71: Durmus zagląda do szopki, w której zamknął córkę. Dziewczyna siedzi skulona w kącie, łka i cała drży. U mężczyzny nie powoduje to jednak najmniejszego wzruszenia. „Boisz się? Oczywiście, że będziesz się bać” – mówi brat Neriman. – „I wcześniej bardzo się bałaś, kiedy cię zamykałem. Nie słuchałaś mnie, robiłaś po swojemu, więc otrzymałaś karę. Teraz zostaniesz tutaj bez wody i chleba, opamiętasz się”. Durmus wychodzi z szopy. Słyszy dobiegające z podwórka wołanie: „Siostro, przyszliśmy! Gdzie jesteś, siostro?”. „Skąd się wzięło to skaranie Boże?” – pyta siebie Durmus i udaje się na podwórko. Przed drzwiami jego domu stoją Omer i Levent. – „Co się stało? Czego tu chcecie?”.
Przestraszony chłopiec chowa się za plecami Leventa. „Omer, chodź tutaj, pocałuj moją rękę” – mówi Durmus, ale chłopiec ani myśli tego zrobić. „Gdzie jest Meryem?” – pyta syn Ulviye. „Co cię to obchodzi? Czego chcesz od niej? Jakim prawem o nią pytasz?”. „Zapytałem, gdzie jest Meryem. Czy nie ma jej w domu?”. „Gdyby była w domu, otworzyłaby ci drzwi, prawda? Poszła do pracy”. „Nie ma jej w pracy”. „Jak to nie ma?” – Durmus udaje zaskoczenie. „Najpierw poszedłem do jej pracy. Dowiedziałem się, że ją rzuciła”. „Oczywiście, praca dla księżniczki jest zbyt ciężka. Nie ma z niej żadnego pożytku. Niech ją tylko dorwę w swoje ręce, pokażę jej!”.
„Nie rób nic mojej siostrze” – prosi Omer, cały czas chowając się za Leventem. „Co ciebie to obchodzi?” – odpowiada Durmus. – „Czy pytał cię ktoś o zdanie? Ugryź się w język!”. „Mówisz do dziecka” – Levent uświadamia ojca Meryem. – „Byłoby dobrze, gdybyś zachowywał się odpowiednio”. „Co cię to obchodzi? Jest moim synem, będę rozmawiał z nim, jak chcę. Zaczęła mnie głowa boleć. Dalej, do widzenia!”. „Siostra musi błąkać się po ulicach” – stwierdza Omer. – „Chodźmy jej poszukać”. „Dobrze, poszukamy jej” – zgadza się syn Ulviye.
„Tak, poszukajcie, na pewno ją znajdziecie.” – Durmus wchodzi do domu, a przybyli opuszczają podwórko, nie mając świadomości, że Meryem przez cały czas była tak blisko nich. Akcja przenosi się do rezydencji. Ulviye wchodzi do salonu, gdzie znajduje się Melis. „Czy coś się stało? Wszystko w porządku?” – pyta pani Metehanoglu, widząc zasmuconą twarz Melis. „Mam się dobrze, nic mi nie jest” – pada odpowiedź. „Twoje oczy tego nie mówią.” – Siada naprzeciwko siostry Hulyi i ujmuje jej rękę. – „Levent jest powodem twojego smutku, wiem to. Tak, wiem, że kochałaś go jeszcze zanim poślubił Ranę”.
„Ciociu Ulviye, skąd…” – odzywa się zmieszana Melis. „Pytasz, skąd wiem? Matki wiedzą pewne rzeczy. Czują je, chociaż tego nie mówią. Powiedzmy, że jest to instynkt macierzyński. Zmęczyłaś się, czekając na Leventa przez lata”. „Skoro wiesz, mogę mówić bardziej otwarcie”. „Oczywiście, bądź spokojna, córko. Podziel się ze mną wszystkim, co czujesz”. „Trwanie w niemocy jest najtrudniejszą rzeczą w życiu. Czekanie na kogoś, kto nie przyjdzie. Dawno temu wyjechałam z powodu szczęścia Leventa. Zostawiłam wszystko i odeszłam. Zrobiłam to, by Levent był szczęśliwy”.
„Moja droga córko, takie uczucie jest rzadkością” – chwali Ulviye, będąc pod wrażeniem postawy Melis. – „Twoja natura jest tak samo piękna, jak i ty. Mam nadzieję, że wszystko będzie tak, jak tego chcesz. Mam nadzieję, że dostaniesz odpowiedź na swoją miłość. Jako matka, życzę ci tego z całego serca. Dalej, nie smuć się. Dojdź trochę do siebie.” – Ujmuje w dłonie policzki Melis, a następnie odchodzi. „Mam teraz wsparcie mojej przyszłej teściowej” – mówi myślach zachwycona siostra Hulyi. – „Pozostało mi tylko zdobyć twoje serce, Levencie”.
Levent i Omer idą drogą. „Nie stało się nic mojej siostrze, prawda?” – pyta zmartwiony chłopiec. „Nie stało się i nie stanie, nie pozwolę na to” – zapewnia Levent. – „Obiecuję ci”. „Tata bardzo mnie przestraszył”. „Nikt nie może cię ode mnie zabrać. Więcej nie będziesz z nim mieszkać. Ja jestem obok ciebie”. Levent kuca i przytula Omera. „Tak bardzo bym chciał, żeby siostra mogła z nami mieszkać w rezydencji” – mówi chłopiec. Mężczyzna nie komentuje tego, choć widać wyraźnie, że także tego pragnie. – „Szukaliśmy wszędzie, ale nie znaleźliśmy siostry. Co zrobimy?”.
„Zadzwonimy do niej” – odpowiada Levent i wybiera numer do Meryem. Kamera przenosi się do szopy. Dziewczyna nadal siedzi skulona w kącie i drży. Jest w takim szoku, że nie zwraca uwagi na dzwoniący w jej kieszeni telefon. Do szopy wchodzi Neriman ze szklanką wody. „Meryem, moja różo, to minie” – przekonuje kobieta, siadając obok bratanicy. – „Dalej, napij się trochę”. „Ciociu, proszę, zabierz mnie stąd” – odzywa się Meryem błagalnym głosem, pełnym bezradnej rozpaczy. „Znasz swojego ojca, potrzyma cię tu trochę. Gdybyś nie protestowała, nie zamknąłby cię tutaj. Zaakceptuj ofertę Tekina, zgódź się na wszystko, co mówi twój ojciec. Inaczej całe twoje życie uczyni gorzkim. Dobrze to sobie przemyśl, przyjdę znowu”. Neriman opuszcza szopę.
Akcja przenosi się do firmy. Levent udaje się do biurka Ayse. „Czy rozmawiałaś ostatnio z Meryem?” – pyta. „Nie, dlaczego?”. „Nie mogę się do niej dodzwonić. Poszedłem dziś rano do jej pracy z Omerem, jej szef powiedział, że już tu nie pracuje. Możesz do niej zadzwonić?”. Ayse wybiera numer do przyjaciółki. Tym razem połączenie zostaje odebrane. „Meryem, kochana, wszystko dobrze?” – pyta córka Safiye. – „Co się stało? Dlaczego płaczesz?”.
„Ayse, bardzo się boję” – oznajmia Meryem słabym, zapłakanym głosem. – „Bardzo się boję…”. „W porządku, powiedz, gdzie jesteś?”. Levent przejmuje telefon od Ayse i mówi do słuchawki: „Meryem, gdzie jesteś? Od razu po ciebie przyjadę. Powiedz, gdzie jesteś?”. Kamera przenosi się do szopy. Meryem chce odpowiedzieć, ale nagle do szopy wchodzi jej ciotka, zabiera jej telefon i rozłącza się. „Meryem, nie możesz się uspokoić!” – grzmi Neriman. – „Próbuję zmiękczyć twojego ojca, a ty co robisz?!”. „Ciociu, błagam…”. „Nic z tego! Przyniosłam ci chleb, ale wkurzyłaś mnie, więc nie dostaniesz! Siedź tu głodna!”.
Cemil, Levent i Ayse udają się do restauracji, w której pracowała Meryem. „Dlaczego Meryem się zwolniła?” – pyta syn Ulviye, stając przed właścicielem lokalu. – „Rano nie było żadnego problemu. Co się stało, że nagle odeszła?”. „Niech przeklęty będzie dzień, kiedy ją zatrudniłem” – mówi szef. – „Nie mam czasu, wyjdźcie z mojej restauracji”. „Meryem nie odeszłaby tak po prostu. Powiedz nam, co wiesz, inaczej będziemy musieli porozmawiać z policją”. „Proszę pana, mówimy o zaginionej osobie” – zabiera głos Cemil. – „Mamy świadków, którzy widzieli, że była tu dziś rano. Będzie dobrze, jeśli wszystko nam wyjaśnisz”.
„Przyszła dziś rano do pracy, potem przyszedł ten człowiek, jej ojciec” – oznajmia właściciel. – „Postawił całą restaurację na nogi. Krzyczał, awanturował się, rozbił talerze. Zwolniłem ją, co miałem zrobić? To miejsce pracy”. „Okłamał mnie” – stwierdza Levent, przypominając sobie swoją dzisiejszą rozmowę z Durmusem. W następnej scenie widzimy, jak śledzi ojca Meryem. Udaje się za nim na myjnię. Zatrzymuje się przed wejściem do gabinetu, skąd podsłuchuje jego rozmowę z Tekinem.
„Bracie, to ustalone, Meryem wkrótce tu będzie” – zapewnia Durmus. – „Zacznie dla ciebie pracować”. „Jak to się stanie?” – pyta gangster. „Przyjdzie sama i powie, że się zgadza. Przygotowałem dla niej największy strach w życiu. Nie wytrzyma dłużej, jak dwa dni, znam moją córkę”. „Durmusie, nie interesuje mnie, czy będziesz aniołem śmierci, czy aniołem dobra. Interesuje mnie końcowy efekt”. „Końcowy efekt będzie w porządku, nie martw się”.
„Gdzie jest Meryem?!” – pyta twardym głosem Levent, wkraczając do gabinetu. Staje naprzeciwko Durmusa i zagląda mu głęboko w oczy. – „Okłamałeś mnie”. „Jakie kłamstwo? O czym ty mówisz?” – Brat Neriman udaje niezrozumienie. „Siłą zabrałeś Meryem z pracy. Widzieli was, jak ciągniesz ją do domu. Powiedziałeś mi, że Meryem jest w pracy, a teraz niby nic nie wiesz?”. „Levent, co ciebie obchodzi Meryem?” – zabiera głos Tekin. – „Dlaczego jesteś tak zaniepokojony o tę dziewczynę? Pozwalasz sobie nawet oskarżać jej ojca. Ta dziewczyna nie pracuje już dla ciebie, relacja między wami została zakończona. Dlaczego nadal okazujesz swoje zainteresowanie Meryem?”.
„Powiedziałem ci wcześniej, powiem znowu” – oświadcza Durmus. – „Kim jesteś, żeby interesować się moją córką? Jakim prawem mnie przesłuchujesz?”. „Jeśli Meryem coś stanie się przez was, obaj mi za to zapłacicie” – ostrzega Levent, raz jeszcze patrzy głęboko w oczy jednemu i drugiemu wrogowi i odchodzi. Tymczasem Ayse wychodzi z domu Durmusa. Na ulicy czeka na nią Cemil, który właśnie skończył rozmawiać przez telefon.
„Rozmawiałeś z panem Leventem?” – pyta Ayse. – „Co powiedział? Czy spotkał się z Durmusem?”. „Tak, czeka na nas” – odpowiada prawnik. – „Co ty zrobiłaś?”. „Weszłam do domu pod pretekstem, że zostawiłam swoją bluzkę. Nie ma nigdzie Meryem, ale jej telefon jest w domu. Do tego ciocia Neriman zachowywała się dziwnie. Myślę, że oni ukrywają Meryem”. „W porządku, porozmawiamy po drodze”. Cemil i Ayse odchodzą. Czy zamknięta w szopie Meryem podda się i zgodzi na pracę dla Tekina? Czy może wcześniej ktoś ją uratuje?