364: Rabia dzierga na drutach sweterki dla dziewczynek. „Czy nie powinna pani po śniadaniu przyjąć swoich lekarstw?” – pyta Elif. „Och, dziękuję, że mi przypominasz. Bądź tak dobra i przynieś mi tabletki z mojego pokoju” – prosi Rabia. „Z przyjemnością, ale gdzie one dokładnie są?”. „Otwórz szufladę w szafce nocnej przy moim łóżku. Tam będą”. Elif udaje się do pokoju Rabii. Otwiera pierwszą szufladę od góry. Nie widzi lekarstw, ale w środku znajduje niewielkie pudełko. Otwiera je, myśląc, że właśnie tam znajdzie lekarstwa, ale w środku są… pieniądze!
Dziewczynka przypomina sobie słowa Cemala, który nakazał jej zabrać pieniądze z domu Rabii. „Nie, nie zrobię tego!” – postanawia Elif i odkłada pudełko z powrotem na miejsce. Bierze słoiczek z tabletkami, nalewa szklankę wody i zanosi Rabii. Tymczasem Melek spotyka się z Kenanem w kawiarni. „Gulcan była bardzo szczęśliwa, widząc nas” – mówi kobieta. „Rozmawiałem dzisiaj z matką. Zgodziła się na darowiznę” – oznajmia Kenan. „Bardzo to doceniam. Te biedne dzieci potrzebują wszelkiej możliwej pomocy”. „Tak w ogóle, jak się masz?”. „Jestem bardzo zapracowana. Mamy mnóstwo zamówień”. „Zarabiasz wystarczająco na życie?”.
„Nie tak dużo, jak w restauracji, ale wciąż się rozwijamy” – odpowiada Melek. „Myślę, że byłoby lepiej, gdybyś miała takie miejsce, jak wcześniej” – oznajmia Kenan. „Teraz to niemożliwe, ale w przyszłości… Kto wie?”. „To jest możliwe. Znalazłem miejsce dla ciebie…”. „Co takiego?”. „To bardzo spokojne miejsce, spodoba ci się. Chciałbym, abyśmy razem je obejrzeli”. „Kenan, dlaczego to zrobiłeś? Czy ja prosiłam cię o pomoc? Mówiłam wielokrotnie, że nie potrzebuję waszej pomocy”. „Melek, to nie jest pomoc. Po prostu razem otworzymy biznes”. „Oboje wiemy, że kiedy przyjdzie czas, nie będziesz chciał odebrać swojego udziału. Dziękuję, ale nie mogę zaakceptować tej oferty”.
Arzu wchodzi do kuchni, gdzie Nazan właśnie sprząta. „Myślałam, że jesteś spokojną i nieszkodliwą kobietą, ale widzę, że tak nie jest” – oznajmia córka Necdeta. „Proszę pani…” – próbuje wytłumaczyć służąca. „Zamknij się! Nie chcę słuchać twoich kłamstw. Idę właśnie na farmę odwiedzić moją córkę. Mówię ci to na wypadek, gdybyś chciała coś przekazać swojej bratanicy. Chcesz coś jej powiedzieć?”. „Pozwól mi najpierw wyjaśnić, pani”. „Lepiej się nie kłopocz. W każdym bądź razie słono zapłacisz za to, co zrobiłaś…”.
Akcja wraca do kawiarni. „Melek, nie mogę zrozumieć, dlaczego nie chcesz przyjąć mojej oferty” – mówi Kenan. „Straciłam już jedną restaurację i to była moja wina…” – odpowiada kobieta. „To nie była twoja wina. Veysel to zrobił, wykorzystując twoją chorobę”. „Fakt jest taki, że straciłam restaurację. Muszę odzyskać ją własnymi siłami”. „Dobrze. Po prostu proszę cię, żebyś poszła ze mną do tego miejsca”. „Kenan, nie nalegaj już, wystarczy. Powiedziałam, że nie zrobię tego”. „Przynajmniej powiedz, w jaki sposób mogę ci pomóc?”. „W sumie to jest coś takiego. Murat potrzebuje szybko dobrej pracy…”.
Melek opowiada Kenanowi o wypadku Murata. „Lekarz kazał mu odpocząć. Zostanie w domu przez kilka dni” – oznajmia kobieta. „Nie wiedziałem, że Murat przeżywa takie problemy. Przepraszam, że wcześniej tego nie zauważyłem” – mówi Kenan. „W rzeczywistości on pracował z nami w restauracji. Ale ponieważ już jej nie mam…”. „Został bez pracy” – dopowiada mężczyzna. „Strasznie mi go żal. Ma dużo obowiązków i najgorsze jest to, że szkoła właśnie się zaczęła. On nie pogodzi jej z taką pracą”. „Nie martw się, pomogę mu. Jak tylko wyzdrowieje, powiedz mu, by ze mną porozmawiał. Znajdę dla niego dobrą pracę”.
Necdet ze swoimi ludźmi są w lesie. „Gdziekolwiek byś nie była, znajdę cię, Gonca. I sprawię, że zapłacisz za to, co zrobiłaś” – mówi Karapinar. Akcja przenosi się do chatki. „Wszystko gotowe, czas ruszać” – oznajmia Serdar. „Nie jesteś zbyt zmęczony?” – pyta Gonca. „Jestem, ale to nie powód, by dłużej zwlekać”. Kiedy Gonca podnosi się z kanapy, odczuwa silny ból brzucha i doznaje zawrotów głowy. „Będzie lepiej, jeśli trochę odpoczniesz” – mówi Serdar. „Ale powinniśmy już iść” – stwierdza dziewczyna. „Nie martw się, wciąż mamy czas… Musimy poczekać, aż poczujesz się lepiej”. Czy faktycznie Gonca i Serdar zdążą uciec, zanim Necdet trafi na chatkę?
Cemal puka do drzwi domu Rabii. Otwiera mu Elif. „Doskonale. Znalazłaś pieniądze?” – pyta ojciec Inci. „Nie, nie znalazłam…” – odpowiada dziewczynka. „To co ty tam robisz?! Nie marnuj czasu! Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? Masz znaleźć te pieniądze, szukaj ich wszędzie!”. „Ale panie Cemalu…”. „Zamknij się! Zrobisz, co ci mówię, ale trafisz z powrotem do piwnicy i zostaniesz tam, aż umrzesz! Rozumiesz?!”. „Tak, rozumiem…” – odpowiada Elif, cała drżąc z przerażenia. „To dobrze. Teraz wracaj do środka!”.
Arzu na schodach przed rezydencją Emiroglu bawi się z córką. „Tugce, Asuman dba o ciebie, prawda?” – pyta kobieta. „Tak, jest bardzo miła” – odpowiada dziewczynka. – „Dużo bawimy się. To najzabawniejsza niania, jaką kiedykolwiek miałam. Chcę być taka, jak ona, kiedy dorosnę”. „Nigdy nie opowiadała ci o swojej rodzinie? O swoich rodzicach?”. „Nie, nigdy”. „A gdzie teraz jest?”. „Nie wiem, pewnie u siebie w pokoju. Dalej, mamo, grajmy”. „W porządku. Ale dlaczego nie gramy razem? Może zaprosimy Asuman do gry?”. „Tak, to świetny pomysł!” – potwierdza ochoczo Tugce.
Arzu udaje się do domku dla służby. Staje pod drzwiami i słyszy, jak opiekunka rozmawia z kimś przez telefon. „Oj, nie mów tak. Wiesz, że nigdy nie byłam zainteresowana Sedatem” – mówi Asuman. – „Nie, nie sądzę, żebym kiedykolwiek wróciła. Tutaj życie jest zupełnie inne. Odwiedź mnie kiedyś, to ci pokażę. Żyję sobie tu wygodnie, bez żadnych trudności”. „Zabiorę ci tę twoją wygodę” – szepcze do siebie Arzu pod drzwiami. – „Bardzo szybko się o tym przekonasz”. „Nic mnie tu nie obchodzi” – kontynuuje Asuman rozmowę telefoniczną. – „Teraz mogę robić, co chcę. Cemal może i jest moim ojcem, ale nic dla mnie nie znaczy…”.
„Powiedziała Cemal” – szepcze Arzu i przypomina sobie, jak wczoraj jej ojciec pod wpływem alkoholu powiedział właśnie to imię. – „Niesamowite. Czyli Cemal jest ojcem tej głupiej Asuman. Zatem Elif musi mieszkać razem z nim… Wiedziałam, że musi być jakiś powód, że ta głupia dziewucha tu mieszka”. Akcja wraca do chatki. „Czujesz się już lepiej?” – pyta Serdar. „Tak, możemy już iść” – odpowiada dziewczyna. „Ale na pewno już wszystko dobrze?”. „Tak, na pewno. I chcę już stąd odejść. Nie ma sensu tracić więcej czasu”. „Zatem chodźmy”. W tym momencie do chatki wraca Ulvi. „Sprawdziłem dokładnie okolicę i widziałem bardzo podejrzanych ludzi…” – oznajmia właściciel chatki.
„O Boże! I co teraz zrobimy?!” – przeraża się Gonca. „Nie spotkamy ich, jeśli wyjdziemy natychmiast” – odpowiada Serdar. Oboje szybko żegnają się z Ulvim i opuszczają chatę. „Boże, proszę, chroń ich i towarzysz im w drodze” – modli się Ulvi. – „Niech ci ludzie ich nie znajdą… Pozwól im dotrzeć do ich celu”. Nagle do chaty wchodzi Necdet ze swoimi ludźmi. Karapinar wbija groźne spojrzenie w gospodarza. Akcja przenosi się do domu Rabii. Elif mówi kobiecie, że przyszedł pewien chłopak i pyta o Ebru. Po chwili do pokoju wchodzi młody mężczyzna.
„Dzień dobry, Ilker” – mówi Rabia. – „Elif, to nikt obcy. Ilker jest dla mnie, jak syn. Jak działa twoja firma? Są jakieś problemy?”. „Biznes rozwija się dobrze, dziękuję” – odpowiada chłopak. „Cieszę się. Bóg błogosławi pracowitym ludziom. Tacy jak ty zasługują na sukces”. „Dziękuję, pani. Przychodzę w pewnej sprawie. Chodzi o to, że Ebru nie uregulowała jednej płatności i w tej chwili nie mam pieniędzy…”. „Och, na pewno zapomniała zapłacić” – tłumaczy Rabia. – „I ile jest wam winna?”. „Cóż, kwota nie jest mała. To sto dziewięćdziesiąt dziewięć lir”.
„Poczekaj, zaraz wrócę z pieniędzmi, nie martw się” – mówi Rabia i udaje się do swojej sypialni. Sięga po pudełku, w którym trzyma oszczędności, ale ono jest… puste! Czyżby Elif zabrała te pieniądze?! Akcja wraca do chatki. Ulvi podnosi się z kanapy i staje przed Necdetem. „Czego tu szukacie?” – pyta. „Szukamy pewnej blondynki. Widziałeś ją tutaj?” – pyta Karapinar. „Nie, nie widziałem nikogo takiego”. „Zastanów się dobrze. Ta dziewczyna była z mężczyzną”. „Mówię, że nikogo nie widziałem. Mieszkam tu sam”.
Necdet rozgląda się po pomieszczeniu. Nagle zauważa bluzkę swojej żony! „To należy do Goncy!” – krzyczy. „Kim jest Gonca? Ta bluzka należy do mojej córki…” – tłumaczy Ulvi. „Przestań gadać bzdury! Przed chwilą mówiłeś, że mieszkasz tu sam!”. Necdet popycha Ulviego. Ten upada na kanapę. „Gadaj, gdzie jest Gonca?!”. Ulvi chce po coś sięgnąć, by się bronić, wtedy jeden z ludzi Necdeta wyciąga pistolet i oddaje strzał!
„Co ty zrobiłeś?! Dlaczego do niego strzeliłeś?!” – pyta Necdet. „Po prostu myślałem, że ma broń…” – tłumaczy pracownik. Ojciec Arzu przykłada dłoń do szyi Ulviego. Nie wyczuwa pulsu… „Brawo, zabiłeś go!” – krzyczy. – „Jak teraz odnajdziemy Goncę, głupcze?!”. „Panie, wybacz mi, myślałem, że ten mężczyzna wyciąga nóż. Chciałem tylko pana chronić…”. Necdet wymierza pracownikowi siarczysty policzek. „Zamknij się, idioto! Jedyny człowiek, który mógł nam pomóc jest teraz martwy! Jak teraz odzyskam moje pieniądze?!”.
W tym czasie Serdar i Gonca idą drogą przez las. „A co jeśli ci mężczyźni, których widział Ulvi, to ludzie Necdeta?” – pyta dziewczyna. – „Nawet nie chcę o tym myśleć, będziemy martwi!”. „Cóż, jest to prawdopodobne?” – przyznaje Serdar. „Gdzie jest auto? Daleko jeszcze?”. „Jesteśmy już bardzo blisko”.
Jeden z ludzi Necdeta znajduje szminkę. Karapinar od razu ją rozpoznaje i jest już pewien, że była tu jego żona. „Nie mogę w to uwierzyć. Wszystko przez was, głupcy!” – wrzeszczy. – „Gonca! Znajdę cię wszędzie! Nawet nie myśl, że możesz mi uciec! Dalej, idziemy!”. Necdet i jego ludzie opuszczają chatkę. „Chcę, żebyście przeszukali każdy centymetr tego obszaru” – rozkazuje Karapinar na zewnątrz. – „Oni mogą nadal ukrywać się w lesie. Macie to dobrze sprawdzić”. Mężczyźni rozdzielają się. Gonca i Serdar w tym czasie są już w samochodzie…
Akcja przenosi się do domu Rabii. „Nie możesz sobie wyobrazić, jak bardzo jest mi wstyd” – mówi Rabia do Ilkera. – „Bardzo cię przepraszam. Obiecuję, że zwrócę pieniądze najszybciej, jak to możliwe”. „Proszę się nie martwić, Pani Rabio. Wszystko rozumiem i poczekam na płatność” – odpowiada chłopak. „Niech Bóg ci błogosławi, Ilker”. Babcia Ebru wraca do pokoju gościnnego. „Niech się pani nie smuci, pani Rabio” – mówi Elif. – „Chodźmy poszukać pani pieniędzy. Na pewno gdzieś muszą być. Ale powiedz mi, pamiętasz gdzie trzymałaś zaoszczędzone pieniądze?”. „Miałam je w szufladzie, ale już ich nie ma. Nie mogłam ich nigdzie indziej zostawić”.
„Czy one były w takim pudełku?” – dopytuje Elif. „Tak, właśnie tam je trzymałam” – potwierdza Rabia. „Widziałam je, kiedy szukałam pani lekarstw” – odpowiada Elif. – „Na pewno muszą tam być”. Wszyscy udają się do sypialni Rabii. Pudełko jednak nadal jest puste. Inci cały czas milczy i chodzi ze spuszczoną głową. Czyżby to ona zabrała pieniądze?! „Dokładnie tu je widziałam. Pieniądze były w tym pudełku” – potwierdza Elif. „Ach, dziewczynki, nie pamiętam, żebym przekładała je gdzieś indziej…”. „Muszą gdzieś tu być” – przekonuje Elif i sprawdza inne szuflady.
Serdar i Gonca jadą samochodem. Dziewczyna z niepokojem ogląda się do tyłu. „Nikt nas nie śledzi” – oznajmia. – „Wierzysz, że udało nam się już uciec? Czuję, że Necdet może nas znaleźć w każdej chwili. Gdyby tak się stało, bylibyśmy zrujnowani…”. „Nie martw się. Nikt nie będzie mógł znaleźć miejsca, do którego cię zabiorę”. „Mam taką nadzieję… Jestem taka przerażona… Z jednej strony myślę, że udało nam się już uciec, a z drugiej wciąż boję się, że Necdet nas znajdzie”. „Patrz pozytywnie. Wszystko będzie dobrze i zaczniesz nowe życie”.
Akcja wraca do domu Rabii. „Ach, moja pamięć jest coraz gorsza” – wzdycha kobieta. – „Za nic nie mogę sobie przypomnieć, gdzie schowałam te pieniądze. Dziewczynki, jest już późno. Lepiej idźcie do domu, póki nie zrobiło się ciemno”. „Jest jeszcze wcześnie. Możemy jeszcze pomóc” – przekonuje Elif. – „Prawda, Inci?”. Córka Cemala nieśmiało przytakuje… „Nie, dziewczynki. Jest już naprawdę późno. Wracajcie do swojego domu. Może sama sobie przypomnę, gdzie schowałam te pieniądze?”. „W porządku. Chodź, Inci, wracamy do domu” – Elif bierze przyjaciółkę za rękę i razem odchodzą.
„Bardzo mi żal, pani Rabii” – mówi Elif na zewnątrz. – „Opuściła ją Ebru, a teraz jeszcze zgubiła pieniądze. Co się stanie, jeśli ich nie znajdzie? Nie rozumiem, jak mogły zniknąć. Przecież widziałam je, gdy brałam tabletki”. Inci przez cały czas trzyma opuszczoną głowę. Jest zawstydzona i boi się Elif spojrzeć w oczy…
Akcja przeskakuje do wieczora. Inci zakrada się do pokoju gościnnego. Tam otwiera szafkę i chce przełożyć do niej skradzione pieniądze, gdy nagle przyłapuje ją na tym Elif! „Co ty robisz?! Skąd masz te pieniądze?!” – przeraża się dziewczynka. – „Jak mogłaś coś takiego zrobić?!”. „Ale ja nic nie zrobiłam, Elif…” – tłumaczy córka Cemala. „Jak w ogóle możesz tak mówić? Te pieniądze należą do pani Rabii. Zrobiłaś coś bardzo złego”. „Nieprawda. To pieniądze mojego taty…”. „Jesteś bardzo zła! Nie mogę uwierzyć, że mogłaś coś takiego zrobić. Zrozum, te pieniądze nie są twojego taty, tylko pani Rabii”.
„Inci, oddaj mi te pieniądze. Wszystko wyjaśnię pani Rabii” – przekonuje Elif. Nagle drzwi domu otwierają się. „Dziewczynki, jesteście w domu?” – woła Cemal. Elif zabiera pieniądze od Inci i chowa je do szafy. Po chwili do pomieszczenia wchodzi mężczyzna. „O, widzę, że już tu jesteście. Dlaczego mi nie odpowiadacie? Elif, chodź tu do mnie”. Cemal i Elif udają się do pokoju dziewczynek. „Siadaj tu!” – rozkazuje Cemal, wskazując na łóżko. – „Gdzie masz pieniądze?”. „Cóż, nie mam…” – odpowiada Elif. „Co to ma znaczyć?”. „Nie mogłam ich znaleźć…”.
„Chcesz, żebym znowu był zły, dziewczynko?!” – pyta Cemal. – „Nie kazałem ci szukać ich wszędzie?! Co jest z tobą?!”. „Ale ja naprawdę szukałam… Tylko nigdzie ich nie było…” – tłumaczy Elif. „Wiesz, co teraz z tobą zrobię?! Myślisz, że możesz tak ze mną pogrywać?!”. „Tam naprawdę nie było żadnych pieniędzy”. „Sprawdziłaś cały dom? Powiedz mi prawdę!”. „Sprawdziłam bardzo dokładnie. Nigdzie nie było pieniędzy…”. „Muszą gdzieś być! Jeśli nie przyniesiesz mi pieniędzy, wylądujesz na ulicy, rozumiesz?!”.
Cemal opuszcza pokój dziewczynek. Do pomieszczenia wchodzi Inci. Elif siedzi na łóżku i zanosi się płaczem. „Może dajmy tacie te pieniądze?” – proponuje Inci. „Już ci mówiłam. Te pieniądze należą do pani Rabii, musimy je oddać!” – przekonuje Elif. – „Ona będzie bardzo smutna, jeśli nie odzyska pieniędzy”. „Ale mój tata powiedział…”. „Nie obchodzi mnie, co powiedział twój tata. Te pieniądze nie są jego!”. „Elif, naprawdę cię przepraszam. Tata powiedział, że to jego pieniądze. Czy popełniłam bardzo duży grzech?”. „Nie będzie grzechu, jeśli jutro rano oddamy te pieniądze. Z samego rana pójdziemy i przeprosimy panią Rabię. Ona jest dobrą osobą, na pewno nam wybaczy”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.