Zranione ptaki odcinek 37: Levent pozwala Meryem zamieszkać na stałe w rezydencji! [Streszczenie + Zdjęcia]

37: Akcja odcinka rozpoczyna się w baraku. Dogan wchodzi do kantorka szefa i mówi: „Bracie, przyszła pani Meryem”. „Zawołaj ją, niech nie czeka” – mówi Tekin. „Powiedziała, że nie wejdzie do środka. Czeka na ciebie na zewnątrz”. „W porządku, niech będzie tak, jak chce gość”. Kamera przenosi się na zewnątrz. „Mam nadzieję, że to moje ostatnie przyjście tutaj” – mówi do siebie Meryem. Kamera robi zbliżenie na Leventa, który obserwuje ją z zaparkowanego na ulicy samochodu. „Co ona tutaj robi?” – zachodzi w głowę mężczyzna. – „Co może być tak ważnego, żeby zostawić chorego brata? Powinienem był się domyślić…”.

Do Meryem podchodzi Tekin. „Nie ma potrzeby, żebyś czekała tutaj” – mówi gangster. – „Powinnaś wejść na górę”. „Mam dużo pracy, muszę szybko wrócić” – odpowiada dziewczyna. „Nieważne. Przeszłaś kawał drogi, musimy cię ugościć”. „Nie chcę, żebyś więcej dawał pieniądze mojemu ojcu”. „Więc co mam robić, kiedy mnie poprosi?”. „Proszę cię, nie pożyczaj mu. Nie chcę więcej spłacać jego długów”. „Meryem, jakie spłacanie? Nie ma pośpiechu”. „Nie wiem, ile jest ci winien, ale na razie tyle mogę dać.” – Wyciąga z torebki kopertę. – „Jeśli jest winny więcej, doniosę później. Teraz weź to”.

Tekin przyjmuje kopertę i sprawdza zawartość. Meryem opuszcza teren baraku. Kamera ponownie pokazuje Leventa. „Co to za wymiana? Co macie ze sobą wspólnego?” – pyta siebie syn Ulviye. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. – „Tak, Cemile?”. „Gdzie jesteś? Czy są jakieś nowości?” – pyta prawnik po drugiej stronie. „Jest tak, jak przypuszczałem. Ta dziewczyna jest ostatnią osobą na świecie, której można ufać”. „Co się stało?”. „Teraz jestem zajęty, zadzwonię do ciebie później”. Levent rozłącza się i wysiada z samochodu. Chwilę później wchodzi do gabinetu Tekina.

„Co się stało, wspólniku?” – pyta z zainteresowaniem Tekin. – „Gdybyś się zapowiedział, przygotowałbym przyjęcie. Nasze przyjęcia nie są zimne jak twoje, ale to nieistotne. Witaj.” – Wyciąga dłoń do gościa. Ten jednak chowa ręce za plecami. – „Ponieważ nie chcesz podać mi ręki, musisz mieć dobry powód. Usiądź, porozmawiamy”. „Nie przyszedłem tutaj na pogawędkę. Zadam ci kilka pytań, dostanę odpowiedź i sobie pójdę”. „Mam nadzieję, że będą to pytania, na które znam odpowiedź. Pytaj”. „Czego szukasz w mojej firmie?”. „To ma być pytanie? Szukam pieniędzy, bo czego innego?”.

„Szukasz pieniędzy w firmie, która omal nie zbankrutowała?” – nie daje wiary Levent. „Posłuchaj, łatwo znaleźć różę w ogrodzie różanym. Co innego znaleźć jedną różę na ogromnej pustyni”. „Zostaw te bzdury dla siebie. Przejdź do rzeczy”. „Tak, możliwe, że holding Metehanoglu jest w trudnej sytuacji, ale ciężką pracą można wszystko zmienić. Ta firma urodzi wiele owoców”. „Wierzysz w to?”. „Wierzę, ale ważne jest to, czy ty wierzysz”. „Idź i opowiadaj innym te bajki. Mnie nie możesz ich sprzedać. Wiem, że masz jakąś korzyść. Powiedz mi, czego naprawdę szukasz?”.

„Jaki może być mój inny plan? Ja szukam pieniędzy” – powtarza gangster. „W porządku, przyszedłeś do firmy z powodu pieniędzy. A do domu? Widziałem cię przed moim domem. Czego chcesz?”. „Meryem”. „Co masz z nią wspólnego?”. „Przyszedłem, aby się z nią zobaczyć”. „Dlaczego?”. „Ponieważ jest siostrzenicą mojego drogiego sąsiada. Martwił się o nią i poprosił, bym sprawdził, co się z nią dzieje. Dlatego właśnie przyszedłem do twojego domu. Czy zrobiłem źle? W porządku, teraz ty powiedz.” – Tekin podnosi się zza biurka i staje naprzeciwko swojego gościa. – „Co cię obchodzi Meryem? Pytałeś o pracę, rozumiem, ale dlaczego pytasz o Meryem?”.

„Mylisz się, jeśli myślisz, że uwierzyłem w to, co powiedziałeś” – oświadcza Levent. – „Wkrótce dowiem się, co ukrywasz, wiedz o tym”. Syn Ulviye opuszcza barak. „Firma to tylko pretekst” – mówi do siebie Tekin. – „Dobrze wiem, dlaczego przyszedłeś. Nie martw się, wkrótce wszystko zostanie odkryte”. Akcja przenosi się do rezydencji. Gdy Hulya bierze prysznic, Melis wchodzi do jej pokoju i przeszukuje go. W koszu na śmieci znajduje dokument, z którego dowiaduje się, że ktoś próbował zabić Leventa! Od razu przypomina sobie noc, gdy zeszła do kuchni i przez okno zobaczyła kogoś szperającego pod maską samochodu Leventa. Pomyślała wtedy, że to ochroniarz, ale teraz wie, że się pomyliła.

„Co ty kombinujesz, siostro?” – zachodzi w głowę Melis i opuszcza pokój, nim Hulya wychodzi z łazienki. Akcja przeskakuje do wieczora. Levent wraca do domu. Gdy tylko przekracza próg, staje przed nim Meryem. „Poprosiłam wczoraj o pozwolenie na zostanie tutaj” – przypomina dziewczyna. – „Powiedziałeś, że porozmawiamy później. Czy pozwolisz mi zostać tutaj? Mogę zostać z Omerem? Nie mogłam nic powiedzieć mu dzisiaj, kiedy poprosił, żebym została”. „Tylko z tego powodu chcesz zostać?” – pyta mężczyzna. „Tak. Jaki jeszcze mógłby być powód?”. „W porządku, nie musisz wyjaśniać. Skoro Omer tego chce, możesz zostać”.

„Bardzo dziękuję” – mówi szczęśliwa Meryem. – „Muszę tylko pójść do do domu, zabrać coś. Oczywiście, jeśli pozwolisz”. „Zabrać coś? Dobrze, możesz iść”. „Dziękuję. Pójdę więc, póki nie jest za późno”. W następnej scenie Bahadir wchodzi do pokoju brata. „Cóż… Chciałem porozmawiać o Tekinie” – oznajmia mąż Hulyi. – „Chce mieć własny gabinet w firmie”. „Chce mieć swój gabinet?” – powtarza Levent, nie dowierzając. „I ja myślę, że to zły pomysł. Chociaż jest teraz udziałowcem… Dajmy mu jakiś pokój i miejmy to z głowy. Czy jeden gabinet to dużo?”.

„Może zaplanował to z Meryem?” – pyta w myślach Levent, po czym mówi na głos: „Rozwiążemy to, dziękuję”. „W porządku, bracie. Widzimy się na kolacji.” – Bahadir wychodzi. „Ona osiadła w domu, a on szuka gabinetu” – mówi do siebie Levent. – „Od samego początku działają razem.” – Rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. – „Słucham, Cemil?”. „Jak się masz? Jak Omer zniósł odejście Meryem?” – pyta Cemil po drugiej stronie. „Nie odesłałem jej. Pozwoliłem jej nawet zostać na noc”. „Jak to? Czyli zmieniłeś zdanie?”. „Nie zmieniłem, ale nie odeślę jej, dopóki nie dowiem się, co ta dwójka knuje. Doprowadzę ją do takiego stanu, że nie będzie mieć wstydu, by podejść do kogokolwiek”.

„Widzę, że jesteś zdeterminowany” – stwierdza Cemil. – „Mam jednak nadzieję, że się mylisz”. „To się nie stanie” – zapewnia syn Ulviye. – „Aha, jest coś jeszcze. Tekin chce własnego gabinetu w firmie. Będziemy ich trzymać blisko siebie, jedno w domu, drugie w firmie. W ten sposób łatwiej nam będzie odkryć ich prawdziwy cel”. Kamera przenosi się do pokoju Melis. Kobieta chodzi w tę i z powrotem, intensywnie rozmyślając o swojej siostrze. „Co kombinujesz?” – pyta siebie. – „Co to za dokumenty w twoim pokoju? Dlaczego je podarłaś? Nie skrzywdzisz Leventa. Nie pozwolę ci na to, mimo że jesteś moją siostrą”.

Do pokoju wchodzi Asli. „Pani Melis, dlaczego jeszcze nie zeszłaś na kolację?” – pyta. „Przyjdę” – odpowiada krótko siostra Hulyi. „Czy wszystko w porządku?”. „Tak, chociaż… Nie, nie jest w porządku. Asli, możesz zamknąć drzwi?”. Służąca wykonuje polecenie, po czym Melis kontynuuje: „Nie czuję się dobrze, ponieważ martwię się o moją siostrę”. „O panią Hulyę?”. „Czy mam drugą siostrę? Oczywiście, że o nią. Siostra w ostatnich dniach nie wygląda dobrze. Ciebie bardzo lubi. Czy powiedziała ci coś? Może sama coś zauważyłaś?”. „Nie, pani Hulya jest taka jak zawsze”.

„Znam swoją siostrę lepiej niż ktokolwiek” – przekonuje Melis. – „Wiem, że nie czuje się dobrze. Nie wiem jednak, co jej dolega, i dlatego bardzo się martwię”. „Mam nadzieję, że to nic złego, pani Melis”. „Ja też mam taką nadzieję, ale jeśli zobaczysz u siostry coś niezwykłego, powiesz mi o tym, prawda? Wyświadczysz mi tę przysługę?”. „Oczywiście, że tak”. „Dziękuję, wynagrodzę ci to. Możesz odejść”. Gdy Asli opuszcza pokój, Melis mówi do siebie: „W końcu dowiem się, co kombinujesz, siostro. Jeśli ty jesteś przebiegła, ja także jestem”.