„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 198: Streszczenie
Zeynep wchodzi do przytulnego pokoju, w którym czeka już Selma. Obie siadają w fotelach naprzeciw siebie. Cisza między nimi jest gęsta, jakby każda z nich wiedziała, że rozmowa nie będzie łatwa.
– Jak czuje się pan Halil? – pyta łagodnie Selma, przyglądając się twarzy siostry.
Zeynep spuszcza wzrok, a jej ramiona lekko opadają.
– To koniec – mówi cicho. – Wstyd mi, że tak bardzo przywiązałam się do… do tej chusteczki.
– Do jakiej chusteczki? – Selma pochyla się ku niej z zainteresowaniem. – Opowiedz mi wszystko od początku.
Zeynep bierze głęboki oddech, jakby chciała wypuścić z siebie cały ciężar ostatnich dni.
– Kiedyś, jeszcze przed jego operacją, dałam Halilowi chusteczkę. Babcia mnie do tego namówiła. Później widziałam, że nosił ją przy sobie… W kieszeni. Wydawało mi się, że skoro jej nie wyrzucił, skoro ją zatrzymał, to… może coś czuje. Może ja coś dla niego znaczę. Postanowiłam, że oddam mu ją, gdy wyjdzie ze szpitala. Przechowywałam ją z taką czułością… Czasem wyjmowałam tylko po to, żeby spojrzeć. Dziś mu ją oddałam. A on… nawet na nią nie spojrzał. Odłożył ją jakby była czymś zupełnie bez znaczenia. Zajęty czymś innym. I wtedy zrozumiałam – skoro ta chusteczka nic dla niego nie znaczy, to ja też nie.
– Zeynep, kochana… – odzywa się Selma, wyraźnie poruszona. – Nie powinnaś wyciągać takich wniosków na podstawie jednej reakcji. Może był zaskoczony. Albo zmartwiony czymś innym?
– Nie wiesz, jak to wyglądało – mówi Zeynep, z trudem powstrzymując łzy. – Na tej chusteczce są nasze inicjały. Wyhaftowałam je razem z babcią. To nie była tylko chusteczka. To był symbol. Czegoś, co… mogło być początkiem. A dla niego była jak każda inna. Nawet jej nie dotknął. Odepchnął nie tylko ją, ale i mnie.
Selma milczy, nie wiedząc, jak dotrzeć do siostry. A Zeynep siedzi z opuszczonymi ramionami, jakby właśnie zrezygnowała z czegoś, co było dla niej ważne.
***
Halil leży na łóżku, obracając w dłoniach tę samą chusteczkę, tę z wyhaftowanymi literami „Z” i „H”. Jego twarz jest napięta, pełna żalu.
– Ta chusteczka… – mówi do siebie półgłosem – jest dla mnie ważniejsza, niż ona może sobie wyobrazić. Ale jak zwykle, zawaliłem. Wpadłem w panikę. Bałem się, że zobaczyła notatkę… I znowu ją zraniłem.
Zaciska chusteczkę w dłoni.
– Trzymała ją przez cały ten czas. Czekała, żeby mi ją oddać, bo wierzyła, że to coś znaczy. Dla niej to był symbol mojej walki. Nadziei. A ja? Odepchnąłem ją. Jak mogłem być taki głupi?
Wstaje z łóżka i podchodzi do okna, uchylając je. Chłodne powietrze owiewa mu twarz, ale nie koi bólu.
– W panice popełniłem błąd – mówi do siebie. – Każdy może popełnić błąd. Ale tylko ja potrafię zranić kogoś, kogo kocham, w tak idiotyczny sposób. Jak mam jej to wytłumaczyć? Jak to naprawić?
Odwraca się w stronę drzwi, gotów wyjść i powiedzieć jej wszystko – gdy te nagle się otwierają. Do środka wchodzi Zeynep, niemal na niego wpadając.
– Dokąd ty się wybierasz?! – pyta z wyrzutem. – Mówiłam ci, że masz odpoczywać. Kompletnie mnie nie słuchasz!
Halil patrzy na nią z ulgą, jakby sam jej obecność była ratunkiem.
– Martwiłem się, że nie wracasz.
– Dlaczego miałabym nie wrócić? – odpowiada sucho. – Nic się nie zmieniło. Nadal tu jestem.
Zeynep, choć zirytowana, delikatnie obejmuje Halila i pomaga mu usiąść z powrotem na łóżku.
– Jesteś na mnie zła? – pyta cicho.
– Złość? – powtarza z goryczą. – Co za różnica. Może lepiej, żeby każdy poszedł swoją drogą.
Halil łapie ją za rękę. Jego głos łamie się.
– Nie mów tak. Ja… bez ciebie nie dojdę nigdzie. Ty jesteś moją drogą.
Zeynep milknie, walcząc z emocjami. Nie chce dać się ponieść uczuciom, nie teraz, gdy wszystko wydaje się tak kruche.
– Jeśli niczego więcej nie potrzebujesz, pójdę już – mówi, z trudem zachowując chłód w głosie.
– Jestem głodny – rzuca Halil szybko, próbując ją zatrzymać.
– Babcia przygotowuje dla ciebie rosół.
– Ale chyba mówiła, że to ty masz mnie nakarmić?
Zeynep unosi brwi.
– Nie robimy wszystkiego, co mówi babcia, prawda?
Wychodzi z pokoju z niedopowiedzianym uśmiechem, a Halil, zostając sam, myśli tylko jedno:
– Chciałbym, żebyśmy mogli.
***
Gulhan przegląda rzeczy brata ze szpitala. Z pozoru zwykła zawartość – ubrania, notatki, leki – nagle przerywa coś nieoczekiwanego. W dłoń wpada jej małe, czerwone pudełeczko, zbyt eleganckie, by należało do szpitalnego wyposażenia. Otwiera je powoli, z wyczuciem, jakby przeczuwała, że kryje coś ważnego.
W środku – delikatny wisiorek w kształcie róży. Płatki białe jak śnieg, subtelnie połyskujące. Obok – karteczka, ręcznie zapisana znajomym charakterem pisma.
„Dla Zeynep, której światło rozświetla moje życie.
Mam nadzieję, że zawsze będziesz przy mnie.
Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.”
Gulhan uśmiecha się szeroko, jej oczy błyszczą z dumy i wzruszenia.
– Wiedziałam… – szepcze z triumfem. – Nieważne, ile razy zaprzeczałeś, ile razy unikałeś rozmowy… Wiedziałam, że kochasz Zeynep.
Przez chwilę tylko wpatruje się w słowa brata, jakby były dowodem na prawdę, którą przeczuwała od dawna.
– Ale skoro to napisałeś – mówi cicho – to dlaczego tak bardzo się bałeś, że Zeynep to przeczyta? Chyba… chciałeś sam jej to wręczyć. Może w idealnym momencie, po swojemu. Halil, ty głupku. Zawsze komplikujesz to, co powinno być proste.
„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 199: Streszczenie
Halil siedzi na łóżku, spięty, jakby każde słowo miało go kosztować więcej, niż był gotów zapłacić. Zeynep stoi obok, z założonymi rękami. Milczenie między nimi ciąży, aż wreszcie Halil odzywa się niepewnie:
– Nie używam tej chusteczki nie dlatego, że jej nie chcę – mówi cicho, prawie szeptem. – Ale dlatego, że nie chcę, by się zniszczyła. Chcę, żeby została taka, jaka jest – nienaruszona. Przez całe życie.
Zeynep patrzy na niego z niedowierzaniem. Coś w niej pęka, ale jeszcze nie ufa na tyle, by to pokazać.
– Jeszcze niedawno odłożyłeś ją jakby nic nie znaczyła – myśli z goryczą. – A teraz mówisz, że chcesz ją chronić jak skarb? Który Halil jest prawdziwy?
Halil odwraca wzrok, szukając w ścianie wsparcia, którego nie znajdzie.
– Przepraszam – dodaje. – Wtedy nie myślałem. Myślałem, że to tylko zwykłe rzeczy, bez znaczenia. A potem uświadomiłem sobie, że się myliłem. Bardzo się myliłem. Dlaczego nic nie mówisz?
Zeynep waha się chwilę, po czym podnosi wzrok. W jej oczach nie ma gniewu, ale też nie ma czułości.
– Bo nie wiem, co powiedzieć – odpowiada spokojnie. – Właśnie przypomniałam sobie o dokumentach, o które prosił pan Eren. Już je znalazłam. Były wśród rzeczy, które przywiozłam ze szpitala.
Na twarzy Halila pojawia się cień niepokoju. Przez chwilę ma wrażenie, że przestał oddychać.
– Dokumenty – powtarza bezgłośnie, myśląc gorączkowo. – Czy widziała? Czy znalazła pudełko? Czy przeczytała dedykację?
Zamiast odpowiedzi, Zeynep odwraca się i powoli wychodzi z pokoju. A Halil zostaje sam, z bijącym sercem i jedną myślą:
– Jeśli zobaczyła… to wszystko się zmieni.
***
Wkrótce Gulhan odwiedza brata. Wchodzi do pokoju i siada na krześle obok łóżka Halila. Ten unosi na nią niespokojne spojrzenie.
– Czy Zeynep… przeczytała notatkę? – pyta, ledwie słyszalnie, z napięciem w głosie.
– Nie – odpowiada spokojnie Gulhan. – Gdy weszła do gabinetu, byłam tam wcześniej. Ukryłam ją.
Halil wypuszcza powietrze z ulgą, ale jego twarz nadal pozostaje napięta.
– A ty? – pyta po chwili. – Przeczytałaś?
Zamiast odpowiedzi Gulhan uśmiecha się ciepło. Delikatnie kładzie dłoń na policzku brata, a jej głos łagodnieje:
– Tak się cieszę, że w końcu przestałeś się okłamywać. Że zaakceptowałeś to, co od dawna było w twoim sercu. Braciszku, nie odwracaj oczu. To, co czujesz, jest piękne i prawdziwe. Pamiętasz, co zawsze mówiła mama? Że miłość leczy. Nie tylko rany na ciele, ale też te głęboko ukryte. Miłość ma siłę uzdrawiania, przebaczenia i przemiany.
Halil milczy przez chwilę. W jego oczach coś drga – cień wzruszenia, może wyrzutów sumienia. W końcu odzywa się cicho:
– Masz rację, Gulhan. Ale tę notatkę napisałem dopiero wtedy, gdy upewniłem się, że Zeynep jest niewinna. Gdybym zrobił to wcześniej…
– Nie – przerywa mu siostra stanowczo. – Nie zakochałeś się w niej dlatego, że okazała się niewinna. To właśnie twoja miłość pozwoliła ci dostrzec prawdę. Przebiła się przez mur uprzedzeń, który sam sobie zbudowałeś. Nie zapieraj się tego uczucia, Halilu. Nie chowaj go dłużej.
Halil opuszcza wzrok, jakby wstydził się własnych emocji. Po chwili jednak zbiera się w sobie i przyznaje:
– Miałaś rację od samego początku. Byłem tak skupiony na przeszłości, na obietnicy danej naszym rodzicom… Tak zaślepiony zemstą, że nie widziałem tego, co mam przed oczami. Ale teraz… już nie mogę tego dłużej tłumić.
Podnosi głowę i mówi z łamiącym się głosem:
– Od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem Zeynep… jej spojrzenie zaparło mi dech. I za każdym razem od nowa. Jej oczy, jej uśmiech, sposób, w jaki się porusza, mówi, walczy… wszystko w niej jest piękne. Kocham ją, Gulhan. Kocham ją naprawdę.
W jego oczach pojawiają się łzy – ciche, szczere, długo tłumione.
Gulhan ściska jego dłoń, nie mówiąc już nic więcej. Czasem milczenie jest najczulszą odpowiedzią.
***
Selma siedzi przy biurku, kiedy na jej telefon przychodzi wiadomość. Otwiera ją bez większego entuzjazmu, ale w jednej chwili jej twarz zmienia wyraz. To Feyyaz.
„Opuściłem szpital. Przesyłam ci mój końcowy raport. Lekarz stwierdził poprawę.
Chciałem, żebyś o tym wiedziała.”
Do wiadomości dołączony jest plik PDF – oficjalnie wyglądający dokument medyczny. Selma otwiera go i z uwagą przegląda. Wszystko wydaje się zgodne z prawdą – podpis lekarza, pieczęcie, daty. Nie ma powodu, by wątpić.
I nie wątpi. Wręcz przeciwnie – ogarnia ją wstyd. Że wątpiła, że oskarżała, że nie ufała.
Sięga po telefon i pisze:
„Tak się cieszę, że czujesz się lepiej.
Nie mam wątpliwości, że przejdziesz tę operację bez żadnych problemów.”
Nie wie, że raport został sfałszowany. Że w grze Feyyaza każde słowo ma drugie dno.
Nie wie, że jej wiara właśnie została użyta jako broń.
***
Canan stoi za uchylonymi drzwiami i bez ruchu nasłuchuje rozmowy Halila i Gulhan. Każde kolejne słowo wbija się w nią jak szpilka. Gdy słyszy imię Zeynep w kontekście wyznań i uczuć, jej serce zamiera.
Wie, że jeśli Halil zdecyduje się powiedzieć prawdę, cała misternie uknuta intryga runie jak domek z kart. A wtedy – nie będzie już odwrotu.
Zbladła, z trudem łapiąc oddech, rzuca się do kuchni, gdzie przebywa Asu. Drzwi zamyka za sobą niemal bezgłośnie, po czym nachyla się ku córce, mówiąc przytłumionym, przerażonym głosem:
– Musimy porozmawiać. Teraz. Zanim ktoś się zorientuje, że nas nie ma.
Asu prostuje się i patrzy na matkę z niepokojem.
– Co się dzieje, mamo? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
Canan pochyla się jeszcze bliżej i mówi niemal szeptem:
– Gra, którą rozpoczęłyśmy… właśnie zaczyna przeradzać się w rzeczywistość. Halil zakochał się w Zeynep. I zamierza jej wszystko wyznać.
Asu momentalnie traci panowanie nad sobą. Jej dłonie zaciskają się w pięści, a oczy płoną gniewem.
– Co?! To nie ma sensu! – wybucha. – Czy ta dziewczyna znowu ma zostać księżniczką? Po wszystkim, co jej zrobiłyśmy?!
– To nie o tytuły tu chodzi – syczy Canan, coraz bardziej spanikowana. – On chce jej powiedzieć prawdę. O zemście. O tym, co się wydarzyło. A jeśli to zrobi… wszystko wyjdzie na jaw. Wszystko, co zrobiłyśmy z panią Songül. Zeynep nie jest głupia – doskonale pamięta, że oprócz nas nie było wtedy w domu nikogo innego. Jeśli się dowie… nie będziemy miały dokąd uciec. Musimy natychmiast opuścić miasto.
Asu robi krok do tyłu. Twarz jej blednie, oczy rozszerzają się w panice.
„Ucieczka? Teraz? Gdy jestem tak blisko zdobycia Alpera? Nie… Nie mogę go stracić. Nie teraz.”
– Mamo… – mówi z desperacją w głosie – jesteś pewna, że to jedyne wyjście?
Canan łapie ją za ręce, trzęsąc się ze strachu.
– Halil nie żartował. Jeśli wyzna jej prawdę, będzie po nas. Albo skończymy w więzieniu, albo… coś gorszego nas spotka. Nie możemy ryzykować, Asu. Nie tym razem. Musimy zniknąć.
Asu zaciska usta i odwraca wzrok. Jej dłonie drżą, ale w środku już rodzi się bunt. Ucieczka oznacza porażkę. A ona nie zamierza przegrywać.
***
Tymczasem Alper odbiera telefon od swojego adwokata.
– Panie Alperze, mamy przełom w sprawie zabójstwa Ayse Demir – oznajmia prawnik.
– Co się wydarzyło? – pyta Alper, choć zna już odpowiedź.
– Mężczyzna wcześniej skazany za kradzież przyznał się do zbrodni. Twierdzi, że włamał się do domu z zamiarem rabunku, a kiedy został zaskoczony przez Ayse Demir, zabił ją i ukrył ciało.
Po zakończeniu rozmowy Alper spokojnie wkłada telefon do kieszeni. Rozluźnia ramiona, poprawia mankiet marynarki. Na jego twarzy pojawia się cienki, triumfalny uśmiech.
– Dobrze się spisał – mruczy pod nosem. – Wziął pieniądze, jak się umówiliśmy, i zagrał rolę idealnie. Nikt już nie będzie zadawał pytań. Sprawa zamknięta.
Sięga do kieszeni i wyciąga delikatną, jedwabną wstążkę – drobiazg należący do Zeynep. Unosi ją do ust i powoli wdycha jej zapach. Przymykając oczy, szepcze:
– Już niedługo, kochanie. Jeszcze chwila… I będziesz moja. Całkowicie. Na zawsze.
Jego spojrzenie staje się mroczne, wręcz obłąkane.
– Nie będę się już zadowalał wspomnieniami. Będę miał ciebie. Całą. I nikt już nie stanie mi na drodze.
***
Asu wpada do pokoju Alpera jak burza – w jej oczach błyszczy ekscytacja, a na ustach igra zalotny uśmiech.
– Przyszłam, gdy tylko zobaczyłam twoją wiadomość – mówi, podchodząc bliżej, zmysłowo muskając dłonią jego ramię. – Tęskniłeś za mną?
Alper unosi wzrok znad dokumentów i obdarza ją spojrzeniem pełnym uznania. Jego usta wyginają się w łobuzerskim uśmiechu.
– Jak mógłbym nie tęsknić? Za tobą? To niemożliwe – szepcze, wstając i podchodząc do niej. – Takie piękno zostawia ślad nawet w ciszy.
Asu kokieteryjnie przewraca oczami, a jej serce zaczyna bić szybciej.
– A jednak nie zadzwoniłeś ani razu – zauważa z udawanym wyrzutem. – Nie zapytałeś nawet, co u mnie.
Alper łapie ją delikatnie za rękę i prowadzi do fotela.
– Bo byłem zajęty… przygotowywaniem czegoś wyjątkowego – odpowiada z tajemniczym uśmiechem. – Chciałem cię zaskoczyć.
– Niespodzianka? – Jej głos zadrżał z ciekawości. – Dla mnie?
Alper sięga do kieszeni marynarki i wyciąga elegancką kopertę. Wręcza jej ją powoli, patrząc prosto w oczy.
– Wakacje. Za granicą. Wszystko zorganizowane – bilety, hotel, kolacje z widokiem na ocean. Masz paszport, prawda?
Asu wpatruje się w niego oniemiała. Potem otwiera kopertę i szybko przegląda zawartość. Jej oczy rozświetla radość.
– Mam! Oczywiście, że mam! – wybucha, niemal podskakując z zachwytu. – Nie wierzę… To naprawdę się dzieje?
– Wszystko dopięte na ostatni guzik. Potrzebuję tylko twojego paszportu i dowodu, żebym mógł rozpocząć formalności wizowe.
Na twarzy Asu pojawia się szeroki uśmiech, ale zaraz potem lekki cień zmartwienia.
– To brzmi cudownie, ale… ciężko będzie przekonać mamę.
Alper natychmiast spoważnieje. Jego spojrzenie staje się stanowcze.
– Asu, posłuchaj mnie uważnie – mówi powoli, obniżając głos. – Nie możesz powiedzieć o tym nikomu. Nawet swojej mamie. Przynajmniej na razie. To musi zostać tylko między nami. Nie chcę, by ktoś stanął nam na drodze.
Asu waha się przez chwilę. Patrzy mu w oczy, jakby szukała potwierdzenia, że może mu zaufać. W końcu kiwa głową.
– Dobrze. Nikomu nie powiem. Obiecuję.
W jednej chwili rzuca mu się w ramiona. Obejmuje go mocno, z uśmiechem pełnym nadziei. W jej oczach pojawiają się łzy wzruszenia, których nie pozwala opaść.
– To najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam – szepcze.
Alper zamyka ją w uścisku. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Ale w oczach – błysk czegoś znacznie mroczniejszego.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 118. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 119. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.











