88: W nocy Levent wchodzi do pokoju Efego. Bierze do rąk samochodzik, siada na podłodze przy łóżeczku i mówi ze łzami w oczach: „Synu mój… Wiem, że patrzysz na mnie z miejsca, w którym teraz jesteś, i widzisz mnie szczęśliwego po tak długim czasie. Ja sam swoje uczucia i swoje serce zamknąłem w tym pokoju po twoim odejściu. Ale później… Później poznałem Omera. Może to ty go do mnie wysłałeś, żeby ugasił pożar, który płonął we mnie. Nie udało mi się cię uchronić, mój synu, i z tego powodu nigdy sobie nie wybaczę. Ale jeśli nie spróbuję ochronić Omera, moje życie straci wszelkie znaczenie”.
„Omer i Meryem przypomnieli mi, że mam uczucia” – kontynuuje monolog Levent. – „Dziś wieczorem podjąłem decyzję, mój drogi Efe. Więcej nie będę się chował, nie będę się bał odpowiedzialności i miłości. Obiecuję, że dla nas obu będę kontynuował życie. Omer od tej chwili pozostanie w tym pokoju. Chciałem zapytać cię o pozwolenie. Nie obrażaj się, ponieważ zawsze będziesz w najpiękniejszej części mojego serca. Kocham cię, mój synu. Kocham cię bardzo”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Ayse wychodzi z sypialni. W pokoju dziennym babcia Cemila prowadzi rozmowę telefoniczną. „Oczywiście, droga Oyu, przyjdź, kiedykolwiek chcesz” – mówi Bedriye do słuchawki, wiedząc, że Ayse ją słyszy. – „Cemil bardzo się ucieszy. Nie rozdzielicie się już jedno od drugiego. Na pewno on też się za tobą stęsknił”. „Więc są tak blisko, że zna nawet jego babcię” – mówi w myślach Ayse. – „Ale dlaczego ciocia Bedriye zadzwoniła do tej dziewczyny?”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Levent każe Meryem i Omerowi zamknąć oczy, a następnie zaprowadza ich do pokoju Efego. „Wszystkie moje rzeczy są tutaj” – stwierdza chłopiec. „Tak, bo to teraz twój pokój, mój maleńki” – oznajmia syn Ulviye. – „I jak ci się podoba?”. „Jest przepiękny!” – Omer przytula się do Leventa. „Jestem bardzo zaskoczona” – odzywa się Meryem. – „Dlaczego to zrobiłeś, panie Levencie? Myślę, że ten pokój jest dla ciebie wyjątkowym miejscem”. „I Omer jest dla mnie wyjątkowy”.
„Bracie Levencie, kiedy następnym razem będę się bał, będę mógł od razu do ciebie przybiec” – zauważa Omer. – „Nasze pokoje są blisko siebie”. „Oczywiście, że przyjdziesz. Kiedy tylko będziesz chciał”. „Ach, nie ma tutaj zabawki, którą mi kupiłeś. Czy mogę ją tutaj przynieść?”. „Oczywiście, że możesz. Dalej, biegnij”. Chłopiec wybiega z pokoju. „To bardzo wielki gest z twojej strony” – mówi Meryem do mężczyzny. – „Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Omer jest przeszczęśliwy”. „Pierwszy powodem, dla którego znowu zacząłem żyć, jest właśnie Omer. A drugim powodem jest…”.
W tym momencie do pokoju wchodzi Asli. „Wybacz, panie Levencie” – mówi dziewczyna. – „Ciocia Meryem jest tutaj i chce się z nią zobaczyć”. „Moja ciocia? Dlaczego przyszła?” – zastanawia się córka Durmusa i odchodzi wraz z Asli. „Drugim powodem jesteś ty, Meryem” – dokończa Levent, ale nikt go już nie słyszy. Kamera przenosi się na taras. Melis siedzi samotnie na sofie. W jej głowie nieustannie brzmią słowa Leventa: „Między nami nie może być nic innego, niż tylko przyjaźń”.
„To nie jest takie proste, Levencie” – mówi do siebie siostra Hulyi. – „Zobaczysz, że nie jest”. Na taras wychodzi Asli i mówi: „Gdybyś tylko wiedziała, co się dzieje, pani Melis”. „Co takiego?”. „Pan Levent umieścił Omera w pokoju swojego syna”. „Co? Levent nigdy nie zrobiłby czegoś takiego”. „Przysięgam, zrobił. Z samego rana wszystkie jego rzeczy przeniósł razem z Yasarem, a przed chwilą pokazał pokój Omerowi i Meryem. Do tego właśnie teraz przyszła jej ciotka”.
Melis podnosi się gwałtownie, zapominając o tym, że powinna udawać kontuzjowaną. „Uważaj na swoje nogi, pani Melis” – mówi do niej Asli. – „Nie wyzdrowiałaś jeszcze”. Kamera przenosi się do salonu. Meryem podaje herbatę do stolika, przy którym siedzą jej ciotka i Ulviye. „Meryem, musimy porozmawiać” – szepcze Neriman. „Czego znowu chce mój ojciec?”. „Nie chodzi o niego, tylko o…”. „Mamy gości?” – pyta Melis, wchodząc do salonu. „Tak, ciocia Meryem przyszła do nas z wizytą” – odpowiada pani Metehanoglu. – „Ty też z nami usiądź, córko”.
„Ciociu Ulviye, czy Levent umieścił Omera w pokoju Efego?” – pyta siostra Hulyi. „Tak, córko. Omer bardzo się ucieszył, że będą blisko siebie”. „Naprawdę? Pięknie. Byłam na nogach przez dłuższy czas, więc pójdę do swojego pokoju odpocząć, jeśli pozwolisz”. „Oczywiście, córko, nie męcz się. Potrzebujesz pomocy?”. „Nie, siedźcie sobie.” – Melis odchodzi. Na schodach mówi do siebie oburzona: „Jak to możliwe? Siostra i brat przejęli całą rezydencję!”. Nawiązuje połączenie z Tekinem. „Musimy pilnie się spotkać” – mówi do słuchawki. – „Będę u ciebie za godzinę”.
Po skończonej rozmowie Melis zatrzymuje idącą korytarzem Asli. „Muszę pilnie wyjść na zewnątrz” – oznajmia. – „Upewnij się, że nikt nie zauważy mojej nieobecności”. „Co powiem, jeśli zapytają?”. „Powiesz, że jestem w pokoju, w łazience, wymyślisz coś!”. Melis odchodzi do swojego pokoju energicznym krokiem. „Więc ten wypadek był zwykłym kłamstwem” – mówi do siebie Asli. – „Pani Melis skacze jak sarenka, nic jej nie jest”.
W następnej scenie Melis wchodzi do warsztatu Tekina. „Witaj” – mówi do niej uśmiechnięty gangster. „Cieszysz się, ale nie masz pojęcia, co dzieje się w rezydencji!” – oświadcza wzburzona kobieta. – „Miałeś zabrać Omera z rezydencji. Wiesz, co Levent zrobił? Umieścił go w pokoju swojego syna. To znaczy, że postawił go na jego miejscu!”. „Nie powiedziałbym, żeby coś się zmieniło”. „To znaczy?”. „Cóż, Omer jest synem Leventa”. „Co ty mówisz?” – Melis robi wielkie oczy. „Powiedziałem ci. Omer jest synem Leventa”.
„Jak się tego dowiedział? Od kogo?” – pyta w myślach Melis i nagle ogarnia ją przerażenie. – „To niemożliwe… Czyżby Kudret nadal żył?”. Akcja wraca do rezydencji. Levent jest w swoim pokoju. Stoi przy oknie i uśmiecha się do siebie, myśląc o Meryem. „Co może mnie uszczęśliwić bardziej od tego marzenia?” – pyta w myślach. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. – „Słucham, Cemile?”. „Levent, co tam nowego? Wszystko w porządku?” – pyta przyjaciel. – „Czy w rezydencji ucichła już burza?”.
„Wszystko jest w porządku, nie martw się” – odpowiada syn Ulviye. – „Mam dla ciebie dobrą wiadomość”. „Jaką?”. „Podjąłem decyzję, mój Cemilu. Poślubię Meryem”. „Co powiedziałeś?”. „Tak, dobrze słyszałeś. Chcę ożenić się z Meryem”. Kamera przenosi się na zewnątrz, gdzie Meryem rozmawia z Neriman. „Ciociu, z Omerem wszystko dobrze, nie martw się” – mówi dziewczyna. – „Chciałaś mi coś powiedzieć, ale milczysz. Dalej, powiedz to”. „Dobrze, powiem ci. I tak dzisiaj, najpóźniej jutro dowiesz się”. „Czego się dowiem?”. „Meryem… Mama Omera wróciła”.
„Co?! Co masz na myśli?!” – pyta przerażona Meryem. „Wróciła, jak ci mówię. Chce zabrać swoje dziecko. Chce zabrać Omera. Ciągle powtarza, że jest jej synem i że z niego nie zrezygnowała. My też nie wiemy, co robić”. „Przecież Omer nie ma nikogo bliskiego. Tata znalazł go na podwórku. Nie ma nikogo, poza nami”. „Fakt, że znalazł go na podwórku, nie znaczy, że spadł z gruszki. Ma matkę, która w końcu się pojawiła. Od wczoraj jest w naszym domu i czeka na swojego syna”. „Nie, w tym musi być jakaś pomyłka. Jesteś pewna, że ta kobieta jest mamą Omera?”.
„Jaki może być błąd, córko? Data i wszystko inne się zgadza” – odpowiada Neriman. – „Ta kobieta ma nawet zdjęcia z maleńkim Omerem. Jeśli chcesz, chodź do nas i zobaczysz się z nią”. „Dobrze, pójdziemy od razu. Wezmę tylko torebkę, zaczekaj tutaj”. Meryem odchodzi do domu dla służby. „Chwała Bogu” – mówi z ulgą Neriman i wyciąga telefon z torebki. – „Dam znać bratu Tekinowi, że nadchodzimy”. Czy Meryem odkryje, że historia z matką Omera została ukartowana? Czy Levent spełni swoje marzenie i ożeni się z nią?