Odcinek 247 – streszczenie: Seher jest zrozpaczona, że przez swoją chorobę będzie ciężarem dla wszystkich. Yaman bierze ją na ręce, zanosi do samochodu i zabiera do miejsca, w którym pomogła mu wygrzebać się z ciemności i beznadziei. Kirpi doradza Ibrahimowi, by skorzystał z usług sprzątania, prania, prasowania i cateringu. W ten sposób domownicy będą zadowoleni z jego pracy. Gdy sprzątaczki przychodzą, Ibrahim zamyka Sultan w pokoju, by nestorka nie zdała sobie sprawy z ich obecności. Belgin nadal podaje Seher zastrzyki, uszkadzające jej układ nerwowy.
„Dlaczego tak bardzo chcesz zaszkodzić tej dziewczynie?” – Rehabilitantka zwraca się do Ikbal, gdy zostają same. „Ponieważ jest ktoś, kto zasługuje na Yamana bardziej od niej. Moja siostra. Yaman prędzej czy później się podda. W końcu kto chciałby spędzić życie ze sparaliżowaną kobietą?”. Zuhal po tym, jak została liderką celi, staje się coraz bardziej roszczeniowa i wywyższająca się. Wyżywa się już nie tylko na Melahat, ale na wszystkich więźniarkach, obrażając je i każąc wielokrotnie wykonywać te same obowiązki. Kobiety zaczynają tęsknić za czasami, gdy w celi panowała Melahat. Była liderka widzi to i jest pewna, że wkrótce odzyska władzę.
Po wyjściu kobiet, które zajęły się sprzątaniem, Ibrahim otwiera drzwi pokoju Sultan i z dumą pokazuje, jak dokładnie wysprzątał cały dom. Nestorka jest pod wrażeniem jego pracy i udziela mu pochwały.
Odcinek 248 – streszczenie: Kirpi przywozi do domu komisarza ubrania, które odebrał z pralni chemicznej, oraz zamówione przez Ibrahima jedzenie. Wieczorem wszyscy zasiadają do kolacji. Firat jest zdumiony, że Ibrahim potrafi tak świetnie gotować. Sultan także jest bardzo zadowolona. Ali jednak nie wydaje się podzielać ich entuzjazmu, choć jemu także jedzenie bardzo smakuje. „Powiedziałam ci, że nawet bałwan może nauczyć się pracy, ale nie ty” – przypomina Sultan. – „Myliłam się, Ibrahimie. Jestem z ciebie dumna. Słowa, które ci powiedziałam, nie były prawdą. Niech Bóg błogosławi twoje ręce. Cieszcie się posiłkiem, mi już wystarczy”.
Sultan wstaje od stołu i opuszcza jadalnię. „Dobra robota, bracie” – mówi Firat do Ibrahima. – „Przez cały ten czas byliśmy niesprawiedliwi wobec ciebie”. „To się zdarza, przyjaciele. Każdy może popełnić błąd”. „Masz rację, Ibo” – zabiera głos komisarz. – „To jasne, że oddałeś się swojej pracy. Szkoda tylko, że zapomniałeś usunąć rachunek z kieszeni mojej kurtki.” – Kładzie na stole paragon z pralni chemicznej. – „A to znalazłem pod drzwiami.” – Wyciąga z kieszeni wizytówkę reklamową. – „Musieli ją zostawić pracownicy firmy sprzątającej. A to” – Ali pokazuje kolejny dokument – „znalazłem w pobliżu kosza na śmieci. Rachunek z restauracji”.
„O mój Boże… Ciekawe, kto to wszystko zostawił?” – Ibrahim robi dobrą minę do złej gry. – „Na pewno ktoś…”. „Ibo, wystarczy” – przerywa mu komisarz. – „Twój sekret jest u nas bezpieczny. Ale jeśli ciocia się o tym dowie, srogo cię ukarze”. „Masz rację, komisarzu. Znowu zawiodłem” – przyznaje Ibo ze spuszczoną głową. Tymczasem Yusuf zatrzaskuje się w łazience. Woła o pomoc, ale sparaliżowana Seher nie jest w stanie nic zrobić. Dziewczyna jest załamana swoją bezradnością. Postanawia, że od tej pory nie przyjmie żadnych zastrzyków ani lekarstw, gdyż uważa, że nic jej nie uzdrowi.
Ikbal mówi Yamanowi, że muszą przekonać Seher do dalszej terapii, ale mężczyzna nie podziela jej zdania. Szanuje zdanie żony i oznajmia, że nie będą jej do niczego zmuszać. Ikbal i rehabilitantka udają się na rozmowę na osobności. „Jeśli nie podam jej zastrzyku nawet przez jeden dzień, może w jednej chwili wrócić do zdrowia” – mówi Belgin z paniką w głosie. – „A wtedy dowiedzą się, co zrobiłyśmy”. „Więc musisz podać jej ten zastrzyk!” – odpowiada stanowczo żona Ziyi. „Sama słyszałaś. Jak mam to zrobić, jeśli ona odmawia?”.
„Dałam ci worek pieniędzy, a ty nie wiesz, co masz robić?” – pyta oburzona Ikbal. – „Znajdziesz sposób. Nie przychodź do mnie, dopóki tego nie zrobisz!”. Kamera przenosi się do pokoju małżonków. Yaman jest obok żony. „Decyzja o zaprzestaniu leczenia…” – odzywa się mężczyzna. „Wiem, że to nie pomoże. Proszę, nie nalegaj”. „Rozumiem, na twoim miejscu podjąłbym taką samą decyzję. Nic się nie zmieni, jeśli zaprzestaniesz terapii na jeden dzień. Najważniejsze, żebyś się uspokoiła”.
„Ani dzisiaj, ani jutro” – mówi Seher. – „Nie chcę żadnego leczenia. Żadna terapia nie działa, nie widzisz tego? Nie mogłam pomóc mojemu siostrzeńcowi. Nie byłam w stanie zrobić nawet dwóch kroków, aby go ocalić. Nie będę już mogła chodzić. Jeśli Yusuf będzie mnie potrzebował…”. „Mówisz te słowa, choć ani przez chwilę nie zawahałaś się, by walczyć ze mną o Yusufa. Po pokonaniu tak wielu przeszkód, jedyne co możesz teraz zrobić, to użalać się nad sobą? Czy wiesz, dlaczego niektóre drzewa są wygięte? Aby mogły wytrzymać wiatr, aby się nie złamały. Przybierają taki kształt, żeby dostosować się do warunków”.
„Ale ja nie mogę chodzić” – stwierdza załamana dziewczyna. – „Nie jestem w stanie pomóc Yusufowi”. „Ja, ja, ja. Nie jesteś już sama. Teraz jesteśmy my. My oboje. Jeśli jedno z nas upadnie, drugie wyciągnie rękę, aby go podnieść. Jesteś moją Gwiazdą Polarną. Nie gaś swojego światła, wtedy będziemy mogli wszędzie chodzić razem. Teraz połóż się i odpocznij, bardzo się zmęczyłaś. Dobrej nocy”. Nazajutrz Seher budzi się z nową motywacją do działania. Pokazuje mężowi wózek inwalidzki, dzięki któremu znowu będzie mogła być mobilna. Ibrahim wpada na pomysł, że Kara może mu pomóc w obowiązkach domowych, z którymi on zupełnie sobie nie radzi…