1107: Emirhan wbiega do sklepu i siada na krześle przy biurku. „Co się dzieje, mój lwie?” – pyta Tufan. – „Prawie zniszczyłeś sklep”. „Jestem bardzo zły, tato. Bardzo!” – odpowiada chłopiec. „To widzę. Ale dlaczego taki jesteś?”. „Chodzi o nauczyciela Safaka”. „No jasne! Kto inny mógłby cię tak zdenerwować? On urodził się po to, by niepokoić innych. Powiedz mi, co się stało?”. „Przez niego przyjaciele śmieją się ze mnie”. „Dlaczego?”. „Ponieważ dał mi jedynkę. Jako ojciec nie powinien tego zrobić”. „To prawda. Ale jest jeden szczegół, on nie jest twoim ojcem. I może dać ci jedynkę, żeby ci zaszkodzić”.

„Ten typ nie może być ani nauczycielem, ani ojcem” – kontynuuje Tufan. – „Tyle razy ci to już mówiłem. I jeszcze cię upokorzył przed kolegami”. „Bardzo mnie rozzłościł” – oświadcza Emirhan. „Płakałeś?”. „Nie”. „W żadnym razie tego nie rób. To nie pasuje do mężczyzny”. „Powiedziałem, że nie płakałem, tato!” – Chłopiec aż podnosi się ze wzburzenia. „Dobrze. Dlaczego na mnie krzyczysz? Idź do tego nauczyciela i na niego krzycz”. „Zaatakowali mnie. Jeden nawet mnie popchnął”. „A ty co zrobiłeś? Rozłożyłeś go na łopatki, prawda?”. „Zostawiłem ich i odszedłem…”.

„Och, prawie zostałeś pobity przez tego typa!” – denerwuje się mężczyzna. – „Chodź ze mną, pójdziemy się przejść”. „Dokąd?” – pyta Emirhan. „Pospacerujemy jak ojciec i syn. Porozmawiamy”. Akcja przenosi się do firmy. Birce spakowała do pudła rzeczy z biurka Akina. Asli ociera łzy z jej policzków. „Gdybym moje uczucia mogła włożyć do takiego pudła i zapomnieć o nich” – wzdycha projektantka. – „Jak mam o nim zapomnieć? Mówiłaś mi, że jeśli naprawdę coś do niego czuję, powinnam mu powiedzieć. Nie posłuchałam ciebie. Rezultat jest jaki widać. Ogromna pustka!”.

„Ile człowiek razy może spotkać prawdziwą miłość?” – kontynuuje Birce. – „Może nigdy więcej nikogo tak nie pokocham. Gdybym tylko się wtedy odważyła i powiedziała mu, żeby został…”. „To tak nie działa” – zabiera głos Asli. – „W jednym momencie zachowujesz się właściwie, a później…”. „Później umierasz z wyrzutów sumienia. Nieważne, nie ma więcej o czym mówić. Spróbuję zapomnieć. Oczywiście od czegoś trzeba zacząć. Najpierw wyniosę to pudło”.

Birce wstaje od biurka. Podnosi pudełko i zmierza w kierunku wyjścia. Nagle zatrzymuje się, a na jej twarzy pojawia się wyraz zdumienia. Widzi bowiem przed sobą… Akina! Dziewczyna z wrażenia wypuszcza pudełko z rąk, szeroko się uśmiecha i rzuca ukochanemu na szyję. Filiz i Asli przyglądają się wszystkiemu z zadowoleniem. Akcja wraca do dzielnicy. Tufan i Emirhan udają się do parku, gdzie mężczyzna uczy syna, jak ma się bić. Razem świetnie się bawią. Z daleka obserwuje ich Safak, który wracał właśnie z zakupów. Widok Emirhana szczęśliwego u boku biologicznego ojca bardzo go boli.

Akcja przenosi się do rezydencji. Elif udaje się do szklarni, by podlać swój kwiat. Gdy widzi go leżącego na podłodze z rozsypaną wokoło ziemią, wpada w przerażenie. Bierze roślinkę do rąk i wybucha płaczem. „Co ci się stało?” – pyta. – „Chciałam cię zanieść do mamy, żebyś przypominała jej o mnie”. Nagle do pomieszczenia wchodzi Kiymet. „Co się stało?” – pyta kobieta. – „Twój kwiat został zniszczony, a wraz z nim twoje marzenia, że będziesz z mamą? Jesteś niepoprawną marzycielką. Mam dla ciebie jedną radę. Postaraj się być realistką, wtedy będziesz mniej cierpieć”.

„Chciałaś zanieść ten kwiat mamie?” – mówi dalej siostra Macide. – „Och, ale to wzruszające… Ale zapomnij już o tym. Zapomnij nawet o swojej matce. Ponieważ będzie przebywać w więzieniu przez co najmniej piętnaście lat! Pomyśl tylko, kiedy ona wyjdzie, ty będziesz miała dwadzieścia pięć lat. Kto wie, ile jesieni i zim spędzisz bez niej. Możliwe, że twoja matka nigdy stamtąd nie wyjdzie. Umrze tam! Dlatego nie miej zbytniej nadziei. Zarówno ty, jak i twoja matka, uschniecie jak ten kwiat!”. Kiymet opuszcza szklarnię, zostawiając pogrążoną w płaczu Elif.

Dziewczynka przypomina sobie słowa mamy, która powiedziała jej podczas ostatniego spotkania, że musi być silna. Do doniczki nasypuje nowej ziemi i wsadza do niej kwiat, mając nadzieję, że roślina odżyje. „Będę cię pielęgnować każdego dnia” – mówi córka Melek. – „Każdego dnia będę cię podlewać. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. A potem, kiedy dorośniesz, zabiorę cię do mamy. Może wtedy będzie już wolna”. Wkrótce w rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Kiymet idzie otworzyć i robi wielkie oczy. Przed wejściem stoi bowiem… Fikret Ovali!

„Dobrze, że panią zastałam, pani Kiymet” – oznajmia przybyła. „Czemu zawdzięczam twoją wizytę?” – pyta mama Mahira, starając się zachować spokój. „Muszę wyjaśnić pewne wątpliwości dotyczące pani Melek. Chcę porozmawiać ze wszystkimi domownikami”. „Ze wszystkimi?”. „Tak. Jeśli to możliwe, oczywiście. Czy wszyscy są w domu?”. „Macide i Humeyra są w domu, ale interesuje mnie coś innego. Proces Melek dobiegł końca, została skazana. O co chcesz jeszcze pytać? Nie rozumiem”. „To koniec, ale tylko na razie. Jeśli pojawią się nowe ustalenia, sprawa wróci na wokandę”.

W następnej scenie Kiymet rozmawia z siostrzenicą w salonie. „Proces został zakończony. Dlaczego przypomina nam o tych dniach?” – pyta mama Mahira. „To znaczy, że coś ją interesuje” – stwierdza Humeyra. – „Niech zapyta, odpowiemy jej”. „Dobrze, ale przecież Macide niczego nie pamięta z tego dnia. Teraz ta prawniczka zacznie ją torturować. Będzie wywierała presję na Macide, by powiedziała jej to, co chce usłyszeć. Nie chcę, żeby Macide z nią rozmawiała”. „Masz rację, mogłoby to źle na nią wpłynąć. Ja porozmawiam z panią Fikret. Wszyscy w końcu wiemy to samo”.

Do salonu wchodzi Macide i oznajmia: „Przyjęłam panią Fikret w gabinecie. O czym tak potajemnie rozmawiacie?”. „Rozmawiamy o nieprofesjonalizmie tej adwokatki” – odpowiada Kiymet. – „Dlaczego otwiera stare tematy?”. „Jest czymś zainteresowana, chce się dowiedzieć. Może znajdzie coś, co będzie korzystne dla Serce. Myślę, że warto z nią porozmawiać”. „Mamo, ty usiądź, a ja porozmawiam z panią Fikret” – mówi Humeyra. – „Pozwól mi zobaczyć, w czym jest problem”.

W następnej scenie Humeyra jest już w gabinecie. „Zanim przejdziemy do głównego tematu, mam małą prośbę” – oznajmia siostra Kerema. – „Moja mama jest chora, cierpi na chorobę Alzheimera”. „Wiem o tym. Pani Melek poinformowała mnie w tej kwestii” – mówi Fikret. – „Czego dokładnie ode mnie chcesz?”. „Staram się trzymać mamę z dala od stresu związanego z chorobą. Nadal myśli, że Melek to Serce. Nie mogliśmy jej powiedzieć, ponieważ byłaby jeszcze bardziej rozczarowana. To nie byłoby dobre dla jej zdrowia. Wasza rozmowa mogłaby źle na nią wpłynąć”.

„Rozumiem cię, ale bardzo zależy mi na rozmowie z nią” – oznajmia prawniczka. – „Nie martw się, będę ostrożna. Nie wspomnę imienia Melek. Jeśli jest wolna, chciałabym najpierw z nią porozmawiać. Niech nie czeka”. „Oczywiście, od razu ją zawołam”. Kamera wraca do salonu. „Proces się skończył” – mówi Kiymet do siostry. – „Co ta kobieta próbuje jeszcze osiągnąć? Co to za brak profesjonalizmu?”. „Kiymet, czy to możliwe?” – pyta mama Kerema. – „Czy ta kobieta przyszłaby tutaj, gdyby nie chodziło o coś ważnego?”. „Wiem, że ta rozmowa spowoduje u ciebie stres. Idź do swojego pokoju i odpocznij”.

„Kiymet, nie ma powodu do stresu. Powiem wszystko, co pamiętam” – oświadcza Macide. – „I nie chcę żadnego odpoczynku, dopóki z nią nie porozmawiam”. W tym momencie do salonu wchodzi siostra Kerema. „Dobrze, że przyszłaś” – mówi Kiymet. – „W żaden sposób nie mogę przekonać twojej mamy. Mówię jej, że nie powinna rozmawiać z tą kobietą, ale mnie nie słucha”. „Mamo, pani Fikret chce najpierw z tobą porozmawiać” – oznajmia Humeyra. – „Potem odpoczniesz”. „Tak jest właściwie. Dobrze, niech na mnie nie czeka.” – Pani Haktanir podnosi się z fotela i odchodzi.

„Na miłość boską, Humeyra!” – mówi Kiymet do siostrzenicy. – „Wiesz o chorobie swojej mamy. Co jeśli rozmowa wywoła u niej stres i jej stan ulegnie pogorszeniu?”. „Ostrzegłam panią Fikret. Będzie bardzo ostrożna” – zapewnia siostra Kerema. „Nie, nie jestem spokojna. Nie chcę zostawiać mojej siostry samej. Idę i ja”. Po chwili mama Mahira jest już w gabinecie. „Pani Kiymet, podkreśliłam, że chcę porozmawiać ze wszystkimi na osobności” – przypomina prawniczka. „Czy to takie ważne? Co się stanie, jeśli wszyscy będziemy razem?” – nie rozumie Kiymet. „Preferuję osobne rozmowy.” – Fikret podnosi się z krzesła i otwiera przed mamą Mahira drzwi. – „Teraz, jeśli pozwolisz, porozmawiam sam na sam z panią Macide”.

„Nigdzie nie idę” – oświadcza Kiymet, ani myśląc opuścić pomieszczenie. – „Tutaj chodzi o zdrowie mojej siostry”. „Kiymet, nie rób tak” – zabiera głos pani Haktanir. – „Nie ma powodu do zmartwień, proszę cię. Pozwól mi porozmawiać z panią Fikret. Dalej, niech nie traci czasu”. Kiymet kręci głową, ale w końcu odchodzi, uzmysławiając sobie, że jej dalszy opór byłby bardzo podejrzany. „Przepraszam za siostrę” – mówi Macide do prawniczki. – „Zachowuje się tak, bo martwi się o mnie”. „To nie ma znaczenia, zaczynajmy. Pani Macide, jak wyglądała twoja relacja z Serce przed tymi wszystkimi wydarzeniami? Czy były między wami jakieś problemy?”.

„Nie, nie było żadnych problemów” – zapewnia pani domu. – „Serce jest jak anioł. I dla mnie, i dla ciebie była jak ktoś z rodziny. Nigdy jej nawet nie upomniałam”. „Co myślisz o tym, co się wydarzyło?” – pyta Fikret. – „Czy miałaś jakieś podejrzenia wobec Serce?”. „Nigdy. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby wzbudzić moje podejrzenia. Bardzo jej ufałam, powierzyłam jej swoje sekrety. To ona pierwsza dowiedziała się o mojej chorobie. Wiedziałam, że mogę jej zaufać”. „Więc nikt inny nie wiedział o twojej chorobie poza Serce?”. „Tak. Przepraszam, wiedziała też Kiymet. Powiedziałam i jej”.

Kamera przenosi się na korytarz. Kiymet cały czas podsłuchuje pod drzwiami gabinetu. „Głupia Macide!” – szepcze oburzona. W jej oczach widać narastający strach. Kamera wraca do środka. „Jak przebiegały twoje wizyty u lekarza i podjęte terapie? Czy Serce pomagała ci w tej kwestii?” – docieka Fikret. „Kiedy chodziłam do lekarza, towarzyszyła mi głównie Kiymet” – odpowiada pani Haktanir. „A kto podawał ci lekarstwa?”. „Lekarstwa?” – Macide zamyśla się głęboko. – „Przepraszam, zapomniałam zapytać. Chcesz coś do picia?”.

W tym momencie na korytarzu pojawia się Humeyra. Kiymet momentalnie odchodzi do drzwi. „Rozmowa jeszcze się nie skończyła. Przyszłam na próżno” – mówi do siostrzenicy. „Pani Fikret powiedziała, że chce porozmawiać ze wszystkimi osobno” – odpowiada siostra Kerema. „Z tego powodu jestem właśnie zła. Nieważne, idę zrobić sobie kawę”. Kiymet udaje się do kuchni. „Przekleństwo! Nie udało mi się zostać z Macide” – mówi do siebie. – „Do tego Humeyra mnie złapała. Kto wie, co Macide jej powie. Off!”.

Do kuchni wchodzi Gulsum. „Pani Kiymet, szukałaś mnie?” – pyta służąca. – „Czy chcesz czegoś?”. „Tak, chcę! Chcę, żebyś nie plątała mi się koło nóg!” – wrzeszczy mama Mahira. „Ale chciałam właśnie zacząć szykować obiad…”. „Zostaw teraz jedzenie! Słuchaj, zejdź do spiżarni, zrób listę brakujących produktów i daj kierowcy. Dalej!”. Gulsum posłusznie odchodzi. „Wyskakują ze wszystkich stron jak karaluchy” – mówi odchodząca od zmysłów Kiymet. Czy prawniczce uda się coś odkryć? Czy Birce i Akin będą razem?

Podobne wpisy