Wichrowe Wzgórze odc. 281: Pojednanie! Halil i Zeynep znowu zakochani!

Halil obejmuje ramiona Zeynep.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 281: Streszczenie

Halil otworzył drzwi pokoju hotelowego i wszedł powoli, niemal ostrożnie, jakby każdy jego krok mógł roztrzaskać kruchą magię chwili. Znał to miejsce. To był ten sam pokój, w którym zatrzymali się tuż po ślubie. Wspomnienia uderzyły go falą – tak silną, że na moment zabrakło mu tchu.

Pokój spowijał półmrok, rozświetlony ciepłym blaskiem świec ustawionych na toaletce przy lustrze. Płomienie drgały delikatnie, rzucając złote refleksy na zasłony i dywan, nadając wnętrzu intymności i uroku. W powietrzu unosiła się słodka nuta wanilii, wymieszana z zapachem jej perfum, który tak dobrze pamiętał. Pachniało wspomnieniem i tęsknotą.

Zeynep stała pośrodku pokoju. Ubrana w długą, białą suknię z bufiastymi rękawami wyglądała jak zjawa z przeszłości, jak żywe marzenie, które właśnie przybrało kształt. Materiał sukni spływał miękko w dół, otulając jej sylwetkę jak mgła. Światło świec sprawiało, że zdawała się niemal nierealna. Jej dłonie były splecione przed sobą, a spojrzenie utkwiło w Halilu – niepewne, a jednocześnie pełne cichej nadziei.

Halil zrobił kilka kroków w jej stronę, a każde zbliżenie wydawało mu się jak przekroczenie niewidzialnej granicy. Wreszcie stanął naprzeciwko niej.

„Jesteś taka piękna…” – pomyślał, czując, jak gardło mu się zaciska. – „Tak spokojna… Wreszcie posłuchałaś swojego serca. Twoja uroda odbiera mi mowę. Wszystko, co chciałem powiedzieć, uleciało…”

Zeynep spuściła wzrok, a w jej sercu odezwał się szept, którego nie potrafiła już dusić.
„Przyszłam do ciebie, Halilu. Choć mój język temu zaprzeczał, moje serce zawsze cię szukało. Moja miłość prowadziła mnie tutaj.”

Halil obserwował ją uważnie, jakby bał się, że zniknie, jeśli odwróci spojrzenie.

„To jest kobieta, którą kocham” – mówił sam do siebie w duchu. – „Kobieta, która poświęciła swoją niewinność, by ocalić dziecko mojej siostry. Kobieta gotowa oddać wszystko dla mojej rodziny. Ach, Zeynep… gdybyśmy tylko mogli zatrzymać ten moment i zostać tak już na zawsze, nieruchomi jak góra, a jednak razem.”

Zeynep uniosła głowę, a jej spojrzenie stało się poważne, pełne pragnienia prawdy. Jej serce biło jak szalone.

„Wiem, że już się dowiedziałeś, Halilu. Dlatego błagam cię… nie stawiaj tym razem kłamstw między nami. Powiedz mi prawdę. Całą prawdę.”

***

Akcja cofa się o dwie godziny. Zeynep, ubrana w długą, białą suknię, wyszła do ogrodu rezydencji. Powietrze było chłodne, liście poruszały się na wietrze, a ona, niespokojna, kierowała kroki w stronę pracowni. Chciała sprawdzić, czy Halil tam jest. Gdy uchyliła drzwi, zamiast męża zobaczyła Tekina, przywiązanego do krzesła, z twarzą zlaną potem i oczami pełnymi strachu.

Zeynep gwałtownie weszła do środka.
– Hakanie, co tu się dzieje? – zawołała z napięciem. – Dlaczego Tekin jest w takim stanie? Powiedz coś, proszę!

Hakan zawahał się, spojrzał na nią, jakby nie wiedział, ile może zdradzić.
– Lepiej… żeby to Halil ci wyjaśnił – wymamrotał.

– Halil wie wszystko! – wyrzucił z siebie Tekin, desperacko chwytając szansę. – Błagam cię, Zeynep, porozmawiaj z nim, ocal mnie! Wiesz, dlaczego to zrobiłem. Kazim groził życiem Gulhan! Czy w przeciwnym razie zdradziłbym rodzinę? Wykradłbym ofertę przetargową?! Powiedziałem ci wszystko, wiesz, że nie miałem wyboru! Oni mnie zabiją…

– Dość tego! – przerwał Hakan ostrym tonem i brutalnie zakneblował Tekina, uciszając jego błagania.

Zeynep cofnęła się o krok, serce biło jej jak szalone. Szept, który wydobył się z jej ust, był ledwo słyszalny:

– A więc Halil naprawdę wie wszystko… Zobaczymy, czy tym razem powie mi prawdę. Proszę, Halilu… nie ukrywaj tego przede mną.

***

Teraźniejszość.

Proszę, nie ukrywaj tego – powtórzyła w myślach Zeynep, stojąc naprzeciw Halila. – Czy naprawdę się nie zmieniłeś? Czy znowu będziesz stawiał między nami kłamstwa? Nie rób tego, błagam…

Halil spuścił na moment wzrok, jakby ważył każde słowo. Nie popełnię tego błędu drugi raz – obiecał sobie.

Wreszcie przerwał ciszę:
– Ja… wiem wszystko, Zeynep – powiedział głęboko, z naciskiem. – Wiem, dlaczego przyszłaś. Wiem, że jesteś niewinna. Wiem wszystko.

Z oczu Zeynep popłynęły łzy ulgi.

Dzięki Bogu… Tym razem jesteś szczery. Nie milczysz. I to wtedy, gdy zrobiłam krok w twoją stronę, gdy odważyłam się otworzyć serce…

Halil podszedł bliżej i delikatnie uniósł jej podbródek.

– Wiem, że to Tekin był zdrajcą – mówił dalej. – A ty wzięłaś winę na siebie, bo Gulhan nosi dziecko i chciałaś ją ocalić. Poświęciłaś siebie dla mojej siostry. – Spojrzał jej w oczy, a jego głos zadrżał od emocji. – Moja buntownicza miłość…

Między nimi zawisła cisza, gęsta od uczuć, które wreszcie mogły wypłynąć na powierzchnię. Ich usta dzielił oddech…

I wtedy zabrzmiał dźwięk telefonu Halila. Mężczyzna odruchowo sięgnął po aparat, ale chciał odrzucić połączenie.

– Odbierz – wyszeptała Zeynep, choć w jej oczach błyszczał żal, że ta chwila zostaje przerwana.

Halil przyłożył telefon do ucha.
– Tekin uciekł, Halilu! – rozległ się głos Hakana.

Dłoń Halila zacisnęła się mocno na aparacie. Magiczny wieczór, chwila, w której serca otworzyły się na siebie – rozsypała się w jednej sekundzie.

***

Halil wraca na farmę. Jego kroki dudnią po korytarzu jak grzmot, a drzwi do pracowni otwierają się z hukiem. Wpada do środka niczym huragan. Jego spojrzenie płonie gniewem. Bez chwili wahania chwyta Hakana za poły koszulki i gwałtownie nim potrząsa.

– Jak mogłeś pozwolić mu uciec?! – ryczy, a jego głos odbija się echem od ścian.

Hakan blednie, spuszcza wzrok.
– Masz prawo być wściekły – przyznaje cicho. – Straciłem czujność… tylko na chwilę, na dwie minuty…

– Przestań! – przerywa mu Halil ostro, z jadowitą nutą w głosie. – Nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń! Wynoś się, Hakanie!

Asystent cofa się powoli, poruszony ciężarem słów. Gdy jest przy drzwiach, Halil rzuca za nim lodowate zdanie:

– Od tej chwili nie zajmujesz się sprawą Kazima. Znajdę kogoś innego.

Drzwi zamykają się, zostawiając Halila samego, z gniewem pulsującym w skroniach.

***

Zeynep wchodzi do sypialni. Jej kroki są niepewne, dłonie nerwowo zaciska i rozwiera, jakby próbowała rozgrzać zziębnięte serce. Chodzi w tę i z powrotem, szukając słów, które wytłumaczą to, co zrobiła.

– Wiem… – szepcze drżącym głosem do własnych myśli. – Wiem, że zrobiłbyś mi wyrzuty, gdybyś wiedział. Ale musiałam to zrobić. – Zatrzymuje się na chwilę, opuszcza wzrok, po czym wznosi go z lękiem i determinacją jednocześnie. – Nie miałam innego sposobu, żeby cię ochronić. Ochronić przed twoim gniewem… i przed tobą samym.

Zeynep wstrzymuje oddech, czując ciężar własnej decyzji, a cisza sypialni odbija jej niepewność, jak echo w pustym pokoju.

***

Retrospekcja.

Tuż po tym, jak Zeynep odkryła, że Tekin jest więziony w pracowni, poprosiła Hakana o rozmowę na osobności. Oboje wyszli na taras, gdzie chłodny wieczorny wiatr rozwiewał ich włosy.

– Jak myślisz… – zaczęła, a jej głos drżał – co Halil zrobi z Tekinem?

Hakan wzruszył ramionami, ale jego twarz zdradzała niepokój.

– Nie wiem, Zeynep. Powiedział tylko, że ukarze go w pracowni. A znasz Halila… nawet przy mniejszych przewinieniach bywał surowy. Po tej zdradzie… boję się, jak daleko może się posunąć.

Zeynep ścisnęła dłonie, jakby próbowała zatrzymać własny strach.

– Boję się, że Halil zrobi coś nieodwracalnego. Hakanie, musimy temu zapobiec. Nie mogę dopuścić, żeby został mordercą.

Hakan spojrzał na nią niepewnie.
– Jak chcesz to zrobić?

– Pomóż mi – błagała. – Zabierz Tekina stąd. Pozwól mu zniknąć, a Halilowi powiedz, że uciekł, bo na chwilę spuściłeś go z oka. Resztę wezmę na siebie.

– Zeynep… – zawahał się. – To byłaby zdrada wobec Halila.

– Nie, to nie zdrada! – przerwała mu stanowczo. – To ochrona. Ocalisz go przed samym sobą. Zamiast pozwolić, żeby własnymi rękami ściągnął na siebie tę winę… powstrzymasz go. Hakanie, spójrz mi w oczy. Nie możesz pozwolić, by Halil zrobił sobie taką krzywdę.

Hakan milczał przez długą chwilę, wreszcie skinął głową.
– Dobrze. Zrobię to.

Na twarzy Zeynep pojawił się cień ulgi.
– Dziękuję. – Odwróciła się i cicho dodała: – Poproszę ochronę, żeby zamówiła mi taksówkę.

Ruszyła w stronę drzwi, a każde jej tętniące krokiem uderzenie serca powtarzało jedno słowo: uratowałam go.

***

Akcja wraca do teraźniejszości.

Zeynep stoi przy klatce z kanarkiem. Delikatnie przesuwa palcami po metalowych prętach, obserwując ptaszka, który nieświadomy ludzkich dramatów trzepocze skrzydłami.

– Powstrzymałam go… – szepcze do siebie, jakby zwierzała się małemu stworzeniu. – Powstrzymałam, by gniew nie popchnął go w otchłań, z której nie ma powrotu. Na razie to wystarczyło… ale jak długo?

Na jej twarzy maluje się zmartwienie, a w oczach odbija się niepewność.

Wkrótce drzwi otwierają się i do pokoju wchodzi Halil. Jego krok jest ciężki, przygarbiony od ciężaru gniewu i żalu. Zeynep natychmiast wstaje z sofy i podchodzi do niego, jakby pragnęła skrócić dystans między nimi.

– Martwiłam się o ciebie – mówi miękkim głosem. – Wyszedłeś tak nagle, bez słowa. Co się stało?

Halil zatrzymuje się naprzeciwko niej. Jego spojrzenie jest twarde, lecz szczere.

– Dowiedziałem się, że Tekin współpracował z Kazimem – przyznaje bez owijania w bawełnę. – Zamknąłem go. Chciałem, żeby zapłacił za zdradę. – Zaciska pięści. – A potem Hakan pozwolił mu uciec. Każdy tchórz by uciekł, wiedząc, co go czeka. Ale to go nie usprawiedliwia Hakana. Odpowie przede mną osobiście.

Zeynep kładzie mu dłoń na ramieniu, próbując złagodzić jego gniew.

– Dlaczego nie spróbujesz go wysłuchać? – pyta z nadzieją. – Powiedział, że został zmuszony, że Kazim groził mu życiem Gulhan. Może… może jeśli spróbujesz zrozumieć, znajdziesz złoty środek.

Halil spogląda na nią, a w jego oczach pojawia się ból.

– Nie, Zeynep. Nie ma usprawiedliwienia dla zdrady. Nie mogę mu wybaczyć. – Jego głos łamie się na chwilę. – Wiesz, co jest najgorsze? Że przez niego obwiniałem ciebie. Skrzywdziłem cię. Złamałem ci serce.

Milknie, a po chwili dodaje:
– Jedyną prawdą, którą dziś widzę, jest to, że żałuję wszystkiego – i tego, co zrobiłem, i tego, czego nie zrobiłem.

Jego głos mięknie.

– Zeynep… między nami wciąż pozostaje niedokończona sprawa. I ja poczekam. Cierpliwie. Aż nadejdzie dzień, gdy poczujesz, że możemy naprawdę stać się rodziną. Nigdy nie dotknę cię wbrew twojej woli. Tylko wtedy, gdy sama tego zapragniesz.

Delikatnie obejmuje jej ramiona. Nie jest to gest namiętności, lecz troski i szacunku.

– Ale to, co powiedziałem o niedokończonych sprawach, to coś innego – dodaje cicho, patrząc jej prosto w oczy. – Teraz, gdy udowodniłaś swoją niewinność, możesz poprosić mnie o cokolwiek. O cokolwiek zechcesz.

Zeynep unosi wzrok ku niemu. Na jej ustach pojawia się niepewny, subtelny uśmiech.

– Całkowicie o tym zapomniałam – przyznaje szeptem. – Czy mogę się chwilę zastanowić?

Halil uśmiecha się lekko, niemal niezauważalnie.
– Myśl tyle, ile potrzebujesz.

W pokoju zapada cisza, w której słychać jedynie cichy świergot kanarka – jak echo ulgi i nadziei.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 165. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 166. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy