Wichrowe Wzgórze odc. 310: Zeynep jedzie z Halilem na wesele!

Halil i Zeynep patrzą sobie głęboko w oczy.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 310: Streszczenie

Zeynep wciąż tkwiła zamknięta w łazience, którą spowił gęsty, duszny mrok. Krople zimnej wody spływały po jej twarzy, gdy ochlapywała się przy umywalce, próbując uspokoić oddech. Każdy wdech i wydech brzmiał jednak jak echo tamtej nocy — nocy, gdy była zamknięta w trumnie. Jej serce biło coraz szybciej, a dłonie drżały, jakby same pamiętały tamten chłód i ciszę.

W głowie wracały słowa matki:

„Gozde krąży wokół Halila jak lisica. Zachowuje się już nawet jak pani domu. Wieczorem idzie z nim na wesele.”

A zaraz potem, jak zatrute strzały, słowa samej Gozde:

„Nie martw się o Halila. Będę mu towarzyszyć dziś wieczorem.”

Te wspomnienia rozżarzyły w niej bunt. Strach, który jeszcze chwilę temu paraliżował jej ciało, ustępował miejsca determinacji. Zeynep podniosła głowę, a jej oddech stał się głębszy, miarowy.

– Nie! – wyszeptała, a potem powtórzyła głośniej, stanowczo. – Nie pozwolę, by ktoś odebrał mi moją miłość. Halil dał mi odwagę i dzięki niemu przeżyłam. Teraz ja będę silna dla niego. Wyjdę stąd, choćby miało mnie to kosztować wszystko.

Zaczęła nerwowo rozglądać się po ciemnym pomieszczeniu, badając każdy kąt. Musiała znaleźć wyjście, cokolwiek, co pozwoli jej odzyskać wolność. Kilkanaście sekund wystarczyło, by jej wzrok zatrzymał się na kluczu tkwiącym w zamku po drugiej stronie drzwi.

Zeynep sięgnęła po rolkę papierowych ręczników. Drżącymi palcami oderwała pojedynczy listek, rozłożyła go starannie i wsunęła pod próg. Potem wyciągnęła z włosów cienką spinkę i z determinacją zaczęła manipulować przy zamku. Metal lekko zgrzytnął, a po chwili klucz wysunął się i spadł na papier.

Zeynep wciągnęła listek z powrotem do środka, a wraz z nim — zimny, ciężki kawałek metalu. Klucz. Jej klucz do wolności.

Zacisnęła go mocno w dłoni, a w oczach pojawił się błysk odwagi.

***

Wieczór był ciepły, ale napięcie w powietrzu miało chłodny posmak. Przed rezydencją, w blasku lamp ogrodowych, Halil krążył wokół eleganckiego samochodu, ubrany w czarny garnitur, którego linia podkreślała jego skupioną sylwetkę. Co chwilę zerkał w stronę drzwi wejściowych, jakby próbował przywołać Zeynep samym spojrzeniem. W jego oczach czaiła się nadzieja — cicha, nieśmiała, ale uparcie obecna.

Zamiast niej, z wnętrza domu wyłoniła się Gozde. Jej suknia — ciemna, opięta, z połyskującym materiałem — falowała wokół niej jak cień. Włosy miała spięte wysoko, a twarz rozświetloną uśmiechem, który nie miał w sobie nic z ciepła. W dłoni trzymała kopertówkę, a jej krok był pewny, niemal triumfalny.

– Nie mogłam pozwolić, żebyś był sam na takiej imprezie – powiedziała, zbliżając się do Halila.

On jednak zdawał się nie słyszeć jej słów. Jego wzrok zatrzymał się na broszce przypiętej do sukni Gozde — srebrnej, w kształcie liści, z drobnymi kamieniami, które połyskiwały w świetle jak wspomnienie. To była broszka, którą podarował Zeynep. Jego serce zadrżało.

– Zeynep to bardzo miła dziewczyna – dodała Gozde, zauważając, w jakim kierunku podążył jego wzrok. – Kiedy powiedziałam jej, że moja biżuteria nie dotarła jeszcze ze Stanów, od razu zaoferowała mi swoją. Czy wyglądam dobrze?

Halil nie odpowiedział od razu. W myślach mówił:

Zeynep nie przyjdzie. Dała broszkę Gozde, żeby mi to uświadomić.

Na głos rzucił tylko:

– Tak, to ładna broszka…

Ale zanim Gozde zdążyła to skomentować, drzwi rezydencji otworzyły się ponownie. Zeynep wyszła na zewnątrz, a jej obecność zatrzymała czas. Miała na sobie błękitną suknię, która opływała jej ciało z wdziękiem, jakby była stworzona z porannego nieba. Jej włosy ułożone były w miękkie fale, a twarz rozświetlona blaskiem, który nie potrzebował biżuterii. W dłoni trzymała jasną torebkę, a jej krok był spokojny, pewny, pełen godności.

Halil zostawił Gozde bez słowa. Podszedł do Zeynep, spojrzał jej w oczy i delikatnie podał ramię. Ona je ujęła, bez wahania.

– Myślałem, że nie przyjdziesz – szepnął jej do ucha.

– Uznałam, że będzie lepiej, jeśli pokażesz się z żoną – odpowiedziała cicho, ale stanowczo.

Gozde, stojąca obok, uśmiechnęła się sztucznie.

– Zeynep, cieszę się, że wyzdrowiałaś – powiedziała, tonem, który miał udawać serdeczność. – Cała błyszczysz. Teraz, kiedy nie jestem już potrzebna… bawcie się dobrze.

Halil i Zeynep wsiedli do samochodu. Drzwi zatrzasnęły się z miękkim kliknięciem, a silnik zaryczał cicho. Gdy odjeżdżali, Gozde została sama, stojąc w świetle lampy, która teraz wydawała się zbyt jasna, zbyt obnażająca.

Jej twarz stężała. W oczach pojawiła się czysta furia. Zacisnęła pięści, a jej głos był już tylko sykiem:

– Ta wiejska dziewczyna nie zasługuje na Halila!

Ale noc nie odpowiedziała. Tylko wiatr poruszył liście, jakby chciał ją uciszyć.

***

Gozde nie byłaby sobą, gdyby pozwoliła Halilowi i Zeynep beztrosko tańczyć pod rozświetlonymi lampionami i śmiać się w rytm weselnej muzyki. Zamiast tego, chłodnym, wyrachowanym umysłem ułożyła plan, który miał przerwać ich szczęście. Najpierw przekonała Songul, by zażyła tabletkę na nadciśnienie — choć kobieta nigdy nie cierpiała na podobne dolegliwości. Potem sięgnęła po telefon i z udawaną troską zawiadomiła Halila, że jego ciotka źle się poczuła.

Małżonkowie przerwali zabawę i w pośpiechu wrócili do rezydencji.

Lekarz, wezwany przez Halila, uspokoił wszystkich. Nie było powodów do obaw, ot zwykły epizod, chwilowy spadek ciśnienia, który może zdarzyć się każdemu. Songul westchnęła, udając zmęczenie, a Halil i Zeynep zostali przy niej, jakby ich obecność mogła być najlepszym lekarstwem.

– Zrobię ci ayran – zaproponowała Zeynep, wstając i kierując się do kuchni.

Jej ruchy były spokojne, a jednocześnie delikatne, jakby każde z nich miało w sobie czułość pielęgnowania nie tylko chorej, ale i samego domu. Sięgała po jogurt, wodę, sól, a Halil patrzył na nią w milczeniu. W jego oczach odbijał się obraz sprzed miesięcy: Zeynep pochylona nad stolikiem w pracowni, kiedy mieszała składniki do własnych perfum. Śpiewała wtedy, cichutko, niemal szeptem, starą melodię: „Çemberimde Gül Oya”.

Dźwięk jej głosu wrócił do niego z taką siłą, że na moment zapomniał o wszystkim. Wspomnienie jej śpiewu było jak światło latarni w mrocznej nocy, jak oddech, którego brakował mu w chwilach samotności.

Podszedł do niej bezszelestnie i nachylił się tuż przy jej uchu.

– Chciałbym, żebyś znów zaśpiewała – wyszeptał.

Zeynep drgnęła, przestraszona niespodziewanym dotykiem i głosem. W dłoni drżał dzbanek, który nagle przechylił się, a zimny ayran rozlał się po koszuli i garniturze Halila, spływając po jego piersi białymi strużkami.

– Przepraszam… ja… – wydusiła, cofając się o krok.

W jej oczach błysnęło echo tamtej nocy — grobu, ciemności, brutalnych dłoni, które trzymały ją w niewoli. Trauma wciąż była świeża i najmniejszy gest mógł ją obudzić.

Halil szybko uniósł dłoń, zatrzymując jej słowa.

– Nie chciałem cię przestraszyć, wybacz. – Jego głos był ciepły, miękki, a spojrzenie pełne troski. Delikatnie uniósł jej podbródek, zmuszając ją, by spojrzała mu prosto w oczy. – Chciałem tylko, żeby twój głos poniósł się echem po całym świecie. Obiecuję, że usunę ten cień z twojego spojrzenia. Zabiorę wszystkie twoje lęki.

Zrobił krok do przodu i sięgnął do cukierniczki stojącej na stole. Wziął jedną kostkę, jakby to była najprostsza i zarazem najświętsza rzecz na świecie.

– Kiedy byłem dzieckiem – zaczął z uśmiechem – mama dawała mi kostkę cukru, gdy się bałem. Nie wiem, dlaczego to działało, ale zawsze przynosiło ulgę. Spróbujesz?

Bez pośpiechu wsunął cukier między wargi żony. Ich spojrzenia spotkały się jeszcze raz, w chwili, która pachniała domem, dzieciństwem i bezpieczeństwem.

I wtedy w drzwiach stanęła Gozde.

Światło kuchni odsłoniło obraz, którego nienawidziła — Halila pochylonego nad Zeynep, z twarzami blisko siebie i dłońmi splecionymi mimochodem. Obraz, który palił ją od środka, napinając ciało aż do granic wytrzymałości.

„Nie mogę znieść widoku tej dziewczyny u jego boku” – szepnęła w myślach, a jej serce biło tak mocno, że każdy dźwięk zdawał się być jego echem.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 182. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 183. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy