Wichrowe Wzgórze odc. 282: Zeynep chwyta za pistolet!

Zeynep trzyma pistolet w rękach, a Halil ją instruuje, będąc bardzo blisko, ciało przy ciele.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 282: Streszczenie

Zeynep była przekonana, że Halil może posunąć się do najgorszego i własnymi rękami odebrać Tekinowi życie. Dlatego gdy nagle z farmy dobiegł huk wystrzału, jej serce zamarło. Ogarnęła ją panika – pobiegła w stronę lasu, wołając go po imieniu, nie zważając na zarośla i chłodny powiew wiatru.

Na skraju drzew dostrzegła Halila. Stał z wyciągniętą ręką, w której błyszczała broń. Lufa była wymierzona przed siebie, a jego sylwetka nieruchoma niczym posąg. Zeynep wstrzymała oddech, pewna, że za chwilę zobaczy martwe ciało u jego stóp. Ale przed nim nie było nikogo – tylko szereg szklanych butelek ustawionych na drewnianym podeście.

Oddech ulgi wyrwał się z jej piersi. Powoli podeszła bliżej.

– Przestraszyłam się… – wyszeptała, próbując opanować drżenie głosu. – Kiedy usłyszałam strzał, pomyślałam… że to Tekin. Dlaczego nagle zacząłeś strzelać?

Halil nie odrywał wzroku od celu.

– To nie jest nagle – odparł spokojnie, ale w jego głosie pobrzmiewała stal. – Zawsze trzeba być przygotowanym. Wróg nigdy nie uprzedza, skąd nadejdzie.

Chwycił jej dłoń, odsunął ją lekko za siebie i oddał kolejne strzały. Butelki pękały jedna po drugiej, rozsypując się w deszcz odłamków. Gdy ostatnia runęła, Halil ułożył nowe cele.

Zeynep spojrzała na niego z nagłym błyskiem w oku.

– Naucz mnie – poprosiła. – Naucz mnie strzelać.

Halil uniósł brwi, zaskoczony, ale podał jej broń. Zeynep chwyciła ją niepewnie, czując chłód metalu. Mężczyzna stanął tuż za nią, obejmując jej dłonie swoimi. Ich ciała niemal się stykały, a jego oddech muskał jej włosy.

– Ustaw celownik na wysokości oczu – mówił cicho. – Skup się. Wdech… i zatrzymaj powietrze.

– Ta broń… – wyszeptała Zeynep, czując ciężar w dłoniach. – Jest zimna. Z łatwością może odebrać życie. Wolałabym, żeby istniała tylko po to, by ćwiczyć celność, nie do zabijania.

– Raz… dwa… trzy.

Zeynep pociągnęła za spust. Kula minęła cel.

– Jeszcze raz – zachęcił ją Halil.

– Tylko jedno… – zwróciła się do niego nagle, gdy przygotowywał kolejną butelkę. – Nie przynoś broni na farmę. Nie trzymaj jej w domu. Huk strzału zagłusza rozsądek, a ja nie chcę, żebyś żył w cieniu lufy.

Ponownie wycelowała i znów spudłowała.

– Nie możesz podnosić pistoletu – pouczył ją Halil. – Musisz prowadzić rękę pewnie, inaczej nigdy nie trafisz.

Zeynep zacisnęła usta. Jeszcze raz, i jeszcze. Seria strzałów rozbrzmiała w ciszy lasu. Tym razem wszystkie butelki runęły w kawałkach.

Odwróciła się do Halila. Jej spojrzenie było poważne, niemal wyzywające.

– Spudłowałam wcześniej nie dlatego, że nie mogłam trafić… tylko dlatego, że nie chciałam.

Oddała mu pistolet i bez słowa odeszła w stronę farmy. Halil patrzył za nią długo, z mieszanką dumy i wzruszenia.

Oto moja żona – pomyślał, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

***

Akcja przeskakuje do późnego wieczora. Zeynep, niespokojna i zamyślona, kieruje kroki do altany. Cisza nocy otula ją chłodnym powietrzem, a w oddali słychać jedynie cykanie świerszczy. Drżącymi palcami sięga po telefon, włącza ekran i wybiera numer.

– Halo? Zeynep? – w słuchawce rozlega się głos Hakana.

– Martwiłam się – odzywa się cicho. – Powiedz, czy wszystko w porządku?

– Tak, jestem bezpieczny – odpowiada mężczyzna, ale w jego głosie słychać napięcie. – Jednak jest jeden problem. Halil wciąż jest wściekły. Myśli, że to przeze mnie Tekin uciekł. Muszę pojawiać się na farmie, żeby nie wzbudzać podejrzeń, przez co nie mogę cały czas być z Tekinem. Zeynep… co zrobiłaś? Udało ci się wybadać, jaki jest plan Halila? Powiedz, że nie zamierza go zabić.

Zeynep ścisnęła mocniej telefon, czując, jak serce wali jej jak młot.

– On się nie uspokoił, Hakanie. Gniew trzyma go tak samo mocno, jak w pierwszej chwili. Ale nie pozwolę, żeby to zaszło tak daleko. Zatrzymam go, choćby nie wiem co.

– Poradzisz sobie z tym sama? – pyta z niedowierzaniem. – Jesteś tego pewna?

– Tak – odpowiada stanowczo. – Wybiję mu ten pomysł z głowy.

***

Kilka minut później Zeynep staje w drzwiach pracowni. Halil siedzi przy biurku, a w dłoni obraca szklankę herbaty. W powietrzu unosi się napięcie gęste jak dym.

– Powiedziałeś mi, że mogę poprosić cię o wszystko – zaczyna, podchodząc bliżej. – I że spełnisz moją prośbę. Teraz wiem, czego od ciebie chcę.

Halil podnosi na nią wzrok. Jego rysy łagodnieją, gdy chwyta jej dłonie i przykłada do swojego policzka.

– Mów, Zeynep. Czegokolwiek zażądasz, zrobię to. Nie bój się.

Ona przełyka ślinę, zbierając odwagę.
– Chcę… żebyś zostawił Tekina w spokoju.

Jego spojrzenie momentalnie twardnieje.
– To nie dotyczy nas – mówi chłodno. – Poproś o coś, co łączy się z nami, a spełnię to bez wahania.

– Halilu, obiecałeś! – podnosi głos, a w jej oczach pojawiają się łzy gniewu. – Powiedziałeś: cokolwiek. Nie stawiaj teraz warunków. Tak jak ja dotrzymałam obietnicy i przyszłam do ciebie, tak ty dotrzymaj swojej i zrób to, o co proszę.

Halil wstaje gwałtownie i zaczyna przechadzać się nerwowo po pracowni. Jego kroki dudnią po drewnianej podłodze.

– On jest zdrajcą! – wybucha. – Jak możesz mnie prosić o coś takiego? Mam udawać, że nic się nie stało? Zapomnieć, że skrzywdził ciebie i Gulhan?

Zeynep podchodzi do niego i kładzie mu dłoń na ramieniu. Jej głos łagodnieje, ale wciąż pełen jest determinacji.

– Proszę o to dla ciebie. Nie widzisz, jak bardzo ten gniew tobą rządzi? Zawsze tak było. To on niszczył wszystko – także nas. Halilu… odsuń go wreszcie. Niech gniew stanie się twoim wrogiem, a nie bronią. Pokonaj go.

Nie bądź uparty – błaga w myślach. – Powiedz, że porzucisz swój gniew. Zrób to dla nas. Tylko wtedy możemy naprawdę być rodziną.

Halil spogląda na nią z powagą.
– Panuję nad sobą – mówi niskim, twardym głosem. – Wściekam się tylko wtedy, gdy sytuacja tego wymaga.

– W takim razie pokaż mi to. Pokaż, że potrafisz odsunąć gniew – odpowiada stanowczo. – Uczyń to częścią naszej umowy.

Na jego twarzy pojawia się cień niepokoju. Podnosi szklankę herbaty i upija łyk. A potem, nagle, jakby coś w nim pękło – zaciska dłoń mocno. Szkło rozpryskuje się w jego ręce z trzaskiem, a na podłogę spadają ostre odłamki i krople krwi.

***

Zeynep wraca po chwili z apteczką. Siada obok Halila, a jej dłonie drżą lekko, gdy delikatnie oczyszcza rozcięcia na jego skórze. Każdy dotyk jest jednocześnie troskliwy i pełen wyrzutu – jakby w tym geście miłości ukrywała gniew i lęk. Na koniec owija jego dłoń bandażem, patrząc mu głęboko w oczy.

Jesteś moim lekarstwem, Zeynep – myśli Halil, czując ciepło jej bliskości. Na głos jednak mówi:

– Nigdy nie byłem i nigdy nie będę niewolnikiem własnego gniewu.

Zeynep zatrzymuje ruch, unosząc spojrzenie. Jej głos brzmi miękko, lecz stanowczo:

– Gdyby tak było… bylibyśmy dziś prawdziwą rodziną. Pomyśl, Halilu. Czy to nie właśnie twój nieokiełznany gniew ciągle pcha nas w kłopoty?

Więc nie rezygnuj z tworzenia ze mną rodziny, Zeynep – przechodzi mu przez myśl, lecz na głos wypowiada coś zupełnie innego:

– To nie gniew nas zniszczył, tylko twoje uprzedzenia wobec mnie – oświadcza twardo. – Od zawsze obarczasz mnie winą za wszystko. Nie zaprzeczaj. Gdybyś mi ufała, nie zarzucałabyś mi złości, gdy ja próbuję chronić swoich bliskich.

Zeynep prostuje się, a w jej oczach pojawia się błysk wyzwania.

– Powiedziałam ci, że udowodnię, iż nie panujesz nad gniewem. I dotrzymam słowa. Poczekaj, a się przekonasz. Nie przegram tej próby, Halilu Firacie. Zgodnie z naszą umową będziesz musiał na zawsze pożegnać się z tym nałogiem.

***

Hakan wchodzi do ciemnej, dusznej chaty, gdzie w kącie siedzi Tekin. Podaje mu kanapkę owiniętą w papier śniadaniowy.

– Jedz – rzuca krótko.

Tekin odtrąca rękę z pogardą.
– Jak długo zamierzasz mnie tu trzymać?

Hakan uśmiecha się chłodno.

– Zamiast dziękować, stawiasz mi żądania? Masz szczęście, że Zeynep wciąż cię broni. Ona szuka rozwiązania, żeby twoja żona nie rozpaczała, a Halil nie dopadł cię z nożem. Kiedy znajdzie wyjście, wyjdziesz stąd wolny.

– To niemożliwe – odpowiada Tekin, głosem przytłumionym rezygnacją. – Halil nigdy mi nie wybaczy.

– Po raz pierwszy się z tobą zgadzam – przyznaje Hakan. – Zeynep naprawdę ma przed sobą ogromny problem.

W tej chwili rozbrzmiewa dzwonek telefonu. Hakan odwraca się i sięga po aparat. Tekin, dostrzegając szansę, rzuca się ku drzwiom. Ale Hakan reaguje szybciej, zdecydowanym ruchem powala go na krzesło. Tym razem nie zamierza ryzykować. Wyciąga sznur i mocno wiąże więźnia.

– Miałeś wolność – mówi chłodno, zaciągając więzy coraz ciaśniej. – I właśnie ją utraciłeś.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 166. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 167. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy