„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 200: Streszczenie
Selma traktuje Erena z chłodnym dystansem, niemal pogardliwie. Jej oczy, dotąd pełne ciepła, teraz patrzą na niego z nieufnością i rozczarowaniem. Jest przekonana, że celowo oczernił chorego Feyyaza — człowieka, który potrzebuje wsparcia, a nie oskarżeń. Nie dopuszcza do siebie myśli, że rzeczywistość może być bardziej skomplikowana, że może nie zna całej prawdy. Unika Erena na każdym kroku, odwraca wzrok, kiedy ten próbuje się z nią skontaktować. A Tulay… Tulay nie kryje zadowolenia. Każdy gest Selmy, każde słowo wymierzone w Erena to dla niej powód do satysfakcji.
***
Alper próbuje zagadnąć Zeynep. Robi to z typową dla siebie pewnością, może nawet z lekką butą. Ale Zeynep go ignoruje — nie zaszczyca spojrzeniem, nie mówi ani słowa. Po prostu odwraca się i odchodzi do kuchni, zostawiając go z jego uśmiechem.
— Czyli lubisz się bawić w kotka i myszkę — rzuca za nią z ironicznym uśmiechem. — Uwielbiam tę grę. I wiesz co? Z każdym dniem coraz bardziej się do ciebie przywiązuję. Wkrótce będziesz tylko moja.
Jego głos staje się cichszy, bardziej mroczny.
— Zabiorę cię daleko stąd… Tam, gdzie nikt cię nie znajdzie. Ani Halil, ani twoja matka, ani siostry. Nikt z nich nie będzie mógł ci przeszkodzić. Będziemy tylko my dwoje. A wtedy… przeżyjemy razem najpiękniejsze chwile naszego życia.
Wsuwa dłonie do kieszeni, jakby wszystko już było przesądzone.
— Przygotuję nawet twój paszport — mówi spokojnie, niemal czule. — Nie musisz się niczym martwić. Potrzebuję tylko twojego zdjęcia. I wiem, skąd je wziąć.
Odwraca się i bez pośpiechu rusza w stronę pokoju Zumrut. Wie, czego szuka. I znajduje to bez trudu.
***
Poranne światło leniwie wlewa się przez zasłony, muskając twarz Halila ciepłym blaskiem. Przez chwilę, jeszcze na granicy snu i jawy, wydaje mu się, że to Zeynep siedzi przy nim i z czułością go obserwuje. Otwiera oczy z lekkim uśmiechem, ale łóżko obok jest puste. Rozczarowanie ściska jego serce.
— Chciałbym budzić się przy niej do końca życia — szepcze do siebie, wpatrując się w pustą przestrzeń. — W moim śnie jej twarz była pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem. Tak bardzo chciałbym, żeby to była prawda… Ale muszę być ostrożny. Nie mogę jej zranić. Nigdy więcej.
Sięga po telefon, waha się przez ułamek sekundy i w końcu wybiera numer siostry.
— Gulhan, możesz przyjść do mojego pokoju? Muszę z tobą porozmawiać. To ważne.
Kilka minut później w drzwiach pojawia się jego siostra. Na twarzy Halila maluje się powaga.
— Chodzi o Zeynep, prawda? — pyta bez wahania, siadając naprzeciwko.
— Tak… Nie mogłem zmrużyć oka przez całą noc. Jestem w rozsypce, Gulhan. Potrzebuję twojej rady. Zamierzam powiedzieć Zeynep wszystko. Już dłużej nie mogę tego w sobie dusić. To najwyższy czas.
Na chwilę zapada cisza. Halil spuszcza wzrok, jakby szukał odpowiednich słów, po czym mówi spokojnie, ale z wyraźnym napięciem w głosie:
— Pamiętasz tę wstążkę, którą kiedyś znalazłaś w koszu? Tę, którą schowałem z powrotem, jakby miała dla mnie ogromne znaczenie?
— Pamiętam — przyznaje Gulhan z nutą ciekawości. — Ale co to ma wspólnego z Zeynep?
Halil podnosi wzrok, w jego oczach błyszczy coś więcej niż tylko wspomnienie.
— Bo ta wstążka… należała do niej. Do dziewczyny z Wichrowego Wzgórza. To była Zeynep, Gulhan. To była ona…
Oczy dziewczyny otwierają się szeroko ze zdumienia.
— Co ty mówisz? Jak to możliwe?
— Kiedy ostatnio tam byliśmy, Zeynep opowiedziała mi historię sprzed lat. Znała każdy szczegół. Nie zapomniała ani jednego momentu, tak jak ja nie zapomniałem jej. Wtedy zrozumiałem, że to ona… Że los zadrwił z nas tylko po to, by znów połączyć nasze ścieżki. I wiem, od czego zacznę rozmowę. Od tamtego miejsca. Od Wichrowego Wzgórza — tam, gdzie wszystko się zaczęło.
Gulhan wpatruje się w brata z niedowierzaniem, a potem powoli kręci głową, uśmiechając się z niedowierzaniem.
— To brzmi jak cud, Halil. Naprawdę jesteście sobie pisani. Pamiętam, jak opowiadałeś mi o niej, gdy byliśmy dziećmi. Miała wyjątkowe miejsce w twoim sercu. Po tylu latach znów się spotkaliście… To znak. Nie zmarnuj tej szansy. Porozmawiaj z nią. Pokaż jej, jak bardzo ci zależy.
***
Tymczasem, tuż za drzwiami, Zeynep stoi nieruchomo, trzymając tacę z przygotowanym śniadaniem. Przyszła niespodziewanie, z myślą o miłym geście, ale zatrzymała ją rozmowa, którą przypadkiem usłyszała. Jej serce zamiera.
— Halil miał miłość w dzieciństwie…? — szepcze zduszonym głosem. — I to była ta dziewczyna z przeszłości? Czyli nie ja…?
Nie słyszy już wszystkiego, tylko urywki:
„Powiem jej wszystko.”
„Jest moim cudem.”
„Chcę być z nią szczęśliwy.”
Słowa trafiają w nią jak ostrza. Robi krok w tył, a potem jeszcze jeden, jakby chciała uciec przed tym, co właśnie odkryła. Taca drży w jej dłoniach.
— Czyli Halil… kocha kogoś innego — wyszeptuje, a w jej głosie słychać ból i niedowierzanie. — A ja… wszystko źle zrozumiałam. Żyłam w złudzeniu… On już oddał serce innej.
Łzy napływają do oczu, spływają po policzkach. Z trudem utrzymując tacę, powoli odwraca się i wraca do kuchni. Każdy krok ciąży, jakby stąpała po kruchym lodzie.
— Podczas gdy ja żyłam w swojej bajce… on miał swoją. I w tej jego opowieści nie ma dla mnie miejsca… — jej głos załamuje się. — Jak mogłam być tak naiwna…
***
Canan bezceremonialnie wchodzi do pokoju Songül, nie fatygując się nawet, by zapukać.
— Dlaczego wchodzisz bez pukania?! — wybucha Songül, podrywając się z miejsca. — Zgłupiałaś?!
— Przepraszam… — Canan mówi cicho, ale z wyraźnym napięciem w głosie. — Nie mogłam spać całą noc. Jestem wykończona.
— A co mnie obchodzi, jak się czujesz?! — fuka Songül. — Radź sobie sama. Każdy ma swoje problemy.
Canan robi krok do przodu, ignorując wrogość w tonie kobiety. Jej twarz jest blada, spojrzenie twarde.
— Tyle że moje problemy… są też twoimi — mówi znacząco.
Songül marszczy brwi, ale nie odpowiada. Jej spojrzenie mówi: „Wyjaśnij to natychmiast”.
Canan przysuwa się jeszcze bliżej i ścisza głos.
— Wczoraj przypadkiem usłyszałam rozmowę pana Halila z jego siostrą, panią Gulhan. — Robi krótką pauzę. — Twój siostrzeniec… zakochał się w Zeynep. I planuje z nią wspólne życie.
Na twarzy Songül pojawia się kpina, która jednak nie sięga jej oczu.
— Przyszłość? Plany? Nie rozśmieszaj mnie. — Przewraca oczami. — On nie wie, czego chce.
— Zamierza jej powiedzieć prawdę — ciągnie Canan, a drżenie jej głosu przeczy chłodnej minie. — Wszystko. Że przyjechał tu, żeby się zemścić. Że cała ta historia to była manipulacja. Nasze kłamstwo wyjdzie na jaw.
Twarz Songül w jednej chwili sztywnieje. Śmiech znika. W jej oczach pojawia się cień paniki, szybko jednak przykryty gniewem.
— Nie mów bzdur, Canan! — syczy. — Nigdy nie pozwolę mu się jej wyspowiadać. Nie dopuściłam do tego wtedy i nie dopuszczę teraz!
Canan wzrusza ramionami, zaskakująco spokojna.
— Rób, co chcesz. Ja i Asu wyjeżdżamy. Dzisiaj.
— Myślisz, że mnie to obchodzi? — prycha Songül. — Mam dość swoich zmartwień, żeby jeszcze przejmować się tobą i tą twoją wyrodną córką.
Canan uśmiecha się kpiąco, ale w jej oczach widać coś znacznie groźniejszego niż urażona duma.
— W twoim wieku… zaczynać wszystko od nowa nie będzie łatwe, pani Songül. To będzie cię dużo kosztować. I nie mówię tylko o pieniądzach. — Robi krok w bok, patrząc kobiecie prosto w oczy. — Albo nam pomożesz, albo pan Halil dowie się o wszystkim. I to z moich ust.
Songül zaciska pięści.
— Nie dostaniesz ode mnie ani grosza! — warczy. — Koniec tej rozmowy. Nie dam się szantażować!
Canan podchodzi do drzwi, ale zatrzymuje się jeszcze na moment. Jej głos jest lodowaty, ale pozbawiony krzyku — przez to jeszcze groźniejszy.
— Myślałam, że jesteś mądrą kobietą. Ale najwyraźniej się pomyliłam. — Odwraca się, jakby to była ostatnia szansa na rozsądek. — Przecież po jednej rozmowie z Zeynep wszystko stanie się jasne. Halil połączy fakty. A kiedy wszystko się posypie, zabiorę cię ze sobą w ten ogień. Jeśli jednak zapłacisz… mój ogień zgaśnie. I zostaniesz tu, cała i bezpieczna.
Songül rzuca w łóżko bidonem, który jeszcze chwilę temu trzymała z zamiarem zabrania na poranny spacer.
— Nie możesz mi grozić! — wrzeszczy za Canan.
— Już to zrobiłam — odpowiada Canan chłodno i bez odwracania się wychodzi z pokoju.
Songül zostaje sama. Na jej twarzy widać wściekłość, ale gdzieś pod nią tli się strach.
Patrzy w pustą przestrzeń i mówi do siebie przez zaciśnięte zęby:
— Jeśli to wyjdzie na jaw… cała historia z naszyjnikiem też się wyjaśni. Halil nie może się o tym dowiedzieć. Muszę działać. I to natychmiast.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 119. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 120. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.





