Zeynep i Halil w pracowni. Zeynep trzyma w rękach czerwoną wstążkę.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 204: Streszczenie

Zeynep wychodzi z pracowni, w której szukała Halila. Wciąż ma w głowie pytania, które nie dają jej spokoju. Nagle, jakby przywołany jej myślami, mężczyzna pojawia się tuż przed nią. Ich spojrzenia się spotykają, a w dłoniach Halila dostrzega coś znajomego – rysunek drzewa na Wichrowym Wzgórzu oraz wstążkę, którą podarowała mu lata temu.

Serce Zeynep przyspiesza. Nieznacznie rozchyla usta, gotowa coś powiedzieć, ale on pierwszy się odzywa. Powoli ujmuje jej dłonie i patrzy jej prosto w oczy.
— Ten chłopak, który dodał ci siły na Wichrowym Wzgórzu… — robi pauzę, na moment spuszczając wzrok. — To byłem ja.

Zeynep czuje, jak fala ciepła rozlewa się po jej wnętrzu. Na jej twarzy pojawia się błogi uśmiech.
— W końcu to powiedziałeś — myśli, nie spuszczając z niego wzroku.

— Byłem w szoku, gdy to zrozumiałem — kontynuuje Halil. — Wciąż jestem. Kto by pomyślał, że nasze losy splotą się w taki sposób.
— To jak bajka, prawda? — szepcze Zeynep. — Kiedy się dowiedziałeś?

— Niedawno. To przyszło nagle, jak olśnienie.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś od razu? — w jej głosie pobrzmiewa lekka pretensja.

Halil odwraca wzrok, a po chwili z cichym westchnieniem prosi, by weszli do środka. Zeynep pierwsza przekracza próg pracowni, ale on przez moment zostaje na zewnątrz, próbując uspokoić rozkołatane serce. Gdy w końcu ponownie staje przed nią, jego twarz jest napięta, jakby wahał się, czy powinien mówić dalej.

— Chciałem… ale się bałem — przyznaje w końcu. — Ty nadałaś temu chłopcu tak wielkie znaczenie. Nie wiedziałem, jak zareagujesz, gdy okaże się, że to ja. On dodał ci siły, a ja… Ja zrobiłem rzeczy, których nie mogę cofnąć. Nie chciałem, żebyś była rozczarowana, Zeynep. Kiedy się o tym dowiedziałem, nasze relacje były napięte. Ale teraz… teraz wszystko jest inne, prawda?

Zeynep patrzy na niego z czułością.

— Tak. Masz rację. Teraz jesteśmy w zupełnie innym miejscu — mówi z uśmiechem. — Jestem po prostu zaskoczona, dlatego tak trudno mi znaleźć słowa. Ale kiedy o tym myślę… To nie dziwi mnie, że jesteś tym chłopcem z Wichrowego Wzgórza. Bo wiesz, Halilu? Ty wciąż jesteś taki sam. Dajesz mi siłę. Nadzieję. Ufasz mi. Właśnie takiego cię pamiętam.

Na moment zapada cisza.

— Nie wiedziałam, że przyjeżdżałeś tu jako dziecko — dodaje, delikatnie muskając palcami wstążkę, którą jej oddał.

Halil bierze głęboki oddech, jakby chciał wyznać coś jeszcze. Jego usta drżą, zanim wypowie kolejne słowa:
— Właściwie… — urywa, zawieszając głos. W jego oczach widać wewnętrzną walkę. W końcu decyduje się na bezpieczniejszą wersję. — Mój ojciec pracował tu przez jakiś czas, więc zatrzymaliśmy się w tej okolicy.

Zeynep obraca w palcach wstążkę, jakby ważyła wspomnienia.
— Zachowałeś ją przez te wszystkie lata — mówi cicho.
— Bo była dla mnie ważna. Ja… — Halil nagle milknie, zaciskając wargi.

Zeynep wyczuwa napięcie w jego głosie i robi krok bliżej.
— Tak? — pyta z nadzieją. — Mów, Halilu. Słucham cię.

Jej serce bije mocniej. Czeka. Czeka na te słowa, których tak bardzo pragnie. Na wyznanie, które mogłoby w jednej chwili rozwiać wszelkie wątpliwości.

Halil otwiera usta, ale zamiast tego… gwałtownie zmienia temat.
— Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę ci powiedzieć — mówi tonem, który natychmiast gasi rosnące napięcie.

Zeynep zamiera. Nie, nie teraz. Nie w ten sposób! W myślach niemal krzyczy: „No dalej, Halilu! Powiedz to! Wyznaj miłość!”

Ale on nie mówi tego.
— Nie chcę, żeby ta sytuacja była dla ciebie ciężarem — dodaje spokojnie.

Zeynep walczy z rozczarowaniem, ale nie daje tego po sobie poznać.
„Mój Boże, on naprawdę to zrobił” — myśli. „Sprawił, że uwierzyłam, że to ten moment… i zniszczył całą magię.”

A potem padają słowa, które całkowicie rozpraszają resztki romantycznej atmosfery:
— Eren wkrótce zadzwoni — oznajmia Halil rzeczowym tonem. — Okazało się, że nie mamy tygodnia. Prezentacja odbędzie się jutro. Nie mamy dużo czasu na przygotowania.

Zeynep patrzy na niego w osłupieniu.
— Naprawdę? To wszystko, co masz mi do powiedzenia? — chce zapytać, ale się powstrzymuje.

Zamiast tego bierze głęboki oddech i ukrywa swoje emocje za delikatnym uśmiechem. Może to jeszcze nie ten moment. Może Halil potrzebuje więcej czasu.

Ale jedno wie na pewno.

On czuje to samo.

***

Ledwie Zeynep znika za drzwiami pracowni, gdy do środka wchodzi Gulhan. Jej wzrok od razu pada na Halila. Widzi ulgę wymalowaną na jego twarzy, ale chce to usłyszeć na własne uszy.
— Halilu, powiedziałeś jej? — pyta z przejęciem, choć odpowiedź wydaje się oczywista.

Mężczyzna podnosi na nią wzrok i kiwa głową.
— Tak. Powiedziałem — przyznaje cicho, jakby sam wciąż nie mógł uwierzyć, że to zrobił.

Gulhan klaszcze w dłonie, jej oczy błyszczą z radości.
— Wiedziałam! — wykrzykuje w zachwycie. — Niech to będzie wstęp do waszego szczęścia!

Bez zastanowienia podchodzi bliżej i wtula głowę w pierś brata, wsłuchując się w jego przyspieszone bicie serca.
— Słyszysz to? — szepcze, uśmiechając się pod nosem. — Bijesz dla niej, Halilu.
— Przestań, siostro — mruczy, ale nie odsuwa jej.

— I co ona na to? — pyta po chwili, unosząc głowę.
— Nie powiedziała wiele. Ale przyjęła to pięknie — w jego głosie słychać czułość. — Przyznała, że przez cały czas porównywała mnie do tego chłopca z Wichrowego Wzgórza.

Gulhan klaszcze w dłonie raz jeszcze.
— Wreszcie to się stało!

Radość jednak szybko ustępuje miejsca zdziwieniu, gdy widzi, że twarz Halila poważnieje.
— Jeszcze nie — mówi cicho.
— Jak to? — Marszczy brwi. — Nie powiedziałeś jej o swoich uczuciach?

Halil odwraca wzrok.
— Nie, siostro.
— Ale dlaczego?! — w jej głosie pobrzmiewa rozczarowanie.

Halil bierze głęboki oddech, a potem spogląda na siostrę z determinacją.
— Dopóki nie powiem jej całej prawdy… Dopóki nie wyznam, dlaczego tu przyjechałem i jakiego zła się dopuściłem, by zemścić się na jej rodzinie… — zaciska szczękę — dopóty nie mam prawa mówić jej o swoich uczuciach.

Gulhan wzdycha.
— A może… może wcale nie musisz jej tego mówić? — sugeruje ostrożnie. — Może to już przeszłość, Halilu? Może nadszedł czas, by zamknąć ten rozdział i zacząć wszystko od nowa? Zapomnieć o bólu, który cię do tego doprowadził?

Halil patrzy na nią uważnie, ale jego odpowiedź jest natychmiastowa.
— Nie, Gulhan. Zeynep nie zasługuje na życie w kłamstwie — mówi stanowczo. — Muszę spojrzeć jej w oczy i poprosić o wybaczenie. Dopiero wtedy… będę mógł otworzyć przed nią moje serce.

Gulhan milczy przez chwilę, po czym jej twarz łagodnieje.
— Masz rację — przyznaje w końcu, z dumą patrząc na brata. — Jestem z ciebie dumna, Halilu.

Nie czekając na jego reakcję, ponownie się do niego przytula. Tym razem on obejmuje ją mocniej, jakby ten gest dodawał mu siły przed tym, co nieuniknione.

***

Selma szybkim krokiem zmierza do ogrodu, gdzie czeka już na nią Zeynep. Serce bije jej mocniej – rozmowa przez telefon była zbyt tajemnicza, by nie wzbudzić niepokoju.
— Co jest tak pilnego, że nie mogłaś powiedzieć mi tego przez telefon? — pyta zaintrygowana, patrząc uważnie na siostrę.

Zeynep bierze głęboki oddech, jakby próbowała zebrać myśli, a potem w końcu wypowiada jego imię:
— Siostro, Halil…

Selma natychmiast prostuje się, czując napięcie w powietrzu.
— Co Halil? Powiedział ci coś ważnego?
— Pamiętasz chłopca, który kiedyś uratował mnie przed psem na Wichrowym Wzgórzu? Tego, któremu dałam swoją wstążkę?
— Oczywiście, że pamiętam — potwierdza Selma, już niemal nie mogąc usiedzieć w miejscu. — Co z nim?

Zeynep patrzy jej prosto w oczy, a na jej twarzy maluje się coś pomiędzy niedowierzaniem a wzruszeniem.
— Siostro, ten chłopiec… to był Halil. Właśnie mi to powiedział.

Selma otwiera szeroko oczy i zakrywa usta dłonią.
— Zeynep, naprawdę?!
— Tak — potwierdza Zeynep, uśmiechając się delikatnie. — Przez wszystkie te lata zachował moją wstążkę.

— To jak film, Zeynep! — wykrzykuje Selma, chwytając siostrę za ręce. — Nie mogę w to uwierzyć!
— Sama wciąż nie mogę tego pojąć.

Selma przygląda się jej z uwagą, a potem nagle jej uśmiech staje się jeszcze szerszy.
— Więc to ty jesteś jego ukochaną z dzieciństwa?

Zeynep opuszcza wzrok, a jej policzki przybierają delikatny różowy odcień.
— Tak… to ja.

— O Boże! — Selma klaszcze w dłonie i odchyla głowę w ekscytacji. — Jeśli będziesz mówić więcej, moje serce zaraz wyskoczy z piersi! Powiedz mi, czy on… czy on przyznał się do swoich uczuć?

Zeynep poważnieje, kręcąc głową.
— Nie… Powiedział mi tylko, że to był on. Ale potem usłyszałam, jak mówił do Gulhan, że w końcu mi się przyzna.

Selma przekrzywia głowę i unosi brwi.
— Więc chce działać krok po kroku — zamyśla się, a po chwili, nie mogąc dłużej się powstrzymać, przytula siostrę mocno. — Ach, Zeynep, tak bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Przecież ty też go kochasz, prawda?

Zeynep gwałtownie się prostuje, wytrącona z równowagi tym bezpośrednim pytaniem.

— Siostro! — protestuje, ale w jej oczach kryje się coś, co Selma bezbłędnie rozpoznaje.
— Zeynep… nie chcesz mu sama o tym powiedzieć? — pyta ciepło. — Może on nie ma na to odwagi? Może czeka na znak od ciebie?

Zeynep otwiera usta, ale zaraz je zamyka, jakby nie wiedziała, co odpowiedzieć. W końcu wzdycha i kręci głową.
— Jak to? Ja? — powtarza z niedowierzaniem. — Nie, siostro, nie mogłabym. To byłoby… to byłoby po prostu dziwne. Nawet gdybym spróbowała, pewnie tylko bym się ośmieszyła. Nie. Poczekam, aż sam to zrobi.

Selma przygląda jej się przez moment, po czym uśmiecha się pobłażliwie.
— Dobrze, jak uważasz. Ale coś czuję, że nie będziesz musiała długo czekać.

Zeynep również się uśmiecha, choć jej serce wciąż bije w szaleńczym rytmie. Może Selma ma rację. Może Halil już wkrótce wypowie te słowa, na które tak bardzo czeka.

***

Wieczorem Asu wchodzi do pokoju Alpera, by zostawić mu na łóżku kartkę z sercem i dedykacją. Pragnie sprawić mu niespodziankę, ale los ma dla niej inną – taką, której nigdy się nie spodziewała. Kiedy układa kartkę na pościeli, kątem oka dostrzega coś pod poduszką. Serce bije jej szybciej, gdy unosi ją nieco i zauważa paszporty. Początkowo jej twarz rozjaśnia uśmiech – czyżby jednak mieli wyjechać razem? Może Alper chciał ją zaskoczyć?

Z drżącymi dłońmi otwiera jeden z dokumentów. Radość momentalnie znika z jej twarzy. Zamarła. Oczy rozszerzają się w niedowierzaniu. To jej dane, ale… zdjęcie Zeynep.

Umysł Asu pracuje na najwyższych obrotach. Nie rozumie tego. Dlaczego? Co to oznacza? Aż nagle odpowiedź uderza ją z siłą pioruna.
— A może… może on chce uciec z nią? — szepcze do siebie, a jej serce pęka na milion ostrych jak brzytwa kawałków. Była tylko pionkiem w jego grze. Nic nie znaczyła.

Drzwi pokoju otwierają się gwałtownie. Wchodzi Alper.

— Co to ma znaczyć?! — głos Asu drży od wściekłości i bólu. Unosi dłoń, w której zaciska fałszywe paszporty, niemal miażdżąc je w palcach.

Alper spogląda na nią i w jednej chwili rozumie, co się stało. Jego spojrzenie staje się czujne. Zamknął drzwi za sobą, by nikt nie usłyszał tej rozmowy.

— Mogę ci wszystko wyjaśnić — mówi spokojnym tonem, jakby próbował uspokoić przestraszone zwierzę. Jest przekonany, że znów uda mu się zmanipulować naiwną, zakochaną dziewczynę. — Są rzeczy, o których nie wiesz.

— Jak możesz mi to wyjaśnić?! — głos Asu staje się ostrzejszy, niemal histeryczny.

— Tutaj to nie jest możliwe — przekonuje, robiąc krok w jej stronę. — Proszę, uspokój się. Wszystko ma swój powód. Chodźmy na zewnątrz, porozmawiamy tam, gdzie nikt nam nie przeszkodzi. — Delikatnie ujmuje jej dłoń, a jego głos przybiera czułą, niemal hipnotyczną barwę. — Po prostu mnie wysłuchaj, moja piękna. — Muska kosmyk jej włosów i uśmiecha się, robiąc swoje maślane oczy.

— Więc… nie uciekniesz z Zeynep? — Jej gniew zaczyna topnieć, choć wciąż czuje niepokój.

— Jak mógłbym, skoro ty jesteś w pobliżu? — Alper gładzi jej policzek. — To nie jest to, co myślisz, ale to delikatna sprawa. Nie możemy tu rozmawiać. Pójdź do samochodu, moja piękna. Zaraz do ciebie dołączę.

***

Jakiś czas później Alper zatrzymuje samochód w odludnym miejscu. Asu wysiada pierwsza, rozglądając się niespokojnie. Chłodny wiatr owiewa jej ramiona, a ciemność sprawia, że miejsce wydaje się jeszcze bardziej złowrogie. Alper zwleka z wyjściem. W schowku szuka czegoś, co następnie dyskretnie chowa do tylnej kieszeni spodni. Dopiero wtedy do niej podchodzi.

— Na litość boską, Alperze, czy jesteś jakimś szpiegiem? — rzuca z nerwowym śmiechem, próbując rozładować napięcie. — Dlaczego przyjechaliśmy tutaj?
— Moja piękna, przyszliśmy porozmawiać. — Obejmuje ją w pasie i prowadzi głębiej w gęstniejącą ciemność, z dala od drogi, z dala od świadków.

— Nie podoba mi się to miejsce… — mówi Asu, a jej głos drży. — Chodźmy stąd, proszę.
— Nie, kochanie. Przecież chciałaś usłyszeć prawdę.
— Ale się boję…
— Niech Bóg ci wybaczy, moja piękna. — Alper nachyla się ku niej, muskając palcami jej kark i włosy. Asu niemal wstrzymuje oddech.

— Czy nie chciałaś dowiedzieć się czegoś więcej o tym paszporcie? — szepcze.
— Tak, ale… Czy naprawdę musieliśmy tu przyjeżdżać? — Jej niepokój rośnie z każdą sekundą.

— Musieliśmy, bo to poufna sprawa. — Nagle jego głos się zmienia. Staje się chłodny. Obojętny. — Powiem ci szczerze, Asu. Zeynep i ja bardzo się nudziliśmy i postanowiliśmy wyjechać.
— Co? Ty i Zeynep? O czym ty mówisz, Alperze?

Mężczyzna gładzi jej policzek, ale tym razem dotyk nie jest czuły. Jest lodowaty.
— Tak, ja i Zeynep, moja piękna. Naprawdę myślałaś, że pojechałbym z tobą? — W jego oczach błyska szaleństwo. — Kochamy się potajemnie. Kochamy się szaleńczo.

Sięga do tylnej kieszeni spodni, gdzie ukrył sznur. Powoli owija go wokół nadgarstków, jakby był to rytuał.

Asu cofa się o krok, czując narastający strach.
— Dobrze, uspokój się — mówi drżącym głosem. — Widziałam coś, czego nie powinnam była widzieć, ale przysięgam, że nikomu nie powiem.

Alper śmieje się cicho, ironicznie.

— Brawo, to występ godny Oscara. — Nagle rzuca się na nią i zaciska sznur wokół jej szyi. Asu zaczyna się dusić, walcząc o oddech. — Ale dodajmy trochę realizmu do twojej gry, co? Powiem ci, co masz powiedzieć. — Zaciska sznur jeszcze mocniej. — Pójdziesz do Zeynep i powiesz jej, że ja i ty nigdy nie byliśmy razem. Rozumiesz? Powiedz, że rozumiesz!

— Dobrze… zrobię wszystko… czego chcesz… — wydusza Asu zachrypniętym głosem. Kiedy Alper w końcu luzuje uścisk, dziewczyna łapie hausty powietrza, jak ktoś wynurzający się na powierzchnię po długim pobycie pod wodą.

— Brawo! O to mi chodziło! — Alper uśmiecha się zimno. — Jeśli komuś powiesz, nie muszę ci chyba tłumaczyć, co stanie się z tobą i twoją matką.

Puszcza ją i odchodzi do samochodu. Asu osuwa się na kolana, roztrzęsiona, z szeroko otwartymi oczami. Choć sznur nie oplata już jej szyi, nadal czuje jego obecność.

Silnik warczy w ciszy nocy. Alper odjeżdża, pozostawiając ją samą w mroku. Asu wybucha dzikim, niekontrolowanym szlochem. To nie był sen. To był koszmar na jawie.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 121. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 122. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy