. Jadę za nimi taksówką. Numery rejestracyjne pojazdu? Już podaję”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Znalezienie pojazdu zajęło nam trochę czasu” – oznajmia policjant. – „Przybyliśmy, jak tylko określono lokalizację”. „Ryzykowałaś swoim życiem” – mówi Emir, patrząc na Feride. – „Z powodu Yigita rzuciłaś się w objęcia śmierci”. „Ale uratowałam się. Uratowaliśmy się wszyscy” – stwierdza dziewczyna. „Ten człowiek, Cevahir…”.
„Został aresztowany, nie martw się” – odpowiada funkcjonariusz. Na korytarzu pojawia się jego kolega z ratownikami medycznymi. – „Przyjechał zespół medyczny. Zajmą się wami”. Akcja przenosi się na złomowisko. Seyfi siedzi na stołku obok rozpalonego w wiadrze ogniska. Podchodzi do niego kolega i informuje: „Zrobili nalot na tego twojego”. „Jakiego mojego?” – nie rozumie ojciec Feride. „Na Cevahira. Złapali go na gorącym uczynku. Znasz tego, który zabił jego syna?”. „Emira Tarhuna? Co z nim?”. „To dzięki niemu Cevahir został złapany”. Seyfi nerwowo przełyka ślinę, po czym podnosi się ze stołka i gdzieś odchodzi.
Akcja przenosi się do szpitala. Emir i Feride rozmawiają na korytarzu. „To wszystko przydarzyło się wam przeze mnie” – oskarża siebie dziewczyna. – „Przez mojego ojca”. „Nie jesteś winna. Człowiek nie może wybrać sobie rodziców” – stwierdza Emir. W szpitalu pojawiają się Hikmet i Melike. „Emir, czy wszystko w porządku?” – pyta mąż Songul. „Czy nie stało się nic złego?” – pyta służąca. „Mamy się dobrze, nie bójcie się” – uspokaja Emir. – „Nie ma nic złego. Yigitowi wzrosła trochę temperatura. Podają mu teraz kroplówkę”. „Synu, twoja rana krwawi!” – Hikmet zauważa na koszulce syna czerwoną plamę.
„Nie martw się, to nic poważnego” – zapewnia Emir. „Jak to nie? Jeszcze po ostatnim nie doszedłeś do siebie” – stwierdza służąca. „Melike ma rację, idź na badanie” – mówi Hikmet. – „Niech opatrzą ranę. My tutaj będziemy, nie martw się”. „W rzeczywistości chcieli zabandażować jego ranę, ale wybiegł, kiedy usłyszał płacz Yigita” – oznajmia Feride. „Nie pójdę nigdzie, dopóki nie zobaczę Yigita” – oświadcza Emir. Akcja przenosi się do rezydencji. Songul siedzi na kanapie. „Nie mogę uwierzyć” – mówi do siebie. – „Zrobiłam tyle intryg i pozostawałam bez grzechu. Boże, co teraz zrobię? I jeszcze ta Oya powiedziała, że wraca. Songul, lepiej idź stąd, póki jeszcze masz czas”.
„Nie, nie mogę!” – kontynuuje kobieta. – „Jeśli to zrobię, po prostu wyświadczę Oyi przysługę. Podjęłam wiele wysiłków, przychodząc tutaj. Nie mogę teraz po prostu się poddać!”. Czy Songul opuści rezydencję, nim wypłyną na wierzch pozostałe jej intrygi? Czy jednak udowodni swoją niewinność w sprawie porwania Yigita i dalej będzie panią posiadłości?