93: Levent wychodzi na zewnątrz, gdzie znajduje się Meryem. „Co tutaj robisz?” – pyta mężczyzna. „Rozmawiałam z Ayse, właśnie skończyłam”. „Meryem, słowa, które powiedziałem do ciebie w salonie, były szczere i prawdziwe. W moim życiu ty i Omer jesteście najbardziej prawdziwi i szczerzy”. „Panie Levencie, ja…”. W tym momencie z kuchni dobiega głos Melis: „Czy w tej kuchni nigdy nie ma nikogo?! Gdzie się wszyscy podziali?! Za co dostajecie wypłatę, jeśli wszystko mam robić sama?!”. Meryem udaje się do pomieszczenia i mówi: „Jestem tutaj”. „Zarabiasz pieniądze leżąc! Nigdy cię nie ma, kiedy cię potrzebuję!”.
„Pani Melis, czas naszej pracy minął” – uświadamia kobietę Meryem. – „Ale mogę przynieść ci to, czego potrzebujesz”. „Rozmawiasz tak ze mną, ponieważ ufasz, że Levent cię uratuje. Ale nie martw się, wkrótce i on zobaczy, jaką kłamczuchą jesteś!”. „Melis!” – zabiera głos Levent, stając w wejściu do kuchni. – „Musimy porozmawiać. Czekam na ciebie w salonie”. „Dlaczego nazwała mnie kłamczuchą? Czy wie, że coś ukrywam?” – pyta w myślach córka Durmusa.
Levent i Melis stają naprzeciwko siebie w salonie. „Nie jesteś ważna tylko dla mojej mamy i brata” – oznajmia mężczyzna. – „Jesteś ważna także dla mnie, dlatego próbowałem zachować wobec ciebie szacunek. Zdałem sobie jednak sprawę, że nie możemy dłużej mieszkać pod jednym dachem”. „Levencie, co ty mówisz?” – W oczach kobiety szklą się łzy. – „Jesteśmy rodziną. Gdzie teraz pójdę?”. „Nie, Melis, to nie działa w ten sposób. I ty to widzisz. Będzie lepiej, jeśli wyprowadzisz się po tym wszystkim, co się wydarzyło. Poczujesz się lepiej”. „W porządku, będzie tak, jak chcesz. Po tym wszystkim zdecydowanie nie mogę zostać”.
„Zobaczysz, że to jest najbardziej poprawne.” – Levent odchodzi. „Mylisz się, jeśli myślisz, że możesz mnie przepędzić” – mówi do siebie Melis. – „Nigdzie się nie wybieram. Tylko martwą możesz mnie wynieść z tego domu. Nigdy stąd nie odejdę, nie pozwolę, żebyś się z nią ożenił!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Levent jest na cmentarzu. Siedzi przy grobie zamordowanej żony i mówi: „Powiedziałaś, że będziemy razem do śmierci. Ja powiedziałem, że nawet śmierć nie może nas rozłączyć, ponieważ jeśli ty umrzesz, ja także umrę. Chciałem umrzeć, naprawdę chciałem”.
„Ale zawiodłem. Nie umarłem ani nie żyłem” – kontynuuje Levent. – „Przez lata cierpiałem. Potem spotkałem Omera. Rano, gdybyś zobaczyła, jaki jest niewinny i piękny. Tak samo potrzebuje pomocy. Jest podobny do naszego Efego. W końcu poznałem Meryem. Myślałem, że moje serce nie zabije mocniej już dla nikogo, ale Meryem zmieniła to myślenie. Ich niewinność sprawiła, że znowu mogę kochać. Myślałem, że nie mam powodu do życia po waszym odejściu, ale teraz oni są tutaj. Chcę mieć powód do życia. Ta decyzja niczego nie zmienia. Zawsze będę kochał ciebie i naszego syna. Jeśli mnie słyszysz, nie zapomnij o tym”.
Levent otwiera dłoń, w której trzyma dwie obrączki, i zagrzebuje je w ziemi na grobie. Następnie odchodzi. Akcja przenosi się do domu w dzielnicy. Nurgul i Durmus siedzą w pokoju dziennym. „Nadal nie ma śniadania. Umrę z głodu” – mówi zniecierpliwiona kobieta. „Skoro jesteś taka głodna, zjedzmy śniadanie na zewnątrz” – proponuje ojciec Meryem. „Po co niepotrzebnie wydawać pieniądze? Nie wiem, po co jest tutaj ta Neriman. Jeśli już przyniesie śniadanie, zapomina o chlebie. Jeśli przyniesie chleb, zapomni o herbacie. W ogóle nie nadaje się na gospodynię. Jest bardzo leniwa. Wchodzi do kuchni i nie może się stamtąd wydostać”.
„Do kogo mówisz, że jest leniwy?!” – wybucha Neriman, wpadając do pokoju. Chce rzucić się na fałszywą mamę, ale brat ją powstrzymuje. – „Przychodzisz do mojego domu i jeszcze mnie obgadujesz! Wszystko robię dla ciebie! Wiem, co z tobą zrobię!”. „Siostro, to wstyd. Nie wariuj tak” – odzywa się Durmus. – „Nurgul jest naszym gościem”. „Jeśli jest gościem, niech milczy!”. „Co takiego powiedziałam?” – nie rozumie Nurgul. „Czego tylko nie powiedziałaś! Jak jestem leniwa, to znajdź sobie służącą! Sama sobie przygotuj śniadanie!”.
„Siostro, to wstyd” – powtarza mężczyzna. – „Obie jesteście napięte, nie może tak być. Zjemy śniadanie na zewnątrz, a ty się uspokój, siostro. Wypij herbatę, potem porozmawiamy. Kobieta ma rację, jesteś leniwa…”. Neriman ściąga z nogi kapeć i rzuca nim w brata. Gdy Durmus i Nurgul opuszczają dom, dzwoni do bratanicy. „Meryem, posłuchaj mnie” – mówi do słuchawki. – „Nurgul cię okłamuje. Przyjdź i sama zobacz”. Akcja przenosi się do rezydencji. Levent wchodzi do pokoju Omera.
„Dzisiaj potrzebuję twojej pomocy w bardzo ważnej sprawie” – oznajmia syn Ulviye. „Pojedziemy do firmy?” – pyta Omer. – „Ja też będę pracował?”. „Nie. Dzisiaj mamy do wykonania ważniejszą pracę. Musimy udekorować drzewa”. „Dlaczego?”. „Ponieważ drzewa są jak rodzina”. „Jak to? Jak mama, tata i siostra?”. W tym momencie przy uchylonych drzwiach pokoju pojawia się Melis i uważnie przysłuchuje się rozmowie w środku. „Tak, właśnie tak” – potwierdza Levent. – „Jak ludzie żyją szczęśliwie w rodzinie, tak samo żyją drzewa. Kiedy znajdą piękną ziemię, zapuszczają w niej korzenie. Rozpościerają swoje gałęzie ku niebu. Potem powstają nowe sadzonki i rodzina się powiększa”.
„Kiedy udekorujemy drzewa?” – pyta chłopiec. „Zaraz po śniadaniu. Udekorujemy je tak, jak nigdy wcześniej” – odpowiada Levent i dodaje w myślach: „Dzisiaj oświadczę się Meryem pod tym drzewem”. Kamera robi zbliżenie na Melis. „Chce oświadczyć się Meryem” – mówi w myślach kobieta, domyślając się planów mężczyzny. – „Nie mogę na to pozwolić. Zatrzymam to za wszelką cenę. Zobaczysz, że nic tam nie wyrośnie”. Akcja wraca do domu w dzielnicy. Nurgul, Tekin i Durmus siedzą w pokoju dziennym.
„Twoja córka jest naiwna” – mówi fałszywa mama. – „Widać to w jej oczach. Płakała podczas czytania moich listów. Pewnego dnia przyprowadzi tu Omera, nie martw się”. Nagle do pokoju wchodzą Neriman i… Meryem! „Dlaczego mnie okłamałaś?!” – pyta dziewczyna, wbijając wściekłe spojrzenie w Nurgul. „Kto? Ja?” – pyta fałszywa mama, robiąc zdziwioną minę. – „W czym cię okłamałam?”. „Chcesz zabrać Omera do Niemiec! Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?”.
„Pójdę już, to sprawy rodzinne.” – Tekin podnosi się. – „Durmusie, pomyśl o nocnym stróżowaniu, to dobra praca. Będziesz mógł żyć na przyzwoitym poziomie. Cieszę się, że się poznaliśmy.” – Kłania się Nurgul i opuszcza dom. „Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy?” – ciągnie Meryem. „Wiesz, że przyjechałam z Niemiec” – stwierdza fałszywa mama. – „Myślałam, że domyślisz się, że będę chciała tam wrócić”. „Nie, myślałam, że wróciłaś tu na stałe. Myślałam, że będę mogła odwiedzać Omera”. „Tam jest moje życie. Jak mogę to wszystko zostawić? Będzie tam dorastał w lepszych warunkach”.
„Ciągle marzę o życiu z moim dzieckiem. Proszę, nie stwarzaj problemu” – mówi dalej Nurgul. – „Nosiłam swoje dziecko przez dziewięć miesięcy w brzuchu, a od pięciu lat w swoim sercu. Bądź pewna, że mam na myśli tylko jego dobro. Chcę zrobić wszystko, aby żył jak najlepiej. Wiem, że jesteś bardzo smutna, że trudno ci się rozstać z Omerem, ale kiedy o tym pomyślisz, zrozumiesz, że mam rację. Jak powiedziałam, jedyne, czego chcę, to by mój syn żył w lepszych warunkach. Nie martw się, dam ci adres w Niemczech. Czy mogłabym porwać dziecko od kogoś, kto tak bardzo o niego dba?”.
„Teraz twój dom także tam jest” – kontynuuje Nurgul. – „Możesz przyjechać, kiedy tylko będziesz chciała. Drzwi dla ciebie zawsze będą otwarte. Nie byłaś dla niego tylko siostrą, ale też mamą. To oczywiste, że bardzo go kochasz. Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale proszę, ty też mnie zrozum. Jestem jego mamą. Chcę, aby ten ogień w końcu zgasł. Proszę, połącz mnie z moim synem. Robię wszystko, co powiedziałaś. Czekam, dałam ci czas, ale każda sekunda jest cierpieniem”.
„Meryem, ta kobieta jest mamą Omera” – zabiera głos Durmus. – „Czy to nie grzech sprawiać jej taki ból? Czy nie lepiej dla Omera, żeby poszedł do szkoły za granicą?”. „Myślałam, że Omer nie ma nikogo” – tłumaczy Meryem z oczami pełnymi łez. – „Skąd mogłam wiedzieć, że śledziłaś tatę? Skąd mogłam wiedzieć, że pojawisz się po tylu latach? Mówisz, że cierpisz od pięciu lat. Ja od teraz będę cierpieć całe życie. Nie wiem, co robić. Nie wiem, jak żyć bez Omera. Nigdy nie byłam z nim rozdzielona. Nie wiem, jak to zniosę”.
„Masz rację, córko” – przyznaje Durmus. – „Ale czy nie szkoda ci tej kobiety? Ona jest jego mamą. Pięć lat marzyła o spotkaniu ze swoim synem. To grzech, to jej dziecko. Nie możemy go siłą zatrzymać. Nie przedłużaj tego i powiedz Omerowi, że przyszła jego mama”. Czy Meryem powie chłopcu, że nie jest jego siostrą? Co zrobi Melis, by pokrzyżować plany Leventa?