50: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Melis, co ty zrobiłaś?!” – krzyczy przerażona Hulya, wskazując na leżącego na ziemi Kudreta. – „Co, do diabła, zrobiłaś?!”. „Uratowałam nas. Musiałam go zabić” – odpowiada Melis, na twarzy której nie widać nawet cienia paniki. Jest całkowicie spokojna. – „Chodź, idziemy”. „On jest martwy! Zabiłaś go! Nie chcę iść do więzienia! Nie mogę być w więzieniu, Melis! Wiesz, że nie jestem w stanie przebywać w zamkniętych pomieszczeniach!”. „Siostro, nic nie mów!” – Melis chwyta Hulyę za ramiona i potrząsa nią. – „Nie pójdziesz do żadnego więzienia”.

„Zabiłyśmy go” – mówi żona Bahadira, ponownie patrząc na ciało draba. – „Nie miał dość, więc teraz ma za swoje!”. „Siostro, uspokój się, przyciągniesz uwagę ludzi. Spójrz na mnie, będziemy kontynuować swoje życie i zapomnimy o tym wydarzeniu. Nie byłyśmy tutaj ani nie widziałaś tego człowieka, w porządku? Teraz kolej na służącą Meryem i tego jej nudnego brata”. „Dobrze, chodźmy.” – Hulya opuszcza taras. Jej siostra zostaje jeszcze przez chwilę, patrzy na Kudreta i mówi w myślach: „Nikt nie stanie między nami, Levencie. Usunę każdego, kto spróbuje nam przeszkodzić. Będziesz tylko mój!”.

Akcja przenosi się do firmy. Ayse dzwoni do przyjaciółki. „Czy rozmawiałaś z Leventem i powiedziałaś mu o groźbach Tekina?” – pyta. „Jak mam porozmawiać, kochana, kiedy on nie pozwala mi nawet otworzyć ust?” – odpowiada Meryem. – „Od wczoraj próbowałam setki razy. Omer i ja zrobiliśmy mu ciasto, a on w zamian przyszedł mnie obrażać”. „Cokolwiek ci zrobił, musisz mu powiedzieć. Co jeśli firma wymknie mu się z rąk? Nie będziesz miała wyrzutów sumienia?”. „Oczywiście, że będę miała. Jeszcze pytasz?”. „Więc nie pozwól, aby coś takiego się stało. Kiedy pan Levent się dowie, że Tekin działa za jego plecami, na pewno coś zrobi, aby pokrzyżować mu plany. Muszę teraz kończyć. Zrób tak, jak ci powiedziałam”.

Ayse rozłącza się. Do jej biurka podchodzi Cemil i ujmuje jej dłoń. „Z moją ręką wszystko dobrze, nie boli mnie już” – oznajmia dziewczyna. Przyjaciel Leventa nic nie mówi, tylko wyjmuje z kieszeni pierścionek i nakłada go na jej palec! Córka Safiye jest kompletnie zdezorientowana. Akcja przenosi się na zewnątrz. Camur znajduje Ciszkę, która siedzi samotnie na ławce w parku, obserwując szczęśliwe rodziny. Siada obok niej i mówi: „Nie patrz na te dzieci na próżno. Mają więcej szczęścia od nas. Nie pozwól, by cię to zasmuciło. Nikt nie wybiera rodziców, jesteśmy skazani na ten los. Dalej, chodźmy”.

„Nie chcę” – mówi Ciszka, wzruszając ramionami. „Co zatem zrobisz? Myślisz, że twoja mama zmięknie i weźmie cię do siebie? Zostaniesz sama na ulicy. Tam przynajmniej mamy dach nad głową i trochę jedzenia. Tam też są twoi przyjaciele, którzy cię kochają. Oni są twoją rodziną. Chodź, mamy pracę do wykonania. Musimy sprzedawać kwiaty”. „Gdzie są Minik i Cita?”. „Gdzie mają być? Są bardzo zmartwieni, szukają cię. Dziewczyno, mówię do ciebie! Barak nie może się bez ciebie obejść. Dalej, idziemy”. Camur podnosi się. Po chwili Cita robi to samo i… przytula się do niego!

Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem wychodzi na taras, gdzie znajduje się Levent. „Możemy trochę porozmawiać?” – pyta niepewnie. „Czego chcesz?” – pyta mężczyzna. „Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Tekin działa za twoimi plecami. Chce zaszkodzić tobie i twojej firmie”. „O co chodzi? Czyżbyś pokłóciła się ze swoim chłopakiem?”. „Nie rozumiem?”. „Przypuszczam, że te kwiaty nie były wystarczające, żebyś mu wybaczyła. Mówisz źle o człowieku, który tobie zrobił coś złego. Masz rację, ponieważ i tak jest już zły. I wydaje się, że wiele się od niego nie różnisz, więc dobrze się dobraliście”.

„To nie jest żaden mój chłopak” – zarzeka się Meryem. – „Proszę cię, uwierz mi. Nie jest i nie może być”. Levent powraca pamięcią do wydarzeń z restauracji, gdy zobaczył Tekina wpatrującego się w Meryem jak w obrazek i ujmującego jej dłoń. „Bycie w związku z takim mężczyzną to twój wybór i w ogóle mnie to nie interesuje” – oświadcza syn Ulviye. – „Jedyne, co mnie interesuje, to twoje obowiązki w tym domu. Poza tym możesz robić, co chcesz, jesteś wolna”. Mężczyzna odchodzi.

Meryem udaje się do swojego pokoju. „Jak mógł o czymś takim pomyśleć? Tekin i ja?” – mówi do siebie, po czym siada na łóżku i ciężko wzdycha. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. – „Halo, Ayse?”. „Coś się stało i chcę ci o tym powiedzieć” – oznajmia przyjaciółka. – „Pan Cemil i ja… zaręczyliśmy się.” – Ayse wypowiada te słowa głosem pełnym zmartwienia, bez euforii. „Co takiego? Jak to?” – W głosie Meryem pobrzmiewa zdumienie. „Wiesz, że poszliśmy na kolację z ciocią Turkan, opowiadałam ci o tym. Kiedy dowiedziała się, że trzymamy nasz związek w tajemnicy, nabrała podejrzeń, zadawała wiele pytań”.

„Nie mów mi, że dlatego pan Cemil kupił ci pierścionek?” – nie może uwierzyć Meryem. „Właśnie tak się stało, kochana. Jesteśmy teraz naprawdę zaręczeni i będziemy kontynuować tę grę, dopóki ciocia Turkan nie wyjedzie”. „Ayse, powiedziałam ci, że ta gra z każdym dniem posuwa się coraz dalej. Czy nie powiedziałam ci, żebyś to zakończyła?”. „Nie mogłam. Za każdym razem, gdy próbuję, coś się dzieje. Ale nie martw się, jakoś to rozwiążę”. „Jak sobie z tym poradzisz? Mówisz o pierścionku i zaręczynach. Jak zamierzasz ukryć ten pierścionek przed innymi pracownikami?”.

„Zostawmy teraz mnie. Co jest z tobą?” – pyta Ayse. – „Nie brzmisz dobrze. Co się stało?”. „Pan Levent… Myśli, że Tekin i ja jesteśmy w związku”. „Co? Tekin i ty?” – Zaskoczenie Ayse jest równe zaskoczeniu jej przyjaciółki sprzed chwili. – „Skąd to się wzięło?”. „Nie wiem, Ayse. Później o tym porozmawiamy, dobrze?”. Akcja przeskakuje do wieczora. Hulya niespokojnie chodzi po swoim pokoju. Nadal bardzo przeżywa to, co się stało. „Zabiłyśmy człowieka, zabiłyśmy człowieka” – powtarza. „Siostro, spójrz na mnie!” – mówi stanowczo Melis. – „Weź się w garść. Zapomnij o tym, co się stało. Teraz już wszystko skończone”.

„Co jest skończone? Nic nie jest skończone!” – grzmi Hulya. – „Teraz wszystko dopiero się zaczyna. Omer to Efe i przebywa w naszym domu!”. „Bądź trochę ciszej. Zniszczyłyśmy wyniki testu DNA, nie istnieje żaden dowód. Nie ma nic, co mogłoby wskazywać na nas. Kudret jest martwy, nikt nie zna naszej tajemnicy, tylko ty i ja. Dopóki milczymy, nikt niczego nie wykryje”. „Chciałyśmy się go pozbyć, a zabiłyśmy go!”. „Musiałyśmy. Co innego mogłyśmy zrobić? Nie słyszałaś, co powiedział? Nie spodobała mu się kwota, którą przyniosłaś, i za jakiś poprosiłby o więcej. To nie miałoby końca”.

„Efe jest przed naszym nosem!” – mówi wzburzona Hulya. – „Jak to możliwe? Jak Omer może być Efe?”. „Nikt o tym nie wie” – przekonuje Melis. – „Na Boga, uspokój się wreszcie!”. Do pokoju wchodzi Bahadir. Staje naprzeciwko swojej żony i przykłada rękę do jej czoła. „Moje życie, czy wszystko w porządku?” – pyta. – „Jesteś bardzo blada. Mama powiedziała mi, że nie czujesz się dobrze”. „Chyba się trochę przeziębiłam”. „Ubiera się zbyt lekko i nie słucha mnie” – mówi Melis. – „Ale wkrótce wyzdrowieje, nie martw się”. „Może zadzwonimy do doktora, moja droga?”. „Nic mi nie jest, Bahadirze. Po prosu prześpię się i mi przejdzie”.

„Dobrze, moje życie, jak uważasz” – mówi mężczyzna. – „Zobacz, jest ci teraz zimno i na pewno będziesz się nudzić, leżąc w łóżku. Przyniosłem ci coś, jest tutaj.” – Wyciąga z szafki niewielkich rozmiarów pakunek. „Co to jest?” – pyta Hulya. „Kupiłem ci książkę, ponieważ wiem, że kochasz powieści akcji i kryminały. Opowiada o jednym bardzo tajemniczym morderstwie”. Na dźwięk słowa „morderstwo” Hulyi robi się słabo. „Szwagrze, położę to tutaj.” – Melis zabiera książkę z rąk siostry i chowa ją do szuflady. – „Odpocznij teraz dobrze, siostrzyczko. Ja idę do swojego pokoju. Dobrej nocy”.

Podobne wpisy