Odcinek 61 – streszczenie: W kawiarni zjawia się wujek Sertera razem ze swoimi ludźmi. Kazim staje w obronie zięcia i wdaje się w bójkę z bandziorami. Zostaje postrzelony! Akcja przenosi się do rezydencji. Halis uważa, że to przez Seyran Ferit jest nieobecny na kolacji. Dziewczyna ma dość tych oskarżeń i mówi nestorowi, że jego wnuk sprowadził do domu swoją kochankę. „Milczałam tylko dlatego, żebyś się nie zdenerwował” – oświadcza dziewczyna. – „Nic nie powiedziałam. Masz prawo mnie pouczać, ale najpierw przywołaj do porządku tych, którzy to wszystko przed tobą ukrywali”.

Ifakat wbija nienawistne spojrzenie w Seyran. Nie ma jednak odwagi, podobnie jak reszta siedzących przy stole domowników, odezwać się. „Co się tu dzieje? Oczekuję wyjaśnień!” – grzmi Halis. W tym momencie Orhan odbiera telefon. „Co? Jaki szpital?” – pyta z przestrachem w głosie. – „Dobrze, zaraz tam będę”. „Czy Feritowi coś się stało?” – pyta przerażona Gulgun. „Mów, Orhanie! Co z moim wnukiem?” – Nestor domaga się odpowiedzi. „Feritowi nic nie jest. Zostali zaatakowani, są lekko ranni”. „Mówisz, że są ranni. Kto z nim jest?” – dopytuje Ifakat. „Kazim” – pada odpowiedź.

„Kto ich napadł? Co się stało?” – pyta przerażona Seyran. „Co to znaczy, że są lekko ranni?” – pyta Fuat. „Uspokój się, synu. Rozmawiałem z Feritem. Gdyby coś było nie w porządku, zrozumiałbym to. Są po prostu w szpitalu”. „Orhanie! Powiedz nam, co się stało!” – domaga się Halis, wiedząc, że syn nie mówi mu całej prawdy. „Strzelano do nich…”. W następnej scenie Korhanowie są już w szpitalu. Kazim wyolbrzymia całą sytuację, udając umierającego, choć jego stan absolutnie nie zagraża życiu.

Ferit nawiązuje połączenie z kochanką, która została w rezydencji, choć bardzo chciała pojechać do szpitala, ale Seyran jej na to nie pozwoliła. „Wybacz, nie mogłem zadzwonić wcześniej” – mówi syn Orhana. „Powiedz mi, co się stało. Odchodzę od zmysłów”. „Powiem ci, ale zachowaj spokój. Teraz wszystko jest w porządku. Ludzie Sertera napadli na nas”. „Co?! W jakim jesteś szpitalu? Natychmiast tam przyjadę. Muszę cię zobaczyć na własne oczy i upewnić się, że wszystko z tobą w porządku”.

„Porozmawiamy przez wideorozmowę” – oznajmia Ferit. – „Nie wychodź z domu, okej?” – Rozłącza się, jednak połączenia wideo już nie nawiązuje. Pelin zabiera płaszcz i wychodzi z pokoju małżonków. Seyran i Suna wchodzą do sali ojca, gdzie znajdują się Ferit i pozostali domownicy. „Córko! Moja duszo!” – Kazim dotyka policzka Seyran. – „Twój tata prawie umarł, przysięgam. Ty i twoja siostra byłyście przed moimi oczami. Jak miło was znowu zobaczyć. A wasza matka… Niewiele brakowało, a musiałaby ubrać się jak w Nowy Rok i przyjść na mój pogrzeb”.

„Dzięki Bogu, że mam bohaterskiego zięcia, który przywiózł mnie do szpitala” – kontynuuje mężczyzna. – „Niech Bóg go błogosławi. Rzucił się przede mnie i zakrył mnie swoim ciałem. Strzelec był zaskoczony i nie wycelował dobrze. Synku, zawdzięczam ci życie.” – Kieruje wzrok na Ferita. – „Dzięki tobie wciąż żyję. Ago, nie daj się zwieść jego głupim występkom.” – Przenosi wzrok na Halisa. – „To bardzo odważny chłopak”.

Ochroniarze nie wypuszczają Pelin poza bramę rezydencji, choć dziewczyna bardzo chce zobaczyć swojego ukochanego. Korhanowie wychodzą z sali Kazima. Halis rozmawia z synem, wnukiem oraz Abidinem na osobności. „Słucham cię” – mówi nestor, oczekując dokładnych wyjaśnień. „Dziadku, mam jedną przyjaciółkę ze szkoły średniej” – oznajmia Ferit. – „Jeden chłopak od pewnego czasu próbuje usilnie wejść w jej życie”. „To ta dziewczyna, którą przyprowadziłeś do domu?”.

Na twarzy Ferita pojawia się zaskoczenie. Nie wiedział, że jego dziadek wie o Pelin. „Seyran powiedziała podczas kolacji” – wyjaśnia mąż Gulgun. „Orhanie, później do tego przejdziemy” – mówi Halis. – „Kontynuuj, panie Fericie”. „Tak, dziadku, to ona. Chłopak, który się nią interesuje, jest trochę niewychowany. Mówiłem jej setki razy, żeby trzymała się od niego z daleka, dlatego obrał sobie mnie za cel. Któregoś wieczoru włamał się do jej mieszkania i wszystko zniszczył. Zadzwoniła do mnie z płaczem. Nie przyszło mi na myśl inne bezpieczne miejsce, dlatego przywiozłem ją do domu”.

„Synu, powinieneś powiedzieć dziś rano, że sprawa jest poważna” – poucza Orhan. „Czy miałem taką możliwość?” – pyta Ferit z pretensją w głosie. „Powoli” – przerywa nestor. – „Co się stało, że doszło do strzelaniny?”. „Tata Kazim do mnie zadzwonił. Powiedział, że musi ze mną porozmawiać. Wysłał mi lokalizację. Wyszedłem z domu, nie zdając sobie sprawy, że jestem śledzony. To nie powinno zakończyć się strzelaniną, ale kiedy tata Kazim uderzył jednego z nich, żeby mnie bronić, nagle sytuacja eskalowała”.

„Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?” – pyta Halis. – „Czy widziałeś, żebym kiedyś zostawił ludzi w potrzebie?”. „Nie chciałem, żebyś się martwił, dziadku. Myślałem, że sam to rozwiążę”. „Dlaczego nie było cię obok niego, Abidinie?”. „Dziadku, Abidin nie jest niczemu winien”. „A co gdyby coś ci się stało? Jaką miałbyś wtedy odpowiedź, Abidinie?”. „Wybacz mi, ago” – mówi pracownik ze spuszczoną głową. „Dobrze. Kim oni są?”. „To potężna rodzina. Chłopak, o którym powiedział Ferit, jest jedynym synem w rodzinie. Jego rodzice zmarli dawno temu i to on stoi na szczycie”. Halis każe wyjść wnukowi i Abidinowi. Następnie zleca synowi znalezienie napastników i postawienie ich przed nim.

Podobne wpisy