270 i 271: Zehra przychodzi do kawiarni na spotkanie z kuzynką. „Muszę porozmawiać z tobą o czymś bardzo ważnym” – oznajmia żona Omera. Nieoczekiwanie w tym właśnie momencie do lokalu przychodzi Cetin. „Witam, drogie panie” – mówi mężczyzna i dosiada się do stolika. – „Mam nadzieję, że nie kazałem wam zbyt długo czekać”. „Nie, dopiero co przyszłyśmy” – odzywa się Canan i uśmiecha się szeroko. „Myślałam, że będziemy same” – oświadcza Zehra. „Daj spokój, kochana. Czy Cetin jest kimś obcym?”. Tymczasem Kerem zjawia się w biurze nieruchomości. „Przyszedłem po klucze do mojego domu” – oznajmia mężczyzna. – „Muszę zabrać swoje rzeczy”.
„Gdyby twój ojciec się o tym dowiedział, wrzuciłby nas oboje do grobu” – stwierdza Sabah. „Mnie już wrzucił” – mówi Kerem. – „Posłuchaj, nie chcę przeciągać. Zabiorę swoje rzeczy i zwrócę klucze. Jeśli mi nie ufasz, możemy pójść razem”. „No dobrze, niech tak będzie” – dziewczyna wyciąga klucze z szuflady i wraz z Keremem opuszczają biuro. Akcja wraca do kawiarni. „Dzisiaj jesteś jakaś inna” – zagaduje Cetin do Canan. – „Jesteś o wiele piękniejsza niż wcześniej”. „Nie przesadzaj, kochany. Jestem taka jak zawsze” – odpowiada córka Hamiyet. „Nie, nie jesteś. Dzisiaj dosłownie iskrzysz. Twoje piękno olśniewa moje oczy”.
„Ach, jak znajdujesz takie piękne słowa?” – pyta podekscytowana Canan. „Wystarczy, że na ciebie popatrzę” – oznajmia mężczyzna. „Canan, jest coś, o czym musimy porozmawiać” – przypomina Zehra. „Canan, masz coś tutaj” – Cetin wskazuje na twarz dziewczyny. – „Twój makijaż się rozmazał”. „Ach, pójdę do łazienki i zaraz wrócę” – Canan odchodzi. Mężczyzna kieruje od razu wzrok na Zehrę, grozi jej palcem i mówi: „Nie myśl, że nie zrozumiałem twoich intencji. Zanim powiesz Canan o zdjęciach, radziłbym ci to dobrze przemyśleć”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Nie mam złych zamiarów. Chcę tylko chronić Canan. Inaczej znowu może spróbować popełnić samobójstwo…”.
„Skąd o tym wiesz?” – pyta zaskoczona Zehra. „Canan sama mi powiedziała. Znam jej całą historię” – oznajmia Cetin. „Jesteś złym i ohydnym człowiekiem!”. „To jeszcze nic, moja droga. Jeśli trzeba, potrafię być o wiele gorszy. Dlatego radzę ci przyjąć moje warunki. Po pierwsze nie będziesz utrudniać mojego związku z Canan. Po drugie nie powiesz nikomu o zdjęciach, a przede wszystkim swojemu przyszłemu mężowi. Inaczej…”. „Inaczej, co zrobisz?”. „Co zrobię? Zniszczę życie nie tylko Canan, ale też całej twojej rodziny! Canan wyląduje na cmentarzu, a ty, ślicznotko, w domu swojego ojca. Oczywiście mogę też załatwić wszystko po dobroci. Myślę, że się dogadamy”.
„Czego chcesz ode mnie?” – pyta Zehra. „Wiedziałem, że się dogadamy” – na twarzy Cetina pojawia się szeroki uśmiech. – „Chcę tego, czego chcą wszyscy. Pieniędzy”. „Pieniędzy? Co z ciebie za człowiek! To, co robisz, jest podłe i obrzydliwe! To zwykłe przestępstwo!”. „Czy takiej uroczej dziewczynie wypada się tak unosić? Nie proszę o wiele” – Cetin wyciąga z kieszeni długopis i zapisuje na serwetce kwotę, której oczekuje. – „Tyle mi wystarczy”. „Zwariowałeś? Skąd mam wziąć takie pieniądze?”. „Wiem, że ich nie masz, moja piękna, ale twój przyszły mąż ma ich pod dostatkiem. Decyzja należy do ciebie. Sama poprosisz swojego męża o pieniądze albo ja to zrobię”.
Do stolika wraca Canan. „Wychodzimy stąd” – Zehra zwraca się do kuzynki. „Przecież dopiero co przyszłyśmy” – mówi córka Hamiyet. „Powiedziałam, że wychodzimy. Mamy jeszcze wiele spraw do załatwienia”. „Dlaczego tak się spieszycie, kochana?” – pyta Cetin. – „Może wypijemy kawę lub herbatę?”. „Co powiesz? Napijemy się?” – pyta Canan. „Idziemy, powiedziałam!” – Zehra chwyta kuzynkę za rękę i podnosi ją. „Już dobrze, nich będzie” – kuzynki opuszczają kawiarnię. W następnej scenie widzimy, jak idą wzdłuż wybrzeża. „Canan, muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego” – oznajmia żona Omera. „To ja powinnam powiedzieć ci coś ważnego” – mówi Canan. – „Chodzi o moje życie”. „Co chcesz powiedzieć?”. „W ogóle się tego nie spodziewałam”. „Czego się nie spodziewałaś?”.
„Cetin zrobił poważy krok w naszym związku” – oświadcza córka Hamiyet. – „Wiesz, co zrobił?”. Zehra kręci przecząco głową, z wyraźnym niepokojem w oczach. „Zaproponował mi małżeństwo! To wspaniale, prawda?”. „Canan, czy ty słyszysz, o czym mówisz?! Przecież ty nic o nim nie wiesz!”. „Wystarcz mi to, co wiem, droga Zehro. Jest bogaty i czeka na moją odpowiedź”. „Canan, nie ma mowy! W żadnym razie nie wolno tak szybko podejmować takich decyzji! Zastanów się choć trochę!”. „Nad czym tu się zastanawiać, na Boga? Cetin mnie kocha! Poza tym jest bogaty i przystojny. Nie mogę przegapić takiej okazji”. „Jeżeli naprawdę cię kocha, to poczeka”. „Ciekawe, jak długo ty się namyślałaś, zanim powiedziałaś Omerowi tak?”. Zehra milczy.
Sabah wraca do biura nieruchomości. Widzi rozłożone na chodniku stoisko z różnymi ubraniami, obok którego na taborecie siedzi Ati. „Witaj, siostro” – mówi chłopak. – „Jeśli czegoś potrzebujesz, to dam ci zniżkę”. „Co tu robisz?” – pyta Sabah. „Sprzedaję to wszystko, siostro. Po prawdzie to męska odzież, ale przecież ty i tak ubierasz się jak chłopak…”. „Ati, skąd wziąłeś te wszystkie ubrania?”. „Przyniósł je brat Kerem, siostro. Ja tu tylko zarabiam na chleb”. „Głupcze, kto kupi taką odzież na tej ulicy? Mów, gdzie on jest?”. Ati skina głową w stronę pobliskiego drzewa. Sabah udaje się tam i widzi opierającego się o pień Kerema.
„Może mi wyjaśnisz, co to wszystko ma znaczyć?” – pyta dziewczyna. „Co niby mam ci wyjaśnić?” – nie rozumie Kerem. – „Pozbywam się po prostu nadmiaru niepotrzebnej odzieży. Ati zaś potrzebuje pieniędzy, więc zarabia”. „Aha, czyli to Ati potrzebuje pieniędzy, nie ty? Mówię ci, żebyś wiedział. To, co robisz, jest przestępstwem!”. „Jakie znowu przestępstwo?”. „Jak zawiadomię policję, to zrozumiesz”. „O czym ty mówisz? Powiedz wprost”. „Wykorzystujesz dziecko! Nie stwarzaj mu niepotrzebnych problemów. W tej chwili masz to wszystko zabrać sprzed mojej agencji!”.
Zehra zamierza zgłosić sprawę szantażu policji. Gdy jest już przed samymi drzwiami komisariatu, czuje czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Obraca głowę i widzi… Cetina! „Ty… Śledzisz mnie?!” – pyta oburzona żona Omera. „Powiedzmy, że podejmuję konieczne środki ostrożności”. „Niepotrzebnie! I tak nie uda ci się mnie powstrzymać!”. „Widzę, że nie potraktowałaś poważnie moich słów”. „Zejdź mi z drogi!”. „Jeśli powiesz policji, poniesiesz dużą cenę. Nie mów później, że nie ostrzegałem”. „Myślisz, że uwierzę w twoje głupie pogróżki?!”. „Ja nie żartuję. Dopóki nie jest za późno, przemyśl to sobie. Jeśli na mnie doniesiesz, jesteś skończona! Ty, Canan, twój mąż i cała rodzina!”.
Cetin wyciąga komórkę i dzwoni do kogoś. „Dostarcz te zdjęcia pod adres, który ci podałem. Natychmiast” – mówi do słuchawki i rozłącza się. – „Mój człowiek za chwilę będzie pod waszym domem. Zadzwoni do drzwi i przekaże zdjęcia twojej rodzinie”. Akcja przenosi się przed dom Salima. Widzimy, jak młody mężczyzna staje przed wejściem i puka do drzwi. Po chwili otwiera mu Hamiyet. „Proszę, to dla pani” – mówi przybyły i przekazuje kopertę matce Canan.
Hamiyet wchodzi do salonu i uważnie ogląda kopertę. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. To Zehra. „Tak, córko?” – odbiera kobieta. „Ciociu, skończyłam pracę i wracam do domu” – oznajmia żona Omera, idąc szybkim krokiem po drodze. – „Chciałam zapytać, czy czegoś potrzebujesz?”. „Nie, córko. Wracaj prosto do domu. Przyszła właśnie jakaś koperta, ale niczego na niej nie ma. Może to coś związanego ze ślubem?”. „Tak, tak, ciociu. To do mnie przyszło”. „Dobrze, moje dziecko. Nie martw się, schowam to gdzieś”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Zehra jest w rezydencji. Siedzi w swoim pokoju na łóżku i otwiera kopertę. Zagląda do środka, robi wielkie oczy i szybko zamyka kopertę. „Boże, co ty robisz z takim człowiekiem, Canan?” – pyta siebie Zehra. – „Co powinnam teraz zrobić? Jak się pozbędę tego człowieka? Mój Boże, wskaż mi drogę. Co mam zrobić?”. W tym momencie na telefon dziewczyny przychodzi sms. „Masz czas do jutra” – żona Omera czyta treść wiadomości. – „Jeśli nie przyniesiesz pieniędzy, zdjęcia zostaną opublikowane w gazecie. Chcę, żebyś o tym wiedziała”.
Nagle z głębi domu rozlega się wołanie Cevriye. „Już idę, pani Cevriye” – odpowiada Zehra i szybko odkłada kopertę do torebki. W pośpiechu nie zauważa jednak, jak koperta spada wprost na podłogę! Tymczasem Sabah próbuje dodzwonić się do Kerema. Mężczyzna nie odbiera jednak telefonów. Zaniepokojona dziewczyna udaje się do parku, by sprawdzić, czy nie ma tam jej znajomego. „Nie ma go tutaj” – mówi dziewczyna, rozkładając ręce. Następnie wraca do domu.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Canan bez przerwy wpatruje się w komórkę. „Dlaczego on jeszcze nie zadzwonił?” – pyta dziewczyna, po czym sama wybiera numer Cetina. – „Off, wciąż jest zajęty! Na pewno wypadło mu coś ważnego. Najlepiej będzie, jak wyślę mu wiadomość”. Tymczasem Kerem przychodzi do biura nieruchomości. „Dzień dobry” – mówi mężczyzna i kładzie woreczek z pączkami na biurko. „Gdzie byłeś przez cały ten czas?”. „Czyżbyś się o mnie martwiła?”. „Skąd ci się to wzięło? Tylko zapytałam”. „Tylko zapytałaś? Nieważne, muszę podłączyć telefon do ładowania”.
Kerem podłącza komórkę pod ładowarkę. Po chwili ta zaczyna dzwonić. „Co ci się udało zrobić, Ridvan?” – pyta Kerem. „Zainwestowałem wszystkie pieniądze tak, jak pan powiedział, ale nie zaczęło się zbyt dobrze…” – oznajmia mężczyzna po drugiej stronie. „Spokojnie, tak bywa na giełdzie. Śledź wszystko i daj mi znać”. „Nowa przygoda, co?” – zagaduje Sabah, gdy jej towarzysz koczy rozmowę. – „Teraz nawet w giełdę się wkręciłeś”.
W następnej scenie widzimy, jak Kerem idzie po drodze. Ponownie odbiera telefon od Ridvana. „Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści” – mówi Kerem. „Chciałbym, ale niestety, proszę pana” – odpowiada Ridvan. „Jak bardzo jest źle?”. „Duża część pieniędzy, które zainwestowaliśmy, przepadła… Lepiej sprzedajmy to, co zostało, nim stracimy wszystko”. „Dobrze, dobrze, sprzedaj. Szybko!”. „Och, teraz sprawdziłem i jest pan na jeszcze większym minusie…”. „Okej, sprzedaj szybko! Inaczej nic nie zostanie!”.
Zehra szykuje się do wyjścia. Chowa telefon do torebki i zauważa, że nie ma koperty ze zdjęciami. „Gdzie podziały się te zdjęcia?” – pyta siebie. – „Och, nie mogę się spóźnić. Muszę szybko wypłacić pieniądze. Nieważne, poszukam później”. Tymczasem Kerem stoi przed lombardem i patrzy na swój zegarek. „Z dziadka przeszedł na ojca. To największa rodzinna pamiątka” – mówi mężczyzna. – „Gdybym nie musiał, nie robiłbym tego, ale obiecuję, że wrócę po ciebie”. Kerem ściąga zegarek z ręki i wchodzi do lombardu. Sabah przez cały czas obserwuje go z ukrycia.
Zehra wychodzi z placówki banku. W rękach niesie papierową torbę, w której znajduje się gruby plik banknotów. Tymczasem jej kuzynka pojawia się przed domem Cetina. Używa domofonu, ale nikt jej nie odpowiada. „Może będzie w kawiarni?” – rozmyśla dziewczyna i postanawia udać się do lokalu. Akcja przenosi się przed biuro nieruchomości, gdzie właśnie wraca Sabah. „Wujek Mehmet? Jak się masz?” – dziewczyna zwraca się do stojącego przed sąsiednim lokalem mężczyzny. – „Co zrobiłeś ze sklepem? Jeśli chcesz, możesz powierzyć go mnie. Nie wezmę prowizji”.
„Przepraszam, córko, ale nie mogę ci go dać” – oznajmia Mehmet. „Nie możesz? Dlaczego?” – docieka Sabah. – „Czy sklep może stać pusty?”. „Właściwie chciałem ci go powierzyć, żebyś znalazła najemcę, ale…”. „Wynająłeś już go komuś, tak?”. W tym momencie z lokalu wychodzi… Kerem! „Jak to? To ty wynająłeś sklep?” – pyta zdumiona Sabah. – „Chcesz tu mieszkać?”. „Wynająłem to miejsce, ale nie po to, by tutaj zamieszkać” – oznajmia Kerem. Wchodzi do lokalu i po chwili wraca z wielkim banerem reklamowym, na którym znajduje się napis: Agencja Nieruchomości Kerem.
Akcja przenosi się do rezydencji. Hediye podchodzi do Omera. „Kiedy zmieniałam pościel, znalazłam to na podłodze” – oznajmia służąca, trzymając w rękach kopertę. – „Może to coś ważnego”. „Dobrze, siostro Hediye, połóż to tutaj” – mówi brat Ayse, wskazując na szafkę. Zehra tymczasem zjawia się w restauracji, gdzie czeka już na nią Cetin. „Mam nadzieję, że nie przyszłaś tutaj z pustymi rękami” – mówi mężczyzna. „Zakończmy to jak najszybciej. Nie mam zamiaru więcej się z tobą widywać” – oznajmia żona Omera. „Ranisz moje serce, pani Zehro. Jak możesz mówić coś takiego?”.
„Jeśli znów pojawisz się przed nami, jeśli znów zrobisz coś takiego jak teraz, zobaczysz moją prawdziwą twarz!” – oświadcza Zehra. – „Zdajesz sobie chyba sprawę, z kim masz do czynienia”. Cetin zanosi się gromkim śmiechem, a następnie mówi: „Coś sobie obiecaliśmy, a obietnic się nie łamie. Jesteśmy w kocu uczciwymi ludźmi”. W tym momencie w restauracji zjawia się Canan. Zatrzymuje się i zza ściany obserwuje, jak Zehra przekazuje Cetinowi kopertę z pieniędzmi.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.