59: Zeynep bardzo przeżywa konflikt z rodziną. Postanawia zadzwonić do zakładu ojca. Huseyn po drugiej stronie słyszy tylko cichy płacz. Już wie, kto dzwoni… Dziewczyna rozłącza się. Nie jest w stanie nic z siebie wydobyć. Huseyn telefonuje do domu. Odbiera jego żona. „Czy ktoś dzwonił do nas i nagle się rozłączył?” – pyta mężczyzna. „Nikt nie dzwonił i nikt się nie rozłączył” – odpowiada kobieta. i kończy rozmowę. „Ciociu Fehime, czy coś się stało?” – pyta Asu, która właśnie jest w domu Soyderów. „A co mogło się stać? Czy można cofnąć czas i to, co się zdarzyło?”.

„Na pewno nie będzie już tak, jak kiedyś” – przyznaje Asu. – „Ale to wciąż świeża sprawa. Wujek Huseyn złagodnieje, Zeynep znowu zacznie was odwiedzać… Zobaczysz, ciociu”. Matka Kemala kręci przecząco głową. „To koniec” – stwierdza. – „Huseyn nie pozwoli więcej tej dziewczynie przekroczyć progu tego domu”. „Skąd możesz być taka pewna? Czy nie będzie tęsknił za swoją córką?”. „Będzie. Będzie czuł ból w sercu każdego dnia, ale nawet jeśli Zeynep spędzi mroźną noc przed tymi drzwiami, on nie pozwoli jej przez nie przejść. Będzie bardzo cierpiał. A ja będę cierpiała razem z nim. Miałam córkę, ale ona odeszła…”.

Z oczu Fehime wypływają łzy. Asu chwyta ją za ręce. „Nie zamartwiaj się za bardzo, ciociu” – prosi dziewczyna. – „Też mi smutno, ale spójrz. Jestem przy tobie. Wszystko będzie dobrze. Głęboko w to wierzę. Ty też uwierz”. „Cuda się zdarzają” – mówi Fehime. – „Jedna z naszych córek odeszła, ale pojawiła się kolejna. Niech Bóg cię błogosławi, córeczko”.

Nihan i Leyla są w drodze na licytację. „Przestań już o tym myśleć” – prosi żona Emira. – „Nie pozwolisz przecież, żeby ten dom wymknął ci się z rąk”. „Spójrz na tę kobietę. Sprawiła, że jestem zmuszona kupić swój własny dom!” – mówi Leyla. – „Możesz w to uwierzyć? Ale wiem, o co jej chodzi. Chciała zrobić coś niedorzecznego, żeby mnie zranić. W konsekwencji ona sama ucierpi”. „Sama jest sobie winna. Nie powinna się była tego podejmować”. „Naprawdę jesteś tak zła na swoją mamę? Do tego stopnia, że stanęłaś po stronie ciotki, którą niedawno poznałaś?”.

„Leyla, przecież nie znamy się od wczoraj” – mówi Nihan. – „Niedawno dowiedziałam się, że jesteś moją ciocią”. „Więc chcesz powiedzieć: I tak cię kocham?” – pyta Leyla. „Dokładnie. I podziwiam”. W tym momencie samochód kierowany przez Leylę utyka w korku. „Och, co ja narobiłam? Dlaczego pojechałam tą drogą?” – zarzuca sobie kobieta. „Nic się nie dzieje. Zdążymy na czas”. W tym momencie w tył auta wjeżdża inny kierowca! Z kolei samochód prowadzony przez Leylę uderza w auto z przodu. Wszyscy uczestnicy kolizji wysiadają z pojazdów.

„Bardzo panią przepraszam. Myślałem, że pani ruszyła” – tłumaczy winny kierowca. „Samochody z przodu stoją, więc jak miałam ruszyć?!” – oburza się Leyla. „Przepraszam bardzo, ale jak mogły panie ruszyć, kiedy auta z przodu stały w miejscu?” – pyta kierowca samochodu, w który uderzyło auto kierowane przez Leylę. „Proszę pana, to w nas wjechano z tyłu!” – oznajmia stanowczo Nihan. – „Proszę spojrzeć, jeśli pan chce”. „Ma pan jakąś szkodę?” – pyta Leyla. „Bardzo mi przykro, ale wjechała mi pani w tył samochodu”. „We mnie też wjechano, a czy robię z tego taki problem?”.

„Dla mnie to problem, proszę pani” – oznajmia kierowca. – „Chcę wpisać to w księdze wypadkowej”. „Boże mój! Nihan, przyniosłabyś mi książkę wypadkową?” – prosi Leyla. „Nie ma jej w środku…” – odpowiada dziewczyna. „Skoro tak, to dzwonię po policję” – oznajmia poszkodowany kierowca. „Proszę pana, naprawdę nam się spieszy. Musimy jechać” – oznajmia Nihan. „Zgadzam się pokryć wszystkie koszty. Czy możemy nie tworzyć jeszcze większych korków i odjechać stąd?” – pyta Leyla. „Pani ma rację. Ja także zgadzam się pokryć wszelkie koszty” – mówi kierowca auta, który zapoczątkował kolizję. – „Proszę nie kazać nam dłużej czekać”.

„Nie mogę się na to zgodzić, bez obrazy. Muszę zadzwonić po policję, a oni spiszą protokół z wypadku” – oznajmia poszkodowany kierowca. „Dobrze, już dobrze. Proszę dzwonić, byle szybko” – mówi Nihan. „Ach, spóźnimy się…” – wzdycha Leyla. „Nie martw się. Dotrzemy na czas” – zapewnia Nihan.

Poszkodowany kierowca odchodzi na bok i wykonuje telefon. Nie dzwoni jednak na policję, a do… Galipa! „Wszystko idzie po naszej myśli” – oznajmia. – „Czekają, bo myślą, że przyjedzie policja”. „Długo nie będą czekać” – domyśla się ojciec Emira. – „Jak zobaczą, że nikt nie przyjeżdża, będą chciały odejść. Musisz je tam przetrzymać przynajmniej przez godzinę”.

Zeynep wchodzi do pokoju Nihan. Rozgląda się po nim. Zachwycona dotyka drogich kosmetyków i ubrań. „Nigdy nie pozbędą się mnie z tego domu” – mówi. Następnie wraca do pokoju męża. „Gdzie podziewała się moja piękna żona?” – pyta Ozan. „Poszłam do ogrodu trochę się przewietrzyć” – odpowiada dziewczyna. – „Czy w tym domu są jakieś wolne pokoje?”. „To znaczy takie, w których nikt nie mieszka? Cóż, jest jeden pokój gościnny”. „A jest w nim więcej miejsca?”. „Dlaczego teraz o to pytasz? Czy… Ty myślisz o dziecku, tak? W końcu uważasz, że to dobry pomysł?” – pyta wyraźnie podekscytowany chłopak.

„Nie… Pomyślałam, że moglibyśmy zamieszkać w innym pokoju” – tłumaczy Zeynep. – „W takim, w którym jest więcej przestrzeni. Moglibyśmy urządzić go też po swojemu. Czy to nie dobry pomysł?”. „Przecież rozmawialiśmy już o tym. Chcemy przeprowadzić się do innego domu, nie pamiętasz?” – przypomina Ozan. „Powiem ci coś, ale nie złość się”. „Czy mógłbym się złościć na moją ukochaną?”. „Nie na mnie. Chodzi o twoją mamę…”. „Moją mamę?”. „Twoja mama nie chce, żebyśmy się stąd wyprowadzali”. „Nie chciała też, żebyśmy się pobrali, a mimo to wzięliśmy ślub. Wyprowadzimy się stąd i nikt nie ma prawa w to ingerować. W ogóle się tym nie martw, dobrze?”.

„Ale ja też tego nie chcę” – oznajmia Zeynep. – „Posłuchaj, nasz ślub wszystkich zasmucił. – „Moja własna rodzina odwróciła się ode mnie. Nie widzisz tego? Teraz jesteśmy u twoich rodziców. Kiedy tak po prostu stąd odejdziemy, oni też będą na nas źli. Ja nigdy już nie spotkam swojej mamy i taty… A nawet jeśli mi się uda, nic już nie będzie takie jak dawniej. Bo jestem dla nich powodem do wstydu. Nie chcę, żebyś ty też przechodził przez to wszystko. Nie chcę już więcej zasmucać twojej mamy. Nie powinniśmy więc stąd uciekać, ale zostać i spróbować na nowo zdobyć serce twojej mamy”.

„Każdego dnia zakochuję się w tobie coraz bardziej” – mówi zachwycony Ozan. – „Cóż z ciebie za wspaniała kobieta. Jestem prawdziwym szczęściarzem. To ty się dla mnie liczysz. Nie chodzi o zdobywanie względów mojej matki. Jeśli chcesz zostać w tym domu, to w nim zostaniemy. Chcesz tego?”. „Tak, chcę tu zostać” – potwierdza Zeynep. „W takim razie możesz zrównać ten pokój z ziemią i stworzyć go od nowa. Jeśli będziesz tutaj szczęśliwa, to zostaniemy w tym domu”. „Bardzo ci dziękuję. Mama Vildan bardzo się ucieszy, jak się dowie”.

Akcja przenosi się na miejsce licytacji. „Cena wywoławcza będzie wynosić milion osiemset tysięcy lir” – mówi prawnik Vildan. – „Wydaje się, że poza panią Leylą nie będzie żadnego poważnego konkurenta”. „Ale pani Leyli jeszcze tu nie ma” – zauważa Vildan. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. To Galip. „Już jestem. Czekam, aż się zacznie” – oznajmia kobieta. „Świetnie. Bardzo dobrze” – mówi Kozcuoglu. – „Zadzwoniłem, żeby czuć się pewniej. Odzyskasz swój dom. Wszystko będzie tak, jak ustaliliśmy”. „Wiedziałam, że się tym zajmiesz. Bardzo ci dziękuję”. „Nie ma za co”.

Do Vildan podchodzi jej prawnik. „Za piętnaście minut rozpocznie się licytacja” – informuje. „Galip, wejdę już do środka. Zadzwonię po zakończonej licytacji, dobrze” – mówi Vildan do słuchawki i rozłącza się. Prawnik Leyli dzwoni do swojej klientki. „Pani Leylo, musimy już wchodzić. Zaraz się zacznie” – oznajmia. „Wiem, panie Ziya, wiem o tym” – potwierdza kobieta. – „Nie mogę się jednak stąd wydostać. Utknęłam tu na dobre. Muszę czekać na policję, aż przyjedzie i spisze protokół wypadku”. „Żałuję, że nie udzieliła mi pani zgody na pełnomocnictwo. Wtedy mógłbym wziąć udział w licytacji za panią”.

„Też żałuję, ale skąd mogłam wiedzieć, że sprawy tak się potoczą. Mógł mi pan sam to zaproponować. W każdym razie, dziękuję za pomoc…” – mówi Leyla i rozłącza się. „Ucieknijmy” – proponuje Nihan. „Co takiego?!” – zadziwia się Leyla. „Ucieknijmy stąd. I tak zamierzamy zapłacić mandat. Pomoc drogowa przyjedzie i zabierze samochód. Chodźmy”. Obie panie dyskretnie oddalają się z miejsca kolizji i wsiadają do taksówki. W tym czasie Vildan wygrywa już licytację!

Akcja przenosi się do kryjówki, do której Kemal i Zahir zawieźli Karen. „Boisz się mnie?” – pyta Soydere kobietę. – „Nie musisz się bać. Pomogłem ci, bo ja też potrzebuję twojej pomocy. Dlatego nie musisz się mnie bać. Ale jeśli zrobisz coś głupiego i z kimś się skontaktujesz… Wtedy możesz zapomnieć o swoim mężu”. „Nie zrobię tego, nie martw się” – zapewnia Karen. „W takim razie, jeśli chcemy znaleźć twojego męża, musimy się zastanowić, gdzie on może być”.

Akcja przenosi się do gabinetu Emira. Mężczyzna rozmawia z kimś przez telefon. „Natychmiast dowiesz się, gdzie jest Karen. To nie będzie trudne. Czekam, wszystko jest w twoich rękach” – mówi Kozcuoglu i rozłącza się. Po chwili do gabinetu wchodzi Tufan. „Pytał pan o mnie” – mówi podwładny. „Zawołałem cię, żeby cię uświadomić. Dzisiaj cały dzień jesteś na mnie obrażony. Nie myśl, że nie zauważyłem” – oznajmia Emir. „Nigdy nie mieszam uczuć ze sprawami zawodowymi, proszę pana”. „Z pewnością. Chcesz wrócić do łask, Tufan?”. „Jeśli uważa to pan za stosowne…”. „Dałem Tarikowi zlecenie. Od niego zależy czy da radę, czy nie. Ale żeby mieć pewność…”.

„Ja mam być przy nim” – dokończa Tufan. „Dokładnie tak” – potwierdza Emir. „Na czym polega zadanie Tarika?”. „Wszystkiego się dowiesz. Ale najpierw wytłumaczę ci, dlaczego dostajesz tę robotę. Myślisz, że dlaczego cię wysyłam razem z Tarikiem?”. „Dlatego, że ufa mi pan. Nie ma pan cienia wątpliwości, że wykonam to zadanie”. „Nie. Daję ci to zadanie, bo jeśli Tarik to spartaczy, będę potrzebował kogoś, na kogo zrzucę winę…”.

Akcja wraca do kryjówki Karen. „Zawiązali nam oczy, zakneblowali usta i jechaliśmy tak dość długo” – opowiada kobieta. „Zatrzymywaliście się po drodze? Mogli go gdzieś wyrzucić?” – dopytuje Kemal. „To niemożliwe. Był ze mną przez cały czas. Przywieźli nas razem”. „Ale ostatecznie nie byliście w tym samym domu”. „Więc może tylko ja wyszłam z samochodu. Nie wiem…”. „To znaczy, że jego zawieźli dalej. Ciebie zostawili w tym domu, a jego przewieźli gdzieś indziej. Tylko gdzie?”. „Dwaj mężczyźni rozmawiali i kłócili się, kto powinien iść, a kto nie. Później ktoś coś powiedział…”.

„Co powiedział?” – pyta Kemal. „To pięć minut stąd. Niedługo wrócisz… To nie fair, ty pojedź…” – powtarza z pamięci Karen. „Zahir, widziałeś jakiś dom albo magazyn przy drodze w okolicy tego domu, jak śledziłeś Emira?”. „Cóż, widziałem wiele nieznanych miejsc, ale szczerze mówiąc nie bardzo zwracałem na to uwagę, jak już znalazłem Karen”. „Gdzieś tam może być jej mąż…”. „Dobrze, przygotuję samochód”. Zahir opuszcza kryjówkę.

Kemal siada naprzeciwko kobiety. Patrzy jej głęboko w oczy. „Jedna rzecz. Powiedz mi tylko jedną rzecz!” – prosi. – „Czy Linda naprawdę umarła?”. Karen opuszcza głowę. „Zrozum mnie” – odzywa się w końcu. – „Jeśli coś ci teraz powiem, wtedy nie będę się już liczyć. Nie uratujesz wtedy mojego męża. Posłuchaj, przysięgam, że jeżeli go przyprowadzisz, to wszystko ci opowiem. Wszystko!”.

Leyla i Nihan przyjeżdżają do budynku sądu, gdzie odbyła się licytacja. „Udało jej się…” – przeraża się Leyla, patrząc na siostrę. Vildan podchodzi do niej. „Nauczyłam Nihan punktualności, ale widzę, że i to zniszczyłaś” – mówi. – „Już za późno!”. „Mamo!” – odzywa się Nihan. „Spójrz na mnie. Nie masz prawa zabierać głosu!” – upomina córkę Vildan. – „Dowiedziałam się, że przesiadujesz u niej każdego dnia. Miałam nadzieję, że da sobie spokój, ale…”. „O co ci chodzi, mamo? Wiesz, że potępiam to, co zrobiłaś. Co cię tak dziwi?”. „Nic mnie już nie zdziwi…”.

„Twoim problemem jestem ja” – oświadcza Leyla. – „Tak było kiedyś i do tej pory nic się nie zmieniło. Nie obarczaj swojej córki tymi nonsensami albo później będziesz tego żałować”. „Co ty możesz wiedzieć o problemach matki i córki, Leyla?” – pyta Vildan. – „Mój problem był związany z tobą. Myślałaś, że to twój dom, ale właśnie przed chwilą go kupiłam. Drożej niż jest wart”. „Nigdy nie znałaś prawdziwej wartości tego domu, Vildan! Myślisz, że poznasz, kiedy go kupisz i zmienisz imię w papierach własnościowych? To, co nazywasz domem, będzie wciąż żyło, oddychało i szukało swojego prawdziwego właściciela”.

„Ale ty zniszczysz ten dom, zmieniając go na własne podobieństwo” – kontynuuje Leyla. – „Tak jak zmieniasz wszystko, co trafia w twoje ręce”. „Owszem, z twojej winy nie mogłam go poznać” – stwierdza Vildan. – „Ale sądzę, że teraz to się zmieni. Posłuchaj, daję ci tydzień czasu. Natychmiast opróżnisz ten dom! Ponieważ ty już tam nie mieszkasz… Oczywiście, gdybyś chciała wpaść na kawę, serdecznie zapraszam”. „Zaraz cię…!” – krzyczy Leyla i chce rzucić się na siostrę, ale Nihan ją powstrzymuje.

Akcja przeskakuje do wieczora. Zahir i Kemal jadą samochodem w poszukiwaniu męża Karen. „Wydaje mi się, że było to gdzieś po prawej stronie” – mówi Zahir. Nagle telefon Kemala zaczyna dzwonić. To Nihan. „Przepraszam, nie mogłem dzisiaj odebrać telefonu” – tłumaczy Soydere. – „Co się stało?”. „Leyla straciła dom, Kemal. To się stało” – oznajmia dziewczyna. „Co takiego?! Jak to się stało?!”. „Wydarzyło się tyle niedorzeczności. Wszystko ci opowiem. Moja mama wygrała licytację…”. „Jak się czuje Leyla?”. „Oczywiście fatalnie… Co się z tobą działo, Kemal? Umieram z ciekawości, a ty nic mi nie mówisz! Co z Karen?”.

„Odbiliśmy ją” – oznajmia Kemal. – „Teraz zamierzamy odbić jej męża… Karen powiedziała, że wszystko nam powie, ale najpierw chce, żebyśmy uratowali jej męża. To jej jedyny warunek”. „Kemal, gdzie jesteś? Dlaczego o niczym mnie nie informujesz?” – pyta Nihan. „Nie miałem czasu. Nie miałem nawet kiedy zapytać, co z Leylą”. „Gdybyś odbierał moje telefony, to na pewno bym ci powiedziała!”. „Odbierałbym twoje telefony, gdybym miał na to czas. My już długo jesteśmy w drodze. Nie zostawiaj Leyli, na pewno cię teraz potrzebuje”. „A ty mnie nie potrzebujesz?”.

„Ja też cię potrzebuję. Bardzo” – przyznaje Kemal. – „Czy to nie dlatego robię to wszystko? Módl się za mnie”. „Robię to. Zawsze” – zapewnia dziewczyna. Kilka chwil później Kemal i Zahir znajdują dom. „To na pewno ten?” – pyta Soydere. „Żadnego innego nie ma w okolicy” – odpowiada Zahir. – „Tylko czy nasz facet jest tutaj? Myślisz, że nasz sposób zadziała?”. „Nie wpadną dwa razy w tę sama pułapkę jednego dnia. Dlatego musimy spróbować czegoś nowego. Nie możemy sobie pozwolić na porażkę. Gdzie chłopaki?”. „Zaraz tu będą”.

Po chwili pojawia się auto z ludźmi Zahira. „Słuchajcie, sprawa jest prosta. Odwrócicie ich uwagę i to wszystko” – mówi Zahir. Kierowca samochodu włącza długie światła, ustawia muzykę w radiu na pełną głośność i podjeżdża pod dom. Następnie wysiadają z auta i zaczynają przepychać się między sobą. Ze środka domu wychodzi jeden z ochroniarzy. „Hej, panowie!” – krzyczy. – „Co się tu dzieje?!”. „To nie twoja sprawa, kolego!”. „Co to znaczy, nie moja sprawa? Pilnuj swojego nosa!”. Po chwili na zewnątrz wychodzi drugi ze strażników.

„Myślę, że tyle wystarczy. Czas działać” – mówi Zahir. „To najlepszy moment” – potwierdza Kemal. Obaj panowie wykorzystując zamieszanie, niezauważeni dostają się do wnętrza domu. W środku jest przywiązany do krzesła mąż Karen. Soydere szybko go rozwiązuje. „Dziękuj Bogu, że znowu zobaczysz żonę” – mówi.

Nihan przynosi Leyli naparzoną melisę. „Napij się, dobrze ci to zrobi” – mówi. „Ale czy to przywróci mi mój dom?” – pyta załamana kobieta. „Leyla, odzyskamy ten dom. Moja matka zaczęła tę wojnę!”. „Twoja mama właśnie ją zakończyła, a ja ją przegrałam…”. „Nieprawda. Nie zasługujesz na tę wojnę, Leyla. A moja mama nie zasługuje na ten dom. Na pewno jest jakiś sposób, żeby go odzyskać. Jesteś kobietą, która zdoła o niego walczyć, prawda?”. „Nie wiem teraz, która z nas jest ciotką, a która siostrzenicą”. „Czasami dobrze jest zamienić się rolami”. „Nie wiem, czy gorsze jest to, że straciłam swój dom, czy to, że nie mam dokąd pójść…”.

„Bardzo chciałabym móc powiedzieć, żebyś została u mnie, jak długo zapragniesz” – oznajmia Nihan. „To nie byłby głupi pomysł, gdybym chciała doprowadzić Vildan do szaleństwa” – stwierdza Leyla. Nagle telefon Nihan zaczyna dzwonić. To Kemal. „Porwaliśmy Tanera” – mówi mężczyzna. „Naprawdę?”. „A co? Myślałaś, że się nam nie uda?”. „Oczywiście, że nie. Nie wątpiłam ani przez chwilę, odkąd wiedziałam, że Zahir jest przy tobie”. „W porządku, nie będę się teraz z tobą kłócił. Musimy natychmiast jechać do Karen. Po drodze cię zabierzemy. Gdzie mamy podjechać?”.

W następnej scenie widzimy już Nihan w samochodzie razem z Kemalem, Zahirem i Tanerem. „Mówicie, że przegapiłam całą akcję” – zagaduje dziewczyna. „Akcja skończy się dopiero, jak dotrzemy do Karen” – stwierdza Kemal. „Z tobą zawsze dużo się dzieje, siostro” – zauważa Zahir. – „Następnym razem zabierzemy cię ze sobą”. „Dobrze się pan czuje, prawda?” – pyta Nihan męża Karen. Mężczyzna potakuje głową. „A jak ty się czujesz?” – pyta Kemal. „Poczuję się lepiej, jak to wszystko się skończy”. „Już niedługo. Właściwie to już jesteśmy na miejscu”.

Chwilę później samochód zajeżdża na miejsce. Kemal i Nihan wchodzą do środka kryjówki i wpadają w przerażenie… Na podłodze leży martwa Karen! Niedaleko stąd jadą autem Tufan i Tarik. „Uspokój się, dobrze? Już po wszystkim” – mówi Tufan. „Strzeliłem do niej… Zastrzeliłem kobietę…” – mówi załamującym się głosem Tarik. Mężczyzna aż cały trzęsie się. „Już wystarczy, Tarik. Wszystko w porządku”. „Ale ja zastrzeliłem kobietę! Zastrzeliłem ją!”. Tufan zatrzymuje samochód i uderza Tarika z otwartej ręki w twarz. „Weź się w garść, Tarik! Weź się w garść!” – rozkazuje. – „Teraz się uspokoisz, rozumiesz? Uspokoisz się! Wszystko się skończyło!”.

Taner wchodzi do domu. „Wyjdźcie stąd!” – rozkazuje. „Naprawdę bardzo mi przykro…” – mówi zapłakana Nihan. „Wynoście się! Powiedziałem wynocha!” – powtarza mężczyzna. Gdy zostaje sam, pochyla się nad żoną dotyka rany na jej piersi i zadziwiająco spokojnie mówi: „Bardzo cię przepraszam, Karen”. Następnie wyciąga telefon i dzwoni na policję! „Chcę coś zgłosić” – mówi. – „Zabójstwo. Moja żona nie żyje. Zabiłem ją…”.

Tymczasem na zewnątrz. „Kemal, czy Karen została zabita przez nas…?” – pyta załamana Nihan. „Nie, to nie tak. To nie ma nic wspólnego z nami” – zapewnia Soydere i obejmuje dziewczynę. „Szefie, musimy ją stąd zabrać” – odzywa się Zahir. „Nihan, słuchaj. Musisz iść teraz z Zahirem. Ja dołączę później”. Dziewczyna kręci przecząco głową. „Nigdzie nie idę” – oznajmia. „Nihan, nie ma dla ciebie tu nic do zrobienia! Chodź!”. „Dla ciebie też nie ma. Wszystko skończone…”.

Z domu wychodzi Taner. „Zadzwoniłem na policję” – oznajmia. – „Odejdźcie stąd teraz”. „Nigdzie nie pójdziemy. Zaczekamy na policję i wszystko im powiemy” – przekonuje Kemal. „Będzie lepiej dla was, żeby was tu nie było, kiedy policja przyjedzie. Nie przeciwstawicie się temu, co się wkrótce stanie…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy