51: Służąca wchodzi do pokoju Nihan. „Powiedziała mi pani, że chce wiedzieć o wszystkich przesyłkach, które przychodzą do tego domu” – mówi. „Czy coś przyszło do Emira?” – pyta Nihan. „Nie, nie do pana Emira. Do pani Vildan. Pewien dokument dotyczący sprzedaży wspólnej własności z Leylą Acemzade”. Dziewczyna od razu udaje się do pokoju matki. „Czy znowu muszę dowiadywać się ostatnia, mamo?” – pyta. „Zgadza się. Sprzedajemy dom, który został po ojcu” – oznajmia Vildan. „To znaczy dom Leyli” – precyzuje Nihan. „Ten dom nie należy tylko do Leyli, a jest wspólny. I to nie ja zerwałam umowę, którą zawarliśmy kilka lat temu, tylko ona”. „Kiedy mówisz o sprzedaży, od razu przychodzi mi do głowy to, co zrobiłaś”.

„Posłuchaj, Leyla chce przywrócić swoje prawa w firmie” – oznajmia Vildan. „Aha, a ty w odpowiedzi grozisz, że zabierzesz jej dom” – stwierdza Nihan. „Niech każdy zna swoje miejsce. Tylko dlatego, że jej na to pozwalałam, mogła żyć żyć tam spokojnie przez wiele lat. Ale teraz zrywając umowę, zmienia zasady. W tej sytuacji nie jestem tą, która grozi, ale tą, której grożą”. „Mamo, jedyne co jej zostało, to ten dom! Nie możesz go zabrać”. „Robię to, co trzeba”. „Ty nawet kiedy robisz to, co trzeba, oczerniasz wspomnienia o swoim ojcu i swoim dzieciństwie…”. W tym momencie zbulwersowana Vildan wymierza córce policzek!

„Proszę, wybacz mi…” – mówi Vildan. „Wstyd mi za ciebie! Tak bardzo, jak jesteś jesteś okrutna i bezlitosna, tak bardzo jest mi za ciebie wstyd!” – wykrzykuje Nihan matce w twarz i odchodzi. „Co się stało?” – pyta Ozan, który właśnie wszedł do pokoju. – „Mamusiu, dlaczego płaczesz? To się dzieje przez tę kobietę? To przez Leylę?”. „Tracę swoją córkę. Ona zabiera mi moją córkę…” – rozpacza Vildan.

Galip przychodzi do domu Leyli. „Czy coś się stało? Co pan tu robi?” – pyta zdziwiona kobieta. „Będziemy tutaj rozmawiać? Nie zaprosi mnie pani do środka?”. „Nie” – odpowiada natychmiastowo Leyla. „Jest w pani coś interesującego. W pani gestach, manierach…”. „I w panu jest coś interesującego. Tak samo, jak w pańskim synu. Obaj nie znacie swojego miejsca. Myślicie, że możecie ot tak przychodzić do mojego domu. Jakie macie do tego prawo?”. „Mam nadzieję, że to było życzliwe pytanie”. „Może tak je pan traktować”. „Dzisiaj rano otrzymałem nowinę. Słyszałem, że jest pani w trudnej sytuacji”.

„W trudnej? Chyba chciałby pan tak myśleć” – oznajmia Leyla. – „Będzie lepiej, jeśli od razu przejdzie pan do sedna”. „Pani Leylo, chce pani utrzymać ten dom w swoich rękach?” – pyta Galip. „Ten dom to nie żadna własność, a moje życie. Ale co panu do tego?”. „Jak to co? Przecież jesteśmy rodziną…”. „Wydaje mi się, że za bardzo wyolbrzymia pan temat rodziny. Ja nie potrzebuję niczyjej pomocy. Do widzenia, panu”. Kobieta chce zamknąć drzwi, ale Galip blokuje je ręką. „Nie zrozumiała mnie pani dobrze” – mówi mężczyzna. „To pan mnie nie zrozumiał i ustawiam pana na miejsce. Tak to właśnie wygląda i proszę nie wyciągać z tego innych wniosków. Wy i bez tego potraficie całą rodziną wyciągać interesujące wnioski…”.

„Jakie wnioski? Przyszedłem podać pani pomocną dłoń, jak przyjaciel” – oświadcza ojciec Emira. „Mój dom, moje problemy. Nie interesujcie się nimi!”. Leyla zamyka drzwi. Akcja wraca do rezydencji Kozcuoglu. Vildan i Ozan wybiegają za wychodzącą z domu Nihan. „Dokąd jedziesz?!” – woła za siostrą Ozan. Dziewczyna wsiada jednak bez słowa do samochodu. „A dokąd może jechać? Do niej jedzie” – stwierdza Vildan i wraca do posiadłości. Efsane podaje jej komórkę. „Pan Galip dzwoni” – mówi służąca. „Vildan, ty naprawdę chcesz ten dom?” – pyta Kozcuoglu. „Tak. Bardziej, niż cokolwiek innego na świecie” – odpowiada kobieta. „A chcesz, żebym ci w tym pomógł?”. „Nie mogłeś zaoferować nic lepszego, Galipie”. „Dobrze. Zabierzemy jej ten dom…”.

Kemal przychodzi do firmy. Sekretarka mówi mu, że w jego gabinecie czeka człowiek, który mieszka na terenie budowanej elektrociepłowni. Soydere udaje się do swojego gabinetu. Zastaje w nim mężczyznę z podbitym okiem. „Co się panu stało?” – pyta. „Powiedziałeś, żebyśmy ci uwierzyli i zapewniłeś, że nic nam nie zrobią. Dlatego ja ci powiem, że twoje słowa są rzucone na wiatr. Chciałem pokazać ci to” – mówi mężczyzna i przekazuje Kemalowi jakąś kartkę. „Co to?” – pyta Soydere. „Ja także zająłem swoje stanowisko w tej sprawie. Wszyscy zrezygnowali ze strachu, więc i ja rezygnuję. Powiedziałeś nam, żebyśmy upierali się przy swoim i zobacz, co się stało” – mężczyzna wskazuje na swoje podbite oko.

„Kto ci to zrobił?” – pyta Kemal. „Wasi ludzie” – odpowiada mieszkaniec wsi. – „Widocznie są tacy, co się ciebie nie słuchają. W takim razie nie powinieneś nam dawać słowa”. „Moja obietnica jest wieczna. Zmuszę tych bezwstydników, żeby zapłacili za złamanie waszych praw”. W tym czasie brat Kemala jest w biurze Emira. „Zuch z ciebie, Tarik” – chwali Kozcuoglu. – „Jakiego zadania nie powierzyłbym tobie, ty i tak wszystko zrobisz. Ale niepokoi mnie to, że psują się twoje relacje z bratem. To proste, że jeśli pył spadnie na niego, on będzie myślał, że to ja nagnałem wiatr”. „Każdy będzie zajmował się swoimi sprawami, panie Emirze” – oświadcza Tarik. – „Ja mogę słuchać tylko jednego człowieka w tym życiu i będzie to pan. Kemal niech do tego przywyknie”.

„A co mówią twoi bliscy na temat naszej współpracy? Twój ojciec, matka, siostra?” – pyta Emir. „To znaczy… Jak na razie jeszcze nic nie wiedzą” – odpowiada Tarik. – „Jakby to powiedzieć, nasze relacje się trochę nie układają…”. „Co się stało?”. „Nie, to nic takiego. Nie warto zawracać sobie głowy. Tata ma problemy ze zdrowiem, a siostra… Cóż, chcieliśmy wydać ją za mąż, ale zrezygnowała w połowie drogi”. „To znaczy, że nie masz innych problemów?”. „Nie” – potwierdza Tarik. W tum momencie do gabinetu wchodzi Tufan. „Czy gabinet pana Tarika już gotowy?” – pyta Emir. „Gotowy, proszę pana” – odpowiada Tufan.

„Jak to? Ja mam gabinet?” – nie dowierza brat Kemala. – „Nie wiem, co mam powiedzieć. Niech Bóg będzie wam życzliwy”. „Tufan, pokaż panu Tarikowi jego nowy gabinet” – mówi Kozcuoglu. – „A później przyjdź do mnie. Mam dla ciebie robotę”. Tymczasem Nihan przychodzi do domu Leyli. „Czy mogę zostać u ciebie na trochę?” – pyta. „Oczywiście, wchodź” – odpowiada Leyla. – „Tylko nie wiem, czy twojej mamie się to spodoba…”. „Nie pozwolę im zabrać tobie tego domu, Leyla. Zrozumiałaś? To niemożliwe!”. „Na początek spróbuj się uspokoić. Nie ma niczego takiego, by się tak denerwować. Ten dom jest mój i twojej mamy. Nic dziwnego, że Vildan chce ten dom. Nie wiń jej za to”. „Więc bronisz moją mamę?”.

„Nie bronię. Mówię po prostu, jak jest” – oznajmia Leyla. – „A jeśli będę kogoś bronić, to oczywiście nie będzie to twoja mama, a ty. Ale nie psuj relacji z matką przeze mnie”. „Leyla, ty wprost bronisz moją mamę” – stwierdza Nihan. „Posłuchaj, jeśli zepsujesz swoje relacje z mamą, będziesz tego żałowała”. „Nie mogę się powstrzymać, rozumiesz? Jestem na nią taka zła. Wydaje mi się, że ona robi to wszystko przez złe intencje wobec ciebie”. „To wojna, tak. Ale wojna moja z nią. Ty nie staraj się nikogo popierać, słodka. Poza tym przychodzisz do mnie, aby się odprężyć, a nie po to, żeby wojować z matką. Czyż nie tak? Zjemy coś i włączymy jakiś dobry film. Tylko nie rodzinny dramat. Taki film, w którym jest pełno szczęścia i radości”.

Ozan telefonuje do Zeynep. „Część, moja ukochana” – mówi chłopak. „Mam motylki w brzuchu, kiedy mówisz mi takie rzeczy. Czy nie uważasz jednak, że to, co chcemy robić jest zbyt szalone?” – pyta Zeynep. „Zrobimy to. Pierwszy raz w życiu czuję się taki odważny”. „Ja też niczego się nie boję…”. „Cudownie. Spotkaj się ze mną za godzinę na chwilę. A później już nigdy więcej cię nie wypuszczę”. „Dobrze, przyjdę” – potwierdza dziewczyna i rozłącza się.

Kemal wchodzi do gabinetu Emira. „Dostałeś wiadomość?” – pyta Kozcuoglu. – „Trochę pobladłeś. Musiałeś się poczuć bardzo źle…”. „Po to, żeby mnie zranić, bawisz się życiem innych!” – rzuca oskarżenie Kemal. – „Myślisz, że twoje wygłupy nie będą miały końca? Mylisz się. To ja będę twoim końcem. W bitwie ze mną, ty zostaniesz znokautowany”. „Tak się nie stanie, ale nie chcesz nikogo słuchać. Zatrzymasz się, kiedy sam się o tym przekonasz”. „Twoim problemem jest to, aby mnie zatrzymać, tak? Te podejrzenia, które masz wewnątrz siebie, same cię kiedyś zniszczą. Jeśli ja byłbym na twoim miejscu, to wstydziłbym się za samego siebie”.

„I czego mam się wstydzić?” – pyta Emir. „Swoich metod” – odpowiada Kemal. – „W sytuacji, gdy twoje słowo nie wystarcza, by słuchali cię inni ludzie, ty załatwiasz to poprzez pobicia, grożenie, zastraszanie, znęcanie się”. „Pobicia? Powiem twojemu bratu, żeby następnym razem był trochę delikatniejszy… Fakt, tym razem był nieco za ostry. Oj, chyba o tym nie wiedziałeś? Tak czy inaczej ci wieśniacy po kolei opuszczają grupę, która mi się sprzeciwiła. Ty też z niej zrezygnuj”. „Jak taki człowiek, jak ty może zarządzać firmą? Jak ty możesz żyć?”. „Znowu przyszedłeś mnie pouczać?”.

„Przyszedłem cię uprzedzić” – oświadcza Kemal. – „Przyszedłem cię ostrzec, żebyś nie myślał nad tym, jak mnie zatrzymać, bo to tego na pewno nie dojdzie. Możesz spać spokojnie”. „A co ty możesz?” – pyta Emir. – „Ludzie zabiorą swoje deklarację z powrotem i będzie po sprawie. Dlaczego ciągle próbujesz utrudniać i niszczyć to, co robię?”. „Nie jestem taki, jak ty. To ty żyjesz, niszcząc życie innych ludzi. Ale to jeszcze nic, panie Emirze. Teraz wróć do swoich głupich zabaw i czekaj na mój ruch”.

Kemal opuszcza gabinet. Emir sięga po telefon i dzwoni do Tarika. „Niezwłocznie zbierz ludzi i jedźcie na wieś” – mówi. – „Przeczuwam, że mogą pojawić się małe komplikacje. Jeśli oni zmienią zdanie, to tylko i wyłącznie na twoją odpowiedzialność”. W tym czasie Kemal przed firmą natyka się na swojego brata. „Co ty robisz? Zostałeś podwładnym Emira i bijesz niewinnych ludzi?” – pyta. „Wykonuję tylko swoją pracę” – odpowiada Tarik. „To nie jest twoja praca. Ojciec nie tak cię wychował!”. „Wyjaśnij mi więc moją rolę w tym wszystkim. Ty nawet nie masz pojęcia w jakie niebezpieczeństwo się wpakowałeś. Ja przynajmniej staram się, żebyś zdołał dokończyć budowę elektrociepłowni”.

„Nie mam ci nic więcej do powiedzenia” – oznajmia Kemal. – „Zapamiętaj tylko, że jeśli raz jeszcze podniesiesz rękę na tych ludzi, to ja zmuszę cię, abyś im za to odpłacił”. „Nie dasz rady nic zrobić” – odpowiada pewny siebie Tarik. – „Zajmij się swoimi sprawami i przeprowadź budowę elektrociepłowni, a my nie będziemy się z tobą kłócić”. „Zmuszę was, żebyście za to odpowiedzieli! Mówiłem ci, żebyś nie mieszał się w gry tego padalca. Nie słuchałeś mnie, to jedna rzecz. Stoisz po stronie tyranii, to druga. I robiąc to wszystko postępujesz przeciwko mnie. To jest to, co totalnie nas od siebie odróżnia”. „To teraz jest moja praca. I wbij to sobie do głowy. Nikogo się nie boję!”.

Emir rozmawia z Tufanem. „Okazała się, że ta wywłoka mi się przeciwstawia” – mówi. „Ma pan na myśli Zeynep Soydere?” – pyta Tufan. „Tak. Jak widać jej brat do tej pory nic nie wie. Muszę coś z tym zrobić. Pomożemy Kemalowi. Będziemy szeptać mu do uszka o nieszczęściu jego siostry”. „Wszystko jest gotowe. Wystarczy, że wyślemy mu jedno zdjęcie…”. „Wolę coś bardziej dramatycznego. Przynieś mi wydrukowana kopię. Mam pewien pomysł…”.

Akcja przenosi się do gabinetu Asu. Kiedy jej wuj wychodzi do łazienki, dziewczyna odbiera jego telefon. „Telefon Hakkiego Alacansa, z kim rozmawiam?” – pyta Asu. „Dzień dobry, dzwonię z kliniki DER” – odpowiada kobieta po drugiej stronie. – „Wyniki badań są już gotowe. Można je dziś odebrać”. „Jakie wyniki? Nie rozumiem…”. „Niektóre badania były powtarzane, ich rezultaty są już znane. Proszę powiadomić pana Hakkiego, że wyniki są już gotowe. Można je odebrać osobiście, ewentualnie możemy przesłać je na maila”.

„Przekażę mu. Czy pani może to przesłać także mi? Jestem jego siostrzenicą” – Asu podaje swój adres e-mailowy. Po chwili odczytuje wyniki badań z kliniki onkologicznej. Po jej policzkach spływają łzy… Hakki wraca do gabinetu. „Wujku, kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że jesteś chory?” – pyta zapłakana dziewczyna. Tymczasem Zeynep przychodzi do restauracji na spotkanie z Ozanem. Gdy tylko wchodzi do lokalu, wita ją muzyka z akordeonu. Po chwili pojawia się Ozan. Chłopak klęka przed dziewczyną, otwiera szkatułkę z pierścionkiem i pyta: „Wyjdziesz za mnie, Zeynep?”.

„Ozan, co ty robisz?” – pyta nieco zmieszana Zeynep. „Próbuję się z tobą ożenić, jak należy” – odpowiada chłopak. – „Postanowiłem poprosić cię o rękę tak, jak robią to normalni ludzie. No już, zgódź się, bo boli mnie kolano. Daj mi odpowiedź”. „Przecież już ci odpowiedziałam…”. „No już, daj mi odpowiedź. Zrób to chociaż dla widowni”. „Tak” – odpowiada w końcu dziewczyna. Ozan nakłada na jej palec pierścionek. W restauracji rozlegają się brawa. „Ile masz czasu?” – pyta brat Nihan. „Mało”. „To gdzie jeszcze planujesz iść?”. „Do sklepu wielobranżowego…”. Będziemy się dobrze bawić, Zeynep! Będziemy się bawić!”.

Chłopak mocno przytula swoją ukochaną. „Tak, dni, kiedy będziemy się dobrze bawić już na nas czekają. Ta wiadomość spadnie na wszystkich, jak bomba…” – oznajmia szeptem Zeynep. Akcja przenosi się do gabinetu Asu. Dziewczyna odbiera informację od sekretarki, że Kemal właśnie przyszedł do biura. „Na razie nic mu nie mów” – prosi Hakki. – „Powiem mu o wszystkim w lepszym momencie”. Asu ociera chusteczką łzy i udaje się do gabinetu Kemala. „Co się tu dzieje? Dlaczego wszyscy są tacy zabiegani?” – pyta. „Przygotowałem malutką niespodziankę dla Emira Kozcuoglu” – odpowiada Kemal. – „Jeszcze poprosi on wszystkich o wybaczenie…”.

Jest już wieczór. Zeynep jest w drodze powrotnej do domu. Dzwoni do niej Sema. „Dlaczego nie odpowiadasz na moje telefony?” – pyta. „Miałam pewne sprawy do załatwienia” – odpowiada siostra Kemala. „Zeynep, martwię się o ciebie. Zachowujesz się podejrzanie”. „Nie bój się, niedługo wszystko stanie się jasne”. „Co to znaczy?”. „Zapomnij. Po co tak w ogóle do mnie dzwonisz?”. „Chodzi o Saliha… Wypytywał mnie dziś o ciebie” – oznajmia Sema. „Ach… Mnie też dzisiaj śledził, ale go zgubiłam”. „Dziewczyno, on ma obsesję na twoim punkcie. Bądź ostrożna”. „Dobrze. Porozmawiamy później, bo ktoś właśnie próbuje się do mnie dodzwonić. Pewnie to mój brat”.

Zeynep kończy połączenie z przyjaciółką i odbiera telefon od… Emira! „Przyjdź za róg, maleńka” – mówi Kozcuoglu. „Co? Co ty mówisz?”. „Przyjdź za róg. Albo ja podjadę”. Dziewczyna udaje się do auta Emira. „Mam dla ciebie prezent” – oznajmia mężczyzna. – „Wsiadaj. Albo ja wysiądę!”. Z oczu Zeynep płyną łzy, ale zajmuje miejsce na fotelu pasażera. „O co ci chodzi? Czego ty ode mnie chcesz?” – pyta. „Bardzo jesteś we mnie zakochana, tak? Każda na twoim miejscu postąpiłaby tak samo. Nie denerwuj się”. „Jesteś diabłem! Diabłem!”. „Dziękuję, miło mi”. „Chodzi ci o to, żebym powiedziała bratu, tak? Jak chcesz mnie do tego zmusić, jak?!”.

„Nie będę cię zmuszał, kiedy dam ci prezent” – oświadcza Emir. – „Sama zechcesz mu powiedzieć. Trzymaj”. Dziewczyna otwiera przyozdobione pudełko. W środku jest oprawione w ramkę zdjęcie z ich wspólnego rejsu na jachcie, na którym całują się… „Myślałem, że stęskniłaś się za mną, dlatego postanowiłem zrobić ci prezent, żebyś patrząc na to wspominała swoją dawną miłość” – kontynuuje Kozcuoglu. – „A tak serio, to przygotowuję album rodzinny dla twojego brata…”. „Nie możesz mi tego zrobić!”. „Czego? Z radością powiem twojemu bratu o tym wszystkim. Jesteś głupia? Pewnie, że mu powiem!”. „Nie wystarczyło ci to, co mi zrobiłeś?! Jeszcze i takimi sprawami się zajmujesz?!”. „Dokładnie, nie wystarczyło. Przyznam ci się do czegoś. Stęskniłem się za twoim zdziwionym spojrzeniem”.

„Przemyśl to jeszcze. Sama powiem bratu” – oznajmia Zeynep. – „Wszystko sama mu powiem”. „Na to właśnie liczyłem. Tylko miej na uwadze, że nie będę długo czekał” – odpowiada Emir. „Proszę, daj mi kilka dni…”. „Chyba jesteś w szoku?”. „Tak, być może jutro i ty będziesz w szoku, kto wie…? Tego dnia wspomnij ten moment…”. „Jakiego dnia?”. „W ten dzień, kiedy mój brat cię udusi. Nie zapomnij mojej twarzy. Może wtedy zapłacisz za wszystko, co mi zrobiłeś!”. „Dawaj, przekonamy się”. Dziewczyna wysiada z samochodu.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy