Odcinek 157 – streszczenie: Podczas ślubu Kayi i Suny dochodzi do skandalu. Sehmuz rzuca się na Ferita, żądając odpowiedzi, gdzie jest jego siostrzenica. Nagle Pelin wbiega do rezydencji, a oczy wszystkich zwracają się właśnie ku niej. Seyran jest wstrząśnięta, widząc jej zaokrąglony brzuch. Czuje się tak, jakby ktoś odciął jej dopływ tlenu. Ludzie Sehmuza chwytają dziewczynę i zabierają ją do samochodu. Ferit chce się temu przeciwstawić, ale ojciec go powstrzymuje. Seyran, cała drżąc z emocji, z trudem wspina się po schodach na górę i zamyka w pokoju. Zrozpaczona krzyczy, niszcząc wszystko wokół siebie. Przewraca meble i rzuca przedmiotami.
Ferit błaga żonę, by otworzyła drzwi. Te o dziwo ustępują pod jego naciskiem i powoli się otwierają. Seyran wpuszcza go do środka, ukazując to, jak wygląda pokój. A wygląda jak po przejściu huraganu. „Myślę, że teraz będzie tu mieszkać wasza trójka” – mówi dziewczyna. – „Gratuluję, bądź szczęśliwy. Spójrz” – wskazuje na miejsce w pokoju – „tam będziecie mogli postawić kołyskę”. „To się nie stanie, Seyran. Posłuchaj, źle to zrozumiałaś”.
„Zadam ci tylko jedno pytanie” – oświadcza córka Esme. – „Tylko jedno. Od jak dawna wiesz? Odpowiedz mi! Wiedziałeś od samego początku, prawda? Kiedy się pobraliśmy, widziałeś już wtedy. Nawet kiedy razem ze mną marzyłeś o dziecku w tym łóżku, wiedziałeś, prawda?”. „Nie wiedziałem. Przysięgam, że nie wiedziałem”. „Od jak dawna ty i twoja ukochana Pelo jesteście w kontakcie? Odpowiedz!”. „Od niedawna, przysięgam. Dowiedziałem się o tym kilka dni temu”. „I kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? Jak już dziecko przyjdzie na świat?”.
Ferit pada na kolana przed żoną i mówi: „Przysięgam, chciałem ci powiedzieć, ale nie mogłem. Tak bardzo się bałem, że cię stracę. Po prostu pojawiła się przede mną, i nie wiedziałem, co robić”. „Więc wziąłeś ją za rękę i przywiozłeś tutaj? I to po raz drugi! Choć dobrze wiedziałeś, co to dla mnie znaczy! Z twoim dzieckiem w jej brzuchu, wstydź się!”.
Ferit próbuje desperacko przeprosić żonę. Wyznaje jej nawet, że jego dziadek o wszystkim wiedział, myśląc, że to pomoże, ale to wyznanie tylko pogarsza sytuację. Seyran czuje jeszcze większą odrazę do mieszkańców tego domu. Dziewczyna zabiera wisior, który dostała od swojej cioci, a który ona przed wielu laty dostała od Halisa, i udaje się do pokoju nestora.
„Gratuluję” – mówi Seyran, stojąc naprzeciwko siedzącego na kanapie nestora i zaciskając pięści. – „W końcu będziesz miał prawnuka, którego tak bardzo pragnąłeś. Ile razy mówiłeś mi o uczciwości i moralności? O znaczeniu rodziny? Powiedziałeś, że będziesz stał za mną jak góra. Tak rozumiesz moralność? To są twoje wartości?”. „Słuchaj, dziecko, okazałem cierpliwość dla twojego haniebnego ojca, ale ty nie nadużywaj swojego szczęścia” – ostrzega Halis. – „Nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę”.
„Bo co jeszcze mi zrobisz, Halisie-ago?” – pyta dziewczyna. – „Zamknąłeś mnie w pokoju, zmusiłeś do podpisania papierów rozwodowych. Dogadałeś się z moim ojcem, że odda mnie komuś innemu. Co jeszcze mi zrobisz? Pamiętam pierwszy dzień, kiedy weszłam do tego pokoju. Bardzo się bałam, bardzo się ciebie wstydziłam. Gdzieś w zakamarku mózgu trzymałam słowa, które usłyszałam od cioci. Powiedziała: Słuchaj, córko, jeśli będziesz miała kłopoty, jeśli znajdziesz się w beznadziejnej sytuacji” – pokazuje wisior, który ze sobą zabrała – „umieść ten naszyjnik w taki sposób, aby Halis-aga go zobaczył”.
„Powiedziała, że się mną zaopiekujesz” – kontynuuje Seyran. – „Powierzyła mnie tobie.” – Rzuca naszyjnik pod nogi nestora. – „Ale ja nie chcę być nikomu powierzona. Nie będę prowadzić życia, jakie inni dla mnie zaplanowali. Nie boję się już twojego nazwiska. Twoja wielkość i wiek służą ci wyłącznie do celów osobistych. Inaczej nie mógłbyś tak po prostu siedzieć, bezczynnie przyglądając się niemoralności w swoim domu”. „Zamknij się, bezwstydnico!” – zabiera głos Ifakat, która weszła do pokoju tuż za dziewczyną. – „Nic, czego doświadczyłaś, nie usprawiedliwia takich słów”.
„Tak, dla ciebie to zupełnie normalne” – odpowiada Seyran. – „W końcu jesteś kochanką brata swojego zmarłego męża. Nie ktoś inny, tylko ty”. Halis kieruje na synową zdumione spojrzenie. Jest wstrząśnięty tym, co właśnie usłyszał. „Ago, na litość boską, nie wierz jej” – mówi Ifakat. „Może mnie nie kochasz” – mówi Seyran do nestora – „może uważasz, że okazałam ci brak szacunku, bo nie byłam ci posłuszna, ale nie jesteś na tyle ślepy, żeby nie widzieć, że mówię prawdę. Nie wiem już sama, co jest bardziej obrzydliwe: twoje puste wartości czy to, co dzieje się pod tym dachem.” – Odwraca się gwałtownie i opuszcza pokój.
Halis, drżąc, podnosi naszyjnik z podłogi. Ifakat pada do jego stóp i błaga o wybaczenie. Do pomieszczenia wchodzi Orhan. Nie rozumie nic ze sceny, którą ma przed oczami. Ojciec podchodzi do niego i uderza go w twarz. Następnie każe, by zszedł mu z oczu. Czy to koniec małżeństwa Ferita i Seyran? Gdzie Seyran znajdzie schronienie? Co dalej z rodziną Korhanów?