118: Strażnik przynosi walizkę z rzeczami Leventa do celi. Mężczyzna otwiera ją. Na samym wierzchu znajduje się własnoręcznie wykonany album z wklejonymi zdjęciami, na których Levent znajduje się z Omerem i Meryem. Dołączony jest także napisany przez Meryem list: Nie wiem, jak zacząć. List będzie wyglądał niespójnie, ponieważ nie potrafię uporządkować myśli i uczuć. Chcę tylko zapewnić ci wsparcie, kiedy tam jesteś, i przypomnieć ci, że jestem z tobą duchowo, nawet jeżeli nie mogę być fizycznie. Właściwie, bez względu na to, jak daleko jesteśmy od siebie, zawsze jesteśmy razem. Nie zapominaj o tym.

Kiedy poczujesz się samotny, bezradny czy smutny, poczuj moją dłoń w swojej. Zrobię to samo, kiedy poczuję się bezradna. Chociaż jesteś daleko, zawsze jesteś tutaj, ze mną i z nami. Te żelazne drzwi i cztery ciemne ściany nie mogą nas rozdzielić. Wszyscy z niecierpliwością czekamy na dzień, kiedy do nas wrócisz. Dzięki Bogu, że byłam tam tamtej nocy. Poszłam do portu i spotkałam się z tobą. Dziękuję Bogu, że postawił cię na mojej drodze. Teraz muszę już kończyć. Brat Yasar czeka, aż dam mu przygotowaną dla ciebie walizkę. To Omer zrobił album i wysłał go tobie. Chcę też powiedzieć, że i ja cię kocham. Z całego serca.

Bedriye odwiedza Oyę w firmie. Dogan podsłuchuje ich rozmowę, a następnie sam podchodzi do biurka dziewczyny. „Muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia. – „Nie potrafię mówić szyframi, więc będę bezpośredni. Słyszałem twoją rozmowę z tą panią”. „Więc powiedz po prostu, że nas podsłuchiwałeś”. „Jest coś ważniejszego od tego. Któregoś dnia próbowałem ci powiedzieć, ale nie chciałaś słuchać. Cemil nie jest żonaty i nie ma potrzeby, żebyś trzymała się z dala od niego. Chcę powiedzieć, że ich małżeństwo jest fałszywe, opiera się tylko na papierze”. „Co?!” – Oya robi wielkie oczy.

Meryem wychodzi poza bramę rezydencji, gdzie czeka na nią Tekin. „Jak się masz?” – pyta gangster. – „Nie widzieliśmy się od czasu rozprawy”. „Dlaczego mielibyśmy się widzieć?” – nie rozumie dziewczyna. „Cóż, wydaje mi się, że możemy podzielić się naszymi smutkami. Wychodząc z sali przelałaś morze łez z powodu bliskiej osoby”. „Co chcesz mi powiedzieć w związku z panem Leventem? Słucham cię”. W tym momencie na taras wychodzi Melis. Próbuje podsłuchać, o czym rozmawiają Tekin i Meryem, ale nic nie słyszy.

„Istnieje tylko jedno rozwiązanie, aby Levent Metehanoglu został zwolniony z więzienia” – oświadcza bandzior. – „I to ja je mam”. „Co to znaczy? Powiedz mi otwarcie, co masz na myśli? Dalej, powiedz mi!”. „Dobrze, nie musisz się unosić. Będę bezpośredni. Przed chwilą powiedziałem, że jest tylko jedno rozwiązanie i że zależy ono do mnie. Źle się wyraziłem, powinienem był powiedzieć, że zależy tylko od ciebie. Jeśli wyjdziesz za mnie, Levent wyjdzie z więzienia. Twoja pozytywna odpowiedź przyniesie wolność Leventowi. Oczywiście możesz odmówić, to twoja wolna wola. Ale jeśli to zrobisz, Levent będzie gnił za kratkami do końca swojego życia”.

„Jakim jesteś człowiekiem?!” – grzmi oburzona Meryem. – „I tę sytuację próbujesz wykorzystać! Jak niby zamierzasz go uratować? Powiedzmy, że się zgadzam. Co wtedy zrobisz?”. „Nazwijmy to tajemnicą handlową” – odpowiada Tekin. – „Zostaw to teraz, interesuje mnie tylko twoja odpowiedź”. „Prędzej umrę, niż wyjdę za ciebie!” – Meryem rusza w stronę rezydencji, ale zatrzymuje się w pół kroku, słysząc sugestię gangstera: „A jeśli Leventowi coś się stanie, kiedy tam jest?”. „Co to znaczy?”. „Cóż, w więzieniu wszystko może się zdarzyć. Świat tam nie jest taki jak na zewnątrz, Meryem. Nie mów później, że cię nie ostrzegałem”.

Meryem energicznym krokiem wraca do rezydencji, wyrażając swój sprzeciw. „Dobrze, niech zacznie się więc przedstawienie” – mówi do siebie gangster. – „Tak jak teraz biegniesz do rezydencji, tak jutro przybiegniesz prosto w moje ramiona. Sama tego chciałaś.” – Wyciąga telefon i nawiązuje połączenie ze swoim człowiekiem w więzieniu. – „Bekir, natychmiast zakończ sprawę z Leventem”. „Uważaj to za zrobione, bracie. Nie martw się” – odpowiada więzień po drugiej stronie.

Akcja przeskakuje do wieczora. Levent udaje się do łazienki. Człowiek Tekina wchodzi za nim do pomieszczenia i chowa się w sąsiedniej kabinie. Gdy syn Ulviye wychodzi, Bekir wbija mu ostrze w bok i szybko opuszcza łazienkę. Levent upada na podłogę. Próbuje wezwać pomoc, ale jego głos jest bardzo słaby i po chwili traci przytomność. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Ayse i Cemila wybudza dzwonek telefonu mężczyzny. „Słucham? Tak, to ja” – mówi do słuchawki wnuk Bedriye. Nagle zrywa się na równe nogi. – „Dobrze, zaraz tam będę”. „Co się dzieje? Jakaś zła wiadomość?” – pyta zaniepokojona Ayse.

W następnej scenie Cemil przyjeżdża do rezydencji. Prosi Gulnaz, by zawołała Bahadira. „Cemil? Co dobrego cię sprowadza?” – pyta mąż Hulyi. „Niestety nic dobrego, bracie Bahadirze. Chciałem najpierw porozmawiać z tobą”. „Czy coś stało się Leventowi? Cemil, powiedz, co się stało!”. „Ktoś w więzieniu ranił Leventa…”. „Co?!” – zakrzykuje Meryem, która właśnie zeszła z góry. „Nie martwcie się, jest z nim dobrze. Szybko trafił do szpitala”.

„Kto to zrobił? Dlaczego?” – pyta przerażony Bahadir. „Panie Cemilu, natychmiast tam jedźmy!” – mówi ogarnięta paniką Meryem. „Nie pozwolą ci go zobaczyć” – uświadamia dziewczynę mąż Ayse. – „Brat Bahadir i ja pojedziemy i dowiemy się, o co w tym wszystkim chodzi. Potem do ciebie zadzwonię”. „Idę się ubrać. Mama nie może się dowiedzieć, że Levent został raniony”. „Co?! Mój syn!” – krzyczy Ulviye, która właśnie wyszła za swojego pokoju. – „Kto odważył się go skrzywdzić?! Czego chce od mojego syna?!”. Bahadir i Cemil zaprowadzają kobietę na kanapę i próbują ją uspokoić. Do salonu wchodzi Melis. Gdy dowiaduje się o ataku na Leventa, natychmiast domyśla się, że za wszystkim stoi Tekin. Czy Meryem przystanie na propozycję gangstera? Czy wyjdzie za niego?

Podobne wpisy