11: Cita, pracujący dla Tekina chłopiec, znajduje Omera i odprowadza go do domu w dzielnicy. „Idź do domu” – mówi Cita, zatrzymując się przed furtką. – „Ja też już muszę iść. Jeśli nie będzie mnie długo, Neriman będzie zła”. Chłopiec rusza wesoło w stronę drzwi wejściowych. Nagle słyszy odgłos charakterystycznego pogwizdywania, które tak dobrze zna i którego tak bardzo się boi. Szybko chowa się za winklem, skąd dyskretnie obserwuje wchodzącego na podwórko Durmusa. „Meryem, otwórz drzwi, moja piękna córko” – mówi zbir, stając przed drzwiami. – „Przemyślałem sobie wszystko. Masz rację, postąpiłaś słusznie. Nigdy nie myślałem o naszej rodzinie tak bardzo jak ty. Przypisz to mojej ignorancji”.
„Oczywiście mądrzy ludzie są inni” – kontynuuje Durmus. – „Znalazłaś bogatą rodzinę i sprzedałaś im Omera. Dobrze, jedne usta mniej do wykarmienia, ale co, jeśli dziecko nie może tam wytrzymać? Jeśli zechce wrócić?”. Meryem otwiera drzwi, staje przed ojcem i oświadcza: „Nie wróci. Jeśli wróci, znowu go odprowadzę. Zapomnij o Omerze!”. „Więc tak? Nie ma powrotu?”. „Tato, ciszej, sąsiedzi mogą się zaniepokoić”. „Ile wzięłaś pieniędzy? Jesteś mądrą dziewczyną, na pewno dobrze zadbałaś o własny interes”. „Ojcze, proszę cię, wejdź, porozmawiamy w środku”.
Ojciec i córka wchodzą do domu. Smutny Omer wychodzi z ukrycia. „Dlaczego siostra mnie nie chce?” – pyta, ściskając pluszaka w ręku. – „Czy już mnie nie kocha? Nikt mnie nie chce.” – Upuszcza pluszaka na ziemię. – „Co teraz zrobię? Nikt mnie nie kocha”. Chłopiec opuszcza podwórko i siada skulony przy ogrodzeniu. Podchodzi do niego Cita, który jeszcze nie odszedł. „Dlaczego nie wszedłeś do domu?” – pyta. „Nie chcę”. „Dlaczego. Co się stało?”. „Nikt mnie nie chce”. „Wstań, chodź”. Kamera przenosi się do domu. Meryem podchodzi do okna, by zasłonić firankę, i nagle dostrzega dwóch idących drogą chłopców.
„Omer!” – zakrzykuje dziewczyna i chce wybiec na zewnątrz, ale w tym momencie do pokoju wchodzi jej ojciec. „Widziałaś Omera?” – pyta Durmus. „Nie, przewidziało mi się. Z tego smutku zaczęłam mieć wizje”. „Masz rację, smutek nie pozwala nam myśleć trzeźwo.” – Mężczyzna zasiada w fotelu. – „To ile pieniędzy dostałaś?”. „Nie rozumiem”. „Ile wzięłaś pieniędzy od ludzi, którym dałaś Omera?”. „Tato, muszę iść do Ayse.” – Meryem wychodzi na zewnątrz. Na podwórku znajduje porzuconego pluszaka swojego brata. Teraz jest pewna, że faktycznie widziała Omera. Wybiega na drogę i nawołuje jego imię.
„Meryem, co się stało?” – pyta Ayse, która pojawiła się właśnie na drodze. „Przyszedł! Omer jest gdzieś tutaj!” – odpowiada córka Durmusa. „Czy to nie Omera zabawka?”. „Tak, znalazłam ją na podwórku, ale Omera nigdzie nie ma. Co małe dziecko zrobi samo na ulicy?”. „Musi gdzieś tu być. Gdzie się uda o tej porze? Czy twój ojciec wie, że tu był?”. „Nie, niczego nie wie”. „Załóż coś na siebie, poszukamy go razem”. Tymczasem Cita przyprowadza Omera do opuszczonego budynku. „To moja kryjówka, kiedy mama Neriman wpada w złość” – oznajmia. – „Wszyscy cię szukają. Jeśli zostaniesz tutaj, nikt nie będzie mógł cię znaleźć. Przyniosę ci chleb i koc”.
„Nie mów ani słowa mojej siostrze” – prosi Omer. „Nie powiem. Jeśli mi się uda, może zabiorę cię do nas. Idę.” – Cita odchodzi. Brat Meryem siada na leżącym w rogu kartonie, podciąga kolana pod brodę i obejmuje je ramionami. Dochodzące z zewnątrz odgłosy ujadających psów napawają go strachem. Akcja przenosi się przed dom Durmusa. Widzimy Leventa, siedzącego za kierownicą zaparkowanego na ulicy samochodu. Mężczyzna obserwuje wracającą do domu Meryem. Dziewczyna przytula do piersi znalezionego na podwórku pluszaka.
„To zabawka Omera” – stwierdza syn Ulviye. – „Czyli jest tak, jak przypuszczałem”. Meryem wchodzi do domu. Woła swojego ojca, ale nikt nie odpowiada. Nie ma go tutaj. Dziewczyna siada na wersalce i patrząc na pluszaka, mówi: „Wiem, że jesteś na mnie zły, ponieważ cię zostawiłam. Czy dlatego nie wszedłeś do środka? Kochanie, gdzie jesteś?”. W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. „Omer!” – zakrzykuje Meryem i pędzi, by otworzyć. Przed wejściem nie widzi jednak swojego brata, tylko…
„Gdzie jest Omer?” – pyta Levent głosem stanowczym, przekonany o tym, że to Meryem zabrała chłopca z rezydencji. – „Przyprowadź go natychmiast! Straciłem wystarczająco dużo czasu!”. „O czym ty mówisz? Gdyby był w domu, dlaczego miałabym go szukać?”. „Co więc ta zabawka robi u ciebie?” – Levent wyrywa pluszaka z rąk dziewczyny, następnie mija ją i wchodzi do środka. „Co ty robisz? Wyjdź! Powiedziałam ci, żebyś wyszedł!”. Levent sprawdza wszystkie pomieszczenia i wychodzi.
„Nie możesz przychodzić do mojego domu o tej porze!” – zabrania córka Durmusa. – „I do naszego domu nie wchodzi się w butach!”. „Zostaw to. Zapytałem cię, gdzie jest Omer?”. „Mówię ci, że go nie ma, sam widziałeś”. „Jak zamierzasz to wyjaśnić?” – Mężczyzna ponownie wskazuje na pluszaka. – „To należy do Omera! Jak się tu znalazło? Teleportowało się?”. „Słuchaj, może wydać się to dziwne. Omer przyszedł tutaj, ale nie wszedł do środka. Jaki mogłabym mieć cel, poza znalezieniem brata? Jestem zdecydowanie zdenerwowana, mój brat jest sam w środku nocy i jeszcze przed tobą muszę się tłumaczyć. Proszę cię, idź”.
„W porządku, pójdę, ale tylko na razie” – oznajmia brat Bahadira. – „Nie wiem, w jaką grę grasz, ale wszystko odkryję, nie martwe się”. „Dalej mówisz o grach, oszalałeś! Odejdź!”. „Jeszcze raz ci mówię, nie pozwolę używać ci Omera do twoich brudnych gier”. Mężczyzna odchodzi. Tymczasem Camur wchodzi do gabinetu Tekina. „Kazałeś nam śledzić Meryem w związku z Omerem” – oznajmia chłopiec. „Kazałem. Co się stało?” – docieka gangster. „Wydaje mi się, że Cita coś wie”. „Co masz na myśli? Czy wie, gdzie jest Omer?”. „Widziałem, jak szeptał coś do Mute podczas kolacji, nabrałem podejrzeń”.
„Nie ma mowy. Przecież wiedzą, co się z nimi stanie, jeśli będą grać w jakieś gry” – stwierdza Tekin, po czym wymierza palec w Camura. – „Ty jednak nie spuszczaj ich z oczu. Możesz iść”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Meryem przez całą noc szukała Omera. Przed domem spotyka Ayse. „Skąd wracasz?” – pyta przyjaciółka. „Szukałam Omera”. „Całą noc? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Poszukałybyśmy go razem”. „Nie powiedziałam ci, bo nie chciałam, by ciocia Safiye została sama”. „Wyglądasz na zmęczoną, usiądź”.
Przyjaciółki siadają na ławce przed domem. Durmus uchyla okno i podsłuchuje, o czym mówią. „Jak mam spać, Ayse?” – pyta Meryem. – „Jak mam zamknąć oczy, kiedy tysiąc myśli przebiega mi przez głowę? Całą noc szukałam go wszędzie. Nie ma osoby, której bym nie zapytała. To tak, jakby zapadł się pod ziemię. Czy spał, czy jadł, czy nie jest mu zimno? Im więcej myślę, tym bardziej tracę rozum”. „Znajdziemy go, w końcu się pokaże. Twoja twarz jest bardzo blada. Jeśli zemdlejesz, kto będzie szukał Omera? Na pewno nie jadłaś śniadania, mam rację?”. „Jak mam jeść, kiedy on jest głodny?”.
„Nie mówię ci, żebyś się objadała” – oznajmia Ayse. – „Zjedz coś, żeby twoja twarz nabrała rumieńców. Nie możesz być taka głodna i niewyspana. Możesz gdzieś upaść, a kto wtedy zaopiekuje się Omerem?”. „Masz rację, ale dopóki nie znajdę Omera, nie zasługuję na jedzenie ani odpoczynek. Nawet gdybym chciała, nie mogę. Wiesz, co boli mnie najbardziej? To, że przyszedł do domu, ale nie wszedł. Kto wie, jak bardzo jest smutny”. „To jeszcze dziecko, jest bardzo wrażliwy. Nie może znieść zasmucania swojej siostry, przyjdzie w końcu. Proszę, nie zadręczaj się już”.
„Nie mogę tak siedzieć!” – Meryem podnosi się gwałtownie. – „Idę i opowiem wszystko na policji! Niech będzie, co ma być!”. „Nie waż się! Nie wiesz, co mówisz ze smutku. Co zamierzasz im powiedzieć? Co jeśli dowiedzą się wszystkiego i odbiorą ci Omera? Możesz wyobrazić sobie życie bez Omera?”. „Masz rację”. „Chodźmy poszukać Omera”. Dziewczyny odchodzą. Kamera robi zbliżenie na stojącego w oknie Durmusa. „Proszę, proszę, mały pirat przyszedł na ulicę, ale nie pokazał się nam” – mówi do siebie. – „Poczekaj, już ja ci pokażę”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Hulya i Bahadir schodzą na śniadanie. Przy stole w jadalni nikt nie siedzi. „Gdzie są wszyscy?” – pyta kobieta. – „Czy oni jeszcze śpią?”. „Pan Levent i pani Ulviye wyszli wcześnie” – oznajmia Aysel, podając do stołu. „Boże, Boże. Dokąd oni poszli?”. „Nie wyszli razem. Pan Levent wyszedł, zanim wstaliśmy. Pani Ulviye wyszła po nim.” – Służąca odchodzi do kuchni. „Gdzie mogli pójść oddzielnie, Bahadir?” – Hulya zwraca się do męża. „Kto wie” – odpowiada mężczyzna. „Kto wie? Czy to twoje jedyne zdanie? Nie znaleźliśmy dokumentów sądowych, Levent szuka dziecka, firma jest bliska bankructwa, a ty mówisz jedynie: Kto wie!”.
„Gdzie oni poszli tak wcześnie?” – kontynuuje Hulya. – „Levent zapewne szuka dziecka, ale pani Ulviye?”. Akcja przenosi się do magazynu Tekina. Neriman daje dzieciom bułki na śniadanie, gdy do pomieszczenia wchodzi Meryem. „Skąd się tu wzięłaś, dziewczyno?” – pyta siostra Durmusa. – „Śniłaś o mnie?”. „Powiedziałam, że wpadnę” – przypomina przybyła. – „Czy Omer tu przyszedł, ciociu?”. „Dowiedziałam się od twojego ojca, że uciekł. Idź i szukaj go tam, gdzie go dałaś”.
„Ciociu, to nie czas na kłótnie.” – Meryem zauważa, jak Cita chowa kawałek bułki do kieszeni w kurtce. Jest to dla niej bardzo zastanawiające, ale nie daje tego po sobie poznać. – „Musiałam chronić mojego brata”. „Brawo! Widzimy właśnie, jak się nim zaopiekowałaś!” – grzmi Neriman. – „Czyli uciekł stamtąd. Kto wie, co to za ludzie? Dlaczego miałby uciekać od kogoś bogatego, skoro było mu tam dobrze?”. „Co się stało, to się stało. Czy na pewno tu nie przyszedł? Nie ukrywasz go przede mną, prawda?”. „Powiedziałam, że nie! Tekin szuka wszędzie Omera”. „Powiedz Tekinowi, żeby nie robił sobie nadziei. Nie oddam mu Omera. Zobaczysz, że go znajdę, choćby nawet zapadł się pod ziemię”. Kto pierwszy znajdzie Omera? Meryem czy Tekin?