„Dziedzictwo” – Odcinek 747 – Streszczenie
Nedim wpada do kryjówki jak burza. Zanim Idris zdąży cokolwiek powiedzieć, zostaje brutalnie chwycony za kołnierz koszuli i poderwany na nogi.
– To twoja robota?! – syczy Nedim, patrząc mu prosto w oczy. – Ty wskazałeś im Nanę, prawda?!
– O czym ty mówisz? – Idris marszczy brwi, udając niezrozumienie.
– Nie udawaj idioty! Powiedziałeś temu gruzińskiemu gangsterowi, gdzie ją znaleźć?! Przysięgam, że cię zabiję!
– Gruziński gangster? – Idris parska śmiechem. – Brzmisz, jakbyś czytał tanie gazety.
– Nie żartuj sobie ze mnie, Idris! To nie czas na twoje gierki. Zdradziłeś ją?
– A ja wyglądam na takiego? – odpowiada z udawaną obrazą. – Stary trener Rocky’ego, który ledwo chodzi przez artretyzm – tak wyglądam.
Nedim zaciska pięści jeszcze mocniej.
– To skąd wzięli się ci ludzie?!
– Nie wiem – Idris wzrusza ramionami – ale wiem jedno: nie mam z tym nic wspólnego.
– Lepiej, żebyś mówił prawdę. Bo jeśli ją skrzywdzisz… zniszczę cię. – Nedim odpycha go i z impetem wychodzi, trzaskając drzwiami.
W kryjówce zapada cisza, którą Idris przerywa powoli, złośliwym uśmiechem błąkającym się po twarzy.
– Jak to mówią… jeśli sam nie szukasz kłopotów, to kłopoty znajdą ciebie – mruczy pod nosem. – Siedziałem tu cicho, a jednak wszechświat wysłał mi wiadomość. Krew, brutalność, gra… one mnie wzywają.
Odwraca się do Kazima.
– Podaj mi czarny notatnik.
Kazim posłusznie podaje mu przedmiot, pytając niepewnie:
– Jeśli to naprawdę mafia z Gruzji… co zamierzasz zrobić?
– To znaczy, że stawka jest wysoka – odpowiada Idris, kartkując zeszyt. – Trudno będzie wyprzedzić Kirimliego. Więc trzeba działać inaczej.
– Inaczej? – Kazim marszczy czoło. – Co masz na myśli?
Idris zatrzymuje się na jednej ze stron i wskazuje palcem zapisany numer.
– Jeśli oni nie mogą dostać się do niej… my im ją dostarczymy. Bez Yamana, który rzuci się na ratunek.
Wykręca numer i przykłada telefon do ucha. Nie przedstawiając się, pyta:
– Halo? Muamer? Nadal zajmujesz się pozwoleniami o pracę?
W słuchawce rozlega się zdumione westchnienie.
– Idris?! – odzywa się głos po drugiej stronie. – Ty… przecież ty nie żyjesz!
Idris uśmiecha się zimno.
– Żyję. Ale nie mów o tym nikomu. Wiesz dobrze, co się z tobą stanie, jeśli choć jedna osoba się dowie.
***
Nazajutrz Nana otrzymuje list. Jej dłonie drżą, gdy otwiera kopertę i przebiega wzrokiem oficjalne, bezduszne słowa.
– Moje pozwolenie na pracę zostało anulowane… – mówi wstrząśnięta, zwracając się do Yamana. – Mam piętnaście dni na opuszczenie kraju.
Yaman bez słowa wyciąga dokument z jej rąk, czyta go uważnie, a jego twarz twardnieje.
– Jeśli nie wyjadę dobrowolnie, zostanę deportowana – szepcze Nana, wciąż nie dowierzając.
– To się nie wydarzy – odpowiada zdecydowanie Yaman. – Prawnicy natychmiast się tym zajmą. Wszystkie dokumenty były zatwierdzone, to musi być prowokacja albo błąd.
Chwyta telefon i wybiera numer swojego adwokata. Krótko i rzeczowo przedstawia sprawę, żądając, by została potraktowana priorytetowo. Jego ton nie pozostawia miejsca na sprzeciw. W salonie Akca i Aynur wymieniają zaniepokojone spojrzenia, słysząc każde jego słowo.
***
Później Nana siedzi samotnie w pokoju. Na kolanach trzyma zdjęcie Yusufa, a jej głos łamie się od emocji.
– Mój maleńki ptaszku… Tak bardzo się boję, że coś ci się stanie. Nie zniosę rozstania z tobą, ale kiedy jestem tutaj, ściągam na ciebie niebezpieczeństwo. Może najlepsze, co mogę zrobić… to odejść.
W progu cicho staje Yaman, niepostrzeżenie wysłuchując jej słów.
– Co ty mówisz? – jego głos przecina ciszę.
Nana podnosi wzrok. W jej oczach błyszczą łzy.
– Mówię to, co uważam za rozsądne. Jeśli mnie deportują, zgłoszę się na policję. Poproszę o ochronę, wydam Serga. A kiedy go złapią i zagrożenie minie… wrócę.
– Nie wygaduj głupstw! – Yaman wchodzi do pokoju, a jego ton jest ostry jak nóż. – Twój powrót byłby samobójstwem. Nie masz pojęcia, jak wielkie to ryzyko. Ale przysięgam ci… Sergo wkrótce zrozumie, czym są prawdziwe kłopoty.
Zbliża się do niej i patrzy jej prosto w oczy.
– Bo tym kłopotem będę ja.
***
Ayse i Ferit zatrzymują w szpitalu ochroniarza, przy którym znaleziono strzykawkę z trucizną. Dla komisarza to jednak nie koniec sprawy – wciąż drąży temat i coraz bardziej podejrzewa pielęgniarkę Simay.
***
Ayse wraca do mieszkania. Już od progu słyszy głos Koraya rozbrzmiewający w słuchawce telefonu:
– Tak, Irfanie, dalej mieszkam u Ayse. W zasadzie już wyzdrowiałem, ale jest mi tu wygodnie, więc zostanę jeszcze trochę.
Wchodzi do salonu. Jej były mąż siedzi w fotelu, z nogami nonszalancko wyciągniętymi na kanapie. Na jej widok natychmiast się prostuje i rozłącza.
– Kiedy weszłaś? Nie usłyszałem cię.
– Przed chwilą. Nese jest w swoim pokoju?
– Tak, jest… – odpowiada, a potem teatralnie krzywi się z bólu. – Ach… jeszcze nie wróciłem do pełni sił. O tej porze zawsze ból się nasila.
– Weź tabletkę przeciwbólową, zaraz ci przejdzie. – Głos Ayse brzmi chłodno, bo coraz mniej wierzy w jego chorobowe symulacje. – Poza tym wyglądasz całkiem dobrze. Widać, że miałeś spokojną noc.
– Spokojną? – Koray wzdycha z przesadą. – Przewracałem się do świtu. Powrót do zdrowia chyba potrwa dłużej, niż myślałem.
– Na tyle dobrze wyglądasz, że możesz już wrócić do siebie i tam kontynuować rekonwalescencję.
Słowa Ayse brzmią jak wyrok. Koray próbuje zachować twarz, lecz w jego oczach pojawia się błysk irytacji.
***
Nana, nie chcąc narażać nikogo z domowników, po cichu opuszcza rezydencję. Decyzję podjęła wcześniej – zanim deportacja stanie się faktem, wróci do Gruzji. Nie zważa na grożące jej niebezpieczeństwo, gotowa zaryzykować własne życie, byle nie stanowić zagrożenia dla innych.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 544. Bölüm i Emanet 545. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















