1129: Akcja odcinka rozpoczyna się w pokoju Kerema. Humeyra siedzi na łóżku obok brata. „Zakładałem, że tak będzie” – oznajmia mężczyzna. – „Może nie powinienem był iść do jej drzwi”. „Postąpiłeś właściwie” – przekonuje siostra. – „Nie mogłeś zamknąć tego rozdziału, dopóki to wielkie nieporozumienie nie zostało wyjaśnione”. „Ale Asli go zamknęła. Niemożliwe jest, by otworzyła ponownie. Ma dobre powody. Co zrobiłaby z moją niestabilnością? W jej oczach jestem nieprzewidywalnym człowiekiem, który nie potrafi kochać”. „Tak ci powiedziała? Pokaż jej więc, że jesteś człowiekiem, który wie, co znaczy kochać. Ja widzę, że wiesz. Niech i ona to zobaczy”.

„Skreśliła mnie, siostro” – stwierdza pozbawiony nadziei Kerem. „W porządku, niech minie trochę czasu. Jej gniew w końcu opadnie i zacznie myśleć inaczej”. „Nie wierzę w to. Nie zasługuję na to”. „Kerem, nie mów tak, przerażasz mnie. A i mama się o ciebie martwi. Staram się unikać tematu, ale i ona coś czuje. Wiesz, że smuciłaby się najbardziej, gdyby zobaczyła cię w takim stanie”. Kamera przenosi się do jadalni. Macide, Kiymet i Elif jedzą śniadanie. „Pięknie, moja córko, zjadłaś wszystko z talerza” – mówi pani Haktanir, patrząc na dziewczynkę. – „Tęskniliśmy za twoim stanem. Spotkamy się ponownie z tymi, za którymi tęsknimy, daj Boże”.

„Niech tylko nadejdzie dzień rozprawy, a sprawiedliwość zostanie wymierzona” – kontynuuje Macide. – „I my pozbędziemy się poczucia winy, które odczuwamy. Czyż nie, Kiymet? Rozmawiałam też wczoraj z panem Mahirem o Serce”. „Z panem Mahirem?” – pyta zainteresowana Kiymet. „Tak. Zatrzymał się wczoraj wieczorem i porozmawialiśmy. Nie słyszałaś, jak przyjechał? Cóż, pewnie byłaś w pokoju”. „Tak, spałam. Prawdopodobnie przyszedł w tym czasie. Nie został długo?”. „Nie. Trochę tylko porozmawialiśmy, a potem poszedł z Elif na podwórko”. „Zabrałam go do szklarni” – oznajmia dziewczynka. – „Był zachwycony kwiatami”.

Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet. „Co to teraz ma znaczyć?” – pyta w myślach kobieta. – „Nie odbiera moich telefonów, a potem przychodzi i odchodzi bez zobaczenia się ze mną. Co to dziecko kombinuje?”. „Kiymet? Nic ci nie jest, moja droga?” – pyta Macide. „Nic mi nie jest. Wezmę lekarstwa, doktor powiedział, żebym przyjmowała je regularnie”. Tymczasem Mahir przyjeżdża do więzienia. Wysiada z auta i odczytuje wiadomość, jaką właśnie dostał od matki: „Synu, gdzie jesteś? Dlaczego nie odpowiadasz? Martwię się o ciebie”.

Mahir patrzy na bramę zakładu karnego i mówi w myślach: „Muszę to zrobić. Nie mogę pozwolić, byś bardziej skrzywdziła Melek, mamo”. Akcja przenosi się na polanę, gdzie Humeyra i Levent wybrali się na piknik. Kobieta huśta się na ławce, a mężczyzna gra na gitarze, opierając się o drzewo. Nagle przerywa i odkłada instrument. „Dlaczego przestałeś?” – pyta córka Macide. – „Grałeś naprawdę dobrze”. Levent ujmuje dłoń ukochanej i odpowiada: „Pomyślałem sobie, jakim jestem szczęściarzem, jaką przysługę uczyniło mi życie”. „I ja czuję się bardzo szczęśliwa, będąc z tobą”.

„Przyszło mi do głowy nasze pierwsze spotkanie” – wspomina ochroniarz. „Potem cały czas na siebie wpadaliśmy” – stwierdza Humeyra. „Gdyby ktoś powiedział mi, że doświadczę tyle radości z tą upartą kobietą, nie uwierzyłbym”. Levent bawi się włosami ukochanej. Ich twarze zbliżają się do siebie. Akcja przenosi się do więzienia. Melek i Mahir siedzą przy stoliku w pokoju widzeń. „Dzisiaj przyszedłem zobaczyć cię po raz ostatni” – oznajmia mężczyzna. „Dlaczego? Wyjeżdżasz gdzieś?” – pyta zaskoczona mama Elif.

„Ponieważ zanim ty stąd wyjdziesz, ja wyląduję w więzieniu” – odpowiada w myślach syn Kiymet, po czym mówi na głos: „Wczoraj, kiedy wróciłem do domu, dużo myślałem. Czułem się źle, chciałem ponownie przyjść i zobaczyć się z tobą. Na pewno wkrótce stąd wyjdziesz. Chciałem, zanim to się stanie, upewnić się, że wszystko jest w porządku”. „Wszystko jest dobrze. Nic mi nie jest, nie martw się”. „Tego właśnie chcę. Żebyście ty i Elif zawsze miały się dobrze. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby tak było”. „Panie Mahirze, z pewnością zrobiłeś wszystko…”. „Nie będzie już żadnych przeszkód, żeby było z tobą dobrze. Dlatego ja…”.

„Wizyta dobiegła końca” – oznajmia strażniczka. Melek podnosi się z krzesła, ale zadaje jeszcze jedno pytanie: „Panie Mahirze, chciałeś powiedzieć mi coś ważnego?”. Mężczyzna także podnosi się. Nic nie mówi, tylko po prostu przytula kobietę, jakby faktycznie mieli się nigdy więcej nie zobaczyć. W następnej scenie Mahir przyjeżdża do kancelarii adwokackiej. Wchodzi do biura Fikret. „Powiedzieli mi, że byłeś dziś rano. Wszystko w porządku?” – pyta prawniczka. „Jeśli powiem to, co od dawna trzymam w sobie, będę spokojniejszy” – odpowiada przyrodni brat Kerema. „Czy wydarzyło się coś ważnego? Słucham cię”.

„Będzie ci trudno uwierzyć w rzeczy, które za chwilę powiem” – oznajmia mężczyzna. – „Nie wiem, od czego zacząć i jak to powiedzieć. Wiem tylko, że nie zostało mi nic innego poza wyznaniem. Wszystko, co się stało, ma związek z przeszłością, kiedy Kiymet Keskin rozstała się z panią Macide, kiedy Sevki Haktanir porzucił Kiymet i wybrał jej siostrę. Kiymet wyjechała daleko i żyła w trudnych warunkach, samotnie wychowując dziecko. Bardzo ciężko pracowała. W końcu postanowiła wrócić z synem, by odzyskać majątek z rąk siostry, uznając, że ten należy się także jej. Planowała w tym celu zbliżyć się do pani Macide, zakraść się do firmy i rezydencji”.

„W rzeczywistości jej celem było przejęcie wszystkiego” – kontynuuje Mahir. – „Z tą właśnie intencją zamieniła leki Macide, by pogłębić jej chorobę. Ułożyła plan przepisania rezydencji na siebie, ale po pewnym czasie zauważyła, że ktoś stoi jej na przeszkodzie. Tym kimś była pani Melek. Kiymet dowiedziała się, że pani Macide poszukuje żony i córki swojego zmarłego bratanka, któremu postanowiła zapisać część spadku. Te osoby to… Melek i Elif. Jako że Melek każdy znał jako Serce, pani Macide nie zdawała sobie sprawy, że osoby, których szuka, są tuż obok. Co dziwne, Melek też nie jest tego świadoma. Jedynie Kiymet posiada tę wiedzę”.

„Oczywiście pani Kiymet nie chciała z kimkolwiek dzielić się bogactwem” – mówi dalej Mahir. – „Do tego pani Melek zaczęła ją podejrzewać. Odkryła, że podaje pani Macide niewłaściwe lekarstwa. Dlatego Kiymet zorganizowała mistyfikację, by umniejszyć Melek w oczach Haktanirów, pokazując im, jakoby chciała przepisać rezydencję na siebie. Twierdząc również, że podawała pani Macide złe lekarstwa, wysłała ją do więzienia. Mówiąc krótko, umowa darowizny nieruchomości oraz sprawa lekarstw, to gra Kiymet. Wszystko, o co Melek została oskarżona, to jej plan”.

„Skąd to wszystko wiesz?” – docieka Fikret. – „To poważne oskarżenia. Czy jesteś pewien tych informacji?”. „Jestem, ponieważ… Ponieważ ja też jestem częścią tego planu” – wyznaje Mahir, a po krótkiej pauzie dodaje: „Ja jestem synem Kiymet Keskin”. „Chwila, zatrzymaj się…” – Prawniczka jest w szoku. – „Mówisz, że Kiymet jest twoją mamą?”. „Tak. Jestem też nieślubnym synem Sevkiego Haktanira, choć do teraz nikt o tym nie wiedział. Moja mama miała w przeszłości romans z Sevkim. Ale kiedy Sevki ożenił się z panią Macide, zamiast z nią… Przez całe życie wychowywała mnie w nienawiści do Haktanirów”.

„Mówiła mi, że oni wiodą dostatnie życie, podczas gdy my żyjemy w nędzy” – kontynuuje Mahir. – „Napełniła mnie nienawiścią. Około rok temu obmyśliła plan. Przyjedzie do rezydencji i odnowi siostrzaną relację z panią Macide. Ja miałem zatrudnić się w firmie na kierowniczym stanowisku. Na początku nasz plan postępował tak jak zakładaliśmy, ale potem…”. „Pani Melek?” – domyśla się prawniczka. „Nie tylko ona. Także nienawiść i przestępcze działania mojej mamy. Pani Fikret, nigdy nie chciałem być złym człowiekiem. Moim celem nie było krzywdzenie innych i uprzykrzanie im życia”.

„Miałem jeden cel” – mówi dalej syn Kiymet, a jego oczy zachodzą łzami. – „Odzyskać to, czego zostałem pozbawiony. Uwierz, nie mam innego celu. Ale moja mama… Wiesz sama. Kiedy mężczyzna zakocha się w sprawiedliwej i uczciwej kobiecie, takiej jak Melek, nie może milczeć o złu lub być lego częścią”. „Wiesz, że przyznanie się do tego sprawi, że sam trafisz do więzienia?”. „Wiem, ale to nie jest ważne. Jedyne, co się dla mnie liczy, to by Melek odzyskała wolność. Całe to zło musi wreszcie zostać zakończone, bez względu na cenę”.

Telefon Mahira zaczyna dzwonić. „Moja mama” – oznajmia mężczyzna. – „Od wczoraj nie odebrałem od niej żadnego połączenia. Musi czuć, że coś się dzieje. Nie chciałem być do tego zmuszony, mamo. Nie chciałem.” – Odrzuca połączenie. „Dlaczego czekałeś do teraz, by to powiedzieć?” – pyta Fikret. „Osoba, o której mówimy, to moja mama. Stawiła czoła wszelkim trudnościom dla mnie, walczyła, by mnie wychować, żyła dla mnie. Ale z biegiem czasu ciemność przykryła jej oczy. Stała się okrutna. Bawiła się zdrowiem ludzi, odebrała im wolność i honor. Jak tylko dostrzegłem jej stan, próbowałem się sprzeciwić. Próbowałem zawrócić ją z tej drogi, ale nie byłem w stanie”.

„Rozumiem twoje uczucia. Jest to nawet zapisane w prawie” – oznajmia Fikret. – „Więzy rodzinne brane są pod uwagę przy rozstrzyganiu spraw. Nikt z nas nie chce skrzywdzić swojej rodziny. Czasami taka sytuacja może nam wiązać ręce. Zgodnie z twoim oświadczeniem przygotuję nową linię obrony dla pani Melek. Nie zamierzam wnosić zarzutów karnych przeciwko tobie. Nie przyjdą po ciebie do domu, nie doświadczysz tego horroru. W piątek zeznasz przed sądem jako nagły świadek i poddasz się”.

„Dziękuję za twoje zaufanie, pani Fikret” – mówi mężczyzna. – „Dałaś mi szansę ostatni raz zobaczyć Elif i Melek. W przeciwnym razie skończyłbym w więzieniu przed uwolnieniem Melek. Nawet gdybyśmy spotkali się po jej wyjściu, nie chciałaby mnie widzieć”. „Do czasu rozprawy nie będę rozmawiała z panią Kiymet” – oznajmia prawniczka. – „Ty też jej unikaj. Inaczej może spróbować ułożyć plan obrony, a oboje nie chcemy, by winowajczyni wywinęła się z tego, czyż nie?”. „Oczywiście. Z pewnością”. Czy Mahir powtórzy przed sądem wszystko to, co powiedział Fikret? A może jego mama w jakiś sposób temu zapobiegnie?

Podobne wpisy