255: Melahat zaprowadza braci Feride do restauracji Melek. Dziewczyna na ich widok aż krzyczy z przerażenia. Wie, że to ciotka musiała ich wezwać i powiedzieć o kradzieży. „Nie rozumiem niczego. Co się dzieje?” – pyta Melek, patrząc na przerażoną Feride. „To moi bracia! Oni przyszli po mnie! Chcą mnie ukarać za to, co zrobiłam cioci! Musisz mi pomóc, proszę…”. Melek każe się schować dziewczynie pod schody. Sama zaś wychodzi na spotkanie braciom…
„Gdzie jest Feride?” – pyta jeden z braci. „Nie widziałam jej dzisiaj” – mówi Melek niepewnym głosem. „Doprawdy? Podobno tutaj pracuje?”. „To prawda, ale już odeszła…”. „Proszę, nie baw się z nami… Mów, gdzie jest Feride?”. „Ale dlaczego jej szukacie? O co chodzi?”. Mężczyźni nie zamierzają się tłumaczyć. Pomimo braku pozwolenia Melek wchodzą do środka restauracji… Szukają na dole, ale nie widzą dziewczyny schowanej za workami śmieci.
„Gdzie ona jest?!” – pyta ponownie jeden z mężczyzn. „Sami widzieliście, że jej nie ma! A teraz wynoście się z mojej restauracji!”. „Nie ma jej tutaj, tak?! Więc zobaczysz, co teraz zrobimy!”. Jeden z braci przewraca stolik i krzesła. „Możemy spędzić tutaj całe popołudnie w ten sposób. Gadaj, gdzie ukrywa się Feride!”.
Nagle w kawiarni zjawia się Kenan. Rzuca się na braci i odciąga ich od Melek. „W tej chwili zjeżdżajcie stąd!” – krzyczy. „O proszę, twój rycerz przybył na ratunek…”. „Kim jesteście i czego tu szukacie?!”. „Nie rób z nas idiotów? Gadaj gdzie jest nasza siostra! Gdzie jest Feride?”. „Kim jest Feride, Melek? O czym oni mówią?”. „Nie udawaj, że nie wiesz! Gadaj, gdzie ona jest!”.
Kenan ma już dość przepychanki słownej z intruzami. Zakasa rękawy i pięściami powala mężczyzn na podłogę. Jednemu z braci wypada broń! Kenan szybko ją przechwytuje i sam mierzy do mężczyzny. „Przychodzisz szukać swojej siostry z pistoletem?!” – pyta nie opuszczając broni. „Spokojnie, opuść broń” – prosi jeden z braci. – „Chcemy tylko znaleźć Feride…”. „Mówiłem już, że nie wiem, gdzie jest wasza siostra! A teraz wynoście się stąd i nigdy nie wracajcie!”. Mężczyźni posłusznie opuszczają lokal.
„Dlaczego nie powiedziałaś mi, co się tutaj dzieje?” – pyta Kenan, gdy sytuacja już się uspokaja. – „Uzbrojenie napastnicy wchodzą do twojej restauracji i atakują ciebie. O co tu chodzi?”. Melek jednak milczy. Dziewczynki tymczasem zabierają telefon Serdara. Chcą zrobić sobie zdjęcie i wysłać je do Zeynep i Selima. Kiedy Tugce sprawdza jak wyszli, w galerii zdjęć odkrywa fotografię, którą Serdar zrobił Kenanowi i Melek!
„Spójrz, to mój tata” – mówi Tugce. „A to moja mama” – przypadkowo wyjawia Elif. „Dlaczego mówisz, że to twoja mama? Przecież to Melek” – zauważa Tugce, uznając to co powiedziała Elif za przejęzyczenie. Nagle do domu wraca Kenan. Tugce pokazuje mu zdjęcie, które znalazły na telefonie! Z góry zbiega Serdar. „Zdaje się, że zabrałyście moją komórkę” – mówi do dziewczynek. Zamiera jednak, gdy widzi, że telefon jest w rękach Kenana.
Kenan zabiera Serdara do innego pokoju. „Wyjaśnij mi, co to ma znaczyć?! Co zrobiłeś z tą fotografią?! Śledziłeś mnie, prawda?! Odpowiadaj!”. Arzu słyszy krzyki. Schodzi na dół i pyta dziewczynki, co się dzieje. „Znalazłyśmy na telefonie Serdara jedno zdjęcie. Tata wszedł, zobaczył je i bardzo się zdenerwował…” – tłumaczy Tugce. Arzu szybko domyśla się, o jakie zdjęcie może chodzić… Wzywa Kiraz i każe jej zabrać dziewczynki do kuchni.
„Wyjaśnij mi, dlaczego zrobiłeś to zdjęcie?!” – pyta ponownie Kenan. – „Co knujesz?! Odpowiedz!”. „Zrobiłem to dla Arzu… Ale spróbuj zrozumieć. Rujnujecie ją w tym domu i ona czuje się naprawdę źle…”. „Problemy, które mamy w tym domu, nie są twoim interesem!”. „Jeżeli chodzi o Arzu, to oczywiste, że jestem zainteresowany! To moja rodzina, moje życie! Nie pozwolę, aby więcej cierpiał przez ciebie!”. „Wynoś się z mojego domu! W tej chwili!” – krzyczy Kenan.
Do pokoju wchodzi Arzu. „Kenan, co się tu dzieje? Dlaczego traktujesz Serdara w ten sposób?” – pyta. „Chcę, żeby natychmiast stąd odszedł!”. „Ten dom jest nie tylko twój, ale także mojej kuzynki!” – sprzeciwia się Serdar. – „Jeżeli ona poprosi mnie bym odszedł, wtedy odejdę” – Serdar przenosi wzrok na Arzu. – „Decyzja należy do ciebie…”. Arzu chwilę zastanawia się i odpowiada: „Myślę, że faktycznie wydobrzałeś już na tyle, by poradzić sobie sam. Chodź, pomogę ci się spakować…”.
„Nie tak się umawialiśmy” – mówi Serdar do Arzu, kiedy wychodzą z pokoju. „Cicho, bo jeszcze Kenan nas usłyszy… Wszystko stało się przez twoją fotografię…”. „Wyjdziemy z tego domu, ale razem…”. „To się nigdy nie stanie!”. „Ale ja nie mogę bez ciebie żyć!”. „Zamknij się, ktoś może nas usłyszeć!”. „To przestało mieć dla mnie znaczenie, kiedy powiedziałaś mi, bym odszedł!”. „Zamknij się wreszcie, Kenan nas może usłyszeć!”. „Co takiego może usłyszeć?! Że nie jesteśmy kuzynami i mamy wspólną córkę?! Nigdzie nie pójdę bez ciebie, rozumiesz?!”.
„To co sobie wyobrażasz, to szaleństwo!” – mówi Arzu. – „Nigdy do tego nie dojdzie!”. „To twoje ostatnie słowo?”. „Tak…”. „Zatem muszę omówić kilka kwestii z twoim mężem… Powiem mu cała prawdę!”. Arzu chwyta Serdara za rękę i zatrzymuje. „Oszalałeś?!”. „Ty mnie do tego zmusiłaś! Nie mam innego wyjścia, jeżeli chcę żyć z tobą i naszą córką…”. „W porządku… Pójdę z tobą…” – mówi Arzu. – „Odejdziemy dzisiaj w nocy, ale na razie pozwól mi to naprawić. Jeśli pójdę teraz z tobą, mogę nie zobaczyć więcej swojej córki. Wszystko musi zostać perfekcyjnie zaplanowane…”.
„Dobrze, niech tak będzie” – zgadza się Serdar z uśmiechem. „A teraz myślę, że powinieneś już iść. Uzgodnimy wszystkie szczegóły później”. Serdar zakłada swój płaszcz. Kenan wychodzi z pokoju. „Widzę, że wciąż tutaj jesteś” – mówi. „Spokojnie, Serdar właśnie wychodzi” – uspokaja męża Arzu. Kenan rzuca Serdarowi groźne spojrzenie na pożegnanie i sam udaje się do swojego gabinetu. „Oczywiście, że wychodzę” – mówi Serdar pod nosem. – „Ale nie zostawię tego, co należy do mnie…”.
„Będę czekał na ciebie nocą w pobliżu kawiarni” – zwraca się Serdar do Arzu i opuszcza rezydencję. „Boże, co za idiota. On naprawdę w to uwierzył” – śmieje się Arzu, kiedy zamykają się drzwi. Następnie udaje się na rozmowę z Kenanem. „Serdar odszedł. Tak jak tego chciałeś” – oznajmia, a kiedy mąż długo nie odpowiada, pyta: „Teraz nie będziesz ze mną rozmawiał? W porządku, wzięcie Serdara pod ten dach to może i był błąd, ale nie możesz mnie za to winić”.
„Zrobiłam to, co chciałeś” – kontynuuje Arzu. – „Wyrzuciłam swojego kuzyna na ulicę. Co mam jeszcze zrobić byś zaczął ze mną rozmawiać?”. „Wiesz czego chcę?” – odzywa się wreszcie Kenan. – „Chciałbym móc cofnąć czas. I nigdy cię nie poślubić… Chciałbym móc zapomnieć o wszystkich dniach, które musiałem spędzić u twego boku”. „Kenan, proszę, posłuchaj mnie…”. „Nie! Uświadom sobie, że już nigdy nie będziemy rodziną! Jesteś tutaj tylko ze względu na Tugce!”.
„Nie mogę uwierzyć w to, co się stało!” – mówi Murat nerwowo chodząc po kawiarni. – „W jaki sposób cię odnaleźli?”. „To wszystko wina mojej ciotki!” – odpowiada Feride. „Cóż, tak naprawdę… To moja wina” – przyznaje Murat. – „Gdybyś nie wzięła tych pieniędzy dla mnie…”. „Proszę Murat, rozmawialiśmy już o tym…”. „Powiem mojemu bratu o tym, co zaszło” – proponuje Melek. – „I wspólnie znajdziemy rozwiązanie…”.
„W końcu wyjdzie z ukrycia” – mówi jeden z braci Feride. „Nie możemy pozwolić jej uciec” – dopowiada Melahat. „Spokojnie, znajdziemy ją. I sprawimy, że zapłaci za wszystko, co zrobiła…”. Arzu wraca do swojego pokoju. Patrzy na swoją wspólną fotografię z Kenanem i Tugce. Jest załamana słowami, które usłyszała od męża. Wkrótce odbiera telefon od Serdara. Mężczyzna informuje ją, że zakupił już bilety i pyta, czy jest już spakowana. „Oczywiście, właśnie to robię…” – okłamuje kobieta. „Dobrze, wszystko będzie idealnie. Będziemy bardzo szczęśliwi”. Po zakończonej rozmowie Arzu zachodzi w głowę, jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji…
W kuchni Kiraz opowiada Goncy o ostatnich wydarzeniach. Mówi, że Kenan wyrzucił Serdara z rezydencji i o tym, z jakich powodów do tego doszło. Erkut mówi Veyselowi, że mają dziś bardzo ważną pracę do wykonania. Następnie udaje się do środka posiadłości Necdeta. Mężczyzna wręcza mu neseser pełen pieniędzy! Veysel widzi wszystko przez szybę, a w jego głowie rodzi się szalony plan… „Ileż pieniędzy. To wszystko może być moje…” – rozmarza się Veysel. – „Taka okazja może się już nie powtórzyć…”. Erkut wychodzi z posiadłości i zajmuje miejsce pasażera w służbowym samochodzie. Veysel zaś zasiada za kierownicą…
„Powiadomiliście policję?” – pyta Melih. „Jeszcze nie…” – odpowiada Feride. „Mam kilku przyjaciół w policji. Myślę, że będą mogli ci pomóc. Jak usłyszą zarzuty, nie odważą się ponownie zbliżyć”. Melih sięga po telefon i wybiera numer. „Proszę, nie dzwoń na policję” – apeluje Feride. – „Nie chcę mieć więcej problemów…”. „Twoje życie jest zagrożone. Musimy zrobić coś, żeby cię ochronić” – uważa Melek. „Nie sądzę, żeby twoi bracia się poddali. Oni będą cię szukać” – dodaje Melih. „Jakoś się ich pozbędę… Zawsze mogę wyjechać do innego miasta” – mówi Feride.
„Ucieczka niczego nie załatwia” – sprzeciwia się Melih. – „Posłuchaj, musimy zadzwonić na policję. Dla dobra wszystkich”. „Ja i tak nie mogę tu zostać. Powinnam pójść zanim oni wrócą…”. Melih decyduje, by Feride tymczasowo zamieszkała w jego domu. Do czasu aż nie rozwiążą problemu z jej braćmi.
Tugce wchodzi do pokoju Arzu w momencie, gdy kobieta wyciąga ubrania z szafy i pakuje je do walizki. „Mamusiu, co robisz? Wyjeżdżasz gdzieś?” – pyta zaskoczona dziewczynka. „Wyjedziemy razem” – odpowiada jej Arzu. „Dokąd?”. „Do bardzo odległego miejsca…”. „Dlaczego?”. „Dlatego, że musimy to zrobić”. „Ale tata pojedzie z nami?”. „Nie, kochanie. Musimy pojechać same”. „Skoro tata nie jedzie, to ja też nie chcę…”. „Ale Tugce, będziesz bardzo szczęśliwa. Obiecuję”. „Nie mogę być szczęśliwa, gdy mojego taty nie ma przy mnie”. „Dlaczego tak mówisz? Nie możesz być szczęśliwa ze mną?”.
„Nie, mamo” – odpowiada Tugce. „A mogłabyś być daleko ode mnie?” – pyta Arzu. „Nie, mamusiu, nie chcę żebyś wyjeżdżała”. Tugce przytula się do matki. „Obiecuję ci, że twoja mama będzie zawsze przy tobie. Ale nie mów o tym nikomu. To będzie nasz sekret”. „Więc naprawdę wkrótce wyjedziemy?”. „Tak, tej nocy kochanie”. Do restauracji Melek przychodzi nieznajomy mężczyzna. Pyta czy w pobliżu są jakieś apteki. Melek wskazuje na koniec ulicy. Mężczyzna dziękuje jej i nagle… omdlewa.
Melek pomaga nieznajomego usiąść na krześle i przynosi mu szklankę wody. Mężczyzna tłumaczy, że wczoraj malował ścianę, poślizgnął się i uderzył w głowę. Stąd jego problemy. Następnie prosi o możliwość podładowania telefonu. Melek zgadza się, bierze od niego komórkę i zanosi do środka, by podłączyć pod ładowarkę. Kim jest ten mężczyzna i czy faktycznie pojawił się tutaj przypadkowo?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.