59: Reyhan jest zdezorientowana zachowaniem męża. „Co to ma znaczyć?” – pyta, patrząc na trzymany w rękach Emira czek. „Zostaw już teraz te gierki. Bierz, nie wstydź się!” – rozkazuje mężczyzna. – „To zapłata za twoje usługi! Bardzo dobrze używasz swojego wyglądu i spojrzenia. Twoją największą bronią jest milczenie, czyż nie?”. „Nie rozumiem, naprawdę… Czyli to wszystko… To wszystko było kłamstwem?”. „Mi zarzucasz kłamstwo? Czy to nie ty nas wszystkim w rezydencji, w tym mojego ojca, oszukałaś dla pieniędzy?! Dopięłaś swego, zabawiłaś się mną i twoja sprawa już się skończyła! Bierz! To cena za rozrywkę!”.
Emir chwyta rękę żony i siłą wkłada w jej dłoń czek. „Co? Za mało?” – pyta. – „Nie wstydź się, mów! Jeśli powiesz, że zasługujesz na więcej, to dam ci jeszcze więcej! Możesz sprawić, że twój wygląd będzie jeszcze bardziej żałosny. Kierowca cię odwiezie”. Mężczyzna odchodzi, a zdruzgotana Reyhan upada na kolana. Akcja przeskakuje do wieczora. Reyhan wchodzi do pokoju, gdzie jest jej mąż. Mężczyzna chce od razu wyjść, ale żona chwyta go za ramię. „Musisz mi to wyjaśnić” – oświadcza. – „Wyjaśnij mi przyczynę tych strasznych słów. Musisz to zrobić!”.
„Po takim dniu, zupełnie bez powodu…” – kontynuuje dziewczyna. – „Co się zmieniło w jednym momencie? Nie milcz, mów! Powiedz coś! Jak ci się udaje być tak bezwzględnym?”. „Bardzo dobrze znasz przyczynę” – oznajmia Emir, patrząc żonie głęboko w oczy. „Nie znam! Nic nie wiem! Powiedz mi, co takiego zrobiłam?! W czym jest moja wina? Co znaczy – dla pieniędzy?”. Mężczyzna nie odpowiada. Opuszcza pokój, zamykając drzwi z trzaskiem. Następuje zbliżenie na twarz wyglądającej z salonu Cavidan. Kobieta jest wyraźnie zadowolona.
„Mój Boże, to musi być jakiś koszmar” – mówi do siebie Reyhan, a po jej policzkach płyną łzy. – „Jak on mógł mi powiedzieć tak wiele strasznych rzeczy? Co się zmieniło, mój Boże? Co?”. W tym momencie do pokoju wchodzi pani Tarhun. Uśmiecha się, patrząc na załamaną synową. „Dostałaś to, na co zasłużyłaś” – mówi żona Hikmeta. – „Już pierwszego dnia powiedziałam ci, żebyś stąd odeszła, ale oczywiście nie posłuchałaś mnie. No nic, zostawię cię samą. Płacz sobie w spokoju”.
Sehriye i Nigar idą przez miasto i śledzą Safera, chowając się za zaparkowanymi na ulicy pojazdami. Widzą jak mężczyzna idzie po chodniku z obcą kobietą i ciągnie jej walizkę. „Och, co mi się przytrafia?” – przeraża się Nigar. – „To chyba jego kochanka. I jeszcze ta walizka… Czy oni uciekają?! Nie wytrzymam tego!”. Obie panie wychodzą z ukrycia. „Nigar? Mama? Co wy tu robicie?” – Safer robi wielkie oczy. Służąca Tarhunów rzuca się na jego towarzyszkę i szarpie ją za włosy.
„Poczekajcie! Stójcie!” – krzyczy Safer, przyjmując od matki ciosy torebką. – „Jestem kierowcą taksówki!”. „O czym ty mówisz?” – pyta zdumiona Sehriye. „Jestem kierowcą taksówki, należącej do mojego przyjaciela! A ta pani jest moją klientką!”. „Klientka?” – zawstydzona Nigar spuszcza głowę. Akcja wraca do rezydencji Tarhunów. Reyhan modli się w swoim pokoju: „Mój Boże, nadal nie wiem, czego doświadczyłam. Co to było, nie wiem. On sprawił mi tak wielki ból. Nadal wszystko boli. Mój Boże, szukam schronienia w tobie. Nie mam nikogo innego, oprócz ciebie. Mamy nie mam, taty nie mam… Jestem sama w tym ogromnym świecie”.
„Nie mam nikogo, komu mogłabym opowiedzieć o swoich problemach” – kontynuuje dziewczyna. – „Nie mam nikogo, w kim mogłabym znaleźć oparcie. Jesteś moim jedynym schronieniem, mój Boże. Proszę, pomóż mi. Uchroń mnie od tej strasznej ciemności”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cemre jest w firmie. Idzie korytarzem i zatrzymuje się przed gabinetem Emira. Mężczyzna śpi przy swoim biurku. Spędził tu całą noc. „Najpierw będą oddzielne łóżka” – szepcze do siebie zadowolona Cemre. – „Potem oddzielne domy. Najpierw wyrzuci ją ze swojego zasięgu wzroku, a potem z serca”.
Dziewczyna podchodzi do biurka i budzi swojego ukochanego. „Cemre, co ty tutaj robisz?” – pyta Emir, wybudzając się. „Zamierzałam z Yoncą zjeść śniadanie. Kiedy ochroniarz powiedział mi, że jesteś tu od wczoraj, zmartwiłam się i postanowiłam to sprawdzić. Dlaczego tutaj jesteś?”. „Musiałem przejrzeć wiele raportów i jakoś tak zasnąłem…”. „Zupełnie nie potrafisz kłamać. Widzę, że coś jest nie tak. Wczoraj wieczorem mieliście być na kolacji. Czy między tobą a Reyhan coś się stało?”.
„Nic takiego nie miało miejsca, Cemre” – mężczyzna podnosi się z fotela i chce odejść, ale córka Suheyli zatrzymuje go. „Słuchaj, nie chcesz, nie musisz mi mówić” – oznajmia dziewczyna. – „Ale ja jestem twoją przyjaciółką. Jestem z tobą. Zawsze możesz podzielić się ze mną swoimi problemami”. Emir kręci przecząco głową i opuszcza gabinet. Tymczasem Melike wchodzi do pokoju Reyhan. „Córko, śniadanie już… Co się stało?” – pyta z przejęciem służąca i siada obok płaczącej na łóżku żony Emira. Ta przytula się do niej.
Akcja wraca do gabinetu Emira. Cemre wyciąga ze swojej torebki komórkę i dzwoni do Cavidan. „Miałaś rację, ciociu” – oznajmia dziewczyna. – „Stosunki między Emirem a Reyhan znacząco się pogorszyły. Zwykle, gdy Emir pokłócił się z wujkiem Hikmetem lub z kimś innym, to od razu szedł do Zafera. Sądząc po fakcie, że tym razem spał w firmie, to musi być bardzo poważna sprawa”. „A co ja ci mówiłam? Mówiłam, że tak to się skończy” – przypomina Cavidan. – „Mój syn wdał się we mnie. Udziela lekcji tym, którzy na nie zasługują. Szkoda, że nie widziałaś, jak wczoraj ukarał tę utrzymankę”.
Wkrótce do domu wraca Emir. „Gdzie byłeś w nocy, synu?” – pyta Cavidan. – „Bardzo się o ciebie martwiłam”. „Miałem dużo pracy. Postanowiłem nie przychodzić tak późno” – odpowiada mężczyzna i chce odejść. „Nie porozmawiasz ze swoją mamą? Ja stęskniłam się za rozmowami z tobą, Emir. Chodź, wypijemy smaczną kawę, jak mama z synem”. „Naprawdę jestem bardzo zmęczony, mamo. Wypijemy innym razem”. „Wiem, co się stało… Bardzo się przestraszyłam. Jak jej tam było? A tak, Mukadder. Myślę, że ona i ta wiejska dziewka cię zaczarowały”. „Mamo, nie chcę rozmawiać na ten temat. Za pozwoleniem”.
Emir udaje się do łazienki. W drzwiach natyka się na wychodzącą z pomieszczenia Reyhan. Chce zawrócić, ale dziewczyna odzywa się nagle: „Miałeś rację. Jestem bardzo dobrą rozrywką dla ciebie. Tyle przygotowań, mówienia, że jestem bardzo piękna, a do tego taniec… Zawsze marzyłeś o tej chwili, prawda? Marzyłeś o tym momencie, aby uderzyć we mnie ze wszystkich stron. Tylko dlaczego zadałeś sobie tyle trudu? Jedzenie, pierścionek… Nie mogłeś po prostu powiedzieć mi, abym odeszła? Przecież jesteś wielkim Emirem Tarhunem. No mów, jestem gotowa ponieść karę. Mam prawo wiedzieć jedno. W czym jest moja wina?! W czym?!”.
„Jeżeli jest ktoś winny, to tylko ja” – oświadcza Emir. – „Ponieważ prawie uwierzyłem w twoją niewinność. Jestem winny i czuję się wielkim idiotą”. „Nie! Powiem ci, co się stało” – oznajmia Reyhan. – „Jesteś bezlitosny! Okrutny! Twoje oczy są zamglone, a twoje serce przepełnione nienawiścią!”. „Tak, jestem pełen nienawiści! Pełen! Nie mogę znieść twojej chciwości ani dwulicowości! Rozumiesz? Nie mogę!”. „Nie jestem taka!”. „To prawda. Jesteś jeszcze gorsza! A wiesz, co jest najgorsze? Być z tobą pod jednym dachem i oddychać tym samym powietrzem! To nie do opisania straszna rzecz! Tak zła, że nie da się tego wytrzymać!”.
Emir odwraca się i odchodzi. Reyhan siada na krześle i zaczyna płakać. Widać, że słowa męża bardzo ją bolą. „Nie mogę tu zostać” – postanawia dziewczyna. – „Dłużej nie mogę zostać w tym domu!”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Leyla siedzi na łóżku i rozmyśla: „Nie, tak nie będzie. Skoro popełniłam błąd, to muszę go naprawić, zanim będzie za późno”. Córka Talaza sięga po komórkę i dzwoni do Sonera. „Jest pan wolny? Muszę z panem porozmawiać” – oznajmia. „Jeśli możesz wyrwać się na godzinę, to spotkajmy się w moim biurze” – proponuje konkurent Kemala.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.