Odcinek 184: Melis mówi wprost Meryem, że Ulviye ma wystarczającą opiekę i nie jest potrzebna w rezydencji. Córka Durmusa sprzeciwia się jednak, oświadczając, że odejdzie dopiero wtedy, gdy Ulviye całkowicie wyzdrowieje. Akcja przeskakuje do wieczora. Podczas kolacji Dogan informuje Ayse, że Oya zastawiła pułapkę na Cemila. „Cemil jest niewinny” – oznajmia mężczyzna. – „Nie słyszałaś, co powiedziałem? Oya przyznała mi się do wszystkiego. Mówię ci, że Cemil jest niewinny. To wszystko było grą”. „Doganie, proszę cię, nie rób tego” – zabiera głos dziewczyna z niezwykle poważną miną. „Czego mam nie robić?”. „Nie próbuj mnie pocieszać. Nie przedstawiaj Cemila jako niewinnego”.
„Wszystko widziałam na własne oczy” – kontynuuje Ayse. – „Widziałam te fotografie. Oya niczego nie wymyśliła. Prawda jest jedna i jest nią to, że Cemil mnie zdradził. Wyrzuciłam go z mojego życia. Jutro się rozwodzimy. Będę zadowolona, jeśli więcej o nim nie wspomnisz”. Akcja przenosi się do rezydencji. Melis wchodzi do pokoju Leventa i siada obok niego na łóżku. „Przeszliśmy trudny okres” – mówi. – „Jesteś zmęczony. Czy mogę coś dla ciebie zrobić? Wiedz, że jestem z tobą w każdym momencie”. „Wiem, Melis, dziękuję. W tej chwili naprawdę niczego nie chcę. Potrzebuję tylko odpocząć”.
Melis opuszcza pokój narzeczonego. Na korytarzu spotyka Meryem i zaciąga ją do pokoju Omera, w którym obecnie nie ma chłopca. „Dość już!” – mówi zdenerwowana. – „Zawsze jakoś udaje ci się zostać, ale nie mogę już tego znieść! Wynoś się stąd jak najszybciej!”. Kamera przenosi się do kuchni. Asli opiera się o wyspę i mówi do siebie: „Jaki smutny jest Yasar z mojego powodu. Jest smutniejszy ode mnie. Na pewno powie, żebym za niego wyszła”. W tym momencie do kuchni wchodzi Yasar. „Potrzebujesz czegoś?” – pyta pokojówka. – „Dalej, powiedz, że cię oszukałam. Cokolwiek powiesz, masz rację”.
„Nie, nic takiego nie powiem” – zaprzecza mężczyzna. – „Długo myślałem i uznałem, że najlepiej będzie porozmawiać z panem Bahadirem…”. Do kuchni wchodzi Hulya. „O czym chcesz rozmawiać z Bahadirem?” – docieka. Tymczasem Melis zbiega z góry z torbą Meryem w ręku. Rzuca ją przed drzwiami i zwraca się do rywalki, która podążała za nią: „Wyrzucam cię stąd, ponieważ sama nie chcesz odejść! Wynoś się z tego domu!”. „Melis, wszyscy są smutni, zmęczeni” – mówi Meryem, nie będąc już taka posłuszna, jak dawniej. – „Nie rób niepotrzebnego zamieszania”.
„Jakby mógł być spokój tam, gdzie ty jesteś!” – grzmi Melis. „Z pewnością nie mam zamiaru tu zostać. Powiedziałam ci, że dopóki pani Ulviye…”. „Przestań grać! Nie myślisz o nikim poza Leventem. Nie możesz zaakceptować tego, że Levent wybrał mnie jako swoją przyszłą żonę”. „Nie, Melis, ja…”. „Bardzo dobrze wiem, kim jesteś. Możesz oszukać wszystkich, ale nie możesz oszukać mnie. Nie wierzę ci. Cieszysz się, że poprawiłaś się w oczach Leventa. Myślisz, że Levent zostawi mnie i wróci do ciebie, ale to się nie stanie. Kiedy wyszłaś za Tekina pod pretekstem ocalenia Leventa, to ja byłam obok niego”.
„Byłam przy Levencie, kiedy dowiedział się, że jesteś w ciąży z Tekinem” – kontynuuje siostra Hulyi. – „Kto wie… Mówisz, że Tekin nigdy cię nie miał, ale może naprawdę byłaś z nim w ciąży. Potem przyszłaś tutaj i zagrałaś przed nami niewinną dziewczynę. Dlatego zabierz tę swoją fałszywą niewinność i wynoś się z tego domu!”. Meryem nie wytrzymuje i wymierza rywalce siarczysty policzek. Wszystko dzieje się na oczach stojącego na schodach Leventa!
„Meryem!” – odzywa się zdumiony Levent i zbiega na dół. „Widziałeś, co mi zrobiła” – mówi Melis, grając rolę pokrzywdzonej. – „Uderzyła mnie. Widziałeś to, prawda? Za kogo ty się uważasz?” – Wbija w rywalkę wściekłe spojrzenie. – „Kim ty jesteś?”. „Melis, dość!”. „Co to znaczy?” – Melis patrzy na narzeczonego z niedowierzaniem. – „Uderzyła mnie, nie widziałeś?”. „Powiedziałem ci, dość! Nie przedłużaj. Meryem, weź torbę i wypakuj rzeczy. Nie chcę więcej niepokoju, kiedy mama jest w tym stanie. Stan mamy jest ważniejszy od nas wszystkich”. „Oczywiście, masz rację” – potwierdza Meryem. Podnosi z podłogi torbę i udaje się na górę.
Kamera wraca do kuchni. „Zapytałam się, o czym zamierzasz porozmawiać z Bahadirem” – powtarza Hulya. „Pani Hulyo, chciałem porozmawiać o mojej pensji” – okłamuje Yasar. – „To właśnie mówiłem Asli. Wiem jednak, że to nie jest w porządku, kiedy pani Ulviye jest chora. Czy możemy uznać, że tego nie słyszałaś?”. „Masz rację, to nie czas. Nie słyszałam.” – Hulya opuszcza kuchnię. W przedpokoju dostrzega swoją siostrę i Leventa. Obserwuje ich z ukrycia. Minę ma taką, jakby oglądała swój ulubiony serial.
„Mama Ulviye jest dla mnie bardzo ważna” – zapewnia Melis. – „Myślę o niej tak samo jak ty. Ona jest też moją mamą. Ale czy będziesz przymykał oko na wszystko pozostałe? Podczas gdy Meryem wykorzystuje jej stan, by zostać tutaj, a nawet podnosi na mnie rękę, zamierzasz milczeć?”. „Nikt nie wykorzystuje tutaj niczyjego stanu” – odpowiada brat Bahadira. – „Oceniasz ją niesprawiedliwie. Wszystko słyszałem. Meryem zachowała się tak z powodu twoich słów”. „Mówisz, że zasłużyłam na ten policzek? Czy tak?”. „Melis, nie przedłużaj. To naprawdę nie czas”.
„Nie!” – Melis chwyta narzeczonego za ramię, nie pozwalając mu odejść. – „Teraz jest czas. Teraz porozmawiamy. Chcę wiedzieć, jak długo będziesz uciekał od tego, że jesteśmy zaręczeni? Ty nadal myślisz o Meryem!” – Do oczu kobiety napływają łzy. – „Mam już dość! Mam dość tego, że bronisz ją przede mną! Że nie widzisz mojego stanu! Jak długo jeszcze będę cierpieć, jeśli kobieta, o której myśli mój narzeczony, jest z nami pod tym samym dachem? Nie chcesz, żeby stąd odeszła, ponieważ ją kochasz”. Levent nie zaprzecza. „Nie masz zamiaru ożenić się ze mną, zrozumiałam.” – Zapłakana Melis ucieka do swojego pokoju.
Kamera przenosi się do kuchni. Asli i Bahadir siedzą przy stoliku. „Tak dłużej być nie może” – przekonuje mężczyzna. – „Musisz porozmawiać z panem Bahadirem. Jak długo zamierzasz uciekać?”. „Nie mogę, Yasarze. Nie mogę z nim porozmawiać. Nikt nie może dowiedzieć się o dziecku. Jeśli się dowiedzą, zabiorą go, gdy tylko się urodzi. Nie byłabym w stanie tego znieść. Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz”. „W porządku, Asli, obiecuję.” – Mężczyzna kładzie dłoń na ręku pokojówki. – „Nie płacz więcej, znajdziemy jakieś rozwiązanie”.
Levent wchodzi do pokoju Omera. Meryem podnosi się z łóżka i staje przed nim. „Popełniłam błąd, wiem” – przyznaje dziewczyna. – „Nie powinnam tego zrobić, cokolwiek pani Melis by nie powiedziała”. „Każdy na twoim miejscu postawiłby wszystkich na nogi” – odpowiada Levent. – „Słyszałem wszystko, co powiedziała Melis. Przepraszam cię w jej imieniu. Zrobię, co trzeba, aby to się nie powtórzyło”. „Melis jest twoją narzeczoną, to wasz dom. Może najwłaściwiej będzie, jeśli odejdę”. Czy dojdzie do rozwodu Cemila i Ayse? Czy Melis pozbędzie się Meryem z rezydencji i wyjdzie za Leventa? Czy Asli uda się sprowokować Yasara, by oświadczył się jej?