73: Meryem wchodzi do pokoju Ulviye. „Chciałam z panią o czymś porozmawiać” – oznajmia. „Dobrze, usiądź” – mówi mama Leventa, wskazując na fotel naprzeciwko siebie. „Przepraszam za wszystko, co się stało. Bardzo mi przykro. Nie myślałam, że mój tata posunie się tak daleko. Proszę, wybacz mi”. „Nie mam ci czego wybaczać, nie smuć się więcej. Ważne jest to, że wszystko zakończyło się bez szkód”. „To wszystko wydarzyło się, ponieważ jestem tutaj. Jeśli gdzieś się wyprowadzę…”. „Meryem, proszę cię, nie czuj się zmuszona do czegoś takiego. Jaka wyprowadzka? Jesteś teraz częścią tej rodziny”.

„Dziękuję za miłe słowa, ale to będzie najbardziej poprawne” – uważa Meryem. – „Mój tata coraz bardziej wariuje, wprowadza niepokój. Nie chcę, żeby znowu coś takiego miało miejsce”. „Dokąd pójdziesz? Czy właściwy jest taki pośpiech? Nie jesteś przygotowana”. „Nie wiem. Nie wiem, dokąd pójdę, co zrobię, ale jakoś sobie poradzę”. Do pokoju wchodzi Melis. „Ciociu Ulviye, przyniosłam ci lekarstwa” – oznajmia. – „Miałaś dziś ciężki dzień. Tak przy okazji… Słyszałam waszą rozmowę. Myślę, że dla nas i dla Meryem będzie najlepiej, jeśli się trochę oddzielimy od siebie”.

„Co to za słowa?” – pyta Ulviye. – „Z powodu jednego wydarzenia Meryem miałaby zostać bez wszystkiego? Jak może rozstać się ze swoim bratem?”. „Źle mnie zrozumiałaś, ciociu. Nie mówię, żeby było to rozstanie na zawsze. Sytuacja się uspokoi i wtedy do nas wróci. Zrobi to przede wszystkim dla swojego bezpieczeństwa. Meryem, nie martw się o to, gdzie się podziejesz. Mam przyjaciół w Antalyi, znajdę ci miejsce do życia oraz pracę. Co na to powiesz?”. „Będę bardzo zadowolona, jeśli to zrobisz” – odpowiada dziewczyna. – „Może do tego czasu gniew taty przeminie”.

„Nie wiem, nie zbyt mi się to podoba” – oznajmia nieprzekonana Ulviye. – „Powiem raz jeszcze, nie jesteś zmuszona do tego”. „Nie, pani Ulviye, to będzie najbardziej poprawne” – uważa Meryem. – „Omer jest z wami bezpieczny, nie będę się martwić”. „W takim razie zarezerwuję ci bilet na dzisiaj” – oznajmia Melis. – „Zadzwonię do przyjaciół w Antalyi, żeby znaleźli ci pracę i mieszkanie. Idę się tym zająć”. Siostra Hulyi opuszcza pokój. „Boże, nie mogę uwierzyć” – mówi do siebie. – „Nie sądziłam, że będzie to takie proste.” – Sięga po telefon i dzwoni do Tekina. – „Mam dla ciebie dobre wieści. Twoi ludzie wykonali dobrą robotę, Meryem odchodzi. Wyjeżdża do Antalyi, znajdę jej zakwaterowanie. W porządku, wyślę ci jej adres, spotkasz ją tam”.

Akcja przenosi się do firmy. Ayse odbiera telefon od przyjaciółki. „Kochana, jak się masz?” – pyta. – „Wiem, pan Levent mi powiedział. Czekałam, aż się trochę uspokoisz. Durmus przyszedł i zrobił scenę. Nie płacz, kochana, proszę cię. Dlaczego teraz płaczesz? Co? Odchodzisz? Dokąd, Meryem? Do Antalyi?”. Kamera przenosi się do gabinetu Leventa. „Co za dzień” – mówi Bahadir. – „Cieszę się, że spotkanie dobiegło końca. Dobrze, że kupiliśmy płótna z Włoch”. „Levent, coś cię niepokoi” – zauważa Cemil. – „Przez całe spotkanie nic nie mówiłeś. Czy to z powodu ojca Meryem?”.

„To zwykły bandyta” – stwierdza Bahadir. – „Na szczęście nikomu z naszych nic się nie stało. Na twoim miejscu zgłosiłbym to na policję. Dobrze, panowie, dla mnie to pora na obiad”. Bahadir opuszcza gabinet. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Ayse. „Wyczerpaliśmy dzisiejszy limit złych wiadomości” – mówi Cemil, uprzedzając swoją asystentkę, by nie przekazywała im kolejnej. – „Wydaje się jednak, że to coś poważnego”. „Meryem…” – odzywa się Ayse niepewnie. – „Wyprowadza się stąd”.

Akcja wraca do rezydencji. Meryem jest w pokoju Omera, oczy ma pełne łez. Głaszcze po głowie śpiącego chłopca i całuje go. Do pomieszczenia wchodzi Melis, ciągnąc za sobą walizkę. „Przygotowałam to dla ciebie, bo nie masz tutaj ubrań” – oznajmia. – „Posłużą ci przez jakiś czas. A oto twój bilet.” – Przekazuje rywalce bilet lotniczy. – „Wszystko jest gotowe, nie martw się. Postąpiłaś właściwie”. Tymczasem Ayse wraca do domu. Wchodzi do pokoju dziennego i widzi płaczącą matkę. „Mamo, co się stało? Czy wszystko dobrze?” – pyta zmartwiona. Safiye podnosi się z wersalki i wymierza jej policzek!

Levent wraca do rezydencji. Meryem stoi już na zewnątrz, gotowa do wyjazdu. „Ayse powiedziała, że wyjeżdżasz” – mówi mężczyzna. – „Naprawdę chcesz to zrobić?”. „Tak będzie najlepiej dla wszystkich”. „Pozwól przynajmniej, że cię odwiozę”. „Nie ma potrzeby, panie Levencie, Yasar mnie zawiezie. Pożegnałam się już z domownikami. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Omer… Powierzam ci Omera. Z Panem Bogiem”. Dziewczyna wsiada do samochodu, za kierownicą którego siedzi Yasar, i odjeżdża.

Levent wchodzi do rezydencji. W salonie spotyka Melis. „Czy Meryem powiedziała, dokąd jedzie?” – pyta mężczyzna. „Jedzie do Antalyi. Zapytałam ją, co będzie tam robić. Powiedziała tylko, że chce rozpocząć nowe życie”. „Kogo tam ma? Z tego, co mi wiadomo, nie ma żadnych krewnych”. „Nie wiem, ale skoro tak nagle zostawiła brata, na pewno ma swoje powody. Musimy to uszanować”. „Co ona tam będzie robić sama? I to jeszcze tak daleko.” – Brat Bahadira sięga po telefon. „Dzwonisz do Meryem?”. „Tak.” – Wybiera numer, a po chwili słyszy w słuchawce informację, że wybrany abonent jest niedostępny.

„Levencie, myślę, że ma rację” – oznajmia Melis. – „Jej ojciec w końcu napadł na nas. Nie wiemy, co by zrobił, gdybyś nie przyszedł. Tak bardzo się bałam, że cioci Ulviye coś się stanie. To oczywiste, że nie chce narażać nas na niebezpieczeństwo i sama bierze odpowiedzialność za siebie. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po niej tak dojrzałej decyzji”. „Pójdę do parku razem z Omerem. Jeśli chcesz, chodź z nami”. „W porządku, idę się więc przygotować”.

Levent udaje się do ogrodu, gdzie Omer się bawi. „Jesteś gotowy?” – pyta mężczyzna. „Tak” – odpowiada chłopiec. – „Jestem szczęśliwy, bo idziemy do parku, ale jestem też smutny”. „Dlaczego jesteś smutny?”. „Chciałbym, żeby siostra była z nami”. Levent zastanawia się przez chwilę, po czym odpowiada: „Zagramy zatem w jedną grę, ale nikomu o niej nie powiemy. To będzie nasza tajemnica. Im lepiej będziemy się bawić, tym szybciej twoja siostra do nas wróci”. „Naprawdę?”. „Tak. Bądźmy tak szczęśliwi, jak to tylko możliwe, żeby twoja siostra wróciła jak najszybciej. Jesteśmy umówieni?”. „Jesteśmy!” – zakrzykuje podekscytowany Omer.

Akcja przenosi się do domu Safiye. Ayse zamknęła się w swoim pokoju, a jej mama mówi podniesionym głosem pod drzwiami: „Powiedziałam, że Ayse nie zrobiłaby tego, nie splamiłaby swojego imienia. Powiedziałam, że moja córka jest moim wsparciem. A ty co zrobiłaś? Wyjdź i zobacz, wszyscy o tym mówią! Całe życie chodziłam ze spuszczoną głową, bo sama cię wychowuję. Nie uśmiechałam się nawet na ulicy, żeby ludzie źle tego nie zrozumieli. Spójrz na nas! Wszyscy o tobie plotkują!”.

W tym momencie z torebki, którą Ayse zostawiła w pokoju dziennym, dobiega dzwonek telefonu. Dziewczyna wychodzi z pokoju, ale jej mama trzyma już jej telefon w ręku. „Halo?” – Safiye odbiera połączenie. „Z tej strony Cemil” – oznajmia prawnik po drugiej stronie. – „Czy mogę porozmawiać z Ayse?”. „Nie jest wolna, nie ma jej!” – Kobieta rozłącza się. „Mamo, dlaczego tak się zachowujesz?” – pyta dziewczyna. – „Zrobiłaś to, żeby mnie upokorzyć. Co ja mu teraz powiem?”. „Co to jest naprzeciw twojego wstydu?! Zastanów się, jak teraz spojrzymy ludziom w oczy!”.

„Mamo, nic nie zrobiłam, żeby cię zawstydzić” – zarzeka się Ayse. – „Jestem twoją córką, dlaczego mi nie wierzysz?”. „Do teraz ci ufałam! Co dostałam poza kłamstwami?! Najpierw skłamałaś z pierścionkiem! Co, nie możesz nic powiedzieć? Któregoś dnia poszłam do złotnika i okazało się, że to 24-karatowe złoto, a ty powiedziałaś mi, że to podróbka! Kto ci dał ten pierścionek?! Co jeszcze przede mną ukrywasz?! Zabijesz mnie! Zabijesz mnie tą ciszą! Córko, na Boga, mów! Powiedz mi, z kim się spotykasz!”. „Nie spotykam się z nikim, naprawdę…”. „Zamknij się! Od teraz nie będziesz pracować! Będziesz siedziała w domu! Od teraz będziesz mnie prosić o pozwolenie nawet na wyjście do sklepu! Rozumiesz?!”.

Safiye sprawdza SMS-y na telefonie córki. „Dobrze, że byłaś ze mną dziś wieczorem. Dziękuję ci” – odczytuje jedną z wiadomości od Cemila. „Mamo, mogę ci to wyjaśnić” – mówi Ayse. „Zamilcz! Powiedziałaś, że pracujesz do późna, a okazuje się, że byłaś z mężczyzną! Wstydź się!” – Pociąga córkę za włosy. „Mamo, mogę wyjaśnić. To naprawdę nie tak, jak myślisz…”. „Co chcesz mi wyjaśniać?! Czego mam słuchać od kogoś, kto okłamuje własną mamę i spędza noce z obcymi mężczyznami!”. „Mamo, jesteś świadoma tego, co mówisz?”. „Jestem świadoma i to właśnie mnie boli! Módl się, żeby twój ojciec nie usłyszał, nie pozwoliłby ci zostać tutaj ani minuty dłużej!”.

„Mamo, proszę cię, nie mów nic tacie” – błaga Ayse. „Zawstydziłaś mnie, ale ja nie jestem tak lekkomyślna jak ty” – oświadcza Safiye. – „Nie powiem ojcu, dla nas obu byłby to koniec”. „Myślałam…”. „Nie mów nic, nie mam już do ciebie słów ani siły”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Safiye idzie otworzyć. Przed wejściem stoi kobieta w średnim wieku. „Siostra?” – pyta zaskoczona Safiye. Tymczasem Levent, Melis i Omer wracają do rezydencji ze wspólnego wyjścia do parku. Drzwi otwiera im… Meryem!

„Meryem, co robisz tutaj?” – pyta Melis, nie kryjąc oburzenia w głosie. Omer wpada w objęcia siostry. „Dobrze, że wróciłaś, siostro” – mówi szczęśliwy chłopiec. „Tak bardzo za tobą tęskniłam, że od razu przyjechałam” – oznajmia Meryem. „Myślę, że to dobra decyzja” – mówi Levent z uśmiechem na twarzy, co tylko potęguje złość Melis. Czy Meryem zostanie w rezydencji? Gdzie znajduje się ojciec Ayse i dlaczego nie mieszka razem z nimi? Czy Safiye zda sobie sprawę z tego, że źle oceniła córkę?

Podobne wpisy