Zakazany owoc odcinek 347: Yildiz odbiera tajemniczy telefon! Dogan zrywa z Ender! Wielkie zamieszanie w domu Cagataya!

Odcinek 347 – streszczenie: Po ujawnieniu przez Yildiz zdrady jej męża, inne kobiety mają do niego bardzo negatywny stosunek. Caner porywa kota kobiety, od której on i jego siostra chcą pozyskać informacje o Arzu. Dochodzi do spotkania Cagataya i Yildiz oraz ich prawników. „Zebraliśmy się na prośbę pana Hakana, adwokata pana Cagataya” – zabiera głos prawniczka Yildiz. – „Przypuszczam, że coś jest dla was niejasne”. „Prosimy o zniesienie zabezpieczeń nałożonych na udziały posiadane przez pana Cagataya” – odpowiada prawnik mężczyzny. „Niestety, to niemożliwe”.

„Yildiz, co próbujesz zrobić?” – pyta Cagatay. „Myślisz, że zdemaskowałam cię na rozdaniu nagród i na tym koniec?” – pyta córka Asuman. – „Ty i twoja kochanka zrobiliście ze mnie głupca, zdradziliście mnie! Zasługujesz na coś o wiele gorszego!”. „Posłuchaj, pan Dogan wywiera na mnie presję. Jestem zmuszony sprzedać pewną część udziałów”. „Masz wystarczająco majątku, który możesz upłynnić”. „Kiedy stałaś się taka?”. „Doznałam objawienia, kiedy ty spałeś ze swoją kochanką”.

„Pan Cagatay kocha swoją żonę i nie chce się rozwodzić” – zapewnia adwokat. „Ale jego żona go nie kocha” – odpowiada Yildiz. „Rozpoczęłyśmy proces, ponieważ moja klientka jest zdeterminowana, aby uzyskać rozwód” – oznajmia prawniczka. – „Jeśli zgadzasz się na polubowne rozwiązanie małżeństwa, musisz podpisać tę umowę.” – Podaje prawnikowi Cagataya dokument. „Nie możemy tego zaakceptować” – odpowiada prawnik po rzuceniu okiem na papiery.

„Spodziewałyśmy się tego” – oznajmia prawniczka. – „Dla nas to nie problem, i tak dostaniemy to, czego chcemy”. „Skoro spotkanie zostało zakończone, pójdę już.” – Yildiz wstaje. „Proszę poczekać. Spróbujmy znaleźć jakiś kompromis” – prosi prawnik. „Albo będzie po mojemu, albo wcale. Resztę możesz załatwić z panią Zelihą.” – Yildiz wychodzi. Mąż zatrzymuje ją na korytarzu. „Nie bądźmy jedną z tych par, które stają się wrogami” – prosi mężczyzna.

„Przede wszystkim nie jesteśmy parą” – stwierdza Yildiz. – „Nie możesz być na mnie zły, że oczekuję odszkodowania, które mi się należy. Zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś!”. „Pieniądze to nie problem”. „A co nim jest?”. „To, że rozmawiasz ze mną w ten sposób”. „To idź i rozmawiaj z Kumru!”. „Z Kumru wszystko skończone”. „To twoja sprawa. Nie wycofam pozwu. Jeśli cię nie stać na zapłacenie odszkodowania, porozmawiaj ze swoim przyszłym teściem, by tak bardzo na ciebie nie naciskał”.

„Yildiz, mogę dzisiaj zobaczyć się z Halitcanem?” – pyta Cagatay. „Możesz, kiedy wyjdę. Dzisiaj na przykład nie będzie mnie w domu, więc możesz przyjść. Ale sąd określi, w jakie dni tygodnia możesz go widywać”. Tymczasem Ender wyjawia Doganowi, czego dowiedziała się o Arzu. Robi wrażenie na mężczyźnie swoją przebiegłością i zaciekłością w dążeniu do celów, ale zarazem zniechęca go do siebie. „Naprawdę cię doceniam” – mówi Dogan. – „Jesteś silna i bezlitosna wobec wroga. Osoba taka jak ty powinna zawsze być po mojej stronie, ale tylko w życiu zawodowym. Nie chcę cię w swoim prywatnym życiu”.

„Chcę prostego, zwyczajnego związku” – kontynuuje Dogan. – „Nie chcę ciągle myśleć o tym, co się dzieje za moimi plecami”. Zaskoczona Ender nie jest w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Zupełnie nie takiej reakcji mężczyzny się spodziewała. Akcja przenosi się do restauracji, gdzie Yildiz spotkała się z Emirem. Odbiera telefon od prywatnego numeru. „Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o przeszłości Kumru, zrobisz to, co ci powiem” – mówi zniekształcony, kobiecy głos po drugiej stronie.

„Kim jesteś?” – pyta zaintrygowana Yildiz. „Chcesz, żebym ci powiedziała, co wiem?”. „Powiedz, słucham cię”. „Przeszłość nie jest taka prosta, że można ją natychmiast odkryć”. „Powiedz, pieniądze nie stanowią problemu”. „Nie chcę pieniędzy. Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła. Chodzi o Halitcana. Przekażesz opiekę nad nim Cagatayowi”. „Nie ma mowy!”. „W takim razie zapomnij o tym, czego chcesz się dowiedzieć. Zadzwonię do ciebie znowu, może zmienisz zdanie”. Połączenie zostaje zerwane.

„Co się stało?” – pyta Emir, z niepokojem patrząc na zdezorientowaną twarz Yildiz. „Zadzwoniła do mnie jakaś kobieta”. „Kto dokładnie?”. „Nie wiem. Ale ona wie, że badamy przeszłość Kumru”. „Czego chce?”. „Halitcana”. „Co?!” – Mężczyzna robi duże oczy. „Powiedziała, że powie mi wszystko, jeśli oddam opiekę Cagatayowi”. „W takim razie to Cagatay za tym stoi”. „Nie sądzę. To znaczy mam nadzieję, że nie zrobiłby aż tak głupiej rzeczy”. „Zrobił to. Jest podobno bardzo zakochany”. „Już ja mu pokażę tę miłość!” – Yildiz zabiera torebkę i opuszcza restaurację.

Akcja przenosi się do domu Kumru. „Mam nadzieję, że to zadziała” – mówi kobieta, z którą przed chwilą rozmawiała Yildiz. To pracownica szpitala, który niedawno odwiedziła Yildiz wraz z Emirem, a który kiedyś należał do Dogana. Kobieta rozpoznała Yildiz i powiadomiła o jej wizycie Kumru. „Zrobiłaś mi wielką przysługę tym telefonem” – oznajmia córka Dogana. „Kumru, twój ojciec zmienił moje życie. Ty i on jesteście dla mnie bardzo ważni. Myślisz, że odda opiekę Cagatayowi?”. „Oczywiście, że tego nie zrobi. A nawet jeśli, tym lepiej dla mnie”.

„Dlaczego więc to zrobiłyśmy?” – docieka kobieta. „Yildiz pomyśli, że za tym telefonem stoi Cagatay. To logiczne, że zrobiłby coś takiego, prawda? Uzna, że Cagatay nadal spotyka się ze mną i nastanie wielki chaos”. „Dobrze to wymyśliłaś. Gratulacje, moja mądra córko”. „Yildiz powinna siedzieć w domu i opiekować się dzieckiem, zamiast ze mną zadzierać. Jeśli mnie dotknie, pokażę jej. Oko za oko, ząb za ząb. Niech zapanuje chaos przed rozprawą”.

Yildiz pojawia się w firmie. Chce udać się do gabinetu męża, ale od Sedaia dowiaduje się, że mężczyzna nie przyszedł dziś do pracy. Nowy asystent wchodzi do gabinetu Dogana. „Pani Yildiz przed chwilą tu była i pokłóciła się z Sedaiem” – oznajmia. – „Wspomniała, że prowadzi badania na temat pani Kumru”. „Jesteś pewien?”. „Tak. Wspomniała też o jakimś szpitalu”. „Dziękuję ci, Mehmecie. Wiedziałem, że mogę ci zaufać. W szpitalu pracuje kobieta o imieniu Deniz. Cetin ma jej numer, załatw mi go”.

W domu Cagataya pojawia się Feyza. Chce wiedzieć, dlaczego nie przyszedł dziś do firmy i wesprzeć go. Pokojówka informuje Kumru o przybyciu atrakcyjnej kobiety do domu jej sąsiada. Dziewczyna zastanawia się, czy to możliwe, że ona także była zdradzana przez Cagataya, i w jego życiu jest ktoś jeszcze. Postanawia to sprawdzić. Kamera przenosi się do salonu w domu Cagataya. „Byłem zagubiony przez to wszystko, co się wydarzyło” – mówi mężczyzna do Feyzy. – „Niepotrzebnie obciążyłem cię swoimi sprawami. Teraz mam się dobrze, możesz iść. Nie zamartwiaj się więcej”.

„Cagatayu, chcę ci coś powiedzieć” – oznajmia Feyza. – „Od dłuższego czasu coś w sobie trzymam i nie jestem pewna, czy ci to powiedzieć. Usiądźmy i porozmawiajmy.” – Chwyta mężczyznę za rękę i prowadzi go do kanapy. Nagle do pomieszczenia wkracza… Kumru! „O, proszę!” – mówi córka Dogana. – „Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam. Co z ciebie za człowiek?!” – Zbliża się do Cagataya i wbija w niego krwiożercze spojrzenie. – „Ile masz twarzy? Powiedz mi!”.

„Kumru, co się stało?” – nie rozumie mężczyzna. „Udajesz głupca, ale to nie zadziała. Wszystko rozumiem! Kochasz wbijać sobie nóż w plecy!”. „Kumru, nie gadaj bzdur. Uważaj na swoje słowa”. „Nie mówię bzdur! Teraz kolej na Feyzę, tak? A może byłeś z nią przez cały czas?”. „Kumru, wystarczy tego! Wyjdź na zewnątrz!” – Wskazuje na drzwi. – „Porozmawiamy później”. „Porozmawiamy teraz!”. „Mogę coś powiedzieć?” – odzywa się Feyza. – „Wszystko wyjaśnię”.

„Co chcesz wyjaśnić, Feyzo?” – pyta Yildiz, która właśnie weszła do salonu. – „Nie wiedziałam, że ty też masz coś do wyjaśnienia. Ale skoro wszyscy się tu zebraliśmy, niech każdy powie, co ma do powiedzenia. Nigdzie nie pójdziemy, dopóki wszyscy nie powiedzą wszystkiego.” – Zakłada ręce na piersi. – „Dlaczego wszyscy milczycie? Rozmawiajcie! Co się dzieje?”. „Yildiz, kochana, nie wiem, co sobie myślisz, ale przyszłam zobaczyć, jak czuje się Cagatay” – oznajmia Feyza. – „Nie było go w firmie i martwiłam się. Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi. Cagatayu, idę. Do zobaczenia”.

Feyza wychodzi. „Widzę, że zakłóciłam spotkanie kochanków” – mówi Yildiz, patrząc na męża i Kumru. „Jesteś trochę ciekawska, jak na kobietę, która chce się rozwieść” – zauważa córka Dogana. „A ty jesteś taka bezwstydna, że uporczywie przychodzisz tam, gdzie cię nie chcą!”. „Jestem uparta? Ach, Yildiz, wcale mnie nie zaskakujesz. Dalej udawaj, że nie chcesz z nim być, nie pozwalając mu być z kimś innym. Do zobaczenia, Cagatayu”.

Kumru odchodzi. „Wybacz. Przyszłam niezapowiedziana i zniszczyłam ci dzień” – mówi z przesadnym, udawanym przejęciem w głosie Yildiz. – „Jak pięknie je zgromadziłeś wokół siebie. Ale czasami robisz takie rzeczy, że jestem zmuszona przyjść i nakrzyczeć na ciebie”. „Co znowu nieumyślnie zrobiłem?”. „Tak, to z pewnością było niezamierzone. Kim jesteś, żeby odbierać mi syna?! Namówiłeś kogoś, żeby do mnie zadzwonił, a nawet kazałeś mnie śledzić. Dowiedziałeś się, że byłam w szpitalu. Co to ma znaczyć?!”.

„Yildiz, zwolnij” – prosi Cagatay. – „Naprawdę cię nie zrozumiałem”. „Oczywiście, że nie, bo wcale tego nie chcesz!”. „Najpierw uspokój się. Usiądź, abyśmy mogli normalnie porozmawiać”. „Zadzwoniła do mnie jakaś kobieta z nieznanego numeru. Powiedziała, że zdradzi mi wszystkie szczegóły z przeszłości Kumru, jeśli dam ci opiekę nad Halitcanem”. „I pomyślałaś, że to ja za tym stoję?” – pyta z niedowierzaniem mężczyzna.

„Kto inny mógłby chcieć opieki dla ciebie?” – pyta córka Asuman. „Dlaczego miałbym to zrobić? Ja, który tak bardzo kocham Halitcana?”. „Skąd mam wiedzieć? Może zrobiłeś to, by chronić swoją kochankę, ponieważ coś ukrywa. Nadal się umawiacie, cały czas jest u ciebie. To naprawdę piękne”. „Nie spotykam się z nikim. I nie mam żadnej kochanki. Moim celem jest po prostu pogodzenie się z tobą, to wszystko”. „Kto więc to zrobił?”. „Skąd mam wiedzieć? Jest wielu maniaków. Czy mógłbym chcieć rozdzielenia ciebie i Halitcana? Oczywiście, że nie!”.

„Czy mam zostać stracony, tylko dlatego, że popełniłem błąd?” – pyta mężczyzna. – „Nie zrobię niczego, co mogłoby cię skrzywdzić”. „Oczywiście! Wcale mnie nie skrzywdziłeś, kiedy zakochałeś się w naszej sąsiadce”. „To nie była miłość. Yildiz, poczekaj, porozmawiajmy”. „Nie mamy o czym!” – rzuca kobieta, odchodząc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *