534: „Nie mogę zrozumieć. Jak mogłeś ukrywać coś takiego?” – pyta syna Aliye. – „To znaczy, że już straciliśmy farmę. Nie wiem, co mam powiedzieć…”. „Melek nie ma z tym nic wspólnego. Dowiedziała się, gdy było już po fakcie” – oświadcza Selim. „Uznaliśmy, że lepiej milczeć. W tym czasie była pani bardzo zdenerwowana” – tłumaczy mama Elif. – „Nie chcieliśmy zwiększać tylko twojej troski”. „Gdybyście mi powiedzieli, przynajmniej miałabym szansę coś zrobić” – przekonuje Aliye. „Myślisz, że ja nic nie robiłem?” – pyta Selim. – „Próbowałem rozmawiać z radą dyrektorów banku. Zamknęli mi drzwi przed twarzą, choć tak dobrze znali mojego brata. To wszystko bezużyteczne. Nie mamy nic do zrobienia. Nie ma już na to czasu…”.
„W każdym razie nie powinieneś był tego ukrywać” – oświadcza zapłakana Zeynep. – „Myślę, że wszyscy razem mogliśmy znaleźć rozwiązanie”. Selim staje przed matką i mówi: „Przepraszam, nie chciałem cię tak bardzo rozczarować. Ofiaruję ci przeprosiny”. Załamana pani Emiroglu siada na fotelu. „Nie mogę stąd iść” – mówi kobieta. – „Nie mogę opuścić mojego domu. Moja młodość, moje dzieci, moje wspomnienia… Wszystko to zginie wraz z opuszczeniem tego domu”.
Akcja przenosi się do miejsca, gdzie Veysel chowa się za drzewem. „Dalej człowieku. Musisz w końcu wyjść, bo nie mam całego dnia, by na ciebie czekać” – mówi ojciec Murata, dyskretnie patrząc na znajdujący się po drugiej stronie ulicy budynek. W końcu wychodzi z niego wskazany przez Erkuta mężczyzna. Veysel zrywa się do biegu i zatrzymuje go przy samochodzie. „Błagam cię, nie strzelaj” – mówi przerażony człowiek. – „Jeśli chcesz mój portfel, to proszę, oto on”. „Zamknij się i podnieś ręce do góry!” – rozkazuje mąż Tulay. – „Masz pozdrowienia od Erkuta Sahina. Nigdy więcej nie zaszkodzisz jego firmie Doruklar. A z klientem, którego zabrałeś, zerwiesz wszelkie umowy. Czy to jasne?!”.
„I dlaczego mam tobie wierzyć?” – pyta odważnie biznesmen. Veysel przeładowuje broń i strzela obok jego nogi. Raz, drugi i trzeci. „Teraz mi wierzysz?” – odpowiada pytaniem Simsek. „W porządku, zrobię wszystko, co powiedziałeś. Zerwę umowę z klientem”. „Mam nadzieję, że nie próbujesz mnie oszukać”. „Nie ośmieliłbym się tego zrobić. Przysięgam”. „Posłuchaj, jeśli znowu spowodujesz problemy, odwiedzę cię ponownie” – Veysel odwraca się i odchodzi energicznym krokiem. Następnie udaje się do jednego z hurtowników i otrzymanymi od Erkuta pieniędzmi spłaca swój dług.
Murat przypadkowo natyka się na Aylę, która jest zaniepokojona jego wyglądem. Chłopak opowiada jej o tym, jak został pobity. „Myślałem, że umrę, ale wszystko dobrze się skończyło” – oznajmia. – „Bóg wysłuchał moich modlitw. Otworzyłem oczy i zobaczyłem mężczyznę z kijem w ręku, stojącego za tym typem, który chciał mnie zabić. Omal mu nie połamał głowy, tak go trzasnął”. „Ale jak ktoś mógł tak po prostu pojawić się i to jeszcze z kijem?” – dziwi się Ayla. – „Na pewno go nie znasz?”. „Nie, nigdy w życiu go nie widziałem”. „A jak ma na imię?”. „Dużo rozmawialiśmy, opowiadał mi o sobie, ale nie przyszło mi do głowy, by go o to zapytać”.
„Boże, a może to jakiś duch?” – przeraża się Ayla. – „Spojrzałeś na jego stopy?”. „Jaki duch? Ten człowiek stał przede mną” – oświadcza Murat. – „Najpierw myślałem, że to zbieg okoliczności, jakiś zwykły przechodzień. Ale wiesz, co mi wtedy powiedział? Że jestem dłużnikiem tych ludzi”. „Jak to? Skąd to wszystko wiedział? Przecież nikomu o tym nie powiedziałeś. Czy on może wiedzieć o tym, że ukradziono ci pieniądze, które pożyczyłeś od mafii?”. „Nie wiem, co ten człowiek wie, a czego nie wie. Powiedział, że pomoże mi w spłacie długu. To wszystko działo się jak w jakimś filmie”. „Ale to przecież nie jest twój bliski, żeby pomóc ci w spłacie długu”. „Ayla, gdybyś zobaczyła go choć przez chwilę, wiedziałabyś, że mówi bardzo poważnie. A potem nagle odszedł, jakby nigdy nic”.
„Murat, na pewno nie uderzyłeś się w głowę i nie masz jakichś halucynacji?” – pyta córka lichwiarza. „To był człowiek z krwi i kości, musisz mi uwierzyć” – przekonuje syn Veysela. Następnie żegna się ze swoją towarzyszką i odchodzi. „Skąd wziął się ten człowiek? Już byłam taka bliska usidlenia Murata” – mówi Ayla i kładzie rękę na swoim brzuchu.
Akcja przeskakuje do wieczora. W rezydencji Emiroglu Melek, Selim i Zeynep siedzą na kanapie w salonie. „Pójdę zobaczyć, co z dziewczynkami” – oznajmia mama Elif i zostawia małżonków samych. „Żałujesz, że za mnie wyszłaś, prawda?” – pyta Selim. – „Wiem, masz prawo być rozczarowana. Przechodzisz przez coś, na co nie zasługujesz. Zraniłem cię. Pewnego dnia obiecałem ci, że zawsze będziesz bezpieczna i że zawsze będę z tobą. Ale nie udało mi się dotrzymać słowa. Nie byłem dobrym synem, nie byłem dobrym bratem i co najgorsze, nie udało mi się być dobrym mężem…”. „Nie myśl o tym za dużo. Idę się położyć” – oznajmia Zeynep i odchodzi.
Murat wraca do domu. Widzi swojego ojca i Tulay siedzących przy suto zastawionym stole. „Przyszedłeś w samą porę. Twój tata kupił żeberka” – mówi kobieta i nagle zauważa rozcięcie na skroni chłopaka. – „Murat, co ci się stało?”. „Nie, nic takiego… I nie jestem głodny” – odpowiada brat Zeynep i chce odejść. Veysel nakazuje mu jednak usiąść do stołu. Gdy syn już to robi, mężczyzna dumnie oznajmia: „Dziś udało mi się spłacić część naszego długu”. „Naprawdę?” – pyta Tulay, a jej twarz momentalnie się rozpromienia. „Tak, spłaciłem jednego z hurtowników. Synu, nie martw się o nic. Problem twojego długu także zostanie rozwiązany”.
„W końcu uwierzyłeś, że naprawdę mnie okradziono?” – pyta Murat. – „Czy pamiętasz, jak nazwałeś mnie złodziejem? Nigdy tego nie zapomnę, rozumiesz?”. „Skończmy już ten temat” – prosi Tulay. – „Zabierzcie się za jedzenie”. „Tato, mam ci coś do powiedzenia. Sam spłacę ten dług. Nie potrzebuję twojej ani niczyjej pomocy”. Chłopak wstaje od stołu i odchodzi do swojego pokoju.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Aliye wstaje wcześnie i przygotowuje śniadanie dla wszystkich. W antykwariacie Yusuf także przygotowuje śniadanie dla Hakkiego. „Lubisz być blisko Elif, prawda?” – pyta bibliotekarz, a chłopiec potakuje głową. – „Jeśli twój tata zostanie skazany i trafi do więzienia, sytuacja nieco się zmieni…”. „Ten chleb z miodem smakuje wyśmienicie” – oznajmia Hakki, jakby nie zdając sobie sprawy, co chce mu powiedzieć Yusuf. Czy bibliotekarz powie w końcu chłopcu o tym, że najprawdopodobniej trafi do sierocińca?
Ubrany w garnitur Veysel wchodzi do gabinetu Erkuta. „Proszę, proszę, oto i Veysel Simsek” – mówi mąż Asuman, będący pod wrażeniem metamorfozy swojego przyjaciela. „Nie rozumiem, po co mi ten garnitur” – odpowiada ojciec Murata, siadając na fotelu. „Jesteś teraz na poważnym stanowisku i musisz wyglądać poważnie” – odpowiada Erkut i wyciąga z szuflady plik gotówki. Następnie przekazuje go swojemu gościowi. „Przecież wczoraj dałeś mi już pieniądze” – przypomina zdziwiony Veysel. „Potraktuj to jako prezent powitalny”.
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Arzu siedzi na kanapie w salonie i czyta książkę. Z góry schodzi Gonca, pokasłując. „Och, niepotrzebnie wstawałaś. Miałam właśnie przynieść ci śniadanie do łóżka” – mówi z drwiną w głosie Karapinarówna. „Przepraszam, jestem chora. Nie byłam w stanie wstać wcześniej, proszę pani” – tłumaczy służąca. „A kto dał ci pozwolenie na spanie do tak późnej godziny? Po prostu starasz się unikać pracy. Jesteś bezużyteczna. Myślisz, że trzymam cię w tym domu po to tylko, żebyś się dobrze wyspała?”. „Naprawdę bardzo panią przepraszam. Po prostu czułam się bardzo źle i cała trzęsłam się z zimna. Mój pokój jest bardzo zimny”.
Gonca po raz kolejny zanosi się serią kaszlu. „W porządku, wróć lepiej do swojego pokoju” – mówi Arzu. – „Nie chcę, żebyś roznosiła swoje zarazki po całym domu”. „Ale muszę przygotować…” – odzywa się Gonca. „Nie słyszałaś, co ci powiedziałam?! Idź do swojego pokoju! Nie chcę, żebyś mnie zaraziła!”. Służąca spuszcza głowę i posłusznie odchodzi. Po chwili rozlega się dźwięk dzwonka. „Asuman, otwórz drzwi!” – krzyczy Karapinarówna, ale siostry Inci ani widu ani słychu. Chcąc nie chcąc kobieta podnosi się z kanapy i sama idzie otworzyć.
„Dzień dobry, adwokacie” – mówi Arzu. – „Nie spodziewałam się pana”. „Przepraszam, że przychodzę bez zapowiedzi, ale mam naprawdę ważną informację” – oznajmia prawnik. – „Nie mogłem jej przekazać przez telefon”. „Proszę powiedzieć, o co chodzi? Jestem bardzo ciekawa”. „Pani Arzu, farma rodziny Emiroglu została wystawiona na sprzedaż”. „Co?!” – pyta kobieta, jakby nie dowierzając. Na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Czy uda jej się nabyć nieruchomość, o której od tak dawna marzyła?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.