214: Salim przychodzi do warsztatu. „Zadzwonił do mnie pan Nihat” – oznajmia ojciec Zehry. – „Jego synowej bardzo spodobał się stolik pod telewizor. Bardzo cię chwalił. Jak tak szybko zdołałeś zrobić ten stolik?”. „Właściwie, to nie sam go wykonałem, mistrzu” – wyznaje Koray. – „Pomógł mi… Beton”. „Beton?”. „Mehtap wyrzuciła go z pracy, na ulicę i to jeszcze chorego. Zrobiło mi się go żal”. „Dobrze zrobiłeś, synu” – Salim poklepuje chłopaka po ramieniu. – „Pomaganie potrzebującym jest najpiękniejszą cnotą”. Tymczasem Mehtap wychodzi z biura z kawą w ręku i siada przy stoliku na zewnątrz. Nie widzi, że pod płotem zatrzymał się właśnie… Beton!

„Sama do niego poszłam i nawet go błagałam” – mówi kobieta. – „Za kogo on się w ogóle uważa? To, że dzisiaj jest w tym miejscu, to moja zasługa! To dzięki mnie jego kieszeń poczuła pieniądze!”. Oburzony Beton odwraca się i odchodzi. Akcja przenosi się do rezydencji. Alev wchodzi do gabinetu, gdzie znajdują się Nihat, Omer i Mert. „Świętujecie nowy projekt beze mnie?” – pyta kobieta. „Nie dostaliśmy licencji” – oświadcza syn Hilmiego. „Co?! Mówicie poważnie?” – przybrana kuzynka udaje zdumienie. – „Jak to nie dostaliście pozwolenia? Kto mógł zrobić coś takiego?”.

„Może ty masz jakiś pomysł, Alev?” – pyta Nihat. – „W końcu lubisz takie zadania…”. W tym momencie do gabinetu wchodzi Leyla. „Panie Omerze, mam pozwolenie” – oznajmia zdyszana przyjaciółka Zehry i przekazuje swojemu szefowi dokument. „Jak to załatwiłaś?” – pyta mąż Ayse. „Było trochę ciężko, ale jakoś mi się udało”. Alev robi wielkie oczy. Tym razem nie udaje. „Ktoś próbował zniszczyć naszą pracę, ale mu się nie udało” – stwierdza Omer. – „Koniecznie musimy dowiedzieć się, kto to zrobił. W innym razie spróbuje ponownie”.

W następnej scenie Alev i Zehra siedzą na fotelach i rozmawiają. „Co mam zrobić? Jak się zachować?” – pyta siostra Yasemin. – „Zupełnie nie wiem. Pani Muzeyyen jest mną wyraźnie rozczarowana”. „Nie denerwuj się. Mam wrażenie, że to Alev tak na nią wpływa” – oznajmia Leyla. „Nie wiem. Ostatnio jest zajęta głównie sobą”. „Znowu jesteś dla niej zbyt wyrozumiała. Co Omer o tym wszystkim myśli?”. „Pomyślał, że jestem zdenerwowana tym, że nie mogę pójść na pokaz. Zdobył jakoś zaproszenia i powiedział, że pójdziemy razem. I do tego kupił mi prezent”.

„Co takiego kupił?” – docieka Leyla. „Spinkę. Bardzo piękną” – odpowiada Zehra. „Pokaż mi ją. Jestem bardzo ciekawa”. Leyla wyciąga z szuflady szkatułkę i pokazuje przyjaciółce prezent. „O Boże, jest taka piękna” – zachwyca się Leyla. – „Musiała kosztować bardzo dużo. Zdajesz sobie sprawę, że nie jest to taki zwyczajny prezent, prawda? Wręczając ci go, wyraził, jak ważna dla niego jesteś”. „Kochana, to nie tak…”. „Oczywiście, że tak. On nie kupił w prezencie pierwszej zobaczonej w sklepie rzeczy. Zastanowił się, przemyślał. Bardzo czule podszedł do tego zakupu. Zobacz, jaka wyszukana jest ta spinka”.

Mehtap nie jest w stanie sama wyegzekwować należności od najemców. „Jak tylko Beton wróci, dobrze wiem, co z wami zrobi” – mówi kobieta. Następnie sięga po komórkę i wybiera numer do Betona. Ten jednak nie odbiera. Akcja przenosi się do warsztatu. „To jest twoje. Wydaj to z przyjemnością” – mówi Koray i wyciąga w kierunku Betona kilka banknotów. – „Weź, zapracowałeś na to. Posłuchaj, jeśli nie przyjmiesz, nie będę spokojny”. Były pracownik Mehtap przyjmuje pieniądze. Akcja przeskakuje do wieczora. Alev, Muzeyyen i Ayse wchodzą do salonu. Właśnie wróciły z pokazu mody.

„Jak minął pokaz?” – pyta Cevriye. „Ciociu, było wspaniale” – mówi zachwycona Ayse. – „Następnym razem koniecznie musisz pójść z nami. Gdybyś tylko widziała mojego brata i Zehrę. Mieli takie wejście na salę, że nawet modeli zostawili w cieniu”. „I gdzie oni teraz są?”. „Poszli do swojego pokoju, ciociu”. „Omer przecież powiedział, że napije się z nami kawy” – przypomina Muzeyyen. „Widocznie Zehra nie chciała” – odzywa się Alev. – „Ona zmusza Omera, by o nas zapomniał. I rzeczywiście jej się udaje”. „Myślę, że się mylisz. Zehra taka nie jest” – Ayse staje w obronie bratowej. „Ona zmusza go do zrobienia wszystkiego, czego tylko sobie zażyczy! Jak ty możesz tego nie widzieć, Ayse?”.

„Mam nadzieję, że tobie także się poszczęści i spotkasz takiego mężczyznę, który zrobi dla ciebie wszystko” – mówi Cevriye. Alev ciężko wzdycha i odwraca twarz w drugą stronę. Akcja przenosi się do pokoju Omera i Zehry. „Całą noc byłaś milcząca. Czy coś się stało?” – pyta mężczyzna. „Chodzi o panią Muzeyyen” – wyznaje córka Salima. – „Odnoszę wrażenie, że ciągle jest na mnie obrażona”. „Jesteś tego pewna? Może chodzi o coś innego?”. „Może…” – Zehra kładzie się na łóżko i przytula głowę do poduszki.

Akcja przenosi się do pokoju Nihata i Ayse. „Wiedziałeś, że Alev chce wyjechać do Ameryki?” – pyta siostra Omera. „Nie. Ona naprawdę wyjeżdża?” – pyta mężczyzna. „Tak powiedziała. I okazało się, że Zehra ją w tym wspiera”. „No cóż, i na nią trafiło…”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Nie, nic…” – mężczyzna idzie spać. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Alev i Muzeyyen rozmawiają w salonie. „Kiedy pojadę do Ameryki… Będę tęsknić za wszystkim, co tutaj zostawię” – oznajmia przybrana kuzynka, przybierając smutną minę. „W takim razie nie jedź, córko” – przekonuje pani domu. „Jak mogę nie jechać? Zehra zechciała, a Omer nakazał. Muszę wyjechać”.

„Omer chce, żebyś wyjechała?” – Muzeyyen jest wyraźnie zdziwiona. „Omer teraz robi wszystko, co mówi mu żona” – stwierdza Alev. „Nikt nie ma prawa cię nigdzie wysyłać, córko. Porozmawiam z Omerem”. „Nie, ciociu, nie rozmawiaj”. „Tym razem tak tego nie zostawię. Porozmawiam”. „Nie, ciociu, naprawdę. Ja próbowałam i nie pomogło. Proszę cię, nie rozmawiaj. Potem pomyślą, że ja tego chciałam i wszystko będzie jeszcze gorzej”. „I tak jest już wystarczająco źle. Nie mam racji?”. „Tak, ale teraz żona Omera nie rzuca słów na wiatr. Oni już podjęli decyzję, a ja nie mogę zostać tam, gdzie mnie nie chcą”. Alev odchodzi.

Mehtap ponownie pojawia się w warsztacie. Koray i Beton właśnie przygotowują śniadanie. „I ja napiję się herbaty” – oznajmia kobieta. Beton od razu odwraca się do niej plecami. „Dobrze, naleję ci…” – mówi ukochany Yasemin. Siostra Yenera podchodzi do swojego byłego pracownika i pokazuje mu zawartość reklamówki, którą przyniosła ze sobą. „Kupiłam twój ulubiony borek” – oznajmia. – „Do tego nie w sąsiedztwie, a w centrum. Tam, gdzie lubisz. Ty w ogóle o mnie nie myślisz? Posłuchaj, nie mam brata. Zostałam całkiem sama. Zupełnie nie czuję się bezpieczna. Bardzo się boję, że coś mi się stanie w czasie pracy”.

„Wiesz, wczoraj przyszedł jakiś facet” – kontynuuje Mehtap. – „Niewiele brakowało, a by mnie oszukał. Czy brat nie powierzył mnie tobie? Tak się mną opiekujesz? Dobrze, niech tak będzie. Nie chcesz, nie przychodź! Później będziesz tego żałował, zobaczysz!”. Wzburzona kobieta odchodzi. Akcja przenosi się do rezydencji. Zehra wchodzi do salonu, gdzie zastaje Alev, siedzącą na krześle ze spuszczoną głową. „Alev? Wszystko w porządku?” – pyta siostra Yasemin. „Nie” – przybrana kuzynka kręci przecząco głową. – „Chodzi o ciocię. Ona w ogóle nie popiera mojego wyjazdu do Ameryki. Nie potrafię jej wyjaśnić, dlaczego chcę tam jechać”.

„Przez dwie noce byłam zamknięta w tej piwnicy” – kontynuuje Alev. – „Stałam twarzą w twarz ze śmiercią. Ciocia jednak o tym nie wie”. „Nie martw się, znajdziemy jakieś wyjaśnienie” – zapewnia Zehra. „Myślałam o tym, ale nic nie przychodzi mi do głowy”. „A kariera? W końcu nie możemy wyznać prawdy” – w tym momencie w wejściu do salonu staje Muzeyyen. „Masz rację. Myślę, że ciocia to zrozumie”. „Znowu ta rozmowa o Ameryce?!” – pyta oburzona pani domu. „Pani Muzeyyen, to naprawdę dobrze zrobi dla rozwoju kariery Alev”. „Alev już ma karierę!”. „Za pozwoleniem, pójdę do ogrodu” – Zehra odchodzi.

„Ty naprawdę wyjedziesz?” – pyta Muzeyyen. „Tak, ciociu” – potwierdza Alev. – „Od pierwszego dnia, gdy przyszła do tego domu, nie chciała mnie w nim widzieć. Sama o tym wiesz. Widocznie pisane jest mi bycie outsiderką. Pójdę spakować swoje rzeczy, by nie robić tego na ostatnią chwilę”. Alev odchodzi. Z szerokim uśmiechem. Tymczasem do biura nieruchomości przychodzi Emre i wręcza Mehtap bukiet kwiatów. „Tak się cieszę, że pana widzę” – mówi podekscytowana kobieta i napawa się zapachem kwiatów. – „Ach, są tak piękne”. „Nie tak piękne, jak ty. Kwiaty całego świata przy twojej urodzie po prostu więdną”.

„Jaki pan uprzejmy. Proszę usiąść” – mówi Mehtap. W tym momencie telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. Ten zerka na ekran i oznajmia: „Cóż, właściwie, to muszę już iść. Przypomniało mi się, że mam bardzo ważną sprawę do załatwienia. Proszę mi wybaczyć”. Emre opuszcza biuro. Nie wie, że podąża za nim… Beton! Czy uda mu się odkryć, co ukrywa adorator Mehtap?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy