Odcinek 268 – streszczenie: W szpitalu Yaman mówi żonie, że powinni pojechać odbyć prawdziwą podróż poślubną. „Chcę spędzić trochę czasu z dala od wszystkich” – oznajmia, trzymając rękę Seher. – „Tylko we dwoje. Ta chwila jeszcze nie nadeszła. Nie sądzisz, że to właściwy czas?”. Romantyczną chwilę przerywa wejście do sali Nedima i Cengera. „Yamanie, musimy porozmawiać” – oznajmia poważnym tonem asystent mężczyzny. „O co chodzi? Czy coś się stało?”. „Wiadomości nie są dobre. Miałeś rację co do Belgin. Skłamała mówiąc, że jest w tobie zakochana. Zrobiła to po to, by nie pokazać, że została zatrudniona przez panią Ikbal”.
Yaman zaciska pięści ze wściekłości. „To nie może być prawda” – nie może uwierzyć Seher. – „Naprawdę to ona stała za tym wszystkim? Dlaczego? Dlaczego miałaby zrobić to wszystko?”. „Aby nas rozdzielić” – stwierdza Yaman. – „Wyhodowałem żmiję na własnej piersi”. „Nie karz siebie. Twoja bratowa jest świetną aktorką” – zabiera głos Cenger. – „Słyszałem to na własne uszy. Jej jedynym celem jest twoje bogactwo. Gdybyś umarł, zamknęłaby pana Ziyę w domu wariatów”.
„Powierzyłem swojego brata tej kobiecie!” – grzmi wściekły Yaman. – „Swojego własnego brata!” – Wyrywa wenflon z ręki, nie mogąc doczekać się momentu, kiedy rozliczy się z Ikbal. „Proszę, uspokój się. Nie rób tego” – mówi Seher, kładąc rękę na ramieniu męża. – „Musisz wyzdrowieć. Jeśli coś ci się stanie…” – Wymownie przenosi wzrok na śpiącego obok Yusufa. – „Najpierw wyzdrowiejesz, potem z nią porozmawiasz”. Yaman potakuje głową i zwraca się do Nedima: „Nie spuszczaj z niej oczu, dopóki stąd nie wyjdę. Kiedy wrócę do rezydencji, wymierzę jej karę, na jaką zasługuje”.
Ibrahim, komisarz i Firat przyjeżdżają do domu. Sultan mówi temu pierwszemu, że ma dla niego fantastyczną wiadomość. Ibrahimowi od razu przychodzi na myśl jego ulubione jedzenie, ale nestorka ma dla niego inną niespodziankę. „Gigantyczny chłopcze, żenisz się!” – oznajmia radośnie Sultan. – „Rozmawiałam z Karą. Jest w tobie po uszy zakochana. Czeka tylko, aż poprosisz ją o rękę”. „Kara? Zakochana we mnie? Naprawdę?” – Zszokowany Ibo mdleje.
Zuhal dostaje się na teren rezydencji, ukrywając się w naczepie ciężarówki, która dostarcza Kirimlim produkty spożywcze. Ikbal w tym czasie nie może skontaktować się ze swoim człowiekiem, przez co jest jeszcze bardziej niespokojna. Czuje, że traci grunt pod nogami. Nie znajdując innego wyjścia, postanawia uciec z rezydencji. Sięga po szkatułkę z biżuterią, dzięki której będzie miała za co żyć, gdy nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi jej siostra.
„Wybierasz się gdzieś, moja droga siostro?” – pyta Zuhal. Podchodzi do Ikbal i staje z nią twarzą w twarz. – „Myślałaś, że nie będę mogła tu wejść, prawda? Myślałaś, że te ściany ochronią cię przede mną, ale myliłaś się. Oto jestem przed tobą. Czas stawić sobie czoła, moja starsza siostro”. „Skończ z tym bezsensownym melodramatem zemsty. Sprawy potoczyły się strasznie źle. Ziya udaje, że coś wie. Jeśli nic nie wie, to tylko kwestia czasu, aż Yaman dowie się wszystkiego. Mój człowiek nagle zniknął. Jeśli Yaman go znajdzie, dowie się o wszystkim, co zrobiłyśmy”.
„Co ty zrobiłaś” – poprawia siostrę Zuhal. – „Zapomniałaś? To ty ułożyłaś cały ten plan. Wykorzystałaś mnie jako swojego pionka. Ty żyłaś spokojnie, podczas gdy ja poniosłam całą karę!”. „Zuhal, rozumiem. To, co cię spotkało, nie było przyjemne, ale…”. „Żartujesz sobie?! Byłam w więzieniu! W dodatku trafiłam tam z powodu zdrady osoby, której najbardziej ufałam. Przez ciebie! Nie masz pojęcia, jak bardzo cierpiałam w tym miejscu. Jak bardzo byłam torturowana każdego dnia!”.
„Kochanie, rozumiem cię…” – odzywa się Ikbal, ale siostro natychmiast jej przerywa: „Zamknij się! Chciałam umrzeć! Próbowałam nawet popełnić samobójstwo! Wiesz, co było najgorsze? Mój wróg zlitował się nade mną, ale nie ty. Ja też nie będę miała dla ciebie litości.” – Podnosi rękę, w której trzyma pendrive’a. – „Wiesz, co to jest? Twój bilet w jedną stronę. Do piekła! Znajduje się na nim nagranie, na którym przyznajesz się do wszystkiego, co zrobiłaś. Wyznałaś to wszystko, kiedy cię porwali, pamiętasz? Dam to Yamanowi”.
„Zuhal, nie myślisz mądrze” – przekonuje Ikbal, starając się ukryć strach, jaki nagle ją ogarnął. – „Odstawiłaś swoje lekarstwa? Znowu mówisz, jakbyś była szalona”. „Masz rację, jestem szalona! To wszystko przydarzyło mi się przez ciebie! Ale zapłacisz mi za to. Zapłacisz za wszystko!”. „Spójrz na mnie! Dość mówienia bzdur. Nie masz pojęcia, co Yaman nam zrobi, jeśli dowie się, co zrobiłyśmy. Obie spłoniemy! Zniszczy nas!”. „Ja i tak już jestem spalona. Teraz twoja kolej!”.
Zuhal odwraca się i opuszcza pokój. Na korytarzu między siostrami dochodzi do szarpaniny. Ikbal zaciska ręce na szyi Zuhal, krzycząc, że ją zabije. Młodsza z sióstr z całych sił odpycha tę drugą. Ikbal wypada przez balustradę, z wysokości kilku metrów spadając na parter! Z jej ucha wypływa krew. Przerażona Zuhal zbiega na dół. Pochyla się nad nieruchomym ciałem siostry i zdając sobie sprawę, że kobieta nie żyje, wybucha płaczem. Nagle słyszy dochodzący z zewnątrz krzyk Ziyi. Natychmiast zrywa się do ucieczki, nie chcąc, by ktoś ją nakrył, przez co wróciłaby do więzienia. Po chwili Ziya wchodzi do środka i znajduje leżące w salonie ciało swojej żony. Jest zdruzgotany.
Akcja przenosi się do szpitala. Yaman rozmawia z żoną w sali. „Przez wszystkie te lata walczyłem każdego dnia” – mówi mężczyzna. – „Walczyłem z wieloma wrogami, aby na końcu dowiedzieć się, że największego wroga miałem tuż obok. Nie wiemy, co jeszcze nam zrobiła. Teraz, nawet gdybym zrzucił jej na głowę cały świat, to będzie za mało. Nie wiem, jak pozbędę się tego gniewu w sobie”. „Masz rację. Zdrada krewnego boli najbardziej, ale nikt nie odejdzie z tego świata bez zmycia swoich grzechów. Każdy w końcu ponosi karę za swoje czyny. Jeśli nie dzisiaj, stanie się to jutro. Wierzę w to. Do tego czasu wystarczy, żeby trzymała się z dala od naszej rodziny”.
„A co z tym, co nam zrobiła?” – pyta Yaman. – „Mamy o wszystkim zapomnieć?”. „To nic nie dało. Nieważne, co nam zrobiła, nie udało jej się nas rozdzielić. Jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy”. „A co by było, gdyby osiągnęła swój cel?” – Mężczyzna ciężko wzdycha. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. – „Słucham, Cengerze. Co?” – Na jego twarzy pojawia się wyraz szoku. – „Jak to nie żyje? Co z moim bratem?”. „Co się stało? Co z bratem Ziyą?” – pyta zaniepokojona Seher, gdy jej mąż odkłada telefon. „Mój brat ma się dobrze, ale ona… nie żyje”. „Kto nie żyje?”. „Bratowa”.
Zuhal zza winkla obserwuje, jak sanitariusze zabierają ciało jej siostry. Pogrążona w rozpaczliwym płaczu, mówi do siebie: „Nie odchodź. Nie zostawiaj mnie samej, proszę”. Ibrahim zastanawia się, w jaki sposób oświadczyć się Karze. Przychodzą mu do głowy najróżniejsze, niekoniecznie mądre pomysły. Yaman zostaje wypisany ze szpitala. Wraz z żoną i Yusufem wraca do rezydencji.