47: Levent chodzi niespokojnie po swoim gabinecie. „Przyjacielu, czy nie masz innych problemów?” – pyta Cemil. „Czy Tekin jest tutaj?” – pyta syn Ulviye. „Nie, dzisiaj go nie widziałem”. „Wyszła z domu bez pozwolenia! Kto wie, co ich łączy, że ryzykuje utratą pracy! Okłamała mnie, żeby spotkać się z tym oszustem!”. „Dobrze, bracie, uspokój się, usiądź. Porozmawiamy o tym później”. „Nie opiekuje się dzieckiem, tylko myśli o spotkaniach z tym typem! Dziecko skaleczyło się w palec, kiedy była zajęta rozmową przez telefon!”. Tymczasem Durmus wraca do domu. Tuż za nim do środka wchodzi Kudret, który od jakiegoś czasu obserwował dom.

„Witaj, dobrze cię widzieć” – mówi ojciec Meryem, starając się nie pokazywać po sobie strachu. „Zostaw te powitania. Zapytam cię o coś, a ty mi odpowiesz” – mówi rozkazującym tonem Kudret. – „Gdzie jest dziecko?”. „Jakie dziecko?”. „Moje i twoje dziecko! Jak szybko zapomniałeś”. „Ach, o tym mówisz… Oddałem go do adopcji”. Przybyły kieruje wzrok na wiszącą na ścianie ramkę ze zdjęciem Omera. „Kto to jest?” – pyta. „Mój syn”. „Gdzie oddałeś go do adopcji?”. „Kudret, proszę cię, myślisz, że pamiętałbym takie rzeczy? Minęło tyle lat”. „Czy jestem dzieckiem, żebyś mnie oszukiwał? Z kogo sobie żartujesz?”.

Akcja przenosi się do firmy. Meryem wchodzi do gabinetu Leventa. „Pani Melis poprosiła o to” – oznajmia dziewczyna, trzymając w rękach tablet. – „Nie ma jej już w firmie, więc przyniosłam tutaj”. „Od kogo dostałaś pozwolenie na wyjście?!” – pyta Levent podniesionym tonem. – „Czy nie powiedziałem ci, żebyś nawet o tym nie pomyślała?! Co to za odwaga?!”. „Ja… Naprawdę przepraszam”. „Dobrze, wyjdź. Wyjdź!”. Meryem zostawia tablet i opuszcza gabinet.

„Levent, co ty robisz?” – upomina przyjaciela Cemil. – „Co to za nerwowość? Nigdy nie zachowywałeś się tak wobec pracowników. Rozumiem, jesteś zazdrosny o Tekina”. Akcja przenosi się do rezydencji. Melis wchodzi do pokoju siostry. „Czy są jakieś nowości?” – pyta. „Nie ma. Gdzie byłaś do tej pory, Melis?” – pyta Hulya. „Miałam pracę, byłam zajęta. Jak tylko skończyłam, przyszłam do ciebie.” – Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Hulyi. – „Odbierz i włącz na głośnomówiący”.

Hulya wykonuje polecenie siostry. „Znalazłem dziecko” – oznajmia Kudret po drugiej stronie. „Znalazłeś? Gdzie jest?” – pyta żona Bahadira. „Przed twoimi oczami”. „Przed moimi czami?”. „Tak. Znajduje się właśnie w rezydencji Metehanoglu”. W tym momencie przez uchylone drzwi pokoju wjeżdża samochodzik, a po chwili do środka wchodzi Omer. Chłopiec podnosi swoją zabawkę i przestraszonym wzrokiem patrzy na kobiety. „Jak to możliwe?” – mówi Hulya do słuchawki.

„Normalnie. Trudno mi dochować tajemnicy, jeśli rozumiesz, co mam na myśli” – odpowiada Kudret. – „Przyniesiesz mi pieniądze albo skończysz w więzieniu”. „Daj mi trochę czasu” – prosi Hulya. Melis pochyla się nad Omerem, który stoi sparaliżowany strachem przy samych drzwiach. „Drogi Omerze, z kim rozmawiała ciocia Hulya?” – pyta Melis. „Nie wiem” – odpowiada chłopiec. „Bardzo dobrze, możesz wyjść”. Omer opuszcza pokój. „Przynajmniej dziecko nie słyszało” – wzdycha z ulgą Melis. – „Jeśli ty pójdziesz do więzienia, on też pójdzie, nie zapomnij o tym”.

Hulya powtarza słowa siostry do słuchawki. „Jesteś tak głupia, że straszysz mnie więzieniem?” – pyta Kudret. – „Więzienie jest wygodniejsze od mojego życia, nie mam nic do stracenia. Niech ci w pałacach przejmują się więzieniem. Jeśli nie przyniesiesz pieniędzy, przygotuj się do pobytu w więzieniu.” – Mężczyzna rozłącza się. „Co robimy, Melis? Jesteśmy skończone!” – mówi przerażona Hulya. „Uspokój się, siostro. Nic nam się nie stanie. Zrobimy wszystko, co trzeba. Po prostu nie możesz zrobić żadnego błędu”.

„Człowiek zastawił na nas pułapkę, a ja sama do niej wpadłam” – stwierdza Hulya. „Nigdy nie wiesz, kto jest wilkiem a kto myszą” – przekonuje Melis. „Co to znaczy?”. „Czy jesteśmy pewne, że Omer to Efe? Co jeśli kłamie?”. „Dlaczego miałby kłamać?”. „Siostro, usiądź tutaj. Nie możesz poprawnie myśleć ze strachu. Dlaczego miałby nie kłamać? Musimy być pewne, że Omer to Efe, musimy zrobić test DNA. Abyśmy zdążyły na czas, powiesz mu, że dasz mu pieniądze”. „Jak damy mu pieniądze?”. „Nie damy mu ich. Powiesz, że znajdziesz pieniądze, aby dać nam trochę czasu”.

Hulya wybiera numer do Kudreta. „Okej, dam c tyle pieniędzy, ile chcesz” – oznajmia. – „W porządku, przysięgam, że przyniosę. Ale potrzebuję czasu, żeby uzbierać taką sumę. Czekaj na wiadomość ode mnie.” – Kończy połączenie i zwraca się do siostry: „Poczeka”. „Pięknie” – mówi zadowolona Melis. – „Ja wezmę próbkę DNA od Leventa, a ty od Omera. Zakończymy to, zanim Levent się dowie”. Akcja przenosi się do firmy. „Jaka zazdrość? Nie rozumiem” – mówi Levent, oszukując sam siebie, że nie jest zazdrosny o Meryem. „Zatem powiem ci raz jeszcze” – oznajmia Cemil. – „Myślę, że przypuszczasz, że między Tekinem a Meryem coś jest. Dlatego jesteś zazdrosny. Odpowiedz sobie, czy tak jest”.

„Nie mów bzdur, Cemil!” – obrusza się syn Ulviye. – „Co ja mógłbym widzieć w takiej dziewczynie? Jaka zazdrość?”. „Nie denerwuj się. Po prostu interesuje mnie, dlaczego tak ostro reagujesz”. „Nie zareagowałem ostro. Niech wychodzi z domu, jeśli chce, ale w ostatnim czasie zaniedbała dziecko”. „Meryem jest siostrą Omera. Jestem pewien, że myśli o nim bardziej od ciebie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości”. „Znowu niepotrzebnie tracimy czas na nieistotną osobę. Muszę dostać kredyt na pensje dla pracowników. Jutro jestem umówiony na obiad z dyrektorem banku, opowiem ci szczegóły”.

Do Baraku przychodzi mama Ciszki. Pełna radości dziewczynka chce wpaść jej w ramiona, przytulić się i płakać ze szczęścia, ale kobieta nie reaguje tak, jak oczekiwała. Wyciąga przed siebie ręce i odpycha córkę. „Nie przyszłam tutaj, żeby cię przytulić i zabrać do domu” – oświadcza. – „Zapomnisz o mnie, słyszałaś?! Ty nie masz matki! Będziesz tutaj i nie wrócisz do domu! Z powodu ciebie nie mam spokoju, nie chcę cię! Jeśli przyjdziesz raz jeszcze, mój mąż mnie zostawi! Nie mogę go przez ciebie stracić!”.

Kobieta odwraca się i zmierza w stronę bramy. Ciszka, mimo wszystkich przykrych słów, które usłyszała, biegnie za nią i obejmuje ją od tyłu. Matka odpycha mocno dziewczynkę, aż ta upada na ziemię. Nawet na twarzy niewrażliwej do tej pory na krzywdę dzieci Neriman coś się zmieniło. „Nie rozumiesz?! Mój mąż cię nie chce!” – powtarza na cały głos matka. – „Ja też cię nie chcę!” – Kieruje wzrok na Neriman i pozostałe dzieci, którzy w szoku obserwują tę scenę. – „Niech więcej nie przychodzi”. Kobieta opuszcza teren baraku. „Mamo, nie zostawiaj mnie!” – woła milcząca dotychczas Ciszka. – „Mamo, proszę cię! Mamo, bardzo cię kocham, nie zostawiaj mnie…”. Błagalne słowa dziewczynki nic jednak nie dają.

Podobne wpisy