Dziedzictwo odc. 715: Nana popełnia katastrofalny błąd!

Yaman i Nana stoją naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Nedim celuje zza szyby.

„Dziedzictwo” – Odcinek 715 – Streszczenie

Akcja odcinka rozpoczyna się w chacie. Yaman kończy jeść przygotowaną przez Nanę zupę. Kobieta siada obok, wpatrując się w niego z bólem i niepokojem.

– Jak oni mogli ci to zrobić? – pyta cicho.
– Zorientowałem się, że przewożą coś bez mojej wiedzy. Kiedy zacząłem drążyć temat…

– Pojechałeś za nimi? Za ciężarówką? – domyśla się Nana.
– Tak. Zepchnęli mnie z drogi. Gdybym w ostatniej chwili nie wyskoczył z auta, nie byłoby mnie tutaj.

– Dzięki Bogu, nie osiągnęli tego, czego chcieli – mówi z ulgą, ale jej głos wciąż drży.
– Dowiem się, kto mnie zdradził. Zapłaci za to. – Yaman zaciska pięści.

– Jesteś pewien, że to ktoś z bliskich?
– Tak. Ktoś z mojego najbliższego otoczenia. A teraz… teraz myślą, że nie żyję. I to moja przewaga.

***

Nedim przyjeżdża do rezydencji. Z niepokojem odkrywa, że Nana go okłamała. W wiadomości napisała, że wróciła do domu, ale ślad po niej zaginął. Chwyta za telefon i dzwoni.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś prawdy? – pyta bez owijania. – Wiem, że nie wróciłaś do siebie, tylko zatrzymałaś się u jakiejś przyjaciółki.
– Bo potrzebowałam pobyć sama – odpowiada wymijająco.

– Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
– Nie trzeba, poradzę sobie. Wrócę, kiedy będę gotowa.

– Jeśli czegoś potrzebujesz…
– Nie potrzebuję, ale dziękuję – mówi, po czym kończy połączenie.

Zamyśla się na chwilę, po czym spogląda na Yamana. Jego twarz wciąż jest blada, ale w oczach widać determinację.
– Jemu też nie ufasz, prawda? – pyta cicho.

Yaman spogląda na nią spokojnie, jakby potwierdzał wszystko milczeniem.

– Musisz wrócić do domu – mówi nagle stanowczo.
– Nie! – protestuje natychmiast Nana. – Widzisz, w jakim jesteś stanie? Jak mogłabym cię teraz zostawić?!

– Jeśli zostaniesz, wzbudzisz podejrzenia. Już czuję się lepiej. Potrzebuję tylko kilku dni odpoczynku.
– Obiecaj mi jedno – mówi poważnie. – Nie będziesz ich teraz szukał. I jeśli jednak znikniesz… znajdę cię. Tak jak teraz. Nie uciekniesz przede mną, Yaman.

Uśmiecha się słabo.

– Znajdziesz mnie. Bo jesteś uparta jak nikt inny. Ale nie możesz nikomu mówić prawdy. Dla wszystkich nadal jestem martwy. Jeszcze nie pora się ujawniać.

Nana kiwa głową, choć wewnątrz rozdziera ją niepokój. W tej chwili rozumie jedno – jeśli chce go chronić, musi milczeć.

***

Nana wraca do rezydencji. Jeszcze zanim zdąży przekroczyć próg, jej krok przyspiesza – w torbie ma kilka ubrań i rzeczy osobistych Yamana. Nie zauważa jednak, że ktoś ją obserwuje.

Aynur, stojąc w cieniu korytarza, mruży oczy z podejrzliwością.

– Co ona znowu kombinuje? – mruczy do siebie. – Czyżby… Boże, czy to możliwe, że pan Yaman żyje? Ale dlaczego ukrywałby to przed nami wszystkimi?

Nana udaje się do Akcy. Z trudem utrzymuje spokojny ton.
– Ciociu, moja przyjaciółka bardzo się rozchorowała. Chciałabym ją odwiedzić na kilka godzin.

Akca patrzy na nią zdumiona.
– Teraz? W takim momencie, córko? W tym chaosie?

– Wiem, że to nie najlepszy czas, ale ona jest zupełnie sama. Nie ma nikogo przy sobie. Nie mogę jej zostawić bez pomocy.

– Skoro tak mówisz… – Akca wzdycha. – Dobrze, jedź. Ale wracaj, gdy tylko będziesz mogła.

***

Aynur nie daje za wygraną. W napięciu sięga po telefon i wybiera numer Nedima – wcześniej potajemnie przepisała go z komórki Cengera.

– Proszę, tylko nikomu o tym nie mów – zaczyna konspiracyjnie. – Mam coś ważnego do powiedzenia.
– Słucham, mów śmiało – odpowiada Nedim z wyczuwalnym napięciem.

– Chodzi o Nanę. Wczoraj nie było jej w domu, dzisiaj wróciła i… zaczęła pakować torbę. Ale nie swoje rzeczy. Spakowała ubrania pana Yamana. Jego kosmetyki, perfumy. I wyszła.

– Jesteś pewna?

– Na własne oczy widziałam. Może wie coś o panu Yamanie. Może on żyje, a ona nic nikomu nie mówi. Gdybym powiedziała coś reszcie, uznaliby mnie za wariatkę.

– Dobrze, że zadzwoniłaś do mnie. Sprawdzę to, ale nie mów nikomu. Nie chcemy wzbudzać nadziei… dopóki nie będziemy mieli pewności.

***

Ibrahim, prowadzący prywatne śledztwo, dociera do ważnego tropu. Analiza śladów i nagrań z kamer pokazuje, że w wypadku brał udział drugi pojazd – to on zepchnął auto Yamana z drogi.

Ferit, słysząc raport, w jednej chwili zrywa się na równe nogi.

– Wiedziałem! – wybucha. – Yaman był świetnym kierowcą. Nie straciłby panowania bez powodu. Ktoś to zrobił celowo!

Jego oczy płoną gniewem. W tym momencie Ferit już nie wątpi – to nie był wypadek. To była pułapka.

***

Nana wraca do chaty w lesie. Drzwi skrzypią lekko, gdy je otwiera, a zimne powietrze wdziera się do środka. Yaman podnosi wzrok znad koca, w którym był owinięty. Jego twarz momentalnie tężeje.

– Co ty tutaj robisz?! – warknął, próbując się podnieść. – Czy ty naprawdę nie rozumiesz, co do ciebie mówię?

Jego głos brzmi ostro, pełen gniewu i bezsilności. W oczach – rozczarowanie i lęk.

– A ty nie rozumiesz, że nie mogłam cię zostawić! – odpowiada stanowczo Nana, patrząc mu prosto w oczy. – Jest zimno, jesteś głodny, ledwo się trzymasz na nogach. Jak mogłabym odejść i udawać, że nic się nie stało?

– Nie jesteś świadoma, w co się pakujesz – Yaman syczy przez zęby. – To wszystko jest śmiertelnie poważne. Musisz się opanować i robić to, co ci mówię.

– Wściekaj się, krzycz, obrażaj – wybucha Nana – ale to niczego nie zmieni! I tak tu zostanę. Nie opuszczę cię, nawet jeśli cały świat będzie przeciwko tobie!

Yaman milknie. Po raz pierwszy od dawna czuje, że ktoś naprawdę przy nim trwa – pomimo wszystkiego.

Ale sytuacja nie wygląda tak, jak Nana sądzi.

Kilka metrów dalej, w ukryciu za drzewami, Nedim obserwuje chatę. Dotarł tu śladem Nany, ostrzeżony przez Aynur. Przez brudną szybę widzi, jak dziewczyna pochyla się nad rannym Yamanem.

– Do diabła! – syczy, zaciskając zęby. – Wiedziałem, że coś ukrywa.

Sięga ręką za pasek i wyciąga broń. Dłonie mu drżą, ale wzrok pozostaje zimny, wyrachowany. Podchodzi bliżej, kryjąc się w cieniu. Zatrzymuje się przed oknem, celując prosto w klatkę piersiową Yamana.

– Jak to możliwe, że przeżyłeś? – mówi cicho, niemal bezgłośnie. – Miałeś zginąć. Miałem się ciebie pozbyć raz na zawsze…

Odciąga kurek. Palec powoli spoczywa na spuście. Wystarczy jedno pociągnięcie.

– Tym razem cię nie oszczędzę… – szepcze.

Ale wtedy dostrzega twarz Nany. Jej ciepły gest, gdy poprawia koc na ramionach Yamana. Jej obecność, lojalność, której się nie spodziewał.

Nedim zamiera.

– Nie mogę… nie teraz. Nie kiedy ona tu jest… – mówi do siebie, odsuwając broń.

Zaciska szczęki, odkłada pistolet i cofa się w mrok lasu, ale w jego oczach płonie gniew. Nie zrezygnował. Nie teraz. To tylko chwilowe zawieszenie broni.

***

Ayse przyprowadza Ferita do swojego mieszkania. Tak jak on wcześniej troskliwie opiekował się nią i Dogą, teraz ona staje się jego wsparciem – cichym, ale niezachwianym. Ferit, zgarbiony i przygaszony, siedzi w kuchni nad talerzem gorącej zupy, którą przygotowała specjalnie dla niego. Je, nie mówiąc ani słowa, jakby sam nie wiedział, czy to głód, czy jedynie potrzeba ciepła, która skłoniła go do sięgnięcia po łyżkę.

W salonie Ayse rozmawia szeptem z młodszą siostrą.

– Co się dzieje z bratem Feritem? – pyta zmartwiona Nese. – Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Jakby coś się w nim złamało…

– Jest załamany – przyznaje cicho Ayse. – Stracił Yamana. Byli sobie bardzo bliscy. Takich przyjaźni się nie zapomina, a już na pewno nie przeżywa ich obojętnie. Dlatego musimy przy nim być. Nie może zostać sam. Uznałam, że najlepiej, jeśli przez jakiś czas zostanie z nami.

Zamyśla się na moment, po czym dodaje:

– Wczoraj całą noc spędził poza domem. Pojechał na stare osiedle… tam, gdzie dorastał razem z Yamanem. Chciał poczuć jego obecność, powspominać, może poszukać sensu w tym, co się stało.

– Ferit zawsze był taki opanowany, taki silny… – mówi z niedowierzaniem Nese. – Ale widać, że bardzo przeżywa. Chyba bardziej, niż chciałby to przyznać.

– Bo ma dobre serce – szepcze Ayse z czułością. – Nie pokazuje tego, ale nosi w sobie więcej uczuć, niż można by przypuszczać. Dziś zobaczyłam w nim kogoś zupełnie innego. Nie policjanta, nie bohatera, ale zranionego człowieka. I wiesz co? Bardzo mnie to wzruszyło.

Milknie, po czym dodaje z determinacją:
– On zawsze był przy nas, teraz my musimy być przy nim.

***

Nedim wie już, że Yaman żyje. Ale co teraz? Czy spróbuje odzyskać jego zaufanie? Czy znajdzie sposób, by jeszcze raz wkupić się w jego łaski?

A Yaman? Jak długo będzie w stanie pozostać w ukryciu? Jak długo będzie w stanie milczeć… i czekać?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 523. Bölüm i Emanet 524. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy