Odcinek 163 – streszczenie: Po kolejnej kłótni z mężem Esme doznaje silnego bólu brzucha na tle nerwowym. Hatice dzwoni do Seyran i Suny i prosi, by przyjechały do hotelu. Tymczasem Nukhet przyjeżdża do posiadłości Sehmuza. Jest zaskoczona ilością stojących przed domem ochroniarzy. Zaniepokojona pyta wujka Pelin, co się dzieje. „Przygotowałem mały prezent dla Halisa Korhana” – oznajmia mężczyzna. „Nie napadniesz chyba na rezydencję? Mój syn tam jest”. „Więc powiedz swojemu synowi, żeby nie próbował bronić swojego dziadka”.
„Co zamierzasz zrobić?” – dopytuje Nukhet. „Zrobię twojemu ojcu to samo, co on zrobił mnie. Za każde uderzenie dostanie tysiąc”. „Czy wiesz, ile lat ma Halis Korhan? Myślisz, że zdobędziesz uznanie, bo pobijesz starca? Jedną nogą stoi nad grobem. Tylko zhańbisz się takim działaniem”. „Nie obchodzi mnie, ile ma lat. Zrzucę mu tę jego rezydencję na głowę albo…”. „Albo ożenisz się ze mną” – wypala Nukhet. Sehmuz reaguje śmiechem, a następnie mówi, cały czas chichocząc: „Na jaką, do diabła, rodzinę trafiłem? Dlaczego miałbym się z tobą ożenić? Skąd to wzięłaś?”.
„Zamknij się! Ożenisz się ze mną!” – powtarza kobieta głosem nieznoszącym sprzeciwu. Akcja przenosi się do hotelu. Esme, widząc swoje córki, szybko wraca do zdrowia, a przynajmniej udaje, że jest z nią wszystko dobrze. Napięcie między siostrami jednak nie maleje. Gdy wychodzą z pokoju hotelowego, rozmawiają ze sobą, idąc korytarzem. „Będę odwiedzać mamę” – oznajmia żona Kayi. – „Będę przyjeżdżać potajemnie, kiedy tylko będę mogła, dlatego nie musisz się martwić”.
„Abidin będzie zawoził ciebie i twojego męża?” – pyta Seyran. „Twój były chłopak mieszkał z tobą i twoim mężem pod jednym dachem” – przypomina Suna. – „Wtedy jakoś ci to nie przeszkadzało. Ale kiedy sprawa dotyczy mnie, nagle to problem, czy tak?”. „To nie to samo. Ja byłam zmuszona, a ty robisz to celowo. Igrasz z ogniem. W ogóle się nie boisz? Jeśli dowiedzą się, że tu przyjeżdżasz…”. „Niech się dowiedzą, nie obchodzi mnie to. Nikogo się już nie boję”. „Brawo. Przeszłaś imponującą przemianę w ciągu jednego dnia, jestem pod wrażeniem. Ale bądź ostrożna, dobrze? Nie pociągnij ze sobą na dno naszej mamy”.
„Nie zrobię tego, nie martw się” – zapewnia Suna. – „Dlaczego teraz jesteś na mnie zła?”. „Jak możesz mi to robić? Widziałaś, w jakich okolicznościach odeszłam z tego domu. Widziałaś, co ci ludzie mi zrobili. Czy nie jest ci wcale wstyd? Wróciłaś do ludzi, którzy skrzywdzili twoją rodzinę”. „Dobrze, ja też cię o coś zapytam. Dlaczego ty wcześniej wróciłaś do rezydencji? Gdyby Pelin się nie pojawiła, nadal byś tam była”. „Chciałam ułożyć sobie życie. Podążałam za swoimi marzeniami. Jaka w tym moja wina?”. „Nie, to nie twoja wina, siostro. Ale ja też mam swoje marzenia. Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?”.
„Marzysz o życiu w rezydencji?” – pyta Seyran. – „Marzysz o ucieczce z niewoli ojca i wpakowaniu się w niewolę męża? Będziesz cierpieć, siostro. Zrobią ci krzywdę w tym domu. Nie masz w nim nikogo”. „Co by się zmieniło, gdybym tu została? Siedziałabym w domu i czekała, aż tata wyda mnie za jakiegoś zboczeńca. Naprawdę tego dla mnie chcesz? Powiem ci to po raz ostatni, Seyran. To nie rezydencja cię skrzywdziła, tylko Ferit. Nie myl Kayi z Feritem”.
„Lecisz prosto w ogień” – przekonuje siostrę Seyran. – „Nie wiesz tylko, że pewnego dnia twoje skrzydła spłoną”. „Mylisz się. Ja będę tym ogniem.” – Z oczu Suny bije pewność siebie i determinacja. – „To ja będę roznosiła ogień. Pokażę to wam wszystkim. I nie mów słów, których za trzy dni będziesz żałować”.
Nukhet i Sehmuz przywożą Pelin do rezydencji Korhanów. Dziewczyna całuje rękę nestora. „Od teraz jesteś pod moją opieką” – mówi Halis. – „Nikt nie może cię już skrzywdzić. Ty, Ferit i wasze dziecko będziecie żyć szczęśliwie w tym domu”. Gdy Seyran opuszcza hotel, na zewnątrz czeka na nią Ferit, który ją tutaj przywiózł. „Dlaczego wciąż tu jesteś?” – pyta dziewczyna. „Czekałem na ciebie. Nie mógłbym cię zostawić”. „Powinieneś. Muszę pobyć sama”. „Czy jest jakiś problem? Suna powiedziała, że z mamą Esme wszystko dobrze”.
„Jest inny problem” – oświadcza Seyran. – „Ty nim jesteś”. „Dlaczego jesteś taka wobec mnie?” – nie rozumie Ferit. „Bo nie mam już siły. Idź swoją drogą, proszę. Ja sobie poradzę”. „Jak sobie poradzisz? Tak jak zeszłej nocy? Przebywając z ludźmi, których w ogóle nie znasz?”. „Znowu ta sama historia. Sprawy nie poszły po twojej myśli i teraz szukasz winnych”. „Przypominam ci, że nadal jesteś moją żoną”. „To się wkrótce zmieni. Zatrudnię prawnika”. „Rób, co chcesz. Nie rozwiodę się z tobą! Nie możesz mieć życia beze mnie. Nie możemy żyć bez siebie, ty też to wiesz. Nadal mnie kochasz”.
„Nie kocham cię!” – zaprzecza Seyran i popycha męża. – „Czuję do ciebie wyłącznie obrzydzenie”. „Kochasz mnie” – mówi z przekonaniem Ferit. – „Kochasz mnie do szaleństwa, tak jak ja ciebie. Widzę to w twoich oczach”. „Nienawidzę cię. Nie chcesz się z tym pogodzić, ale będziesz musiał”. „Nie pogodzę się, ponieważ to nie jest prawda! Kochasz mnie! Wciąż mnie kochasz! Nie możesz zapomnieć naszej miłości! Nie możesz zapomnieć tego, co przeżyliśmy! Nie możesz zrezygnować ze mnie!”. Nagle Seyran… zamyka usta męża pocałunkiem! W tym momencie odcinek dobiega końca.