1157: Kerem przychodzi do parku, gdzie czeka na niego siostra. „Co się stało? Dlaczego jesteś taka?” – pyta, patrząc na zakłopotaną minę Humeyry. – „Dlaczego wezwałaś mnie tutaj, żebyśmy porozmawiali?”. „Nie chciałam, żeby odbyło się to w domu lub w firmie, ale w miejscu, gdzie nie ma nikogo znajomego”. „Siostro, zaczynasz mnie przerażać. Co się stało?”. „To, co powiem, wprawi cię w zdumienie. To może cię mocno uderzyć, ale muszę ci powiedzieć. To sprawa dotycząca naszej rodziny, a najbardziej naszej mamy”. „Czy to coś związanego ze zdrowiem mamy? O co więc chodzi, siostro? Powiedz mi, co to jest?”.
„W rzeczywistości to rzecz związana z naszym ojcem” – oznajmia Humeyra. – „Związana z jego przeszłością. Kerem… mamy brata”. „Co?!” – Mężczyzna robi duże oczy. – „Co ty mówisz, siostro? Co to znaczy?”. „Nasz ojciec miał jeszcze jednego syna z inną kobietą”. „Skąd to wiesz?”. „Opowiem ci, ale historia jest długa. Nie wiem, od czego zacząć”. „Więc wiedziałaś o tym od dawna?”. „Nie, ja też dopiero się dowiedziałam”. „Czyli mamy brata, dobrze zrozumiałem? Mówisz teraz coś takiego… Nie wiem, co powiedzieć. Opowiedz mi wszystko od początku, proszę. Nie wierzę, by tata mógł zrobić coś takiego. Skąd to wiesz?”.
„Wiem, Keremie. I też nie mogłam w to uwierzyć” – oświadcza Humeyra. – „Tak samo jak ty myślałam, że tata nie mógłby tego zrobić, ale jednak zrobił. Poza tym jest coś gorszego”. „Co jeszcze może być gorszego?”. „Znamy kobietę, z którą nasz tata miał romans”. „Kto to?”. „Ciocia…”. „Jak mogłaś wpaść na ten pomysł? Tata i ciocia? Niemożliwe!”. „Powiedziałam prawdę”. „Jak możesz być taka pewna? Zobaczyłaś coś, usłyszałaś?”. „Jestem pewna, powiem ci wszystko”. „Moment, ja nie mogę teraz normalnie myśleć. Siostro, to tylko podejrzenie, prawda? Ciocia skłamała, dowiedzieliśmy się o tym, więc podejrzewasz ją o kolejne rzeczy, tak?”.
„Kerem, chyba nie powiedziałabym ci czegoś, czego nie jestem pewna” – mówi córka Macide. – „Jeśli się uspokoisz i przestaniesz mnie wypytywać, wszystko ci opowiem”. „Nie chcę szczegółów. Nie wierzę, że coś takiego miało miejsce. Teraz idę, porozmawiamy w innym czasie, kiedy będę spokojniejszy”. Mężczyzna podnosi się z ławki i chce odejść, ale wtedy jego siostra odzywa się: „Znalazłam fotografię taty w pokoju cioci”. Kerem stawia kolejne kroki, jakby chciał w ten sposób uciec od prawdy. Nagle naprzeciwko niego staje… Murat! „Ty jesteś Kerem?” – pyta. Syn Macide potakuje głową, uważnie przypatrując się nieznajomemu. Siostra staje obok niego i oznajmia: „To osoba, o której ci mówiłam. Nasz brat, Murat”.
„Wiem, że trochę to dziwne tak nagle powiedzieć, ale jestem twoim bratem” – oznajmia aktor. – „Naprawdę się cieszę, że cię poznałem. Nie wiesz, co powiedzieć, rozumiem. Na twoim miejscu czułbym się tak samo. Ale kiedy Humeyra powiedziała, że będziemy mogli się poznać, od razu chciałem przyjść”. „Ja też tak zareagowałam, kiedy się poznaliśmy” – oznajmia kobieta. – „Nie przyjmowałam do wiadomości, że jesteśmy spokrewnieni. Kerem, nie idź, proszę cię”. „Nie idź, Kerem” – wtóruje Murat. – „Pierwszy raz cię widzę. Do tej pory widziałem cię tylko na zdjęciach. Przez lata byłem was bardzo ciekawy. Choć wiedziałem, że to niemożliwe, oczekiwałem, że gdzieś się spotkamy. Żyłem marząc o dniu, w którym was zobaczę”.
„I wreszcie stało się. Spotkałem się z bratem i siostrą” – kontynuuje Murat. – „Nie karz mnie za grzechy moich rodziców. Wiem, że jesteś zły na wszystkich, ale nie ma w tym mojej winy. Moja mama przez lata ukrywała mnie przed tobą, ale dłużej nie muszę się ukrywać. Mogę powiedzieć, że jestem twoim bratem, patrząc ci w oczy. Całe życie czekałem na tę chwilę”. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide przegląda swój pamiętnik. Nagle zauważa, że jedna ze stron została wyrwana. „Czy zapisałam coś ważnego, a później gdzieś to schowałam?” – zachodzi w głowę pani Haktanir. – „Co mogłabym zapisać?”.
Kamera przenosi się na korytarz. Gulsum niesie kosz z brudną odzieżą. Na jej drodze pojawia się Kiymet i pyta: „Wzięłaś pranie z mojego pokoju?”. „Tak, proszę pani”. „Wzięłaś też to, co wczoraj położyłam na łóżku?” – Przeszukuje kosz. – „Dobrze, jest tutaj. Gdzie jest Macide?”. „Była w swoim pokoju”. „Dobrze.” – Kiymet odchodzi. Chwilę później Gulsum potyka się i upuszcza kosz, z którego wysypują się ubrania. Szybko je zbiera i udaje się do pralni. Nie zauważyła, że na dywan upadła wyrwana z notatnika kartka…
Akcja wraca do parku. „Mówisz mi teraz, że ten człowiek… To znaczy ty… Jesteś moim bratem?” – pyta skołowany Kerem. – „Jesteś synem Sevkiego Haktanira? A twoja mama jest moją ciocią?”. „Wiem, że trudno ci to zaakceptować, ale to wszystko prawda” – zapewnia Murat. „Co to za gra? Co próbujesz zrobić? Jak możesz oczekiwać, że uwierzę w coś takiego? Przez chwilę naprawdę zwątpiłem w tatę. Siostro, jak możesz w to wierzyć?”. „Kerem, chcesz tego czy nie, taka jest prawda” – przekonuje Humeyra. – „Co mamy zrobić? Nasz tata to zrobił!”. „Nawet jeśli przyniesiesz mi tysiąc dowodów, nie uwierzę w to! Mój tata nie zrobiłby czegoś takiego mojej mamie!”. Kerem odwraca się gwałtownie i odchodzi.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melek zauważa leżącą na dywanie kartkę. Podnosi ją i chce przeczytać, ale wtedy pojawia się Kiymet. „Tego właśnie szukałam” – mówi pani Keskin i zabiera kartkę. – „To znaczy wypadło mi”. „Może to coś ważnego?”. „Nic ważnego, tylko lista z zakupami. Dobrze, że ją znalazłam”. Kiymet udaje się do swojego pokoju. Tam odbiera telefon od Murata. „Co zrobiłeś?” – pyta kobieta. „Byłoby dobrze, gdybyśmy się spotkali” – oznajmia aktor. – „Jest jeden problem. Możliwe, że będzie potrzebny test DNA…”. „Dobra, jakoś to rozwiążę. Gdzie teraz jesteś? Spotkajmy się”.
Kerem jest na wybrzeżu i wpatruje się w bezkres morza. Nagle jego telefon zaczyna dzwonić. „Panie Keremie, przepraszam, że ci przeszkadzam, ale to ważne” – mówi Mahir po drugiej stronie. – „Mieliśmy dziś przelać pieniądze na konto amerykańskiej firmy. Nie dostarczyłeś jednak dokumentów finansowych, dlatego do ciebie zadzwoniłem”. „Nic nie idzie tak jak trzeba!” – mówi zirytowany syn Macide. „Wszystko dobrze?”. „Niestety nie. Poszedłem na wybrzeże zaczerpnąć świeżego powietrza”. „Rozumiem. Potrzebujesz towarzystwa? Jeśli chcesz porozmawiać, wysłucham cię. Wezmę dokumenty i pójdziemy razem do banku”. „Może rzeczywiście rozmowa dobrze mi zrobi. Czekam na ciebie”.
W następnej scenie przyrodni bracia są już razem. „Sytuacja jest skomplikowana, prawda?” – zagaduje Mahir, siadając obok Kerema na kamieniach. „Sytuacja jest naprawdę skomplikowana” – potwierdza syn Macide. – „Doświadczyłem dzisiaj największego szoku w swoim życiu”. „Co się stało?”. „W rzeczywistości nie wiem, jak to wyjaśnić. To problem rodzinny. Nie zrozum mnie źle, ciebie też od dawna uważamy za członka rodziny. To wszystko jest takie dziwne, trudne zarazem do wyjaśnienia jak i zaakceptowania. Ale bardzo potrzebuję z kimś porozmawiać i zasięgnąć porady”. „W czym problem? Powiedz mi, słucham cię”.
„Dzisiaj dowiedziałem się, że mam brata” – wyznaje Kerem. – „Dokładnie starszego brata. Mój ojciec miał jeszcze jednego syna”. „Naprawdę? Nie wiem, co powiedzieć.” – Mahir udaje zaskoczenie. „Dzisiaj widziałem go na żywo. Nazywa się Murat. A wiesz, co jest najbardziej bolesne? Mamą Murata jest…” – Kerem bierze głęboki oddech. – „Moja ciocia. Tak samo jak ty nie wiedziałem, co powiedzieć. Siedziałem zesztywniały. To jak koszmar. Ale myślę, że jest w tym jakiś błąd. Musi być, ponieważ mój tata nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Nie zdradziłby mojej mamy i nas. Rodzina była dla niego na pierwszym miejscu. Tak, był bardzo surowy, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek podniósł na nas głos. Ani na mnie, ani na siostrę, ani na naszą mamę”.
„Pamiętam, jak w trzeciej lub czwartej klasie szkoły podstawowej odbywało się przedstawienie” – mówi dalej Kerem. – „Chodziłem na wszystkie próby, ponieważ tata i mama mieli to oglądać. Chciałem, żeby byli ze mnie dumni. Później nadeszła wiadomość, tata był wtedy za granicą. Jego praca wydłużyła się i nie mógł przyjechać na przedstawienie. Tak bardzo się wtedy zasmuciłem. Dobrze, może to dziecinne, ale dużo dla mnie znaczyło otrzymać pochwałę od ojca”.
„To normalne. Ojcowie są bohaterami swoich dzieci” – stwierdza Mahir z głębokim zamyśleniem. – „Co stało się później?”. „W dniu przedstawienia obudziłem się, ale nie chciałem wstać z łóżka. Mama ledwo mnie wybłagała. Pojechaliśmy i wyszedłem na scenę. Było tam może sto lub dwieście osób. Oklaskiwali mnie. Ale wiesz, kogo wśród nich szukałem wzrokiem? Tylko mojego taty”. Czy Kerem zaakceptuje Murata? Czy Kiymet uda się rozwiązać kwestię badań DNA?