28: Akcja odcinka rozpoczyna się w szpitalu. Lekarka wychodzi z oddziału ratunkowego. „Co z naszą mamą, pani doktor?” – pyta Bahadir. „Miała łagodny zawał serca. Na razie nic nie zagraża jej życiu, ale musimy zatrzymać ją na noc, abyśmy mogli kontrolować jej stan”. „Dzięki Bogu!” – Bahadir wzdycha z ulgą. „Kochanie, mówiłam ci” – przypomina Hulya. – „Mama Ulviye jest bardzo silna, nie podda się”. Levent obrzuca bratową wrogim spojrzeniem i zwraca się do lekarki: „Możemy ją zobaczyć?”. „Oczywiście, ale poproszę was o ostrożność. Pani Ulviye może doświadczyć kolejnego ataku, tym razem o wiele silniejszego. Dlatego bądźcie tak ostrożni, jak tylko potraficie”.
Levent, Bahadir i jego żona wchodzą do pokoju Ulviye. „Mamusiu, czy wszystko dobrze?” – pyta Hulya. – „Bardzo nas przestraszyłaś”. „Wy dwoje.” – Ulviye kieruje wzrok na syna i synową. – „Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?”. „Mamusiu, my…” – odzywa się Bahadir, ale żona natychmiast wchodzi mu w słowo: „Właśnie z tego powodu, mamusiu. I tak byłaś wystarczająco smutna, więc nie chcieliśmy obciążać cię powodem do większego stresu i zmartwień”. „Niełatwo było rozwinąć tę firmę, dlatego chcę wiedzieć o wszystkim. Myślicie, że teraz jest lepiej?”. „Mamusiu, nie myśl teraz o tym, zajmiemy się wszystkim”.
„Tak, mamusiu, ty po prostu skup się na tym, by wyzdrowieć” – mówi Bahadir. „Nie bądź smutna. Twoje zdrowie jest najważniejsze” – mówi Levent. „Idźcie już, Bahadirze” – prosi pani Metehanoglu. – „Ja mam się dobrze”. „Dobrze, mamusiu. Pójdziemy, jeśli chcesz” – zgadza się Hulya. – „I tak Pani Aysel wkrótce przyjdzie”. „Teraz, gdy przyjdzie siostra Aysel, możemy odejść z ulgą” – stwierdza Bahadir. – „Nie będziemy tworzyć niepotrzebnego tłoku.” – Kieruje wzrok na brata, który nieruchomo stoi przy łóżku ich matki. – „Ty nie idziesz?”. „Muszę porozmawiać z Leventem” – oznajmia Ulviye. – „Wy idźcie, on dołączy do was później”.
Małżonkowie opuszczają salę. „Dlaczego Levent został?” – pyta niezadowolona Hulya. – „O czym chce z nim porozmawiać? Teraz widać, jak ważni jesteśmy dla twojej mamy. Kto wie, co jej teraz Levent powie o nas!”. Kamera wraca do pokoju. „Mamo, może porozmawiamy później, kiedy odpoczniesz?” – sugeruje Levent. – „Nie chcę, żebyś się męczyła”. „Nie, synu, nic mi nie jest. Mam się dobrze, nie martw się. Moja nieżyjąca teściowa powiedziała mi o życiu ze swoim mężem. Kiedy się pobierali mieli tylko jeden maleńki pokój. Twój dziadek zaczynał od jednych nożyczek i jednego płótna. W pocie czoła pracował dniami i nocami”.
„Twoja babcia mówiła mu, że wystarczy im trochę chleba i talerz zupy, i prosiła go, by nie pracował tak ciężko” – kontynuuje Ulviye. – „Ale on jej nie słuchał, dalej robił po swojemu. Mówił, że jego ojciec nie zostawił mu niczego, ale on zostawi firmę dzieciom i wnukom, by nie musiały doświadczyć tego, czego on doświadczył. Jak powiedział, tak zrobił. W miarę upływu czasu miał coraz więcej maszyn, biznes rósł i rósł. W ten sposób powstał holding Metehanoglu, a twój ojciec pracował tak samo ciężko. Mam do ciebie jedną prośbę. Idź tam i stań na czele holdingu. Nie będę się martwić, wiedząc, że tam jesteś”.
„Wiem, mamo, o nic się nie martw” – mówi Levent. – „Nie pozwolę, by wydarzyło się coś, co mogłoby wstrząsnąć naszą rodziną lub firmą”. Akcja przeskakuje do wieczora. Levent wraca do rezydencji. Na szafce nocnej w swoim pokoju znajduje list: Panie Levencie, najważniejszym powodem, dla którego tutaj zostałam, był mój brat. Nie zostawiłabym go, gdybym nie uważała, że jest bezpieczny. Kiedy zobaczyłam, jak się o niego troszczysz, i że nie chcesz mu zaszkodzić, odetchnęłam z ulgą i uspokoiłam się. Dlatego dłużej nie muszę być tutaj. Twój stosunek do mnie, zachowanie, na które nie zasłużyłam, pokazały mi jasno, że nie powinnam tutaj zostać.
Jeśli zrobię inaczej, moja duma zostanie zraniona jeszcze bardziej. Nie sądzę, żebym na to zasłużyła. Nie chcę, żeby napięcie między nami wpływało negatywnie na Omera. Dlatego będzie najlepiej, jeśli pójdę. Powierzam ci mojego brata, opiekuj się nim. Do widzenia. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Aysel przynosi śniadanie do sali Ulviye. Kobieta jednak odmawia jedzenia, twierdząc, że nie ma apetytu. „Zastanawiam się, co teraz robi Omer” – oznajmia. – „Zadzwoń do Meryem i zapytaj ją o to”. Aysel nawiązuje połączenie z córką Durmusa. „Pani Ulviye chciała wiedzieć, jak ma się Omer, więc zadzwoniłam, żeby zapytać” – mówi do słuchawki.
„Odeszłam z pracy, siostro Aysel” – oznajmia Meryem. – „Nie przyjdę ponownie do rezydencji. Ale dlaczego pani Ulviye pyta o Omera? Czy nie jest obok niego?”. „Halo? Jesteś tam?” – Aysel odkłada słuchawkę od ucha i zwraca się do pani Metehanoglu. – „Tutaj nie ma dobrego sygnału, wyjdę na korytarz.” – Opuszcza salę. – „Córko, co ty mówisz? Jak to odeszłaś z pracy? Czy coś takiego jest możliwe? Pani Ulviye miała atak serca i jesteśmy w szpitalu”. „Co?! Atak serca?!” – przeraża się Meryem. – „W jakim szpitalu jesteście? Dobrze, już idę”.
Po skończonej rozmowie Aysel wraca do pokoju. „Czy wszystko jest dobrze?” – pyta mama Leventa. „Tak, proszę pani” – potwierdza służąca. – „Wszystko jest w porządku, Omer też ma się świetnie. Dalej, zjedz teraz”. Zadowolona Ulviye zabiera się za jedzenie. Akcja przenosi się do dzielnicy. Meryem wychodzi z domu. Na drodze czeka na nią Tekin. „Co znowu tutaj robisz?” – pyta dziewczyna. – „Jeśli znowu chcesz mówić o tym samym…”. „Meryem, posłuchaj mnie przez chwilę” – prosi gangster. – „Nie poznałaś mnie dobrze. Nie jestem człowiekiem, za jakiego mnie uważasz. Przyjechałem, żeby pokazać ci moje dobre zamiary”.
Tekin wyciąga z kieszeni plik wekslów i wszystkie rozrywa na strzępy! „Nie jesteś mi już nic winna” – oświadcza. „Nie chcę twojej dobroci” – odpowiada dziewczyna. – „Nawet jeśli porwałeś weksle, spłacę mój dług.” – Odwraca się i odchodzi. „Coś w tym musi być” – mówi do siebie Tekin. – „Zobaczmy, dokąd pójdziesz.” – Wsiada do samochodu. Następna scena rozgrywa się w szpitalu. Levent i Cemil wchodzą do sali Ulviye. W środku jest już Meryem. „Szybkiego powrotu do zdrowia” – życzy prawnik, całując rękę pani Metehanoglu. – „To nie w porządku, że tu jesteś. Ale jesteś piękna nawet teraz. Bardzo się zmartwiłem, kiedy dowiedziałem się od Leventa, co się stało, ale wydajesz się być w porządku”.
„Też im to mówię, ale się martwią” – oznajmia Ulviye i kieruje wzrok na syna i Meryem. – „Dlaczego przyjechaliście oddzielnie? Nie byłeś w rezydencji?”. „Cóż, ja…” – odzywa się siostra Omera. „Proszę pani, Meryem nie przyjechała z rezydencji” – oznajmia Aysel. – „Była jeszcze w domu, kiedy do niej zadzwoniłam. Kiedy usłyszała, że jesteś w szpitalu, natychmiast przybiegła”. „Rozumiem. A ja zmartwiłam się, kiedy przyszliście osobno” – mówi mama Bahadira. – „Czy możesz mi podać szklankę wody? Zaschło mi trochę w gardle”. Meryem i Levent równocześnie sięgają po szklankę. Przez dłuższą chwilę patrzą na siebie nieco zawstydzeni, po czym dziewczyna cofa rękę, pozwalając, aby to Levent podał wodę swojej mamie.
„Za pani pozwoleniem, pójdę już” – mówi Meryem. – „Szybkiego powrotu do zdrowia”. „Dziękuję, córko. Zobaczymy się w rezydencji” – odpowiada pani Metehanoglu. Kilka chwil później Levent zatrzymuje Meryem w szpitalnym hallu. „Dość tych gier, przeczytałem twój list” – oznajmia. – „Podjęłaś najlepszą decyzję, zaufaj mi. Ale musisz wrócić do rezydencji”. „Nawet się nie zbliżę do rezydencji. Nie wrócę tam. Jak tylko pani Ulviye dojdzie do siebie, powiem jej w delikatny sposób, że odeszłam z pracy. Bądź spokojny, nie będę ci już przeszkadzać. Nie zobaczysz mnie ponownie”.
Dziewczyna opuszcza szpital. Kamera robi zbliżenie na Tekina, który z ukrycia przysłuchiwał się rozmowie jej i syna Ulviye. „Oto Levent Metehanoglu” – mówi do siebie gangster. – „Gdybym przynajmniej zrozumiał, co się tu dzieje. No nic, dowiem się”. Akcja przeskakuje o kilka godzin. Ulviye jest już w rezydencji. Leży na łóżku w swoim pokoju, a obok niej są synowie i Hulya. „Więc teraz przyszłość holdingu Metehanoglu jest w rękach jednego lichwiarza, czy tak?” – pyta Ulviye.
„Kochana mamo, takie rzeczy zdarzają się w biznesie” – mówi Hulya, jakby nie było to nic niezwykłego. – „Proszę cię, nie martw się o nic. Bahadir i ja rozwiążemy wszystko. Dalej, Bahadir, jedźmy do firmy, czeka nas dużo pracy”. „Mamusiu, proszę cię, dobrze odpocznij” – zabiera głos Bahadir. – „I nie martw się, zajmiemy się wszystkim”. Małżonkowie opuszczają pokój. Levent siada na łóżku obok matki. „Tylko ty możesz to rozwiązać” – stwierdza Ulviye. – „Wszystko zrujnowali, a teraz mówią, że to naprawią. Naruszyli porządek, który od lat dobrze funkcjonował”. „Dobrze, mamo. Nie martw się więcej, bo jestem tutaj”.
Do pokoju wchodzi Aysel. „Panie Levencie, możesz na chwilę przyjść?” – prosi kobieta ze zmartwioną miną. „Oczywiście, siostro Aysel” – potwierdza mężczyzna. „Aysel, co się stało?” – pyta Ulviye. „Cóż…”. „Powiedz mi, co się dzieje!”. „Z Omerem nie jest dobrze. Wygląda na to, że znowu ma atak astmy”. W następnej scenie przy chłopcu jest już lekarz. „Od dawna nie miał ataku” – mówi Levent. – „Jak myślisz, co mogło się stać?”. „Czy w ostatnim czasie coś go zasmuciło?” – pyta doktor. – „Kiedy przyjechałem, ciągle wzywał swoją siostrę. Znasz ją?”. „Tak, znam”. „Dziecko jest bardzo wrażliwe, panie Levencie. Istnieje wiele przyczyn ataków astmy, ale głównymi są smutek i stres. Może tęskni za siostrą i z tego powodu jest smutny”.
„Poza tym dziecko jest głodne, przez co jest osłabione” – kontynuuje lekarz. – „Proszę, zwróć szczególną uwagę na jego dietę”. „Asli, czy nie powiedziałem ci, że musisz pilnować jego diety?” – Levent zwraca się do służącej, obdarzając ją zimnym spojrzeniem. „Tak, panie Levencie, ale on nie ma apetytu i nie chce jeść” – odpowiada dziewczyna, choć z rana sama zabrała Omerowi jabłko z rąk. „Jest jeszcze mały, musi się dobrze odżywiać” – poucza doktor. – „Inaczej jego organizm będzie cierpieć, a jego zdrowie pogorszy się jeszcze bardziej. Niech szybko wyzdrowieje.” – Przekazuje Leventowi receptę.
Następna scena rozgrywa się w dzielnicy. Meryem idzie drogą. Nagle z samochodu zaparkowanego przed domem jej ojca wysiada Levent. „Co ty tutaj robisz?” – pyta dziewczyna. „Przyjechałem powiedzieć ci, że musisz wrócić do rezydencji. Jedziemy!”. „Powiedziałam ci już, że nie wrócę. Trudzisz się na próżno. Miłego dnia”. Meryem odwraca się w stronę domu, ale syn Ulviye zatrzymuje ją, chwytając za ramię. „Musisz wrócić!” – mówi głosem nieznoszącym sprzeciwu. „Powiedziałam ci, co miałam do powiedzenia. Nie martw się, wszystko wyjaśnię pani Ulviye. Czy możesz już sobie pojechać? To dzielnica, w której wszyscy plotkują”.
„Natychmiast wsiądziesz do tego samochodu! Nie będę się powtarzał!” – Głos Leventa jest jeszcze bardziej stanowczy. – „Nie chodzi o moją mamę”. „Co jest tak ważnego, co sprawia, że muszę wrócić?”. „Dziecko jest chore. Potrzebuje ciebie”. Wyraz twarzy Meryem momentalnie się zmienia. Nie ma już na nim bojowego nastawienia do Leventa, jest tylko wyraz troski o brata. Akcja przenosi się do rezydencji. Aysel karmi Omera zupą. „Byłeś bardzo głodny” – mówi służąca, patrząc, jak chłopiec pochłania kolejne łyżki zupy. – „Czy siostra Asli nie dała ci nic do jedzenia?”. Chłopiec wymownie opuszcza głowę.
Nagle do pokoju wpada Meryem. „Omer!” – zakrzykuje przybyła, przejmuje od Aysel miskę z zupą i sama karmi brata. Chłopiec od razu rozwesela się i nabiera dawnych sił. Akcja przenosi się na zewnątrz. Widzimy Melis, która idzie chodnikiem, ciągnąc za sobą walizki. „Nie ma żadnej taksówki” – mówi, rozglądając się po ulicy. – „Ale dzisiaj nic nie zepsuje mi nastroju. Za kilka godzin będę z Leventem w tym samym mieście i będziemy oddychać tym samym powietrzem. Boże, jakie to cudowne uczucie!”.
Rozbrzmiewa dzwonek telefonu kobiety. „Słucham?” – odbiera Melis z wyraźną niechęcią. – „Wygląda na to, że mnie nie zrozumiałeś. Próbowaliśmy, ale nie wyszło. Nie mogę tego zrobić. Kaan, nie nalegaj, proszę cię. Nie jesteśmy już zaręczeni, nie dzwoń do mnie ponownie!”. Siostra Hulyi rozłącza się, ściąga z palca pierścionek i wyrzuca go do kontenera na śmieci. „Nikt nas nie rozdzieli, Levencie” – mówi do siebie. – „Tym razem na to nie pozwolę”. Czy Melis uda się zdobyć serce Leventa? Czy Meryem zostanie w rezydencji?