708: Strażniczka więzienna wprowadza Meltem do celi. „Proszę, spójrzcie, kto do nas dołączył” – odzywa się jedna z osadzonych. – „Pani Meltem, znowu będziemy razem”. Meltem powraca pamięcią do swojego ostatniego pobytu w areszcie. Ta sama osadzona, która dzisiaj ją powitała, zmuszała ją wtedy do wykonywania najgorszych prac. Na koniec, gdy Meltem już wychodziła, rzuciła jej szmatą do mycia podłogi prosto w twarz. Teraz siostra Merta nie jest już tak odważna. Wręcz przeciwnie, jest przerażona. Ogarnięta paniką uderza rękoma w drzwi, prosząc, by ktoś ją wypuścił. „Zabierzcie mnie do innej celi! Nie mogę tu zostać!” – krzyczy.
Akcja przenosi się na farmę. Emir, Gulperi, Cavidan i Beyhan znajdują się w salonie. „Twój syn źle cię poinformował” – oznajmia mężczyzna. – „Sprawy nie mają się tak, jak ci się wydaje. Ten dom i ziemia, na którym stoi, należą do nas i nadal tak będzie. To oczywiste, że doszło do wielkiego błędu, ale rozwiążę to w krótkim czasie”. „Powiedziałam ci, że mój syn nie mówi na próżno” – przypomina mama Savasa. „W porządku, w takim razie powiem otwarcie. Twój syn działał za naszymi plecami, żeby przejąć ten dom. Dopuścił się fałszerstwa dokumentów. Ale odebranie mi domu nie jest tak łatwe, jak myśli. Prawnicy intensywnie pracują. Rozwiążą to w najkrótszym możliwym czasie”.
„Oczywiście” – potwierdza Cavidan. – „Jakby to było takie proste. Niech wszyscy oszukują i zabierają czyjeś domy. Tego byś chciała?”. „Uważajcie, do kogo mówicie, Tarhunowie” – ostrzega Beyhan. – „Ten dom należy do Aksoyów. Będzie dobrze, jeśli zaczniecie się pakować”. „Nikt nie wprowadzi się z tego domu” – mówi stanowczo Emir. – „To zostanie wkrótce rozwiązane, nie martw się”. Cavidan i jej syn opuszczają pomieszczenie.
„Ciociu, wcześniej nie mogłam tego powiedzieć” – odzywa się Gulperi. – „Moje kondolencje”. „Wstydu nie masz, że śmiesz składać mi kondolencje?” – pyta oburzona Beyhan. Podnosi się i staje przed dziewczyną. – „Czy to nie ty wykopałaś grób swojemu stryjowi? Czy to nie z powodu ciebie mój syn i mój mąż odeszli?”. „Nie mów tak, ciociu. Nie chciałam, żeby tak się stało”. „Dość!” – Beyhan unosi rękę, jak niegdyś robił to Kasim. – „Nie chcę nic słyszeć! Każdy zbiera to, co zasieje. Jeśli zdradził, dostanie zdradę, jeśli zadał ból, otrzyma ból”.
Wkrótce do rezydencji przyjeżdżają Savas oraz Baran. Wchodzą jak do siebie. Emir natychmiast staje rywalowi na drodze. „Co tutaj robisz?” – pyta z groźnym wyrazem twarzy. – „Czy nie powiedziałem ci, żebyś więcej nie przychodził? Nie waż się zrobić ani kroku więcej!”. „Co to ma być?” – pyta siedząca na kanapie Beyhan. – „Czy mój syn ma prosić o pozwolenie, kiedy wchodzi do swojego domu?”. „Mamo, przygotuj się. Idziemy stąd” – postanawia Savas. – „Przyjechałem po ciebie”.
Beyhan podnosi się. Zatrzymuje się przed Cavidan i mówi: „Teraz idę, ale wrócę tu. Kiedy przyjadę, nie chcę cię widzieć w swoim domu”. „Mama ma rację, znowu przyjdziemy” – mówi Savas do Emira. – „Od teraz będziemy często się spotykać, Emirze Tarhunie. Będzie dobrze, jeśli przyzwyczaisz się do tego”. „Rozwiążę to, zanim się przyzwyczaję, nie martw się” – oświadcza Emir. Savas jeszcze przez patrzy mu w oczy, po czym odchodzi za matką. Tymczasem Kemal i Narin mówią Mertowi prawdę o jego siostrze.
Akcja przeskakuje do wieczora. Gulperi wchodzi do gabinetu męża. „Kiedy jesteś sierotą, nawet jeśli traktują cię dobrze, mama jest ciepłem, które czujesz w środku” – mówi wróżka. – „Po śmierci babci, tak czy inaczej, ciocia Beyhan stała się dla mnie mamą. Nie można złościć się na kogoś, kogo uważa się za swoją mamę, bez względu na to, co ta osoba zrobiła. Moja mama padła ofiarą brudnego oszczerstwa. Stryjek oskarżył ją, że jest złą kobietą. Nikt nie zapytał o prawdę, nie chcieli wiedzieć. Na pewno zastanawiasz się, dlaczego ci to mówię. Mówię ci, bo nie wystarczyło im to, co zrobili mojej mamie. Mnie też bardzo skrzywdzili. Nie chcę znowu tego doświadczyć”.
„Proszę, niech ciocia nie wie, że nasze małżeństwo jest fałszywe” – kontynuuje Gulperi. – „Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Wybacz, nie powinnam cię o to prosić.” – Odwraca się w stronę wyjścia. Mąż zatrzymuje ją i oznajmia: „Będzie tak, jak chcesz”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin wchodzi do pokoju Merta. Siada obok niego na łóżku i mówi: „Chciałabym, żeby to wszystko się nie wydarzyło. Może jesteś zły, że nie powiedzieliśmy ci wcześniej o Meltem…”.
„Dlaczego miałbym być na was zły?” – nie rozumie chłopak. „Cokolwiek zrobiła, jest twoją siostrą” – stwierdza Narin. „Nigdy nie widziałem jej jako swojej siostry. Nie próbowała nawet nią być. Znasz mój gniew na nią. Dałem jej szansę, ponieważ tego chcieliście, ale widzisz, jaki jest rezultat. Zdałem sobie sprawę, że nie wystarczy tylko pokrewieństwo. Mam tylko jedną siostrę i jesteś nią ty”. Narin uśmiecha się i przytula Merta.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Mert wchodzi do salonu, gdzie znajdują się Kemal i Narin. „Myślałem całą noc i podjąłem decyzję” – oznajmia chłopak. – „Pójdę zobaczyć się z Meltem”. „Czy jest taka potrzeba?” – pyta Narin. – „Czy wszystko nie jest już skończone? Po co zawracać sobie nią głowę?”. „I ja tak myślę” – popiera żonę Kemal. – „To już koniec, powinniśmy patrzeć w przyszłość”. „Żeby zostawić wszystko za sobą, muszę się z nią zmierzyć” – oznajmia z przekonaniem Mert.
Emir i Savas spotykają się w towarzystwie prawników. „Czego chcesz?” – pyta syn Cavidan. „Jak myślisz, czego chcę?” – odpowiada pytaniem syn Beyhan. „Czego chcesz, żeby zostawić swój udział w majątku?”. „Jak wiesz, mam coś, co kiedyś należało do ciebie. Ten fakt jest dla mnie znacznie ważniejszy od tego domu. Teraz chcesz, żebym zostawił swoją własność?”. „Powiem raz i więcej nie powtórzę!” – Emir podnosi się. – „Rozwiąż swój problem ze mną, jestem przed tobą! Trzymaj się z dala od mojego domu i rodziny! W przeciwnym razie poniesiesz konsekwencje. Ze mną rozwiąż swoje problemy. Oczywiście, jeśli masz odwagę”.
„Uważaj, czego sobie życzysz, Tarhunie!” – Savas także się podnosi. – „Sprawię, że będziesz żałował!”. „Śmiało” – odpowiada Emir. – „Mylisz się, jeśli myślisz, że jesteś pierwszym, który mi grozi. Jeśli masz odwagę, weź mnie za cel. Nie wykorzystuj dziecka lub fałszerstwa”. „Zapamiętaj sobie, to dopiero początek. Powoli zbliżasz się do bolesnego końca. Chcę tego domu, to moje ostatnie słowo. Ponieważ wszystko odbyło się zgodnie z prawem, nie ma żadnych przeszkód”.
„Panie Emirze, akt własności jest na ciebie i pana Savasa” – oznajmia prawnik. – „Jeśli sam się nie podda, sprawa może być rozwiązana tylko w sądzie”. „Do zobaczenia w sądzie” – mówi Emir do rywala i odchodzi. Tymczasem Gulperi przychodzi do domu Savasa. Mimo sprzeciwu Barana, staje przed Beyhan. „Mam ci coś do powiedzenia, ciociu” – oznajmia. „Baranie, czy ten dom nie ma drzwi?” – Beyhan rzuca podwładnemu karcące spojrzenie. – „Czy każdy może wejść bez pozwolenia do tego domu?”.
Baran chwyta Gulperi za ramię. Chce ją wyprowadzić z domu, ale dziewczyna wyrywa mu się i wraca do ciotki. „Proszę cię, ciociu, wysłuchaj mnie” – mówi wróżka błagalnym tonem. – „Wiem, jak wielki jest twój ból i jaki gniew odczuwasz, ale wiedz, że Tarhunowie nie są niczego winni”. „Dość! Dlaczego dalej mówisz przede mną?!”. „Ciociu, to nie jest tak, jak myślisz. Nie chciałam, żeby ktokolwiek został zraniony. Stryjek sam sobie to wszystko zrobił”. „Niewdzięcznico, nadal bronisz Emira przed swoją rodziną! Niech przeklęty będzie każdy kęs jedzenia, które zjadłaś u nas! Niech przeklęte będzie wszystko, co dla ciebie zrobiłam!”.
„Dlaczego męża i syna pochowałam w ziemi?” – kontynuuje Beyhan. – „Ponieważ się nie słuchałaś. Ponieważ nie siedziałaś z honorem. Teraz żądasz ode mnie wybaczenia?!”. „Ciociu…”. „Nie nazywaj mnie ciocią! Dla ciebie jestem niczym więcej, jak tylko wężem. Od teraz możesz być tylko moim wrogiem! Wynoś się z mojego domu, natychmiast!”. Baran wyprowadza Gulperi na zewnątrz. Tym razem dziewczyna nie protestuje.