417: Mija pół roku od pożaru na ślubie Kenana i Melek. Widzimy Elif idącą chodnikiem. Dziewczynka zatrzymuje się nad antykwariatem. Przez otwarte drzwi rzuca jej się w oczy jedna z pozycji autorstwa Sameda Behrengi: Jedna brzoskwinia, tysiąc brzoskwiń. „Och, to książka, którą czytał mi mój tata” – mówi dziewczynka i wchodzi do środka księgarni. „Proszę pana, mogę obejrzeć tę książkę?” – pyta siedzącego za biurkiem mężczyznę. On jednak cały czas milczy, nie odrywając wzroku znad lektury. Elif niewiele myśląc sama sięga po książkę. Wtedy mężczyzna odzywa się: „Ona nie jest na sprzedaż, dziewczynko. Odłóż ją z powrotem na miejsce”.
„Przepraszam” – mówi Elif, odkłada książkę na półkę i opuszcza antykwariat. Na zewnątrz zastanawia się, dlaczego bibliotekarz nie chciał sprzedać jej tej książki. Kiedy chce przejść przez ulicę, jest zamyślona i omal nie potrąca jej samochód. Mężczyzna z antykwariatu słyszy pisk opon hamującego auta i wybiega na zewnątrz. „Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało?” – pyta, obejmując Elif. Nagle z domu z naprzeciwka wybiega Melek. „Co ty robisz?! Zostaw moją córkę!” – rozkazuje nieznajomemu. – „Elif, co się stało? Nic ci nie jest?”. „Nie, nic” – odpowiada dziewczynka.
Mężczyzna wraca do antykwariatu. Melek przytula córkę. „Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wychodzisz?” – pyta. – „Byłam bardzo zmartwiona. Nie rozumiem, dlaczego robisz mi te rzeczy! Musisz mnie zrozumieć. Nie mogłabym żyć, gdyby coś ci się stało”. „Mam się dobrze, mamo. Nie martw się o mnie” – mówi Elif. Melek bierze ją za rękę i prowadzi do budynku, z którego wyszła. Okazuje się, że jest to pracownia krawiecka. „Obiecuję, że więcej nie będę rozmawiać z nieznajomymi” – mówi dziewczynka. – „Nie musisz się martwić”. „Dokładnie, moja córko. Posłuchaj, usiądź tutaj i nigdzie nie odchodź, dobrze?”.
„Dobrze. Będę patrzeć jak pracujesz” – oznajmia Elif. Jej mama zasiada do swojego miejsca pracy. Po chwili podchodzi do niej przełożona. „Widzę, że się obijasz, Melek” – mówi kobieta. „Nie, to nie tak” – tłumaczy Melek. – „Po prostu Elif wyszła na zewnątrz i musiałam…”. „Dzieje się tak przez to, że przyprowadziłaś swoją córkę do pracy!”. „Ma pani rację, ale…”. „Ale co? Być może nie odpowiada ci ta praca, Melek?”. „Proszę posłuchać, niedługo zacznie się szkoła. Proszę pozwolić mi przyprowadzać tu Elif do tego czasu”. „Spójrz na innych pracowników. Oni nie marnują nawet sekundy, a ty ciągle biegasz za dzieciakiem!”.
„Dobrze, nocą nadrobię wszystkie zaległości. Obiecuję, że nie będzie żadnego problemu” – mówi Melek. „Nie obchodzi mnie to. Nie zdziw się tylko, jeśli nie otrzymasz całej swojej pensji!” – oznajmia przełożona i podchodzi do Elif. – „Słuchaj mnie dobrze, dziewczyno, jeśli dotkniesz którejś z maszyn, gorzko tego pożałujesz. Rozumiesz?!”. „Nie, nie dotknę żadnej z maszyn” – zapewnia Elif. „Mam taką nadzieję. Nawet nie wyobrażasz sobie, ile te maszyny są warte. By twoja matka mogła taką kupić, musiałaby pracować dniem i nocą przez czterdzieści lat!”.
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Selim jest w gabinecie Kenana i przegląda dokumenty, pośród których jest wyraźnie zagubiony. „Nie mogę znaleźć drogi, która rozwiązałaby ten problem” – mówi do siebie. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. – „Och, dzisiaj chyba nie dadzą mi spokoju…”. Chłopak waha się, ale w końcu odbiera połączenie. „Halo? Prosiłbym o kilka dodatkowych dni na spłatę… Tak, rozumiem pana. Obiecuję, że spłacimy nasze długi tak szybko, jak to możliwe… Proszę o tylko kilka dni. Dziękuję za zrozumienie. Bardzo panu dziękuję…”.
Selim rozłącza się i sięga po stojące na biurku zdjęcie Kenana. „Ach, bracie… Odkąd odszedłeś, wszystko wywróciło się do góry nogami…” – mówi chłopak. W tym momencie do gabinetu wchodzi Zeynep i przynosi kawę. „Selim, zachowaj spokój. Jestem pewna, że ze wszystkim sobie poradzisz” – mówi dziewczyna, próbując wesprzeć męża na duchu. „Nie wiem, Zeynep… Nie znajduję żadnego rozwiązania” – oznajmia Selim. – „Czuję się, jakbym z każdym dniem był coraz gorszy…”. „Na końcu tunelu zawsze jest światło. Bóg na pewno wynagrodzi cię za tyle wysiłku, który wkładasz w tę firmę, zobaczysz. Po prostu się nie poddawaj”.
„Przyczyną wszystkiego jest konkurencyjna firma Doruklar. Chcą oczyścić cały rynek” – mówi Selim. – „Mamy związane ręce, nie mamy nawet jak z nimi walczyć”. „W porządku, kochanie. Oni są Doruklar, ale my jesteśmy Emiroglu. Nie zapominaj o tym” – uświadamia męża Zeynep. „Masz rację, ale…”. „Zachowaj spokój. Nie bądź pesymistą. Zawsze będziesz miał moje wsparcie”. „Wiem, moja miłość. Dobrze, że jesteś ze mną. Dobrze, że cię mam. Gdyby nie ty…”. „Selim, nie uważasz, że powinieneś powiedzieć swojej mamie o sytuacji w jakiej jest firma?”. „Nie, nie mogę tego zrobić. Ona odczuwa wielki ból po stracie Kenana. Nie mogę obciążać jej jeszcze problemami w firmie. Muszę sam sobie z tym poradzić”.
Aliye siedzi na kanapie i zapłakana patrzy na zdjęcie Kenana oraz Tugce. „Nie przyzwyczaję się do waszej nieobecności” – mówi. – „Synu, mój drogi synu… Ból po stracie dziecka jest największy. Nic nie ukoi bólu w moim sercu… Tugce, moja piękna córko. Bóg zabrał cię bezgrzeszną. Wszystkie pola raju są teraz twoje, moja piękna. Kenan, mój synu, zawsze widziałam w tobie twojego ojca. Twój uśmiech przypominał mi jego. I twój charakter. Dla swoich dzieci byłeś tak samo dobrym ojcem, jak on. Poświęciłeś swoje życie dla życia córki. Bóg kochał cię tak bardzo, że szybko zabrał cię do siebie. Bardzo za tobą tęsknię, mój drogi. Boże, daj mi siłę, abym to wszystko wytrzymała…”.
Akcja wraca do pracowni krawieckiej. „Pospieszcie się trochę! Jesteście powolne, jak ślimaki!” – krzyczy przełożona. Następnie podchodzi do Melek i sprawdza efekty jej pracy. „Musisz się pospieszyć!” – rozkazuje. „Z czasem będę szyła szybciej” – zapewnia Melek. „Spóźniłaś się do pracy i jeszcze zabrałaś ze sobą dzieciaka! Posłuchaj mnie, jeśli chcesz tu zostać, musisz pracować jak w zegarku. Tik-tak, tik-tak, bez błędów! Zobacz, co tam jest napisane. Czas to pieniądz”.
Inci i Zeynep są na tarasie. „Kiedy wróci Elif? Bardzo chciałabym się z nią zobaczyć” – mówi dziewczynka. „Melek wróci z nią za kilka godzin, nie musisz się martwić” – oznajmia Zeynep. Na taras przychodzi Aliye. „To prawda. Odkąd się obudziłam, nie ma ich tutaj” – zauważa pani Emiroglu. Nie wie, że Melek zaczęła właśnie pracę jako krawcowa. – „Gdzie oni poszli tak wcześnie?”. „To znaczy… Melek powiedziała mi, że musi zrobić kilka rzeczy”. „Więc dlaczego zabrała Elif ze sobą? Lepiej, gdyby dziewczynka została tutaj”. „Tak, ale… Melek nie chce stracić Elif z oczu nawet na sekundę”.
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Zapłakany Serdar siedzi w pokoju, który wraz z Goncą przygotowali specjalnie dla jego córki. Mężczyzna wpatruje się w zdjęcie Tugce. Do pokoju wchodzi jego żona. „Kochanie, co tutaj robisz?” – pyta. – „Nie możesz się tak zadręczać”. „Gonca, zostaw mnie samego” – prosi mężczyzna. „Proszę cię, nie rób mi tego. Ciężko mi patrzeć na ciebie, gdy jesteś w takim stanie. Minęło już sześć miesięcy”. „Sześć miesięcy to zbyt mało czasu. Nigdy nie przestanę cierpieć…”. „Ale życie toczy się dalej. Zadręczanie się nic ci nie da. Pozwól mi sobie pomóc”. „Nikt nie może mi pomóc. Bez mojej córki moje życie nie ma sensu…”.
„Czy zamykanie się w tym pokoju sprawi, że Tugce wróci?” – pyta Gonca. „Nie mogłem wziąć mojej córki w ramiona. Nie mogłem jej powiedzieć, że jestem jej ojcem. Nigdy nie słyszałem jak nazywa mnie ojcem…” – mówi Serdar i zaczyna jeszcze głośniej płakać. „Teraz będziesz całe życie siebie obwiniał?”. „Tak. Ale najbardziej winni są ci dranie Emiroglu! Oni są prawdziwymi winowajcami. Nie potrafili ochronić mojej córki! Niech będą przeklęci! Gdybym tamtego dnia zabrał swoją córkę, ona nadal by żyła. To łóżko… To łóżko nie byłoby puste”.
Aliye wchodzi do gabinetu Selima. „Przyniosłam ci coś do jedzenia, na pewno jesteś głodny” – mówi kobieta. „Bardzo ci dziękuję, matko” – odpowiada Selim. „Mój ukochany, bardzo ciężko pracujesz. Przejąłeś na siebie wszystkie obowiązki brata. Jestem z ciebie bardzo dumna i jestem pewna, że Kenan także byłby, gdyby był z nami…”. Do pokoju wchodzi Zeynep. „Och, przerwałam rozmowę mamy i syna” – przeprasza dziewczyna. „Właśnie powiedziałam Selimowi, że jestem bardzo dumna z tego, jak pracowitym synem jest” – oznajmia Aliye. – „Mam nadzieję, że Kenan patrzy na nas z góry. Jest na pewno szczęśliwy, widząc jak jego brat zaopiekował się firmą”. „To prawda…”.
„Zeynep, na pewno jesteś bardzo zmęczona obowiązkami domowymi” – stwierdza Aliye. – Powinniśmy zatrudnić pomoc”. „Nie ma potrzeby. Bardzo lubię swoje obowiązki…” – oznajmia dziewczyna, wiedząc, że nie stać ich na zatrudnienie służby. „Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz pomocy? Sprzątanie, gotowanie, zmywanie, prasowanie… Masz tyle obowiązków, a niedługo wracasz do szkoły. Musimy zatrudnić kogoś dobrego, jak Kiraz i Sadik. Ach, Selim, twój brat przez lata pomagał w kilku miejscach. Nie zapomnij kontynuować tej pomocy, dobrze?”. „Dobrze, mamo…”.
Akcja wraca do rezydencji Goncy. Serdar schodzi na dół, gdzie w salonie jest jego żona. „Musisz mi obiecać, że więcej nie będziesz zamykał się w tym pokoju” – prosi Gonca. – „Czy czujesz się lepiej? Przygotuję dla nas pyszny obiad ze wszystkim, co lubisz”. „Nie jestem głodny” – odpowiada mężczyzna. „Serdar, przestań. Nie możesz żyć bez jedzenia”. „Nie rozumiesz mnie. Nie mogę tego tak po prostu wyrzucić z głowy. Nie mogę powstrzymać tego gniewu”. „Ale co zyskasz, obwiniając tych wszystkich ludzi?”. „Co mam innego zrobić? Przez nich straciłem moją jedyną córkę”. „Przestań o tym myśleć. Jestem z tobą”.
„Gdyby Arzu od razu powiedziała mi, że Tugce jest naszą córką, ona nigdy nie trafiłaby do tej przeklętej rodziny” – uważa Serdar. – „Wszystko byłoby zupełnie inne i moja córka byłaby tutaj”. „Serdar, musisz się uspokoić” – mówi Gonca. – „Życie toczy się dalej. Będziemy żyć nowymi rzeczami. Pokonamy wszystko razem. W końcu przezwyciężysz ten ból i stworzymy wspaniałą rodzinę. Zasługujemy na szczęście. Proszę”.
Tymczasem Erkut przychodzi do szpitalu psychiatrycznego, gdzie znowu zamknięta jest Arzu. „Przyniosłem ci kilka kanapek. Z salami, ogórkiem i pomidorem” – oznajmia mężczyzna, siadając obok kobiety. Arzu pustym wzrokiem patrzy przed siebie. Zdaje się, że nawet nie zauważyła przybycia mężczyzny. Jakby myślami była w innym świecie. „Właśnie rozmawiałem z twoim doktorem i powiedział mi, że wyjdziesz za kilka dni. Cieszysz się? Arzu, nie zachowuj się tak. Życie toczy się dalej. Wciąż masz w sobie dużo życia. Nie martw się o nic. Będę cię wspierał po twoim wyjściu, także finansowo. Nie musisz się bać. Dalej, Arzu, uśmiechnij się trochę”.
„Tugce, moja jedyna córka…” – wydobywa z siebie Arzu pełnym bólu głosem. – „Zabrała mi ciebie. Ta kobieta zabiła ciebie i Kenana… Ta przeklęta Melek…”. „Arzu, oni…” – próbuje tłumaczyć Erkut. „Zabrała mi ciebie… Zamordowała moją jedyną córkę…”. Tymczasem Melek kończy pracę i wraz z córką opuszcza zakład krawiecki. „Bardzo się nudziłaś?” – pyta kobieta. „Nie” – odpowiada Elif. „Dobrze, kiedy wrócimy będziesz mogła pobawić się z Inci”. Kiedy przechodzą obok antykwariatu, Elif zatrzymuje się i patrzy na bibliotekarza.
Córko, pamiętasz co mówili o tym człowieku podczas obiadu?”. „Ale mamo, on wcale nie wygląda na złą osobę”. „Córko, chodźmy stąd. Jeszcze usłyszy, co mówimy…”.
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Aliye odbiera telefon od prawnika. „Proszę przekazać panu Selimowi, że proces sprzedaży został zakończony pomyślnie” – mówi mężczyzna. „O jakiej sprzedaży pan mówi?” – nie rozumie Aliye. „O sprzedaży gruntów w Catalcy. Co prawda uzyskana cena była nieco niższa od tej, której oczekiwał pan Selim, ale w obecnej sytuacji pieniądze są potrzebne jak najszybciej…”. „O czym pan mówi?! Nic nie rozumiem! To na pewno jakaś pomyłka…”. „Działam według instrukcji pana Selima. Syn nie wspominał pani?”.
„Mój Boże, ale o czym pan mówi? Przecież Selim nie potrzebuje żadnych pieniędzy…” – mówi Aliye. „Czy jest w pobliżu pan Selim? Mogę z nim porozmawiać?” – pyta prawnik. „Nie ma takiej potrzeby. Sama z nim porozmawiam!”. Pani Emiroglu rozłącza się i cała w nerwach wzywa do siebie Selima. „Co się dzieje, matko?” – pyta chłopak. „Rozmawiałam z adwokatem. Mówi, że ziemie w Catalcy zostały sprzedane. Czy możesz mi to wyjaśnić?!” – żąda Aliye. – „Odpowiedz, Selim! Dlaczego je sprzedałeś?! Synu, zadałam ci pytanie!”. „Sprzedałem je, ponieważ…”.
W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Zeynep idzie otworzyć i przed wejściem widzi kilku mężczyzn. Selim ze spuszczoną głową podchodzi do nich. „Panie Selimie, proszę nas źle nie zrozumieć” – mówi jeden z mężczyzn. – „Nie byłoby nas tutaj, ale jesteśmy zmuszeni. Nigdy nie spóźniłeś się z wypłatami. Zastanawiamy się, czy jest jakiś problem?”. „Wybaczcie mi. Żałuję tego, co się stało, ale mogę was zapewnić, że wasze płatności będą niebawem zrealizowane. Bardzo was przepraszam”.
Mężczyźni odchodzą. „Synu, co się dzieje? Dlaczego im nie zapłaciłeś?!” – pyta Aliye. „Wytłumaczę ci wszystko, mamo, tylko zachowaj spokój” – prosi Selim. „To z tego powodu sprzedałeś te ziemie? Odpowiedz mi! Czy to koniec naszej firmy?! Firma upada?! Odpowiedz! Boże, pomóż mi!”. Aliye omal nie traci przytomności. Selim i Zeynep odprowadzają ją do salonu. Akcja przeskakuje o kilka chwil, kiedy pierwszy szok Aliye już minął. „Od kiedy jesteśmy na dnie?” – pyta kobieta.
„Kiedy mój brat zmarł, wszystko się pogorszyło” – oznajmia Selim. „Jak się nazywa ta konkurencyjna firma?” – pyta Aliye. „Doruklar…”. „Synu, ale czy tej firmy nie było jeszcze za czasów twojego brata?”. „Nie, dopiero teraz się pojawili i od razu oczyścili rynek. Zabrali naszych starych, wieloletnich klientów”. „I co teraz będzie? Jak to się skończy?”. „Wszystko będzie dobrze, mamo. Poradzę sobie z tym, uwierz mi”. Do rezydencji wraca Melek. „Czy coś jest nie tak?” – pyta, wchodząc do salonu.
„Czy wiedziałaś, że firma znajduje się w trudnej sytuacji?” – pyta Aliye. „Tak…” – przyznaje Melek. Tymczasem Inci zbiega ze schodów. Przed wejściem znajduje Elif. „Wreszcie jesteś!” – cieszy się córka Cemala. – „Cały dzień umierałam z nudów bez ciebie. Gdzie byłaś?”. „Byłam z moją mamą” – oznajmia Elif. „I co robiłyście?”. „Chodź na górę, tam ci powiem”. Dziewczynki udają się do ich pokoju i siadają na łóżku. „Dziś poznałam bardzo tajemniczego człowieka” – oznajmia Elif. „Kogo?”. „Bibliotekarza. Dziś rano jeden samochód omal mnie nie potrącił…”.
„Ojej!” – zakrzykuje przerażona Inci. „Na szczęście ten bibliotekarz mnie uratował. Podbiegł do mnie od razu” – wyjaśnia Elif. „I co było potem?”. „Potem przyszła moja mama. Była zdenerwowana, kiedy zobaczyła mnie z tym mężczyzną”. „Na ciebie była zła?”. „Nie, na tego bibliotekarza”. „Nie rozumiem. Dlaczego?”. „Bo myśli, że ten człowiek jest złą osobą. Chciałam jej wyjaśnić, ale mnie nie słuchała. To jest trochę dziwne…”. „Co takiego?”. „Mało mówi, nie chciał sprzedać mi książki, którą miał na półce, ale uratował mi życie. Wydaje się być dobrym człowiekiem. Dlatego muszę mu podziękować, tylko nie wiem jak”.
„Ach, mam pewien pomysł, ale będę potrzebować twojej pomocy” – oznajmia Elif. – „Tylko obiecaj mi, że nikomu nie powiesz, zwłaszcza mamie”. „Dobrze, obiecuję” – zgadza się Inci. Kim jest tajemniczy mężczyzna z księgarni i jaką rolę odegra w życiu Melek i Elif?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.