18: Akcja odcinka rozpoczyna się w rezydencji. Ulviye i Omer są w pokoju Meryem. „Pani Ulviye, czuję się dużo lepiej” – oznajmia dziewczyna. – „Będzie lepiej, jeśli już pójdę”. „Nie spiesz się, córko. Nie wyzdrowiałaś jeszcze w pełni. Twoja twarz wciąż jest blada, a i dla Omera to trudne”. „Ale…”. „Nie ma żadnego ale, córko. My teraz wyjdziemy, a ty dobrze odpoczywaj, inaczej nie wyzdrowiejesz”. Pani Metehanoglu bierze Omera za rękę i razem opuszczają pokój. Meryem sięga po przepisany przez lekarza syrop i odkręcając go, wylewa płyn na materac. „Boże mój, co teraz zrobię?” – pyta siebie przerażona.
Kamera przenosi się do pokoju Hulyi. „Asli, co ci powiedziałam?!” – pyta wzburzona żona Bahadira. – „Że będziesz mieć oko na wszystko, co dzieje się w rezydencji, czyż nie?”. „Zgadza się, pani Hulyo” – potwierdza służąca ze spuszczoną głową. „Dlaczego więc nie robisz tego, co ci powiedziałam? Dlaczego nie powiedziałaś mi, że siostra tego dziecka spędziła tutaj noc?”. „Nie wiedziałam o tym. Moja mama, pani Ulviye, a nawet ten mały Omer zjednoczyli siły i ukryli dziewczynę, żeby pan Levent się nie dowiedział”. „Dlaczego to taka tajemnica? Off, Asli! Od teraz będziesz przekazywała mi wszystko, rozumiesz? Teraz idź!”.
Po wyjściu Asli Hulya nawiązuje połączenie z mężem. „Co nowego, moje życie?” – pyta Bahadir. – „Bardzo mnie interesuje sprawa z tą siostrą”. „Zatrzymaj się, teraz mamy o wiele większy problem” – oznajmia Hulya. „Jaki problem?”. „Cemil. Przyszedł zobaczyć się z Leventem. Mówiłam ci, że przyjdzie, ale ty powiedziałeś, że Levent nie będzie chciał się z nikim widzieć!”. „Myślisz, że powiedział mu wszystko?”. „Mało brakowało. Zaczął mówić, ale przerwał, kiedy Levent powiedział mu, że nie chce wiedzieć nic, co ma związek z firmą. Bahadirze, musimy pilnie podjąć jakieś działania”.
Meryem ostrożnie wychodzi z pokoju. Levent właśnie odprowadza przyjaciela do drzwi wyjściowych. Dziewczyna podsłuchuje ich rozmowę. „Co za okropne wydarzenie, nie mogę uwierzyć” – mówi Cemile. „Ty nie możesz w to uwierzyć, kiedy o tym słuchasz, a ja byłem świadkiem tego od samego początku” – oznajmia Levent. – „Jest okropna, nie chciałbyś zostać z nią pod jednym dachem, nie zniósłbyś oddychania tym samym powietrzem, co ona”. „Mówiąc o tej dziewczynie, ani razu nie wspomniałeś jej imienia. Naprawdę jej nienawidzisz”. „Gdybyś ją poznał, poczułbyś to samo. Jest wielką kłamczuchą i dba tylko o własny interes. Posiada wszystkie negatywne cechy, jakie tylko istnieją”.
„Wygląda na to, że naprawdę jej nienawidzisz” – powtarza Cemile. „Nawet więcej! Mówię ci, że własnego brata zmusiła do kradzieży, a potem go sprzedała”. „Po tych wszystkich słowach nie mam nic do powiedzenia. W każdym razie na mnie już czas. Ale pozostaniemy w kontakcie, w porządku?”. „Dobrze” – potwierdza Levent i poklepuje przyjaciela po plecach na pożegnanie. Meryem wraca do swojego pokoju. Jest wstrząśnięta tym, co właśnie usłyszała, zanosi się płaczem.
„Jesteś taki zły, niewiarygodnie zły” – mówi do siebie dziewczyna. – „Nie wiem, przez co przeszedłeś, ale nawet to nie było w stanie zmiękczyć twojego serca. Jesteś człowiekiem z lodu! Nie mogę zostać z tobą w tym samym domu!”. Kamera przenosi się na zewnątrz. Hulya zatrzymuje Cemila na podwórku. „Nie rozumiem, jak ośmieliłeś się tu przyjść” – mówi żona Bahadira. „O czym ty mówisz?” – pyta mężczyzna. „Po tym, jak zostałeś prawnikiem firmy, która pozwała holding Metehanoglu, myślałam, że nie będziesz miał odwagi, by tutaj przyjść, ale widocznie się myliłam”.
„Wykonuję tylko swoją pracę” – stwierdza Cemile. „Jak ci Niemcy cię znaleźli?”. „Może dlatego, że jestem dobry w tym, co robię?”. „Odpuść sobie. Zdradziłeś Leventa. Ci ludzie zrobili dla ciebie tak wiele w przeszłości, a ty tak im się odpłacasz. Jeżeli to nic złego, czy powiesz o tym Leventowi?”. „Dlaczego miałbym mu nie powiedzieć? To ty i twój mąż zdradziliście Leventa i ciocię Ulviye”. „Cemile, przestań. Levent wystarczająco wycierpiał, stracił żonę i dziecko. Nie krzywdź go dodatkowo wiedzą, że jego najlepszy przyjaciel go zdradził i oszukał. Nie zadawaj mu więcej bólu”. Hulya odchodzi.
Ayse jest w drodze do rezydencji. Nagle tuż przed nią pojawia się Dogan. „Dokąd idziesz?” – pyta człowiek Tekina. „Dlaczego mnie śledzisz?!” – grzmi dziewczyna. „Ze względów bezpieczeństwa. Ktoś może zrobić ci coś złego. Jeszcze mnie nie znasz, zawsze chronię moich bliskich”. „Nie jestem twoja, Dogan! Zostaw mnie w spokoju!”. Ayse odwraca się na pięcie i ujmuje za ramię wychodzącego ze sklepu mężczyznę. To Cemile! „Proszę cię, pomóż mi” – szepcze przyjaciółka Meryem. – „Uratuj mnie od tego człowieka.” – Dyskretnie pokazuje na znajdującego się z tyłu Dogana.
„Ayse, co się tutaj dzieje?” – pyta zdezorientowany Dogan. „Moje życie, czy ten mężczyzna cię niepokoi?” – pyta Cemile, wchodząc w rolę ukochanego Ayse. „Nie, to mój znajomy” – zaprzecza dziewczyna. – „Spotkaliśmy się przypadkiem. Dogan, pozwól, że ci przedstawię, to mój chłopak.” – Wskazuje na Cemila. Mężczyźni wymieniają się uściskiem dłoni. Cemile i Ayse odchodzą, trzymając się pod rękę. „Naprawdę przepraszam, nie zrobiłabym tego, gdybym nie musiała” – szepcze zawstydzona córka Safiye. „Dobrze, to nie ma znaczenia. Po prostu nie puszczaj mojej ręki, póki twój znajomy na nas patrzy”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem jest gotowa do wyjścia, gdy nagle do jej pokoju wchodzi Levent! „Co ty tutaj robisz?!” – pyta mężczyzna. „I tak już wychodziłam…” – odpowiada zmieszana córka Durmusa. Chce minąć syna Ulviye, ale ten zastępuje jej drogę. – „Czy możesz się przesunąć?”. „Ile razy cię ostrzegałem? Czy wcale nie masz dumy? Dlaczego ciągle wracasz do miejsca, z którego cię wyrzucają?”. „I tak wychodzę…”. „Zejdź mi z oczu! Nie chcę ani sekundy dłużej widzieć cię w moim domu! Jeśli zobaczę cię raz jeszcze…”. Meryem chwieje się na nogach i musi oprzeć się o ścianę, by się nie przewrócić. Nadal nie wyzdrowiała.
„I jeszcze udajesz chorą!” – grzmi Levent, rzucając dziewczynie pełne pogardy spojrzenie. – „Drogo zapłacisz, jeśli raz jeszcze zobaczę cię w domu!”. Meryem opuszcza rezydencję, choć jest bardzo słaba. Gdy jest już na drodze, wybucha płaczem. Opiera się o drzewo i nagle upada, tracąc przytomność. Jakiś czas później Levent jedzie samochodem. Dostrzega leżącą na poboczu dziewczynę, zatrzymuje auto i wysiada. Akcja przenosi się do rezydencji. Ulviye wchodzi do kuchni.
„Ayse, Meryem odeszła” – mówi zaniepokojona pani Metehanoglu. – „Widziałaś ją?”. „Nie, proszę pani” – odpowiada służąca. – „Czy nie ma jej w toalecie?”. „Szukałam jej wszędzie, nie ma jej. Boże drogi, dokąd mogła pójść taka chora?”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Asli otwiera, a do środka wchodzi Levent z nieprzytomną Meryem na rękach. „Boże mój, co się stało z Meryem?” – pyta przerażona Ulviye. – „Co ona robiła na zewnątrz?”. „Wkrótce będę miał do ciebie kilka pytań, mamo” – oznajmia Levent. „Siostro!” – krzyczy Omer, wbiegając do hallu. „Kochanie, twoja siostra ma się dobrze” – zapewnia pani Metehanoglu. – „Po prostu zemdlała”.
„Chodź, pobawimy się samochodami.” – Aysel bierze Omera za rękę i razem odchodzą. Levent zanosi Meryem do pokoju i kładzie ją na łóżku. „Wiedziałaś, że była w domu, prawda?” – zwraca się do matki. „Przyszła zobaczyć brata, a potem zachorowała. Nie mogłam pozwolić jej odejść. Co miałam zrobić, mój synu? Porozmawiamy o tym później, teraz wyjdź, żebym zdjęła jej ubrania. Boże, jest cała mokra! I to właśnie wtedy, kiedy zaczęło jej się poprawiać. Zadzwoń do pana Hilmiego, niech przyjdzie i zbada ją ponownie”.
W następnej scenie doktor jest już w rezydencji. „To bardzo silny lek i mam nadzieję, że jej temperatura spadnie” – mówi lekarz. – „Czy ona nie odpoczywała? Dlaczego wyszła na zewnątrz?”. „Też chciałabym to wiedzie” – oznajmia Ulviye. – „Przepraszam, panie Hilmi, raz jeszcze zmusiliśmy cię do przyjazdu”. „To mój obowiązek. Upewnij się, że będzie przyjmowała lekarstwa na czas. Niech szybko wraca do zdrowia”. Doktor odchodzi, a do pokoju wchodzi Levent. „Synu, dlaczego jesteś taki zły na tę dziewczynę?” – pyta Ulviye. „Nie ma specjalnego powodu. Zareagowałbym tak samo na każdego, kto potajemnie przyszedł do mojego domu”.
„Nie przyszła potajemnie, ja ją przyjęłam” – tłumaczy pani Metehanoglu. – „Była bardzo słaba, nie mogłam puścić jej w takim stanie”. „Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?” – pyta Levent. „Och, dobrze, zawahałam się trochę. Może nie jesteś tego świadomy, ale reagujesz bardzo gwałtownie, synu. Ona ma prawo być tutaj i spędzać czas ze swoim bratem, nie sądzisz?”. „Nie wierzę, że ta dziewczyna jest taka niewinna, na jaką wygląda, mamo”. „Ale dlaczego, synu? Dlaczego cały czas to mówisz? Czy wiesz coś o niej?”. Levent powraca pamięcią do wydarzeń z portu, gdy Meryem, jak sądzi, zmusiła swojego brata do włamania się na jego jacht. Nie wspomina jednak o niczym mamie.
Akcja wraca na prowadzącą do rezydencji drogę. Cemile puszcza rękę Ayse, gdy zostawiają Dogana daleko w tyle. „Nie ma go. Niebezpieczeństwo minęło” – mówi przyjaciel Leventa. „Bardzo ci dziękuję za pomoc” – mówi Ayse. – „Wybacz mi, nie zrobiłabym tego, gdybym nie musiała”. „Jeśli ten mężczyzna stale cię niepokoi, zgłoś go na policję. Mogę ci pomóc, jeśli chcesz. W takich sytuacjach muszą zapewnić środki ostrożności”. „Nie niepokoi mnie cały czas, ale bardzo mi to przeszkadza”. „Jeśli pojawi się jakiś problem, jeśli będziesz potrzebować pomocy, możesz do mnie zadzwonić, jestem prawnikiem. Oto moja wizytówka.” – Cemile przekazuje dziewczynie kartonik ze swoimi danymi.
Mężczyzna odchodzi. „Jest prawnikiem” – mówi Ayse, wpatrując się w wizytówkę. – „Och, co mam teraz zrobić? Jeśli pójdę do rezydencji, Dogan pójdzie za mną, jeśli nie pójdę, Meryem zostanie sama”. Tymczasem Cemile jest już przy swoim samochodzie. Gdy otwiera drzwi, nagle pojawia się obok niego Dogan. „Co ty masz wspólnego z Ayse?” – pyta człowiek Tekina. – „Nigdy wcześniej cię nie widziałem, więc zastanawiam się, jakim duchem jesteś”. „Jestem normalnym człowiekiem i jak wszyscy inni normalni ludzie nie niepokoję kobiet na ulicy”. „Kto kogo niepokoi? Co próbujesz powiedzieć?”.
„Uwierz mi, że bardzo byś żałował, gdybym miał czas się tobą zająć” – mówi ostrzegawczym tonem Cemile. – „Ale udzielę ci rady, lepiej żyj bez niepokojenia ludzi wokół siebie”. „Tego chcesz mnie nauczyć, tak?” – pyta Dogan, po czym silnie popycha swojego rozmówce. Cemil uderza głową o karoserię pojazdu, rozcinając sobie skórę nad łukiem brwiowym. – „Nagle pojawiła się krew, widzisz. Dobrze, teraz sobie pójdę”. Dogan ucieka biegiem.
Na chodniku pojawia się Ayse. Jest bardzo przejęta, gdy widzi rozcięcie na czole swojego wybawiciela. „Co się stało? Czy wszystko w porządku?” – pyta. „To nic wielkiego, tylko małe krwawienie” – odpowiada Cemil, przykładając sobie chusteczkę do rany. „Czy on to zrobił? Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Bardzo, bardzo przepraszam. Czy mogę spojrzeć? Może pójdziemy do lekarza?”. „Dziękuję, ale sam się tym zajmę. Do zobaczenia”. Cemile zamyka drzwi samochodu i odjeżdża. „Ach, wpakowałam go w kłopoty!” – mówi do siebie dziewczyna.
Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem odzyskuje przytomność. Levent wchodzi do jej pokoju i mówi: „Widzę, że się obudziłaś”. „I tak wychodzę” – oznajmia córka Durmusa. „Nigdzie nie idziesz. Przynajmniej do czasu, aż wyzdrowiejesz”. „Co mi się stało?”. „Zemdlałaś w pobliżu rezydencji”. „Teraz oskarżysz mnie, że to też odegrałam”. „Zostaw to teraz. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś chora?”. „Uwierzyłbyś mi?”. „Może nie dałaś mi powodu, żeby ci zaufać”.
Meryem zanosi się kaszlem. Levent nalewa jej wody z dzbanka. „Omer?” – pyta dziewczyna po wypiciu kilku łyków wody. „Wszystko z nim dobrze.” – Levent przykłada dłoń do czoła Meryem. – „Nadal masz gorączkę. Doktor zrobił ci zastrzyk, gdy spałaś, ale wygląda na to, że nie zadziałało. Masz temperaturę, nie zakrywaj się kołdrą”. „Jak tylko poczuję się trochę lepiej, od razu odejdę”. „Więc skup się na wyzdrowieniu i odkryj się”. Mężczyzna odchodzi.
Akcja przenosi się do firmy. Cemil wchodzi do gabinetu, w którym znajdują się Hulya i Bahadir. „Co ci się stało?” – pyta kobieta, patrząc na plaster na czole prawnika. „Nic poważnego” – odpowiada przybyły i wyciąga dokumenty z teczki. – „To akta sprawy, którą przegraliście. Podana jest w nich kwota, którą musicie zapłacić”. Hulya zapoznaje się z dokumentami i robi wielkie oczy. „Tyle? Mamy tyle zapłacić?” – pyta zdumiona, a następnie rzuca dokumenty przed męża. „Nie sądzisz, że ta kwota jest ogromna, Cemile?” – pyta Bahadir. „Nie, to standardowa kwota w takich procesach. Z ledwością rekompensuje szkody strony przeciwnej”.
„Dokładnie, przeciwna strona” – mówi Hulya. – „Zapomnieliśmy, że jesteś po przeciwnej stronie, panie Cemilu”. „Nie zapominaj, że sami jesteście za to odpowiedzialni” – mówi prawnik. – „Zresztą, to nie jest teraz temat naszej rozmowy. Musisz jak najszybciej zapłacić tę kwotę”. „To niemożliwe. Nie możemy tego zrobić”. „Nie rozumiem? Wielki holding Metehanoglu nie może tyle zapłacić?”. „Niestety, Cemile. Naprawdę nie jesteśmy w stanie tego zapłacić” – potwierdza Bahadir.
„Jak to możliwe?” – pyta Cemile. „Nie mamy pieniędzy i nie możemy zapłacić tego odszkodowania” – wyjaśnia Hulya. „Zdajecie sobie sprawę, co się stanie, jeśli nie zapłacicie?”. „Mogą nam zabrać zarówno firmę, jak i dom, prawda? A myśleliśmy, że jesteś najlepszym przyjacielem Leventa, Cemile”. „Nie wątp w to. Jeśli nie macie nic więcej do powiedzenia, pójdę już. Do zobaczenia”. Prawnik zabiera swoją teczkę i opuszcza gabinet.