1163: Mahir wychodzi z łazienki. Na korytarzu czeka już na niego mama. „Co się stało?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego za mną przyszłaś?”. „Jeszce pytasz, co się stało!” – grzmi Kiymet. – „Upadła wielka firma! Powinniśmy przejąć ją dawno temu. Teraz zostaliśmy bez niczego!”. „I dobrze, że upadła. Nie będzie już walki, nie będzie kłótni. Nie mogę opisać, o ile lepiej się czuję. Nawet gdyby nie upadła, i tak nie dałbym ci tego, czego chciałaś. Dużo wody upłynęło pod tym mostem”. „Nie dałbyś mi, tak? Własnej mamie wbiłeś nóż w plecy! Zdradziłeś kobietę, która poświęciła ci życie! Zostawiłeś własną mamę w połowie drogi z powodu jednej kobiety! Jesteś zdrajcą, Mahirze Keskin!”.
„Nie jestem zdrajcą, po prostu zdałem sobie sprawę, po której stronie powinienem stanąć” – oświadcza Mahir. – „Nie jesteś tą stroną. Nawiasem mówiąc, nie jesteśmy już matką i synem. Tę rzecz też rozwiązałem”. W następnej scenie Kiymet jest w swoim pokoju. Próbuje dodzwonić się do Rany, ale ta nie odbiera. „Niech to szlag!” – przeklina w istnym szale. – „Oszukała mnie tym papierem, który nie jest wart ani dinara! Teraz rozpłynęła się w powietrzu, oszustka! Kłamliwa gnida! Wszystko miało być inne. Miałam być daleko stąd, miałam wydostać się z tego brudu! Zdradziła mnie tymi papierami! Zdradziła mnie!” – Rozrywa kopertę, którą dostała od Rany, na strzępy i wybucha przeraźliwym płaczem.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Z rana do rezydencji przyjeżdżają Levent i Mahir. Kerem i Humeyra otwierają im drzwi. „Pan Mahir i ja spotkaliśmy się przy drzwiach” – oznajmia ochroniarz. – „Mam nadzieję, że nie przyszliśmy w nieodpowiednim czasie”. „Nie, po prostu rozmawialiśmy” – odpowiada Humeyra. „I ja mam wam coś do powiedzenia”. „Czy jest coś nowego?” – docieka syn Macide. „Tak, ale wolałbym porozmawiać na osobności”. „Pan Mahir nie jest obcy, nie ma problemu”. „Dobrze, w takim razie nie będę was dłużej trzymał w niepewności. Spotkałem się z przyjacielem z urzędu stanu cywilnego. Udało nam się dotrzeć do informacji, których szukaliśmy”.
„Rezultat jest zaskakujący” – kontynuuje Levent. – „Z rejestru nie wynika, by pani Kiymet miała syna. Już o tym wiedzieliście?”. „Nie, ale nie trudno było się domyślić” – odpowiada Humeyra. – „Pewnie znalazła sposób, aby sfałszować dokumentację. Kiymet nie zna granic, dlatego nie jesteśmy zaskoczeni. Zwłaszcza w takiej sytuacji”. „Co masz na myśli, mówiąc: w takiej sytuacji?”. „Nie wiedziałam, jak ci powiedzieć o tym, co się stało. Zostaliśmy oszukani przez amerykańską firmę, z którą chcieliśmy zawrzeć partnerstwo. Wszystkie pieniądze, które mieliśmy, oraz te z zaciągniętego kredytu… Wszystko przepadło. Mówiąc krótko, zbankrutowaliśmy”.
Cała czwórka przenosi się do salonu. „Czy wiecie, czy przedstawiciel tej firmy uciekł za granicę?” – pyta Levent. „Według policji nadal jest w kraju” – odpowiada Mahir. – „Szukają go wszędzie”. „Myślę, że szukają na próżno” – uważa Kerem. – „Na pewno już dawno uciekł, posługując się fałszywym paszportem. Nie ma powodu, aby dłużej zwlekać, wszystko jest jasne. Musimy się spotkać z pracownikami i poinformować ich”. „Masz rację, panie Keremie. Jeśli chcesz, pojedźmy razem do firmy”.
Akcja przenosi się do domu Leman. Julide powiedziała teściowej o ofercie Tufana. „Patrzcie go!” – mówi mama Safaka z udawanym oburzeniem w głosie. – „Więc chce twoje złoto ze ślubu? I co mu powiedziałaś?”. „Co miałam powiedzieć? Oczywiście, że się nie zgodziłam. To w końcu Tufan. Nie można wierzyć w ani jedno jego słowo Dasz mu palec, będzie chciał całą rękę. Gdyby Safak się o tym dowiedział, byłby bardzo zdenerwowany. Nie mogę tego zrobić”. „Myślę, że nie masz nad czym się zastanawiać. Daj mu to, czego chce, niech się stąd wynosi! Niech pójdzie w diabły!”.
„Mamo, co ty mówisz?” – Julide robi duże oczy. „To ma sens. Weźmie złoto i odejdzie” – przekonuje pani domu. – „Potraktuj to jako bilet na uwolnienie się od Tufana. W ten sposób kupimy sobie spokój, to bezcenne”. „Dobrze, ale skąd mamy wiedzieć…”. „Córko, użyj trochę umysłu. Co jest dla ciebie ważniejsze? Rodzina czy garść złota?”. „Nie, mamo. Nie mogę zrobić czegoś takiego. Nie dobiję targu z Tufanem”. „Córko, dlaczego odmawiasz? To tylko trochę czystego złota, a zysk będzie wielki. Rozwiążemy nasz problem z Tufanem na zawsze”. „Nie mogę, mamo”. „Julide, taka okazja może się nie powtórzyć. Dalej, uratuj się”. „Mamo, to tylko wygląda tak prosto. Co jeśli Safak się dowie? Już nigdy na mnie nie spojrzy!”.
„Nie dowie się, jeśli mu nie powiemy” – zapewnia Leman. – „A nawet jeśli jakoś się dowie, powiem, że to ja dałam złoto Tufanowi. Na własną mamę nie może się złościć”. „Tak myślisz?”. „Oczywiście! Daj mu to złoto i ratuj się”. „Nie, mamo, nie mogę tego zrobić”. „Obudź się! Dostałaś wielką szansę, by wszystko naprawić, ale nie chcesz z niej skorzystać!”. „Dlaczego nie rozumiesz? Nawet jeśli Safak się nie dowie, moje sumienie mi na to nie pozwala. Nie mogę zrobić tego w ukryciu przed nim”. „Boże, daj mi cierpliwość. Czujesz się bezpieczna, kiedy Tufan jest tuż obok? Mój syn został dźgnięty przez ciebie! Czy masz teraz czyste sumienie?”.
„Mamo…” – próbuje oponować Julide. „Czy to nieprawda? Prawie straciłam syna!” – grzmi Leman. – „Pokazałam swoją wielkość i wybaczyłam ci. Nazwałam cię córką i przytuliłam do piersi. Choć jedną rzecz mogłabyś zrobić dla mnie!”. „Mamo, dlaczego tak mówisz? Czy chciałam, żeby to wszystko się stało?”. „No właśnie! Czy masz gwarancję, że to się nie powtórzy? Dopóki Tufan tu jest? Słuchaj, jeśli mojemu synowi znowu coś się stanie z powodu tego łajdaka Tufana, więcej ci nie wybaczę! Widz o tym!”. Leman odchodzi.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melek i Humeyra wchodzą do kuchni, gdzie znajduje się Kiymet. „Jeśli myślisz, że ujdzie ci to na sucho, to się nie ciesz” – oświadcza córka Macide. – „Nie zapomnieliśmy o tobie. Wyjaśnisz nam wszystkie swoje gry z nami. Jestem pewna, że to ty usunęłaś dane z rejestru. Ale znajdziemy twojego syna, którego dane usunęłaś. Poznamy jego tożsamość!”. „Źle mnie zrozumiałaś, Humeyro” – oznajmia pani Keskin. – „Cokolwiek robiłam, robiłam dla mojej rodziny, dla was”. „Czy twoją rodziną jest ten młody mężczyzna, który uciekł ze strachu, że zobaczę, kim jest?” – pyta Melek. – „Próbujesz go chronić?”.
„Każdy twój krok jest zły, każde twoje słowo jest kłamliwe” – mówi Humeyra, patrząc z pogardą w oczy ciotki. – „Ale wkrótce za wszystko zapłacisz. Wszystkie twoje kłamstwa i sekrety zostaną odkryte!”. Akcja wraca do domu Leman. Julide wchodzi do pokoju na górze. Zagląda do schowka w kanapie i wyciąga z niego woreczek ze złotem. Przez chwilę się waha, ale w końcu odkłada złoto na miejsce. „Nie, nie mogę tego zrobić” – mówi do siebie.