„Dziedzictwo” – Odcinek 673 – Streszczenie
Nana i Luka wychodzą razem na kolację. Yaman, podejrzliwy i czujny, zjawia się w tej samej restauracji pod pretekstem spotkania z partnerem biznesowym. Luka uznaje to za zwykły zbieg okoliczności, ale Nana od razu wie, że obecność Yamana nie jest przypadkowa.
Podczas posiłku Luka zauważa, że Yaman co chwilę rzuca mu nieprzychylne spojrzenia.
– Nie przypadłem mu do gustu – stwierdza z lekkim uśmiechem. – Może jest o ciebie zazdrosny.
Nana odpowiada natychmiast, tonem pewnym, niemal chłodnym:
– Kirimli nie potrafi być zazdrosny. On nie ma uczuć. Przynajmniej nie takich, jakie mają normalni ludzie.
Yaman kończy swoją rozmowę biznesową szybciej, niż się spodziewano, i bez zaproszenia dosiada się do stolika Nany i Luki. Jego spojrzenie wbija się w rozmówcę opiekunki, wyraźnie zdeterminowane.
– Chciałbym kontynuować naszą poranną rozmowę – mówi, patrząc prosto na Lukę. – Nie mieliśmy okazji omówić szczegółów twojej pracy.
Luka odpowiada z pozornym rozbawieniem:
– Zastanawiasz się nad przejściem z transportu do branży tekstylnej? Będziemy rywalami?
– Spokojnie, nie mam takich planów – uśmiecha się lekko Yaman. – Ale jeśli to zrobię, lepiej się mnie bój.
– Ambicja to dobra cecha – przyznaje Luka. – Sam doszedłem tu, gdzie jestem, dzięki współpracy z dużymi firmami. Sentekstem, Akdemirlimem…
– I z Tekstyliami Yilmaz – przerywa mu Yaman, celowo podkreślając, że dobrze prześwietlił swojego rozmówcę.
Nana posyła mu piorunujące spojrzenie, ale wciąż milczy. Tylko napięcie w jej ramionach zdradza narastające rozdrażnienie.
– Chcę dobrze znać ludzi, którzy są blisko tych, na których mi zależy – mówi spokojnie Yaman. – Z tego co wiem, firma, w której pracowałeś, była zamieszana w poważne nadużycia.
Luka nie traci zimnej krwi.
– To prawda. Zorientowałem się za późno, ale natychmiast zerwałem z nimi kontakty. Ja też czytałem o tobie, Yamanie. Twoja przeszłość jest… barwna. Konflikty, zatrzymania, więzienie… Zacząłem się nawet martwić o Nanę.
– Popełniałem błędy – przyznaje bez wahania Yaman. – Ale odnalazłem swoją drogę. Teraz trzymam głowę wysoko i robię wszystko, by chronić tych, których kocham.
Kiedy kończy mówić, spogląda na Nanę. Jego wzrok łagodnieje, a w spojrzeniu pojawia się coś więcej niż tylko troska – coś, czego Nana nie potrafi zignorować. Spuszcza wzrok, z trudem ukrywając zmieszanie. Po chwili wstaje od stołu, tłumacząc się potrzebą wizyty w łazience. Zostawia ich samych.
Zapada gęsta cisza.
– Nie jesteś tu, bo lubisz tę restaurację. Ani ich jedzenie. Ani mnie – mówi chłodno Luka, patrząc na Yamana z wyzwaniem.
Yaman nie zaprzecza. Jego głos jest spokojny, ale stanowczy:
– Dla mnie liczy się jedno – bezpieczeństwo Nany. I zrobię wszystko, co konieczne, żeby je jej zapewnić.
Ich spojrzenia krzyżują się. W powietrzu unosi się napięcie. Wojna właśnie się rozpoczęła – i obaj dobrze o tym wiedzą.
***
W opuszczonym magazynie, w półmroku przerywanym jedynie światłem przebijającym się przez zakurzone świetliki, Nedim spotyka się z Sevketem Karacalim – bezwzględnym baronem narkotykowym, którego imię wymawia się szeptem nawet w świecie przestępczym.
– Dlaczego zdecydowałeś się zdradzić Yamana Kirimliego? – pyta Karacali, mrużąc oczy z podejrzliwością.
Nedim nie spuszcza wzroku. W jego głosie słychać gorycz i determinację:
– Powiedzmy, że zbyt późno zorientowałem się, że nigdy nie dostałem tego, na co zasługiwałem. Ale wkrótce naprawię ten błąd. I wezmę wszystko, co powinno należeć do mnie.
Karacali unosi brew.
– Czy mogę ci zaufać? Dasz sobie radę bez swojego byłego przyjaciela?
Nedim parska z pogardą.
– To pytanie mnie obraża. Cała firma nosi ślady mojego wysiłku i zaangażowania. Jeśli w to nie wierzysz, możemy zakończyć tę rozmowę już teraz.
Zapada chwila ciszy. Baron uważnie przygląda się Nedimowi, po czym uśmiecha się lekko.
– Wierzę ci. W twoich oczach płonie ogień zemsty. Widać, że przysiągłeś sobie zniszczyć Kirimliego. A ja cenię ludzi, którzy wiedzą, czego chcą.
– Zafer! – rzuca nagle, wołając jednego ze swoich ludzi. Mężczyzna podchodzi i wręcza Nedimowi ciężki neseser.
– Przyjmij to jako drobny prezent na początek naszej… przyjaźni – mówi Karacali z chłodnym uśmiechem. – O szczegółach pierwszej dostawy poinformuję cię w ciągu kilku dni.
Nedim kiwa głową, nie kryjąc satysfakcji.
– Jestem gotowy. Firma jest pod moją pełną kontrolą. Kirimli niczego się nie domyśli.
Karacali patrzy mu prosto w oczy.
– Czy masz jeszcze jakąś prośbę?
Nedim przez chwilę milczy, po czym mówi powoli, niemal teatralnie:
– Kiedy przyjdzie odpowiedni moment, poproszę o przysługę. Nagramy film… który zniszczy Yamana Kirimliego. Raz na zawsze.
***
Yaman wraca do rezydencji. W jego spojrzeniu czai się napięcie, które nie opuszczało go od dłuższego czasu. Zatrzaskuje za sobą drzwi, podchodzi do biurka i sięga po telefon. Po kilku sygnałach w słuchawce rozbrzmiewa znajomy głos.
– Ferit? – mówi cicho, ale stanowczo. – Muszę cię o coś poprosić. Zbadaj Lukę. Każdy szczegół. Muszę wiedzieć, z kim mamy do czynienia.
W głosie Kirimliego nie ma wahania. Wie, że w tej rozgrywce nie może pozwolić sobie na żadne potknięcia.
***
Ayse gotuje zupę dla przeziębionego Ferita, chcąc pomóc mu szybciej stanąć na nogi. W kuchni unosi się zapach ciepła i wspomnień.
– Zaraz po naszym ślubie też poważnie zachorowałem, pamiętasz? – przypomina cicho Ferit, zerkając na nią z uśmiechem.
– Tak. Miałeś wysoką gorączkę… strasznie się wtedy bałam – odpowiada, mieszając zupę.
– Przesadzałem, prawda? Co ci wtedy powiedziałem?
Ayse uśmiecha się blado.
– „Trzymaj mnie za rękę, moja Ayse”. A co innego mogłeś powiedzieć?
Ferit milknie na chwilę, jakby znów widział siebie sprzed lat.
– Rozchorowałem się, ale było warto – mówi z nostalgią. – Wszystko wtedy było takie proste. Takie… piękne. Chciałbym móc wrócić do tamtych dni. Do czasów, kiedy byłaś ze mną.
Powoli ujmuje jej dłoń. Patrzy jej prosto w oczy.
– Nigdy o tobie nie zapomniałem, Ayse. Ty też to pamiętasz. Te wspólne chwile, naszą miłość. Może jeśli tylko przypomnisz sobie, jak bardzo byliśmy szczęśliwi… może wtedy nasze ręce znowu…
Ayse gwałtownie się podnosi, odtrącając jego dłoń. W jej oczach pojawia się chłód.
– Niczego nie zapomniałam – mówi głosem lodowatym jak lód. – I nie martw się, pamiętam wszystko bardzo dobrze. Między nami nie ma nic nowego – jest tylko przeszłość. Niestety czas mija, Ferit, a razem z nim wszystko się zmienia. Może smak tej zupy pozostał taki sam, ale my już nie.
Odwraca się, nie dając mu szansy na odpowiedź.
– Ayse, proszę, posłuchaj… – zaczyna niepewnie Ferit.
– Jest już za późno. Dobranoc – rzuca przez ramię i opuszcza kuchnię.
Zostaje sam, patrząc w ślad za nią. Po chwili szepcze do siebie:
– Twoje oczy mówią coś innego… Nawet jeśli nie chcesz się do tego przyznać, one cię zdradzają.
***
Yaman przeszukuje walizkę Luki. Wśród rzeczy znajduje paszport i dowód osobisty – dokumenty, które według Luki miały zaginąć. Twarz Yamana czerwienieje ze złości. Gdy tylko Luka wraca do rezydencji w towarzystwie Nany, Yaman staje przed nim jak burza.
– Dlaczego skłamałeś?! – wybucha. – Kim jesteś i czego tu szukasz?! Powiedziałeś, że zgubiłeś dokumenty! To co to jest?!
Wyciąga w jego stronę paszport i dowód. Luka cofa się krok.
– Ty… Grzebałeś w moich rzeczach?! – pyta z niedowierzaniem i oburzeniem.
– Dowiedziałem się, że nie zgłosiłeś zaginięcia dokumentów. Wszedłem do twojego pokoju. Powiedz wprost – jaki jest twój prawdziwy cel?
Nana przerywa, a jej głos drży z oburzenia:
– Co ty mówisz? Co ty wyprawiasz?! Dokumenty przywieźli kurierem, zanim wyszliśmy na kolację! Luka nie kłamie!
Yaman otwiera usta, jakby chciał przeprosić, ale słowa grzęzną mu w gardle.
– Nadal mu nie wierzysz – dodaje Nana, ze zranieniem w oczach. – Przecież ustaliliśmy, że zaufanie jest podstawą.
– Może… lepiej, jeśli odejdę – mówi cicho Luka. – Pójdę się spakować.
Odchodzi na górę. Nana nie zatrzymuje go. Yaman zostaje sam z milczeniem, które boli bardziej niż krzyk.
Kwadrans później podchodzi do Luki, który szykuje się do wyjścia. Z trudem wypowiada słowa:
– Przepraszam. Popełniłem błąd. Zostań.
Luka patrzy mu prosto w oczy, ale nic nie mówi. Yaman odchodzi, ale wewnętrznie wie jedno: nadal mu nie ufa. I nie przestanie, dopóki nie odkryje, co naprawdę Luka ukrywa.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 494. Bölüm i Emanet 495. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.






