262 i 263: Kerem udaje się do biura nieruchomości. Nagle zauważa zaparkowane przy chodniku auto, o które opiera się dwóch drabów. „Co wy tu robicie?” – pyta Kerem, stając przed gangsterami. „Źle nas pan zrozumiał. Jesteśmy tutaj tylko przejazdem” – tłumaczy drab. – „Mamy inną pracę”. „Powiedz człowiekowi o imieniu Sadi, że więcej się tutaj nie pojawicie. Nie zbliżycie się do tej dziewczyny choćby na dziesięć metrów, rozumiecie?”. W tym momencie z biura wychodzi Sabah i zatrzymuje się za drzewem, zauważając Kerema w towarzystwie gangsterów.

„Spójrzcie tylko na niego” – szepcze dziewczyna. – „Czyżby on z nimi współpracował? To znaczy, że to on nasłał na mnie tych ludzi! Nie mogę uwierzyć! Nie mogę!”. Tymczasem Omer przywozi ciotkę Hamiyet oraz jej córkę do rezydencji. Canan od razu robi sobie zdjęcia przy drogim samochodzie Omera, a następnie przy samej posiadłości. Drzwi otwiera im Cevriye i zaprasza do środka. „To wygląda jak jakieś stare miejsce” – stwierdza zawiedziona Canan, rozglądając się po salonie. – „Nie jest tak luksusowo, jak myślałam”. „Tak, to stary budynek” – potwierdza Cevriye. – „Ten dom należał do dziadka Omera”.

Omer i Zehra udają się do swojego pokoju, by sprawdzić, czy na pewno wszystko zostało dobrze ukryte. „Zdrowia twoim rękom. Wszystkim dobrze się zająłeś” – chwali dziewczyna. „Nie było to łatwe, ale pani Cevriye pomogła mi” – oznajmia mężczyzna. „Chodźmy już. Lepiej by moja ciocia nie nabrała podejrzeń”. Małżonkowie wychodzą z pokoju. Gdy idą korytarzem, rozlega się nagle dzwonek do drzwi. Zehra otwiera i po drugiej stronie widzi… swoją szwagierkę! „Ayse? Jest jakiś problem?” – pyta zaskoczony Omer. – „Myślałem, że już wyjechaliście”. „Wyjechaliśmy, ale Asya nas zawróciła” – odpowiada Ayse. – „Zapomniała swojej lalki, a bez niej nie może nigdzie jechać”.

Asya wbiega do rezydencji i udaje się po swoją lalkę. Po chwili wraca do drzwi. „Już mam, możemy jechać” – oznajmia dziewczynka, trzymając lalkę w ręku. Z zewnątrz dobiega dźwięk klaksonu. „Nihat się niecierpliwi” – stwierdza Ayse i wraz z córką udają się do samochodu. Z salonu wychodzi Cevriye. „Dzieci, co wy tu jeszcze robicie?” – pyta kobieta. – „W domu są goście. Nie czas na spóźnianie się, chodźcie”. W następnej scenie wszyscy siedzą już przy stole w jadalni. Wszyscy poza Canan, która nadal robi sobie zdjęcia telefonem. „Drogi szwagrze, myślę, że powinniście odnowić basen” – mówi dziewczyna. – „Żeby wyglądał prestiżowo, bo teraz… No cóż, wygląda na przestarzały”.

„Dom zostanie w takim stanie, w jakim jest. To pamiątka” – oznajmia Zehra. „Tak. Pani Cevriye już wspominała” – mówi Canan ze zrezygnowaniem i zasiada do stołu. Tymczasem Sabah szybko wraca do biura i zasiada przy biurku. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Kerem i kładzie na biurku kubek. „Zapomniałaś tego z domu” – oznajmia mężczyzna z uśmiechem na twarzy. „Wynoś się stąd!” – rozkazuje dziewczyna. „Przepraszam, nie rozumiem…”. „Mówię, żebyś się wynosił!”. „O co chodzi? Co z tobą?”. „I jeszcze pytasz jakby nigdy nic!”.

Akcja wraca do rezydencji. Canan przymierza jedną z sukienek Zehry. „Jest taka piękna” – zachwyca się dziewczyna. – „Mam nadzieje, że się nie gniewasz? Nie wytrzymałam i musiałam zamierzyć”. „Nie. Oczywiście, że nie…” – odpowiada żona Omera. „Bardzo mi pasuje, prawda? Nigdy w życiu nie nosiłam takiej pięknej sukienki”. „Jeśli chcesz, może być twoja. To znaczy… To prezent od pani Cevriye, ale ona zrozumie. Porozmawiam z nią”. „Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję! Jesteś najukochańsza, przysięgam!”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Sabah zamyka biuro nieruchomości. „Dogadał się z mafią tylko po to, by jego dom nie został sprzedany” – mówi do siebie dziewczyna. – „Jak człowiek może tak nisko upaść? Niech się wstydzi!”. Tymczasem Kerem siedzi na fotelu w swoim domu i rozmyśla: „Czemu ona jest na mnie taka zła? A może… Może zobaczyła, jak rozmawiam z mafią i stwierdziła, że z nimi pracuje? Nie, nie mogła tego widzieć. Takie rzeczy tylko w filmach się zdarzają. A nawet jeśli zobaczyła, to czemu miałaby się gniewać? Nie rozumiem tego, dosłownie mnie stamtąd wyrzuciła. Co ja jej zrobiłem?”.

Omer przyjeżdża do dzielnicy, gdzie znajduje się dom Salima. Parkuje ulicę dalej i tam spotyka się z Zehrą. „Nie musisz się martwić, że ktoś nas zobaczy” – mówi brat Ayse. – „Jutro i tak będziemy rozdawać zaproszenia. Wszyscy dowiedzą się o naszym ślubie”. „O czym chciałeś porozmawiać?” – pyta dziewczyna. – „Nie powiesz? Co jest takiego ważnego?”. „Nie ma nic ważniejszego od ciebie. Chciałem usłyszeć twój głos. Zobaczyć cię”. „I tak jutro byśmy się zobaczyli”. „Wiem o tym. Wiem też, że już niebawem będziemy razem i nigdy się nie rozstaniemy. W tym momencie to jednak niczego nie zmienia”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Hamiyet wchodzi do kuchni, gdzie jej córka miała posprzątać. Zamiast tego sms-uje w najlepsze. „Córko, to ty tak sprzątasz?” – pyta kobieta i zabiera dziewczynie telefon. „Mamo, co ty robisz?!” – oburza się Canan. „A co innego mam zrobić, skoro nie rozumiesz, jak do ciebie mówię?” – Hamiyet wyciąga plik banknotów. – „Weź je. To dwa tysiące lir”. „I co mam z nimi zrobić?”. „Masz kupić potrzebne rzeczy na ślub. Jakąś ładną bransoletkę dla Zehry. Gdyby nie obiad dla Salima, to bym z tobą poszła. Poradzisz sobie sama, prawda?”. „Przecież nie jestem dzieckiem, mamo”. „Dobrze, tylko pilnuj swojej torebki. Żeby ktoś ci jej nie ukradł, nie daj Boże”.

Akcja przenosi się do restauracji. Widzimy siedzącego przy stoliku Cetina, z którym Canan nieustannie wypisuje. Do stolika podchodzi kelner. „Wydaje mi się, że u ciebie wszystko w porządku, skoro się tutaj pojawiłeś” – zagaduje pracownik restauracji. Cetin pokazuje mu zdjęcie Canan na telefonie i oznajmia: „Można powiedzieć, że tak”. „Może się z nią u nas spotkasz?”. „Spotkam się, ale najpierw muszę dać wykazać się tobie”. „Nie obrażaj mnie, bracie. Czy do dzisiejszego dnia nie robiłem wszystkiego, o co mnie poprosiłeś?”. „Dobrze, niech będzie” – Cetin wsuwa do kieszeni kelnera banknot. – „Widziałeś fotografię. Wszystko ma być tak, jak zawsze”. „Nie martw się, bracie. Wszystkim się zajmę”.

Wkrótce Canan zjawia się w restauracji. Cetin mierzy ją wzrokiem i mówi w myślach: „Co to za ubranie? Jaka z niej bogaczka?”. Następnie odzywa się na głos: „Nie mogę zostać długo. Mam w firmie dużo pracy. Bez mojego podpisu nie mogą podjąć żadnej decyzji”. „Oczywiście. Ja też mam pilne sprawy, którymi muszę się zająć” – oznajmia córka Hamiyet. Wkrótce kelner przynosi do stolika kawę. „Podczas rozmowy wspomniałaś, że macie rodzinną firmę” – przypomina Cetin. – „Czym konkretnie się zajmujecie? Może pracujemy w tym samym sektorze”. „Cóż…” – Canan drapie się za uchem. – „Przepraszam, ale nie chciałabym w taki dzień mówić o rodzinie i pracy. Pójdę do łazienki”.

Gdy dziewczyna odchodzi, Cetin sięga do jej torebki i przelicza znajdujące się tam banknoty. „Co to ma być? To wszystko?” – pyta zdziwiony mężczyzna. – „Nawet karty kredytowej nie ma. To zwykła biedaczka. Ale było to do przewidzenia, patrząc na jej buty i torebkę. Muszę jak najszybciej się od niej uwolnić”. Cetin chowa skradzione pieniądze do kieszeni i odkłada torebkę na miejsce. Chwilę później Canan wraca. Pokazuje mężczyźnie swoje wspólne zdjęcie z Zehrą. „To moja kuzynka. Wkrótce wychodzi za mąż” – oznajmia córka Hamiyet. „Z kim bierze ślub?”. „Z jednym z najbogatszych! To znaczy mój szwagier całkiem nieźle sobie radzi”.

„To akurat pewnie prawda, sądząc po samochodzie na zdjęciu” – stwierdza w myślach Cetin, a następnie pyta na głos: „Jak ma na imię twoja kuzynka?”. „Zehra” – pada odpowiedź. „Jak rozumiem bardzo ją kochasz. I ona także bardzo cię kocha, prawda?”. „I to jeszcze jak. Ona dla mojej mamy mogłaby życie oddać!”. „Cóż, bardzo chciałbym z tobą jeszcze posiedzieć, ale niestety obowiązki mnie wzywają”. „Rozumiem. Porozmawiamy dłużej innym razem”. „Mam nadzieje. Tak przy okazji, gdzie mieszkasz? Podrzucę cię”. „Nie, nie ma takiej potrzeby… I tak muszę jeszcze zajrzeć w kilka miejsc”. „Dobrze, jak sobie życzysz. Do zobaczenia”.

Cetin opuszcza restaurację. „Udało się!” – zakrzykuje Canan, będąc w siódmym niebie. – „Zobaczysz, pani Zehro. Nie tylko ty możesz wyrwać bogatego faceta!”. Tymczasem Sabah wchodzi na zaplecze w biurze nieruchomości. Ze złością rzuca plecak na łóżku i mówi do siebie: „Tysiąc razy chciałam już wyjechać, ale tym razem to zrobię!”. Dziewczyna sięga po komórkę i dzwoni do Ayhana – prawą rękę ojca Kerema. „Dzwonię w sprawie domu, który miałam sprzedać” – oznajmia Sabah. – „Chcę poinformować, że nie będę się już zajmować jego sprzedażą. Proszę zwrócić się do innej agencji, dobrze?”.

„Mogę znać powód, dla którego pani rezygnuje?” – pyta mężczyzna. „To przez syna właściciela domu” – oznajmia dziewczyna. – „Nie muszę chyba podawać imienia. On wiele zrobił, aby przeszkodzić mi w sprzedaży. Nawet mafię na mnie nasłał!”. „Aha, o to chodzi. Wydaje się, że wszystko źle pani zrozumiała”. „To znaczy?”. „Pan Kerem wcale nie nasłał na panią mafiosów. Wręcz przeciwnie, zrobił wszystko, aby mafia zostawiła panią w spokoju”. „Ale… Na własne oczy widziałam, jak z nimi rozmawia”. „Powiedział im, aby więcej cię nie niepokoili”. „Jest pan pewien?”. „Tak, ponieważ znam szczegóły”. Sabah jest wyraźnie zmieszana. Jest jej wstyd, że tak naskoczyła na Kerema.

Roześmiana Canan wraca do domu Salima. „Mój Boże, wreszcie i do mnie los się uśmiechnął!” – zakrzykuje dziewczyna. „Canan? To ty, córko?” – z pokoju dziennego dobiega wołanie Hamiyet. „Tak, mamo, to ja!”. „Kupiłaś prezent?”. „Och, jak mogłam zapomnieć?” – szepcze dziewczyna i zagląda do torebki. – „Boże, gdzie są te pieniądze?”. „Canan, zapytałam cię o coś. Odpowiedz” – Hamiyet podnosi się z kanapy i udaje do przedpokoju. – „Córko, czemu nie odpowiadasz? Kupiłaś prezent?”. „Ja… Nie, nie kupiłam. Odwiedziłam kilka sklepów jubilerskich, ale mają różne ceny. Pójdę jutro i kupię w najlepszej cenie…”.

Akcja przenosi się do firmy. Omer na oczach żony rozdziera stary kontrakt małżeński. „Ta umowa została zawarta przez Omera, który już nie istnieje” – oznajmia mężczyzna i chwyta Zehrę za rękę. – „Nie obowiązuje już ani ciebie, ani mnie. Teraz jesteśmy rodziną. Już nikt tego nie zmieni”. Do biura wchodzi sekretarka. „Przygotowałaś dokumenty, o które prosiłem?” – pyta brat Ayse. „Tak, wszystkie są gotowe, proszę pana” – pracownica przekazuje teczkę z dokumentami. „One są dla ciebie” – Omer kieruje wzrok na żonę. „Dla mnie?” – pyta Zehra. „Uruchomiłem dla ciebie pełnomocnictwa do rachunków bankowych i tutaj są wszystkie niezbędne dokumenty”.

Akcja wraca do biura nieruchomości. „Uff, tyle mu nagadałam” – zarzuca sobie skruszona Sabah. – „Oskarżyłam go, choć był zupełnie niewinny. Zrobił to wszystko dla mojej ochrony. Jestem największą ofiarą na świecie! Jeśli do niego pójdę i go przeproszę… Jaką twarz powinnam mu pokazać? Muszę to naprawić”. Akcja wraca do firmy. „Poza rachunkiem otworzonym dla pani, po podpisaniu tych dokumentów stanie się pani także współwłaścicielką rachunków bankowych pana Omera” – oznajmia sekretarka.

„Ale… To naprawdę nie jest konieczne” – oświadcza córka Salima. „Proszę, podpisz je” – mówi Omer. Jego żona sięga po pióro i składa swój podpis. „Bardzo ci dziękuję, ale naprawdę nie musiałeś”. „Nie zgadzam się. Od teraz już na zawsze powinniśmy mieć wszystko wspólne” – przekonuje mężczyzna. Czy Sabah uda się przeprosić Kerema? Jak Canan rozwiąże problem prezentu dla Zehry, nie mając pieniędzy na jego zakup?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy