1094: Humeyra telefonuje do brata. „Czy są jakieś wieści o Elif?” – pyta. „Wybacz, zapomniałem cię poinformować. Elif przyszła do szpitala” – odpowiada Kerem. – „Nie martwcie się, wszystko z nią dobrze. Jestem z nią teraz”. „Dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej? Odchodziłyśmy tutaj od zmysłów”. „Naprawdę cię przepraszam, siostro. Z emocji kompletnie o tym zapomniałem”. „W porządku, ważne, że z nią jest wszystko dobrze”. „To prawda. Zaraz wyruszamy, powinniśmy być w domu za pół godziny”. „Dobrze, czekamy na was. A Serce? Co z nią?”. „Jest kilka zmian, ale porozmawiamy o tym, jak już przyjadę”.
Asli i Elif siedzą na krzesełkach w szpitalu. „Jesteś bardzo silną dziewczynką” – mówi była nauczycielka. – „Wiesz o tym, prawda? Przeżyłaś trudne rzeczy, ale mimo to twardo stoisz na nogach. Jestem z ciebie dumna. Uwierz mi, wszystko minie. Siostra Melek się obudziła, dzięki tobie i dzięki Bogu. Ucieszyła się, kiedy cię zobaczyła. Ale musisz już iść do domu i odpocząć. Nie bądź smutna. Dzieci nie mogą przebywać w szpitalu tak długo”. „Gdyby wszystko mogło być tak jak wcześniej. Wracałam ze szkoły, dzwoniłam do drzwi i mama mi otwierała. Czułam zapach mojego ulubionego ciasta, które dla mnie zrobiła. Potem ty przychodziłaś i jadłyśmy razem obiad. Byłyśmy szczęśliwe, bo byłyśmy razem”.
„Jeśli mama wyzdrowieje i wyjdzie z więzienia, wrócimy do naszego domu. Ty, mama i ja” – kontynuuje Elif. „Tak będzie, jedyna” – zapewnia Asli. – „Wszystko, co powiedziałaś, zostanie zrealizowane. Ale wiesz, że musisz być cierpliwa. Będziemy się modlić i będziemy cierpliwe. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze”. W następnej scenie Elif jest już w rezydencji. Ona i Kerem wchodzą do salonu, gdzie znajdują się pozostali domownicy.
„Elif, bardzo nas przestraszyłaś.” – Humeyra przytula dziewczynkę. – „Wszystko z tobą dobrze, prawda?”. „Siostra Serce otworzyła oczy” – oznajmia Elif. „Kerem już nam powiedział. Jak tylko poczuła twoją obecność, doszła do siebie”. „Posłuchaj, nie smuć się” – prosi Macide. – „Jeśli kłopoty są od Boga, od Niego także jest wyjście. Bóg, która dał chorobę, da również lekarstwo”. „Tak, kochanie, bądź szczęśliwa” – mówi Kiymet z fałszywym uśmiechem. – „Widzisz, dostaliśmy piękne wieści. Nadal jesteś na nas zła, ponieważ nie zabraliśmy cię do szpitala?”.
„Masz rację, jeśli się złościsz” – przyznaje Humeyra. – „Nie pomyśleliśmy, że będziesz tak smutna, ponieważ zostałaś w domu”. „Elif, bardzo się baliśmy. Nie rób więcej czegoś takiego” – prosi pani Haktanir. „Elif i ja już o tym rozmawialiśmy” – oznajmia Kerem. – „Nie ucieknie więcej z domu”. „Oczywiście, że nie. Elif jet bardzo mądrą dziewczynką” – potwierdza mama Mahira. – „Pójdź teraz na górę, umyj się, zmień ubranie i odpocznij”.
Akcja przenosi się do domu Leman. Julide woła syna do salonu. Ten niechętnie przychodzi i siada na kanapie obok Leman. „W końcu się pojawiłeś, paszo” – mówi mama Safaka. „Uczyłem się” – odpowiada chłopiec. „Rozumiem, zbliża się egzamin. Czujesz presję i próbujesz nauczyć się wszystkiego, tak?”. „Czy powinienem się nie uczyć?”. „Emirhan!” – Julide upomina syna. „Nie miałam tego na myśli, kochanie” – tłumaczy Leman. „Narzekasz, kiedy się uczę, kiedy gram, kiedy zostaję na górze… Zawsze się złościsz!” – grzmi chłopiec, który wyraźnie zmienił się pod wpływem Tufana. – „Nie robię nic złego, a ciągle mnie upominacie! Mam już dość, zrozumcie!”.
Emirhan jak rażony wybiega z pokoju. Julide rozkłada bezradnie ręce, a Leman zastyga z otwartymi ze zdumienia ustami. Akcja wraca do rezydencji. Kiymet wpada do swojego pokoju. „Chodź tutaj, mamy do porozmawiania!” – mówi do Elif, która przestraszona odsunęła się pod ścianę. – „Rzucasz mi wyzwanie z tym swoim ptasim móżdżkiem? Co to za ucieczka z domu? Czy nie powiedziałam ci, że twoja matka będzie cierpieć za każdy twój błąd?!”. „Musiałam zobaczyć mamę. Gdybym jej nie zobaczyła, nie obudziłaby się”. „Obudziła się i co z tego? Myślisz, że będziecie razem? Trafi ponownie do więzienia, kiedy wyjdzie ze szpitala!”.
„Żebym więcej nie widziała, jak robisz takie głupoty” – ostrzega Kiymet. – „Od teraz bez mojej wiedzy nie wolno ci zrobić ani kroku!”. Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Macide! „Kiymet?” – Pani Haktanir kieruje zdumione spojrzenie na siostrę. Nie rozumie, dlaczego ta tak krzyczała na Elif. „Macide, powiedz jej też coś” – mówi mama Mahira, zachowując się tak, jakby jej postawa była właściwa. – „To nie w porządku tak uciekać”. „Tak, ale rozmawialiśmy już o tym. Nie przeszkadzajmy jej więcej”. „Rozmawialiśmy, ale ona mi powiedziała, że ucieknie ponownie. Dlatego tak się uniosłam”.
„Elif, kochanie, tak nie wolno” – tłumaczy Macide, obejmując dłońmi policzki dziewczynki. – „Bardzo się o ciebie martwiliśmy, kiedy zniknęłaś. Ciocia Kiymet ma rację. Jeśli chcesz gdzieś pójść, powiedz nam, a my cię tam zabierzemy. W porządku?”. Elif potakuje głową. „Moja piękna.” – Macide przytula ją. – „Teraz zejdź na dół. Gulsum przygotowała jedzenie”. Dziewczynka posłusznie odchodzi. „Och, czego tylko nie przeżyła w tak młodym wieku” – mówi z troską mama Kerema.
„Żeby tylko nie skrzywdziła jej ta kobieta, którą uważa za matkę” – mówi Kiymet. – „Niczego więcej nie chcę. Nie patrz tak na mnie, Macide. I mnie jest ciężko, kiedy widzę, jak to dziecko cierpi. Ale miłość Elif do kobiety, która próbowała cię otruć, nie jest niczym dobrym”. Kamera przenosi się do gabinetu, gdzie rozmawiają Kerem i Humeyra. „Myślała, że siłą zabiorę ją do domu” – oznajmia mężczyzna. – „Tak bardzo się przestraszyła, kiedy mnie zobaczyła. Poczułem się bardzo źle”. „Nie udało nam się zyskać jej zaufania” – stwierdza Humeyra. „Uważa, że niesłusznie wysłaliśmy do więzienia jej matkę. Obwinia nas w środku, ale oczywiście nie może nic powiedzieć”.
„To, co przeżywa, jest bardzo trudne” – stwierdza córka Macide. – „Już nawet nie prosi nas o pomoc. Po prostu wyszła z domu, mając nadzieję, że uda jej się dotrzeć samej do szpitali. A gdyby coś jej się stało? Nie wybaczyłabym sobie”. „Zasmucenie Elif jest ostatnią rzeczą na świecie, której chciałbym” – mówi Kerem. „Wiem, ale teraz jesteśmy w ślepym zaułku”. „I chodzi nie tylko o Elif. Asli też jest wstrząśnięta z powodu Melek. Nie jest już dla mnie taka sama”. „Nikt z nas nie jest już taki sam. Zawisły nad nami czarne chmury i nie chcą odejść”.
„Zostało kilka dni do rozprawy. Wszystko zostanie wyjaśnione” – oznajmia syn Macide. – „Jaką w tym wszystkim Melek odgrywała rolę? Dowiemy się wszystkiego. Zostało już bardzo niewiele”. „Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych wątpliwości, ponieważ ta niepewność zabija człowieka. Najbardziej w tym wszystkim ucierpiała Elif”. „Rozmawiałem przed chwilą z Asli. Stan Melek jest dobry, została przeniesiona do zwykłego pokoju”. „To wspaniała wiadomość”. „Tak, Melek będzie mogła wziąć udział w rozprawie. Przed sądem cała prawda wyjdzie na jaw. Jeśli okaże się, że się pomyliłem, zrobię wszystko, żeby odkupić swoje winy. Choć szczerze mówiąc, myślę, że mam rację”.
„Nie potrafię być tak pewna jak ty” – oznajmia Humeyra. – „Melek nie mogłaby zrobić tych wszystkich rzeczy. Jest w tym tyle niejasności”. Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet, która podsłuchiwała całą rozmowę pod drzwiami gabinetu. Kobieta jest wściekła. Wraca do swojego pokoju i tam mówi do siebie: „To nie powinno się wydarzyć! Melek miała się nie obudzić! Niech to szlag! Jednego dnia jest umierająca, drugiego już wstaje na nogi! Weź się w garść, Kiymet. To oczywiste, kto jest winny. Wszystkie dowody wskazują na Melek”.
Siostra Macide przypomina sobie o wynajętej przez syna prawniczce i chwyta się za głowę. „Nie, nie mogę pozostawić tej sprawy przypadkowi” – postanawia. – „Kiymet, myśl szybko! Wymyśl coś! Melek nie może pójść na tę rozprawę”. Nagle twarz kobiety przybiera typowy dla niej diabelski wyraz. Wydaje się, że wpadła na jakiś pomysł. Do czego tym razem się posunie?