Odcinek 264 – streszczenie: Ibrahim wypowiada przez sen imię Kary, czego policjantka jest świadkiem. Myśli, że Ibo nadal coś do niej czuje. Yaman wpada w pułapkę Selima i zostaje jego więźniem. Seher jest przerażona, widząc rannego, nieprzytomnego męża, którego porywacz rzucił przed nią na podłogę. „Jedyną przeszkodą na drodze do naszego wspólnego życia jest Kirimli” – mówi Selim, po czym wyciąga zza paska broń i kieruje jej lufę w stronę rywala. – „Jestem gotowy usunąć tę przeszkodę!” – Kładzie palec na spust. „Nie! Nie rób tego!” – krzyczy Seher. – „Nie waż się! Błagam cię!”. „Zamknij się! Nie waż się błagać mnie o litość dla tego człowieka”.
Yaman otwiera oczy. Kieruje wzrok na żonę i słabym głosem mówi: „Nie błagaj tego drania. Twoje bohaterstwo” – przenosi wzrok na Selima – „polega jedynie na doprowadzeniu kobiety do płaczu. Tylko to potrafisz. Gdybyś chciał mnie zabić, zrobiłbyś to już na zewnątrz”. „Zabiję cię, łajdaku!” – krzyczy porywacz, zbliżając lufę pistoletu do głowy Yamana. „Nie rób tego!” – powtarza zrozpaczona, przywiązana do krzesła Seher. – „Jeśli pociągniesz za spust, zabijesz nie tylko jego, ale także siebie w moich oczach. Do swojego ostatniego oddechu nigdy ci nie wybaczę!”.
Kamera przenosi się na zewnątrz, ukazując chatę. Słyszymy huk wystrzału! Selim nie strzelił jednak do rywala, a w sufit. Zamknięty w komórce Yusuf pyta, co się stało. Chory psychicznie mężczyzna podchodzi do drzwi i odpowiada: „Nie bój się, Yusufie. Idź spać. Strzeliłem w powietrze, nie jestem taki jak twój stryjek. Mogłem go zabić, ale tego nie zrobiłem. Gdyby on był na moim miejscu, zabiłby mnie bez mrugnięcia okiem. Jestem jedyną osobą, która na ciebie zasługuje” – zwraca się do Seher. – „Nie ten dzikus! Ja!” – Wyciąga telefon i robi zdjęcie nieprzytomnemu Yamanowi. – „To zdjęcie jest naszym biletem do ucieczki. Dla mnie, dla ciebie i dla Yusufa”.
„Opuścimy ten kraj na zawsze” – kontynuuje Selim. – „Zostawimy to wszystko za sobą. Rozpocznie się dla nas nowe życie. Zostało bardzo niewiele.” – Opuszcza pomieszczenie. Na zewnątrz wysyła Camgozowi zdjęcie Yamana, na którym wygląda, jakby nie żył. Następnie nawiązuje połączenie z gangsterem. „Zabiłeś Kirimliego, szalony chłopcze” – mówi z uznaniem mafioso. – „Nie doceniłem cię”. „Dostał to, na co zasłużył. Spełniłem swoją część umowy, teraz pora na ciebie”. „Zawsze dotrzymuję danego słowa, nie martw się o to. Wyjedziecie dziś wieczorem”.
Kamera przenosi się do biura Camgoza. Do pomieszczenia wchodzi jeden z jego ludzi i oznajmia: „Jesteśmy skończeni, bracie. Ciężarówka, którą przejęliśmy od Kirimliego, eksplodowała. Cały towar został zniszczony. Straciliśmy wszystko”. „Niech cię szlag, Kirimli!” – przeklina Camgoz. Bandzior nie rozłączył się, więc Selim usłyszał słowa jego pracownika. „Zrobiłem, co do mnie należało” – powtarza porywacz, bojąc się, że po tym, jak Camgoz poniósł dotkliwą stratę, może wycofać się z ich umowy. – „Teraz twoja kolej. Zabezpieczysz dla mnie statek. Muszę wyjechać dziś wieczorem”.
„O jakim statku mówisz? Straciłem przez ciebie miliony dolarów!” – grzmi gangster. – „Przysięgam, że pogrzebię cię żywcem!” – Rozłącza się. Przekonany, że Yaman nie żyje, za cel swojej zemsty obiera sobie Selima. „Co teraz zrobię?” – pyta siebie porywacz, nerwowo chodząc w tę i z powrotem przed chatą. – „Jak się z tego wygrzebię?” – Wraca do środka. Związuje Yamana i zamyka go w drugim pokoju wraz z Seher.
Zdjęcie „martwego” Yamana dociera na komisariat. Policjanci są jeszcze bardziej zdeterminowani, by odnaleźć Yusufa i Seher. W tym czasie małżonkowie, współpracując ze sobą, uwalniają się z więzów. Akcja przenosi się do więzienia. Zuhal rozmawia w pokoju widzeń z adwokatem. „Jutrzejsza rozprawa bardzo mnie stresuje” – oznajmia osadzona. – „Wiem, że niezależnie od tego, co powiesz, zostanę uznana winną”. „Mylisz się, pani Zuhal. Nie obciążają cię żadne niezbite dowody. Jest tylko kilka nagrań głosowych. A jako że te zostały zarejestrowane nielegalnie, sąd nie weźmie ich pod uwagę przy wydawaniu wyroku”.
„Ponadto jedynym świadkiem w sprawie był detektyw, który już nie żyje” – dodaje adwokat. – „Możesz więc zachować spokój. Myślę, że nie spotka cię żadna surowa kara”. „Nie próbuj mnie pocieszyć na próżno. Wiem, że nie wywinę się z tego bez kary. To koniec. To jest mój koniec!” – Spanikowana chwyta się za skronie. – „Czy Yaman będzie na jutrzejszej rozprawie?”. „Najprawdopodobniej tak. Jest w końcu oskarżycielem posiłkowym”. „Świetnie.” – Na twarzy Zuhal nagle pojawia się uśmiech. – „Zrobię zatem piękny prezent mojej starszej siostrze”.